W ostatnią sobotę maja 2019 roku w auli Kolegium Telekomunikacji w Kijowie odbył się uroczysty koncert z okazji zakończenia roku szkolnego w Polskiej Szkole Sobotniej działającej przy Związku Polaków na Ukrainie
Dwie małe salki w domu przy ulicy Gonczara. W jednej stłoczone kilka ławek, tak blisko, że małe dziatki ledwie się mogą między nimi przecisnąć. Za to do stolika nauczycielki odległość niewielka, więc bardzo dobrze słychać. Na stoliku z trudem mieści się całe techniczne oprzyrządowanie. W drugiej salce magazyn kostiumów, dwa krzesełka dla ewentualnych gości a pośrodku pomieszczenia dumnie stoi akwarium.
Oto cała scenografia Polskiej Szkoły Sobotniej działającej przy Związku Polaków Ukrainy w Kijowie na samym początku jej działania. Rodzice przyprowadzający dzieci nie bardzo mieli na czym usiąść, aby doczekać się zakończenia zajęć. Niektórzy chodzili do pobliskiej kawiarenki, aby przy pomocy gorącego napoju zrzucić z siebie resztki snu. Jak to, przecież to sobota, a szkoła nie daje się wyspać. Zajęcia taneczne prowadzone na korytarzu, gdzie nieodłącznym atrybutem był przedłużacz elektryczny doprowadzający zasilanie do urządzenia nagłaśniającego.
„Podziwiam panie nauczycielki, które nie tylko uczą języka, ale jednocześnie są bajkopisarzami, scenografami, reżyserami i twórcami tych młodych, polskich dusz!” – na zdjęciu (od prawej): Lesia Jermak, Larysa Bułanowa, Swietłana Bułanowa, Anna Morgaczowa
Takie to były początki we wrześniu - 5 lat temu. Nikt nie mógł przewidzieć, co będzie dalej. Ale najwięksi optymiści pewnie by nie uwierzyli, jeśli zobaczyliby koncert na zakończenie roku szkolnego w ostatnią sobotę maja 2019 roku. Wszystko w tym koncercie można określić modnym, młodzieżowym słowem „super”.
Dla mnie, jednoznacznie największym osiągnięciem była ilość młodych aktorów, piosenkarzy i tancerzy. W koncercie brała udział prawie cała szkoła! A wszystko niezwykle barwne, uśmiechnięte, radosne, przejęte swoim uczestnictwem, starające się osiągnąć stan, w którym dają z siebie wszystko, potwierdzając tym samym duchowną zależność i oddanie swojej szkole.
Wraz z widownią młodym artystom aktywnie kibicowali: kierownik Wydziału Konsularnego Ambasady RP na Ukrainie Dorota Dmuchowska (C), nauczycielka języka polskiego Maria Książek-Zamlewska i prezes ZPU Antoni Stefanowicz
Obserwowałem przygotowania do koncertu. Prawie nie było prób. Wszystko oparte na niezwykłym, spontanicznym, duchowym polocie. To stan, który można osiągnąć tylko pracując z dziećmi w sposób bardzo zaangażowany. To nie były wypracowane wielokrotnym powtarzaniem sceny. To lekkość i autentyczność dziecięcych dusz. Chęć pokazania jakimi oni naprawdę są.
A są rzeczywiście wspaniali! I ta równość poziomu. Wszyscy jednakowo zaangażowani, jednakowo chcący osiągnąć mistrzostwo, każdy w swojej roli.
Piszę o tym z zachwytem i jednocześnie myślę o mistrzostwie pedagogów, którzy potrafili taki stan w dziecięcych duszach wytworzyć. I to też jest mistrzostwo, które trzeba podkreślić. Kiedy widzę, jak panie, gdzieś ze środka sali, całym swoim ciałem przekazują dzieciom energię, chcąc pobudzić ich do występu zgodnego z tym jaki był przygotowywany na próbach, to jest to coś na granicy mistyki. I to działało!
Niezrównana kreacja aktorska Czerwonego Kapturka (Karolina Jermak) w otoczeniu Dobrych Wróżek
Kilka słów o języku. Występujące dzieci mówiły i śpiewały po polsku demonstrując bardzo dobre przygotowanie językowe. U ludzi będących nosicielami języka ukraińskiego lub rosyjskiego, można wyłowić szereg błędów charakterystycznych przy wymawianiu polskich słów czy fraz. Jest to często wręcz inna melodia języka, inne wymawianie szeregu głosek, dzięki czemu w Polsce ludzie ze wschodnich terenów są bardzo szybko rozpoznawani. U dzieci ze szkoły, jeśli gdzieś to można było zauważyć to tylko w nieznacznym stopniu. Widać, że nauka przebiega poprawnie i zniekształcający wpływ języka kraju zamieszkania, na ich polszczyznę nie jest wielki. To też jest wspaniałe i świadczy bardzo dobrze o poziomie nauki w szkole.
Ale Polska Szkoła Sobotnia to nie tylko nauka języka polskiego. Już zaśpiewane przez dzieci piosenki ludowe „Szła dzieweczka do laseczka” czy pieśń biesiadna „Sto lat” pokazały, że polskie obyczaje, polskie ludowe piosenki i tańce nie są im obce. Tak samo jak polskie tradycje i obyczaje, kultywowane przy okazji Świąt Bożonarodzeniowych, czy Wielkanocnych, rocznic państwowych – Dnia Niepodległości i Konstytucji 3 Maja. Dzięki czemu tę szkołę można śmiało nazwać – Szkoła Polskości.
Pełni entuzjazmu i dumy goście honorowi z firmowymi pamiątkowymi poduszkami w gronie młodych wykonawców koncertu
A wszystko to stworzono na przestrzeni niezbyt długiego czasu. Pięć lat to niewiele dla szkoły. Ale jakże wiele dla dzieci, które przyszły się uczyć w wieku sześciu lat. I w nich zaszły największe zmiany. Z dziatek, nieznających języka, nieśmiałych, jakby zagubionych, dziś zaprezentowali się jak prawdziwi aktorzy.
Wiem to z własnego doświadczenia, jak wiele znaczy dla rozwoju dziecka i jego przyszłości takie teatralne przygotowanie. Ono wykorzenia nieśmiałość, lęk przed publicznymi wystąpieniami, dodaje pewności siebie i dumy, że wszystko mogę.
W finale przedstawienia wniesiono pyszny jubileuszowy tort
I zostało to osiągnięte maleńkim kolektywem pedagogicznym. Maleńkim, ale jak zaangażowanym! Podziwiam panie nauczycielki, które nie tylko uczą języka, ale jednocześnie są bajkopisarzami, scenografami, reżyserami i twórcami tych młodych, polskich dusz! Szczególny podziw dla dyrektorki Szkoły Lesi Jermak. Za jej wizję. Za to, że pięć lat temu wiedziała, w którym kierunku pójść i jak osiągać wyznaczone cele! Niski pokłon i podziękowanie!
Jacek ŚWIDERSKI