Dziś: wtorek,
23 kwietnia 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2013
120. rocznica urodzin Tuwima
Wąchał spirytus i nosił dziurawą czapkę (z nr 463)


Powrót poety do kraju. Państwo Tuwimowie (żona Stefania) w porcie w Gdyni 7 czerwca 1946 r.

Kogo całował po rękach, a komu życzył jak najgorzej? Co pijał i jak się ubierał? Co sądził o Stalinie, a co o Hitlerze? Kto rzucał w niego zgniłymi jajkami, a kto chciał z nim kręcić film? W 2014 roku wypada 120. rocznica urodzin Juliana Tuwima

Julian Tuwim (1894-1953) oprócz uporządkowanych tomów poezji ma w swoim dorobku „Pegaza dęba” i „Cicer cum caule, czyli groch z kapustą”. Są to zbiory, w których można znaleźć kuriozalne utwory XIX-wiecznych grafomanów i naprawdę zajmujące „ciekawostki”, i rzeczy poważne, i dowcipne. Słowem, jak mówił, „duperele w morelkach”. Zapewne spodobałoby mu się to, gdyby ktoś w podobny sposób spróbował opowiedzieć jego życie, w którym błahostki mieszały się ze sprawami serio.

A jak alkohol

„Zamiast pić” odkładaj do PKO. Gdy się zbierze większa sumka „przepij”, „po wypiciu jednej wódki wypij zaraz drugą, żeby tej pierwszej nie było w żołądku smutno”, „knajpa: miejsce, dokąd się co wieczór chodzi po raz ostatni w życiu”.

Tuwim jest autorem licznych alkoholowych bon motów. Sam poeta przyznał, że zaczął pić w 17. wiośnie życia. Po latach alkohol stał się jedną z głównych przyczyn różnego rodzaju dolegliwości. Mając już 34 lata, informował znajomego, że był niedawno chory: „zemściła się wódka, zrujnowała mi żołądek. Teraz już lepiej i znów zaczynam popijać”.

Po wojnie jego stan zdrowia pogorszył się, a twarz postarzała się tak, że mając nieco ponad 50 lat, był nazywany przez młodych literatów staruszkiem. Gdy znajoma lekarka radziła, by zaprzestał picia, odpowiadał: „Muszę mieć kieliszek w południe, bo inaczej ze mną klapa i nie mogę pracować”.

Czasem jednak udawało się namówić Tuwima na abstynencję, która łamana wpędzała go nieraz do szpitalnego łóżka. Podczas jednego z przyjęć, które musiał spędzić na trzeźwo, poprosił, żeby znajomi pozwolili mu „przynajmniej powąchać”. Gdy ze śmiechem podsunięto mu pod nos różnobarwne trunki, wołając „tylko nie mieszaj”, Tuwim odparł: „Poproszę tylko o czysty spirytus”.

B jak Boże Narodzenie

Ostatnią kolację wigilijną Tuwim spędził w 1953 r. w Halamie - zakopiańskiej willi należącej do ZAIKS-u. W czasie przygotowań 59-letni poeta tryskał dziecięcą radością. Eugeniusz Żytomirski, pisarz i tłumacz, relacjonował jeden z ostatnich dni życia Tuwima: „Interesowało go, czy jest pod obrusem siano, klasnął w dłonie na widok wnoszonych do jadalni opłatków, wybiegał do chwila do oszklonego z kilku stron hallu i chciał koniecznie dojrzeć na niebie pierwszą gwiazdkę. Właśnie w Wigilię jednak zaczął padać w górach obfity śnieg i o gwiazdach oczywiście nie było co marzyć. Tuwima wyraźnie to smuciło, a nawet denerwowało”. Tłumaczył się nawet z tego: „Ja już mam taki zwyczaj! Zawsze wypatruję w wigilijny wieczór pierwszej gwiazdki. Od dzieciństwa. Zawsze i wszędzie... „ zaśmiał się i nieco zawstydzony dodawał z prostotą. „Bo chociaż jestem Żyd - jestem przecież Polak!”.

C jak całowanie

Niemal wszyscy wspominają Tuwima jako osobę niebywale życzliwą i serdeczną. Literatów, których bardzo cenił, miał w zwyczaju całować na przywitanie po rękach - bez względu na okoliczności. Czynił tak m.in. wobec Leopolda Staffa, Tadeusza Boya-Żeleńskiego i Bolesława Leśmiana. Niektórzy z godnością znosili te akty uwielbienia, a inni ich nie znosili.

„Siedziałem kiedyś w Ziemiańskiej z Leśmianem, gdy wszedł Tuwim. Szybko zbliżył się do naszego stolika i nim Leśmian zdążył się zorientować, pocałował go w rękę. Przez ptasią twarz Leśmiana przemknął cień niezadowolenia. Choć był to gest odpowiadający impulsywnej naturze Tuwima, Leśmian zżymał się na tę oznakę hołdu i wyrywał rękę, ale zawsze za późno” - wspominał Leopold Lewin, poeta i tłumacz.

D jak d…

W podwórku przy ul. Piotrkowskiej 101 stoi „Dupa Tuwima” - nietypowy pomnik inspirowany wierszem, który w interpretacji aktorów teatru Roma jest dziś chyba najpopularniejszym tekstem łódzkiego poety (ponad 4,6 mln wyświetleń na YouTube).


Julian Tuwim i Marian Hemar - autorzy tekstów najsłynniejszego przedwojennego kabaretu Qui pro quo (w środku legendarny konferansjer Fryderyk Jaroszy)

„Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali”, nie został wydany tak jak większość utworów Juliana Tuwima. Poeta zdawał sobie sprawę, że ten utwór nie przejdzie sanacyjnej cenzury. We wrześniu 1937 r. Marian Ruzamski, malarz i autor fraszek, napisał, że pewien pracujący w Poznaniu 18-letni kandydat na zecera mógłby podjąć się nielegalnego wydania.

Tym chłopcem był Andrzej Piwowarczyk, późniejszy autor powieści i opowiadań kryminalnych. Tuwim zgodził się na druk 30 bibliofilskich egzemplarzy. Młody zecer po latach wspominał: „Zaczęły się burzliwe, pełne odwagi, przetykane także tchórzostwem” dni składania. Bacząc, żeby się nie wsypać, składałem od oka ogłoszenia i różne drobiazgi akcydensowe. Wtedy zaś, gdy nikt nie widział, korzystając z tego, że w moim regale znajdował się odpowiedni zapas materiału zecerskiego „wykradałem z przegródek potrzebne czcionki. Montaż następował już w małym pokoiku, w którym przemieszkiwałem w ciągu wieczora”.

Po dziesięciu dniach skład był gotowy. Po potajemnym odbiciu stron na starej prasie ręcznej trzeba było jeszcze zeszyć strony. „Matka, jak zawsze dbała o moje skarpetki, przysłała mi do Poznania szarą przędzę. Przędza poszła w całości na zeszycie tamtego nakładu” - pisał Piwowarczyk. Gotowe tomiki powędrowały na ul. Mazowiecką w Warszawie, gdzie mieszkał Tuwim. Poeta swojego młodego wydawcę poznał osobiście dopiero trzy miesiące później.

Jeden z egzemplarzy Tuwim podarował Wacławowi Borowemu, ówczesnemu dyrektorowi Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Ceniony historyk literatury i krytyk literacki nie zabrał druku do siebie ze względu na godność domu. Złożył egzemplarz w magazynie bibliotecznym.

E jak Einstein

Co ma wspólnego Tuwim z Albertem Einsteinem? To pytanie dla Tuwimowych maniaków.

Będąc w Leningradzie w latach 40., znajomy autora „Kwiatów polskich” znalazł w książce telefonicznej lekarza Rafała Tuwima. Wiedząc, że poeta skrzętnie poszukuje swoich krewnych z różnych państw, przekazał mu to znalezisko. Tuwim napisał do możliwego krewnego, ale nigdy nie otrzymał odpowiedzi. Wiadomo jednak, że synem owego Rafała był Lew Tuwim - genialny fizyk, współpracownik Alberta Einsteina ogłaszający rozprawy naukowe jeszcze w wydawnictwach Pruskiej Akademii Nauk.

F jak film

Czy Tuwim mógłby nakręcić film? Z pewnością chciał. Kilka dni przed śmiercią spotkał się z Ludwikiem Hieronimem Morstinem, poetą, tłumaczem doskonale znającym grekę. Podczas rozmowy Morstin powiedział, jak łatwo można byłoby zrekonstruować życie codzienne starożytnych Greków, a następnie nakręcić o tym film aktorski.

Tuwim momentalnie zapalił się do pomysłu: „A więc robimy taki film, choćbyśmy mieli parę lat życia temu poświęcić. Pokażemy starożytną Grecję, jaką była w istocie, na złość filologom, którzy świat zanudzają wiedzą o rzeczach, co nikogo nic nie obchodzą”. Posmutniał jednak po chwili i westchnął: „Gdyby to życie było dłuższe, gdyby mieć czas na to wszystko”.

G jak generałowie

Podobnie jak dziś nacjonalistyczne bojówki próbują przerywać wykłady Adama Michnika czy Magdaleny Środy, tak też w latach 30. próbowano zastraszyć Tuwima.

Podczas wieczorku literackiego w Drohobyczu, w którym mieszkał zresztą wybitny pisarz Bruno Schulz, swoje wiersze mieli recytować Antoni Słonimski i Tuwim. Sporą część widowni zajęli mężczyźni ubrani w długie buty i zaopatrzeni w kije. Obaj poeci zorientowali się, że drzwi wyjściowe zza kulis zostały w dodatku zamknięte od zewnątrz. Mimo niepewności pierwszy wyszedł Słonimski - odczytał kilka wierszy, otrzymał brawa i schował się za kulisy, informując Tuwima, że ich wcześniejsze obawy są bezpodstawne.

„Tuwim wychodzi na scenę i niemal w tej samej chwili już jest z powrotem. Gwizd, ryk, kamienie, zgniłe jaja i jabłka walą w dekorację” - pisał Słonimski. Nacjonaliści krzyczą: „Za polskich generałów! Precz! Do Rosji w zaplombowanym wagonie! Za Zbrucz!”. Była to reakcja na wiersz Tuwima „Do generałów”, w którym pisał, że żaden wojskowy, mimo że „warczy, straszy, groźnie ściąga brwi”, nie pozna takich sekretów jak poeta.

Słonimski uspokoił w końcu widownię, ale gdy zapytał, czy pozwoli na występ Tuwima, tłum zaczął śpiewać „Rotę”. „Wytłumaczyć drabom z Drohobycza, że śpiewanie: 'Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz' nie jest odpowiednim w stosunku do Tuwima postawieniem sprawy, wydawało mi się zadaniem zbyt trudnym. W końcu dzięki pomocy policji udało się nam opuścić salę i Drohobycz i uniknąć bardzo prawdopodobnego pobicia” - wspominał Słonimski.

H jak Hitler

Jesienią 1933 r. Tuwim poprosił Seweryna Pollaka o uporządkowanie i skatalogowanie swojej biblioteki. Wówczas początkujący poeta, a po wojnie znany tłumacz literatury rosyjskiej wspominał, że pewnego dnia Tuwim wszedł nagle do pokoju ogromnie wzburzony.

Twarz miał bladą, rysy zaostrzone. W dłoni trzymał egzemplarz „Mein Kampf” Adolfa Hitlera, w który raz po raz uderzał pięścią, krzycząc: „Panie, z tej książki przyjdzie kiedyś zguba dla świata! To jest książka mordercza!”. Tuwim przeczytał Pollakowi kilka fragmentów, które przerywał komentarzem: „Widzi pan, widzi, do czego myśmy dopuścili! To jest nasza wina. Musimy znaleźć jakąś obronę, bo świat idzie do samobójstwa”.

I jak inwektywy

Tuwim przez całe życie musiał znosić obelgi pod swoim adresem.

Przed wojną zarzucano mu, że jest tylko „Żydem piszącym po polsku”, tworzącym „poezję obcą polskiej kulturze”. W 1928 r. jedna z gazet pisała, że poezja Tuwima „zajeżdża czosnkiem”. W kręgach radykalnej lewicy zarzucano mu bezideowość. W 1929 r. radzieccy krytycy pisali, że Tuwim to „esteta mający lud w pogardzie”.

Po wojnie kręgi emigracyjne nie mogły darować poecie poparcia komunistycznej władzy. W 1950 r. na proamerykańskim Kongresie Wolności Kultury w Berlinie komentowano, że Tuwim zaprzedał Polskę, zdradził poezję, stracił sumienie.

CDN
Igor RAKOWSKI-KŁOS 
(GW)

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України