Dziś: sobota,
23 listopada 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2015
Moim zdaniem
Powstanie Warszawskie. Lekcje historii

17 września w kijowskim Domu Kina Instytut Polski przy udziale Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie zorganizował pokaz filmu „Powstanie Warszawskie” produkcji Muzeum, reżyserii Jana Komasa.

Pokaz filmu odbył się w 71 rocznicę powstania przeciwko okupantom niemieckim, inspirowanym przez Armię Krajową i Polskie Państwo Podziemne. Datę pokazu 17 września wybrano nie przypadkowo, gdyż zbiega się ona z 76. rocznicą zbrojnej napaści dokonanej przez Związek Radziecki na Polskę będącą w stanie wojny z Niemcami od 1 września 1939 roku.

Jak wiadomo powstanie, które trwało około 2 miesięcy zakończyło się klęską z powodu tego, że jego wybuch nie był uzgodniony z Sowietami, chociaż Armia Czerwona stała na przeciwległym brzegu Wisły, lecz Sowieci nie chcieli oddać władzy Państwu Podziemnemu i nie wsparli powstańców.

Co do filmu. Został on zmontowany z sześciu godzin dokumentalnych kronik filmowych z 1944 roku. Jak opowiadał reprezentujący pokaz przedstawiciel Muzeum Karol Mazur materiały te operatorzy zakopali w metalowych rurach, dzięki czemu przetrwały.

Z tych 6 godzin kronik producenci zmontowali 85 – minutowy film udźwiękowiony i pokolorowany za pomocą oprogramowania stworzonego w Hollywood. Do tego dodano wątek fabularny w postaci komentarza wyimaginowanych dwóch braci, operatorów.

Doceniając niesłychanie trudne zadanie, co do koloryzacji czarnobiałych wyeksploatowanych bądź zniszczonych materiałów jak też udźwiękowienie taka produkcja wydaje się traci trochę na autentyczności dokumentów. W zasadzie jest to swego rodzaju film remake (wytworzony ponownie). Ale przyznaję, być może jest to opinia subiektywna, moja, osoby „starej daty”.

Z dzieciństwa pozostały mojej pamięci kadry zrujnowanej Warszawy z czarnobiałego filmu polskiego lat 50-ch „Непокоренный город” („Miasto nieujarzmione ”, reżyseria Jana Kurnakowicza - B.D.) eksponowanego w ZSRR. Teraz jednak elementy koloryzacji jak i fabularyzacji często obecne są w dokumentalistyce filmowej.

Niemniej film sprawia niepowtarzalnie silne wrażenie. Przed widzem rozpościerają się sceny powszedniego życia Warszawy powstańczej: ubogie szpitale, sami powstańcy odziani w łachmany, ranni i widać że głodni. Widzimy kobiety gotujące pożywienie – zupę pomidorową (dostrzeżoną po koloryzacji) z czarnym chlebem.

Uzbrojenie prymitywne, nawet na tamte czasy, częściowo konstruowane samodzielnie. Lichota jednym słowem. I rzucenie jej na uzbrojonego po zęby okupanta graniczy z szaleństwem bądź… bohaterstwem.

No i na koniec dantejskie koszmarne ruiny polskiej stolicy po stłumieniu insurekcji. Niestety przypominające widzowi współczesnemu ukraińskiemu nasze ruiny Donbasu.

Jakie uczucia, myśli wywołują zobaczone koszmary? Po tym, że jak wiadomo w trakcie dwumiesięcznych walk powstańcy stracili blisko 16 tysięcy bojowników, rannych – 20 tysięcy. Straty cywilów wyniosły blisko 200 tysięcy zabitych. Pół miliona mieszkańców miasta oraz około 100 tysięcy osób z miejscowości podwarszawskich zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, z czego blisko 150 tysięcy było wywiezionych do obozów lub na roboty przymusowe w głąb Niemiec. Zniszczono blisko 25% zabudowy lewobrzeżnej Warszawy…

I stało się to w przeddzień wymarszu Armii Czerwonej na lewy brzeg Wisły!

Nie będę dotykać politycznego meritum sprawy, którym widzowie szpikowali pytaniami po demonstracji filmu Karola Mazura, zwrócę tylko uwagę na to, jak drogo płaci prosty lud za realizację decyzji, planów, fantazji etc. swoich sterników.

Obywatelom Ukrainy nie trzeba długo tego tłumaczyć. Nawiasem mówiąc przedstawiciel Muzeum opowiadając o filmie wspominał i o majdanowych doświadczeniach obywateli Ukrainy. Ale czy może tłum jako taki sam decydować i odpowiednio reagować na apele manipulantów i podżegaczy, czy kiedyś nauczy się tego?

Współcześni Polacy chyba w większości odpowiadają na to pytanie z garścią optymizmu, bowiem romantyzm powstańczy razem z doświadczeniami pozostał u nich tylko w pamięci historycznej i przyczynia się wyłącznie dla upamiętnienia rocznic i bohaterów z tamtych czasów. Za najbardziej stosowne, myślę w tym kontekście, uważają teraz praktyki „Solidarności” i „Okrągłych Stołów”. 

Borys DRAGIN

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України