Ambasadora Kanady pięknie upieczonym karawanem przywitał chór żeński z Bojarki
Do Bojarki (koło Kijowa) na zaproszenie mieszkańców tego miasta przybył z nieoficjalną wizytą Roman Waszczuk - Ambasador Pełnomocny i Nadzwyczajny Kanady na Ukrainie.
Wizyta była też spełnieniem obietnicy złożonej przez Ambasadora członkiniom Ludowego Chóru „Nadzieja” z Bojarki, które to w jednym z ubiegłorocznych zimowych dni wystąpiły przed Ambasadą w Kijowie przy ul. Kościelnej ze swoim repertuarem, kiedy to Ambasador Roman Waszczuk rozpoczął misję dyplomatyczną w naszym kraju. Pan Ambasador przyłączył się wtedy do śpiewu chóru, gdyż doskonale zna ukraiński, a ponadto wcześniej, w Kanadzie razem z małżonką występował w chórze. Wysoko ocenił on wówczas występ niespodziewanych gości i obiecał, że złoży im wizytę w Bojarce.
Chór „Nadzieja” tworzą sympatyczne Panie skupione w Stowarzyszeniu Polaków w Bojarce, a wykonują z zapałem ukraińskie i polskie pieśni ludowe oraz utwory współczesne.
I tu, w kwiaciastych strojach i chustach występując ponownie przed czcigodnym gościem nie skąpiły swych głosów. Ciepła dodawały liryczne wiersze w wykonaniu uczestniczki zespołu, które napisała solistka chóru Tatiana Pogrybnaja.
Kiedy artystyczny orszak zbliżył się do budynku Pałacu Ślubów niespodziewanie, koło fontanny, pojawiło się mnóstwo flag ukraińskich i kanadyjskich. Okazało się, że na spotkanie z Ambasadorem na koniach przybyli autentyczni Kozacy z Zaporoża, którzy podtrzymują tradycje swoich pradziadów, by osobiście uhonorować i podziękować władzom Kanady za ich pozycję i wsparcie Ukrainy w trudnych dla niej chwilach. Dodam, że Kozacy ci często występują w skansenie Pirogowa pod Kijowem, gdzie obrali to miejsce za swoją siedzibę i podtrzymują kozackie zwyczaje.
W czasie spotkania Kozacy zaprezentowali zebranym jak strzela się z armaty (trzeba przyznać, iż wystrzał był przedni - uruchomił sygnalizację we wszystkich parkujących w okolicy samochodach), jak władać szablą, batem i jak z niego strzelać.
Jeden z Kozaków zademonstrował, z jak wielką dokładnością można przeciąć ostrą szablą ogórek na ręce kolegi, by nie zranić mu ręki. A wystarczyłby przecież jeden niezręczny ruch i Kozak mógł zostać bez palców.
Nieopisane zdumienie wywołała sytuacja, gdy na propozycję uczestnictwa w powtórzeniu tego wyczynu śmiałkiem okazał się sam Ambasador Kanady, na dłoń którego Kozak położył zielony ogórek i jednym cięciem szabli rozciął go na dwie części, nie wyrządzając Ambasadorowi najmniejszej szkody.
Na spotkanie z Ambasadorem Kanady przybyły też mamy i babcie, których synowie i wnuki walczą w ATO na wschodzie Ukrainy. Po rozmowie Ambasadora z żołnierzem uczestnikiem ATO na wschodzie matka tego żołnierza wręczyła Ambasadorowi piękny wyszywany obraz symbolizujący dwa gołębie pokoju, z podziękowaniami za wsparcie Kanady dla Ukrainy i z życzeniami dla wszystkich, by wreszcie zapanował pokój w tym kraju i nie było dalszego przelewu krwi i zgonów wielu młodych ludzi.
Pokazano Ambasadorowi miasto, mające atuty uzdrowiska i zwrócono uwagę na to, jak wielu mieszkańców Kijowa polubiło to miasto, budując tu swoje domy. Nawet jedną z jego ulic nazwano „Kreszczatyk”. Ma też Bojarka swojego wielkiego kompozytora Mykołę Łysenkę, który w tym właśnie mieście skomponował drugą część opery „Taras Bulba”.
Dziś w Bojarce mieszka też wiele Polaków skupionych w Polskim Stowarzyszeniu Kulturalno-Oświatowym „Koralik”, któremu przewodniczy Maryna Murawiowa, będąca inicjatorką wielu wydarzeń kulturalnych. Pod jej kierownictwem działają szkolne zespoły „Koral” i „Koralik”.
Warto nadmienić, że tutejszy mer zignorował inicjatywę aktywistów Bojarki na czele z Oleną Primak, by przyjąć z wizytą Pełnomocnego i Nadzwyczajnego Ambasadora Kanady na Ukrainie. Nawiasem mówiąc mieszkańcy Kanady uważają obecny mer jest urzędnikiem skorumpowanym. Mówią o tym głośno, piszą w Internecie, organizują spotkania społeczności i czekają na najbliższe wybory samorządowe, by zmienić ten stan rzeczy.
Ambasador Kanady spotkał się też w Bojarce z Dyrekcją i uczniami najstarszej Szkoły Podstawowej w Bojarce założonej w 1911 roku. Pokazano także Ambasadorowi bardzo piękną starą drewnianą cerkiew prawosławną położoną nad malowniczym jeziorem.
W miejscowej restauracji „Ekwator” ugoszczono Ambasadora daniami ukraińskiej kuchni ze znakomitymi plackami ziemniaczanymi, zwanymi tutaj „derunami”, kapuśniakiem i „Warenikami” z kapustą.
Stefan WIELOCH