Dziś: sobota,
20 kwietnia 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2012
Nasz kandydat?
O partii polskiej Ukrainy i zbliżających się wyborach

Wywiad z Przewodniczącym Partii Polaków Ukrainy Stanisławem Kosteckim

Już ponad pół roku minęło od zjazdu założycielskiego Partii Polaków Ukrainy (odbył się 10 września 2011 r.) O tym jak toczy się proces organizacyjny nowej siły politycznej rozmawiam z przewodniczącym PPU Stanisławem Kosteckim. Pierwsze pytanie dotyczy bieżącej sytuacji z rejestracją PPU.

Stanisław Kostecki: Jesteśmy już w końcowym etapie zbierania podpisów (Zgodnie z Ustawą Ukrainy „O partiach Politycznych” decyzja zjazdu założycielskiego ma być wsparta podpisami nie mniej niż 10 tysięcy obywateli Ukrainy z różnych regionów kraju.- B.D.). Z podpisami wyszła sytuacja bardziej złożona niż spodziewaliśmy się wcześniej, ponieważ niektórzy zrobili bardzo dużo w tej sprawie, zaś niektórzy działacze, w innych miejscowościach, mogliby zrobić dużo więcej. Ale włożyliśmy maksimum starań w tym kierunku.

 Generalnie już prawie 10 tysięcy podpisów zwolenników naszej partii mamy zebranych i jak tylko z tym skończymy oddajemy statut i podanie do Ministerstwa Sprawiedliwości Ukrainy i będziemy cierpliwie czekali na rejestrację.

- A kto składa podpisy? Wyłącznie Polacy?

- Nie, nie tylko. Są to po prostu ludzie, którzy wspierają taką ideę. Oczywiście w większości są to Polacy, ponieważ zwracamy się przede wszystkim do Polaków, ale mamy mnóstwo przykładów, kiedy obywatele innej narodowości są wręcz bardzo aktywni w zbieraniu podpisów dla braci Polaków.

- A w jakich regionach Ukrainy, zebraliście podpisów najwięcej?

- Żytomierszczyzna. To zdecydowany lider. Obwód żytomierski przekroczył już pięciotysięczny próg. Więcej oczekiwaliśmy na przykład od obwodu winnickiego. Nieco skromniejsze wyniki, moim zdaniem, mamy w obwodzie chmielnickim.

- A co na Zachodzie?

- Tam też zbieramy. Na przykład 700 podpisów dał obwód lwowski. Czyli proces się toczy.

- Zapewne w przypadku zarejestrowania będziecie uczestniczyć w wyborach?

- Zgodnie z ordynacją wyborczą i ustawodawstwem ukraińskim w wyborach partia może uczestniczyć, będąc zarejestrowaną rok przed wyborami, a zatem w tym roku jest to wykluczone.

- Ale przecież jest możliwość z hasłami PPU walczyć w okręgach większościowych (мажоритарних)?

- Niektórzy nasi działacze społeczni wykazują wielką sympatię do Partii Polaków Ukrainy i będą uczestniczyć w wyborach w taki sposób, ale nie chcę podawać więcej informacji na ten temat.

- A Pan osobiście szykuje się do zdobycia tej twierdzy?

- Myślałem o tym, ale to będzie okres przygotowań do organizacji zjazdu partii i muszę sporo czasu poświęcić partii, miast wyborom.

Szkoda! A, proszę powiedzieć, kiedy będziecie już pełnoprawną partią, czy zastanowicie się nad nawiązaniem współpracy z innymi partiami np. w formacie startu z jednej listy, w rodzaju „Батьківщинa - Фронт Змін”

- Nikt jeszcze nikomu nie zabraniał takiej współpracy i nasza współpraca może być daleko idącą - na przykład, żeby wystąpić z kimś ze wspólnym kandydatem w wyborach regionalnych. I nie przeczy to przepisom ukraińskim niepozwalającym na tworzenie bloków partii na listach wyborczych. Prowadzimy już rozmowy z niektórymi partiami, zainteresowanymi powstaniem takiej nowej siły politycznej na Ukrainie. Oni do nas przychodzą, żywo interesują się naszą partia, proponują współpracę na przyszłość.

- Ale, przecież nie tak często odbywają się wybory, zwłaszcza do parlamentu?

- Zgadzam się, że już można było dużo wcześniej rozpracowywać idee związane z partią. Będąc tego inicjatorem nie mogłem zająć się tym z różnych powodów, w tym i osobistych, rodzinnych. Teraz, kiedy już nie jestem prezesem ZPU chcę jak najwięcej czasu poświęcić sprawie tworzeniu partii, szczególnie jej rozbudowie, obsadzeniu ludźmi naprawdę uczciwymi, takimi, którym ludzie ufają.

- Jaki cel tego przedsięwzięcia Pan uważa za najważniejszy?

- Celem każdej partii, która powstaje (naszej też) jest uczestnictwo we władzy, w podejmowaniu decyzji dotyczących życia w państwie na szczeblu wiejskim, regionalnym, państwowym. Widzę to uczestnictwo i działania naszej partii w interesach Polaków Ukrainy.

- Czy macie jakieś trudności merytoryczne w relacjach z władzami na etapie rejestracji?

- Żadnych trudności. Wszyscy są życzliwi, ustosunkowują się ze zrozumieniem. Byłem nawet tym zdziwiony podczas różnorakich konsultacji w Ministerstwie Sprawiedliwości. Ani grama nie mogę narzekać.

- Co by Pan, Panie Przewodniczący, chciał przygodnie powiedzieć naszym Czytelnikom? Proszę też parę słów o sobie.

- Jestem synem Jana i Janiny z domu Warmińskiej. Urodziłem się 6 maja 1954 roku. Z wykształcenia jestem inżynierem górniczym. 13 lat za czasów radzieckich pracowałem w kopalni złota w Uzbekistanie w centrum pustyni Kyzył Kum. Po powrocie na Ukrainę rozpocząłem działalność społeczną w Gródku Podolskim w staraniach o założeniu polskiej szkoły i od tego momentu więcej czasu poświęcam polskiemu życiu społecznemu na różnych szczeblach - jako prezes rejonowej organizacji, obwodowej oraz ostatnie 15 lat, jako prezes Związku Polaków Ukrainy.

Mam wielodzietną rodzinę. Do momentu kiedy wystąpiłem inicjatorem powołania Partii Polaków Ukrainy nie należałem do żadnej partii. Nigdy. A mam już na karku dobrych pięćdziesiąt parę lat.

Uważałem swego czasu, że rozbudowa społeczeństwa obywatelskiego na Ukrainie jest możliwa z pomocą organizacji społecznych, nie partii. Wierzyłem, że one będą decydentami. Ale dziś uważam, że tylko przez założenie partii, poprzez stworzenie własnej siły politycznej, można coś w naszym państwie zmienić i skuteczniej walczyć o prawa mniejszości polskiej Ukrainy.

- Jako działacz społeczny, przez ostatnie 15 lat - prezes ZPU, co uważa Pan za swoje najważniejsze osiągnięcie?

- Za jedno z najważniejszych osiągnięć uważam budowę i otwarcie szkoły polskiej w Gródku Podolskim jednej z 5 na Ukrainie i jedynej takiej(!)na Wschodzie Ukrainy. W ogóle bardzo niepokoi mnie sytuacja z oświatą polską na Ukrainie i uważam, że jednym z najważniejszych zadań partii ma być sprzyjanie rozwojowi oświaty polskiej z prawdziwego zdarzenia, nie tylko na poziomie klas językowych i szkół niedzielnych.

Wśród osiągnięć mogę nazwać oczywiście rozbudowę ZPU. Kiedy zostałem wybrany na stanowisko prezesa ZPU Związek liczył 52 organizacji. Dzisiaj ich jest 107. Są samodzielne i do tego zamierzałem. Liczne festiwale, konferencje inne przedsięwzięcia polskie mówią same za siebie. Ale pracy odrodzeniowej jeszcze „końca nie widać”…

Rozmowa z Stanisławem Kosteckim, jak to często bywa, toczyła się dalej po nagraniu tego wywiadu przy wyłączonym dyktafonie. Tematem były te same jesienne wybory do Rady Najwyższej - parlamentu ukraińskiego. Powiedziałem, wprost że nie rozumiem, dlaczego Polacy Ukrainy, ludność można powiedzieć rdzenna, historyczna tej ziemi nieobecna jest we władzach przedstawicielskich Ukrainy. Nie chodzi o przynależność etniczną oddzielnych osób, chodzi o przedstawicieli polskich organizacji społecznych. Tatarzy Krymscy, na przykład, w osobie powszechnie znanych Mustafy Dżemilowa i Refata Czubarowa - działaczy Medżlisu (najwyższego społecznego organu przedstawicielskiego Tatarów Krymskich – B. D.) wielokrotnie wchodzili w skład Rady Najwyższej. W jaki sposób przy różnych ordynacjach wyborczych, to już sprawa inna. „Właśnie teraz przy tak sprzyjającej ordynacji wyborczej, możliwości kandydowania w okręgach większościowych czy nie nastał moment pójść na ten krok nie tylko Panu, lecz wielu naszym społecznikom szczególnie młodym?” - pytałem swego vis-à-vis …

 Osobiście, co do Stanisława Kosteckiego nie mogę nie wspomnieć o rozmowie przeprowadzonej prawie 10 lat temu z św.p. profesorem Andrzejem Stelmachowskim - marszałkiem senatu RP, podczas zakładania kamienia węgielnego szkoły w Gródku Podolskim. Zapytałem wtedy Pana profesora, dlaczego tak grube pieniądze podatnika polskiego skierowano na szkołę w Gródku Podolskim a nie, powiedzmy, w Kijowie czy na Żytomierszczyźnie. „Ponieważ potrafili, potrafili udowodnić” – zabrzmiała odpowiedź profesora. Potrafili «пробить», po naszemu. I zasługa, jak wiemy, w dużej mierze należy się tu Stanisławowi Kosteckiemu.

No i co. Czy nie potrafi on godnie pełnić swoje obowiązki w Radzie Najwyższej po prawie dwudziestoletniej pracy społecznej? Wiemy i słyszymy o tym, że jakoby miejsce w RNU dużo kosztuje, lecz po naszej stronie też mamy coś – nasi wyborcy Polacy skupieni są w pewnych regionach państwa. Proszę nie zrozumieć mnie instrumentalnie, że chodzi tu o jakąś gloryfikację i piaryzację osoby przewodniczącego PPU. Chodzi, przede wszystkim, o fatalny brak przedstawicielstwa polskiej mniejszości w organach władzy naszego państwa…

Co do kandydowania w okręgu większościowym w jesiennych wyborach usłyszałem w końcu naszej rozmowy od mego współrozmówcy: „Zastanowię się nad tym” Cóż, brzmi dość optymistycznie jak na nasze czasy.

Rozmawiał Borys DRAGIN

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України