Dziś: czwartek,
18 kwietnia 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2010-2011
Rodacy
Sam na sam z Kanadą

Choreografka z Żytomierza Irena Świtalska w „tak dalekiej i tak bliskiej Kanadzie”

I oto ziściło się moje marzenie - jestem w Kanadzie. Stało się tak dzięki uprzejmości dyrektora i choreografa polskiej szkoły tańca w Edmontonie Walentego Michalika, który zaprosił mnie w charakterze instruktora choreografii. Dodam, że takie zaproszenie w imieniu polskiej diaspory Kanady w skali Żytomierza było pierwszym gestem tego rodzaju.

Już od pierwszego dnia pobytu Kanada zaskoczyła mnie swoją wielobarwnością kultury, polityczną tolerancją, serdecznością swych mieszkańców. Zdumiewają jej rozmiary. To ogromny kraj rozciągający się z południa na północ na 4600 km i ze wschodu na zachód na 5200 km, z ludnością liczącą zaledwie 34 mln. Średnia gęstość zaludnienia w Kanadzie jest jedną z najniższych na świecie - mniej niż 3 osoby na 1 kilometr kwadratowy. Co prawda, w dolinie rzeki Świętego Wawrzyńca i na równinie pojezierza gęstość osiąga 160 osób, ale w północno-zachodnich regionach na każde 100 kilometrów kwadratowych wypada tylko 2 osoby. Liczba Polaków w Kanadzie sięga dziś 850 tysięcy. Mimo rozpiętości czasowych kilku fal procesu emigracyjnego, Polacy zachowali tu swoją wiarę, w znacznej mierze język i kulturę. Toteż problemów z adaptacją w polskim środowisku w Edmontonie nie miałam.

  Włączono mnie jako choreografa do letniego obozu szkoły tańca dla młodzieży polskiej z z Edmontonu i Calgary. Oprócz polskich tańców, postawiona mi zadanie nauczyć młodzież tańców ukraińskich.

 

  Do pracy zabrałam się z dużą pasją choć od razu dostrzegłam już i pewne trudności. Pomimo znacznego pokrewieństwa tańców polskich i ukraińskich, są one w ramach ogólnej słowiańszczyzny w pewnym stopniu wyrażeniem innych kultur. Lecz polska młodzież z takim natchnieniem wykonywała każdy ruch, każdą kombinację ruchów ukraińskiego tańca, że odmienności szły w zapomnienie. Zajęcia odbywały się codziennie i w stosunkowo krótkim terminie młodzież opanowała technikę i charakter wykonywania tańców ukraińskich. Pozostało tylko «doszlifowawanie» odrębnych ruchów, co udało mi się zrobić gdzieś za dwa, trzy dni przy metodycznej pomocy Walentego Michalika, jego córeczki Anny oraz instruktora - choreografa Izabelly Bereżnickiej. Dodam, że to «szlifowanie» zaczynało się od dziewiątej rano do szóstej wieczoru.

 Podczas pobytu w Edmontonie udało mi się szczegółowo zapoznać z warunkami pracy polskich zespołów „Polonez”, „Piast” i „Kujawiak”, w których, moim zdaniem, praca metodyczna postawiona jest na wysokim poziomie. Znaczną uwagę skupia się na technice ruchów tańca jak też na procesie wychowawczym w kolektywie. Zespoły te cieszą się w Kanadzie wysoką renomą i to nie tylko w miejscowościach gęsto zaludnionych przez Kanadyjczyków polskiego pochodzenia.

  Pragnę powiedzieć jeszcze kilka słów o stosunku do mnie jako do człowieka i specjalisty ze strony polskiej młodzieży w Edmontonie i Calgary. Stale odczuwałam wobec siebie sympatię i wdzięczność za nauczanie tańca. A kiedy opowiedziałam, że Żytomierszczyzna jest obwodem, gdzie w skali Ukrainy zamieszkuje największa liczba Polaków serdeczny stosunek, jak mi się wydawało, nie miał już granic. Zapraszano mnie na wycieczki po Edmontonie i jego okolicach, na wystawy, w muzea, w góry, do termicznych źródeł i wodospadów. Z radością przyjmowano mnie w różnych organizacjach polonijnych, między innymi w Związku Kombatantów, gdzie poznałam aktywną działaczkę tej organizacji p. Janinę. Niezapomniane wrażenia wywarły na mnie spotkania i wystąpienia w Domu Polskim miasta Edmontona.

Wzruszającym było spotkanie z kierownikiem ukraińskiego zespołu „Czeremosz” w Edmontonie Mykołą Kaniwcem, który zaprosił mnie na bazę, gdzie odbywają się próby zespołu, formuje się wizerunek tańca i jego elementy. Zaimponowało mi znakomite przygotowanie uczestników zespołu, bogata kolorystyka strojów, skondensowany charakter repertuaru.

Ze smutkiem żegnałam się z tym nadzwyczajnym krajem i jego mieszkańcami. Na zawsze pozostaną w mojej pamięci jego dobrzy, serdeczni ludzie - Panie Teresa, Janina, Elżbieta i jej mąż Jacek, no i oczywiście Pan Walenty Michalik z małżonką Marysią i córką Anną i jeszcze dziesiątki, dziesiątki kanadyjskich Polaków, którzy tyle dobra zasiali w mojej duszy, duszy żytomierzanki, która będzie szerzyć to dobro za wiele tysięcy kilometrów od tej tak dalekiej i tak bliskiej Kanady.

Irena ŚWITELSKA,
wykładowczyni Katedry Muzyki i Choreografii Żytomierskiego Uniwersytetu Państwowego im. Iwana Franki, kierownik Ludowego Zespołu Tańca Polskiego „Koroliski” Zasłużona dla Kultury Polskiej

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України