– W listopadzie ubiegłego roku (2019) w Ostrogu świętowano trzy jubileusze…
– … 25-lecie działalności Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Ostrogskiej i 25-lecie założenia religijno-społecznego dwumiesięcznika diecezji łuckiej Kościoła Rzymskokatolickiego „Wołanie z Wołynia”. Trzecią okazją do świętowania było 30-lecie odrodzenia się parafii rzymskokatolickiej Wniebowzięcia NMP. Z tej okazji w sali ostrogskiej szkoły artystycznej odbył się koncert uczniów szkoły sobotniej języka polskiego działającej przy Towarzystwie oraz konkurs plastyczny pod nazwą „Śladami kultury polskiej w Ostrogu”. Udział w koncercie wzięli m.in. uczniowie Gimnazjum Ostródzkiego z nauczycielką języka polskiego Panią Olgą Skrypką. Ciekawą prezentację o ułanach Wołyńskich 19. pułku stacjonującym w Ostrogu przedstawiła Jana Sikorska.
Nasze Stowarzyszenie organizuje spotkania i konkursy. Przy Towarzystwie istnieje sobotnia szkoła języka polskiego, na które przychodzą także dzieci ukraińskie. Obecnie prowadzi je nauczycielka Ołena Bielawska. Wspólnie też obchodzimy wszystkie święta kościelne i państwowe organizując okolicznościowe akademie i spotkania. Nasze dzieci spędzają wakacje w Polsce. Spotykamy się w wynajętym lokalu. Dawniej spotykaliśmy się na plebanii. Jesteśmy członkiem Federacji organizacji Polskich na Ukrainie. Wielu naszych Ukraińców pracuje obecnie w Polsce. W Ostrogu są tu dwa cmentarze katolickie, jeden jest zupełnie zdewastowany. Teraz jest tam boisko do piłki nożnej. Na drugim pochowani są m.in. mój brat i moja siostra. Cmentarz ten znajduje się przy wjeździe do miasta.
Ludmiła Poliszczuk, sekretarz Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Ostrogskiej
– Historia powstania Waszego Stowarzyszenia jest ściśle związana z odzyskaniem polskiego kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Ostrogu.
– W roku 1440 metropolita Izydor, w towarzystwie 2 dominikanów, przybył do Ostroga ogłaszając unię kościelną z prawosławiem. W czasie tego pobytu książę Fedor Ostrogski przyrzekł ufundować w Ostrogu łaciński kościół i klasztor dla dominikanów, co zresztą uczynił między 1440 a 1442 rokiem.
– W czasie II wojny światowej nad świątynią zawisły czarne chmury…
– Po wejściu Armii Czerwonej do miasta w kościele znajdował się skład ziarna. W 1948 roku kościół został oddany wiernym. W roku 1958 została podjęta decyzja o zamknięciu wszystkich kościołów na Wołyniu. Wierni w Ostrogu dzielnie walczyli o swoją świątynię przez dwa lata, jeżdżąc do władz w Kijowie oraz konsula PRL w tym mieście. W dzień święta Bożego Ciała, 28 maja 1959 roku, władze radzieckie w Ostrogu odebrały parafianom klucze od świątyni. W nocy zrzucono krzyż, a zabytkowe ołtarze wywieziono do pobliskiego jaru w lesie i tam je zniszczono. Rozpoczęło się rujnowanie kościoła…
Ks. Witold Józef Kowalów redaktor naczelny pisma „Wołanie z Wołynia”
– Sytuacja zmieniła się dopiero po uzyskaniu niepodległości przez Ukrainę?
Tak, wierni razem z ks. Antonim Andruszczyszynem zwracali się do różnych instancji (miejskich, rejonowych, obwodowych, krajowych), a nawet jeździli do Polski. Ich starania doprowadziły w końcu do zwrotu kościoła i rejestracji parafii w dniu 27 września 1989 roku. Był to pierwszy, po 30 latach zamknięcia, kościół zwrócony katolikom obrządku łacińskiego na Wołyniu.
Rozpoczęliśmy następnie starania o księdza. Pierwszym duszpasterzem parafii i pierwszym proboszczem w naszym ostrogskim kościele (1990-1992) został ks. Władysław Czajka, proboszcz z Równego, honorowy kanonik kapituły katedralnej w Łucku. Bezpośrednio po nim, w roku 1992, naszym kolejnym proboszczem został ks. Witold Józef Kowalów**, który w styczniu 2019 roku przeszedł na emeryturę i został rezydentem na terenie naszej parafii. Po nim, do stycznia 2019 roku, funkcję proboszcza pełni ks. Waldemar Szlachta. Za probostwa ks. Witolda Kowalowa kościół został odnowiony. Ołtarze zostały odrestaurowane w Polsce, w Lublinie, dzięki finansowemu wsparciu fundacji kościelnej z Niemiec.
Dziś nasza parafia liczy około 400 wiernych. Nabożeństwa odprawiane są w naszej parafii po polsku i ukraińsku. Należą do niej ludzie różnych narodowości. Starsi parafianie to przeważnie Polscy. Są też i Ukraińcy, ale również Czesi i Niemcy. Moja synowa jest Ukrainką, która przyjęła katolicyzm. I w naszym kościele brała ślub i ochrzciła swoje dzieci. Moi synowie poszli za mną i są katolikami. Mąż natomiast jest Ukraińcem.
Ks. Witold Józef Kowalów redaktor naczelny pisma „Wołanie z Wołynia”
– Jest Pani również sekretarzem dwumiesięcznika religijno-społecznego diecezji łuckiej Kościoła Rzymskokatolickiego „Wołanie z Wołynia”.
Jestem sekretarzem w wydawnictwie. Pracuję z ks. Witoldem Kowalowem. Kiedy tu przyjechał, to ludzie pisali dużo listów, na które starał się zawsze odpowiadać. Korespondował z ludźmi starszymi, którzy stąd pochodzili i za władzy radzieckiej zostali wywiezieni w głąb ZSRR. Ich potomkowie byli też ciekawi, co się dzieje na ziemiach ich rodziców i jak ona obecnie wygląda. Trudno było mu jednak odpowiadać na każde ich zapytanie. Pracował tu wówczas, jako wikariusz, ks. Marcin Strachanowski. On to razem z ks. Witoldem założyli Ośrodek „Wołanie z Wołynia”. I od roku 1997 wydawnictwo nasze zajmuje się publikowaniem książek. Jest też wydawcą pisma religijno-społecznego ukazującego się od roku 1994. Wokół niego skupionych jest kilka osób, które wzięły na siebie trud dokumentowania najnowszej historii i ukazywania aktualnych problemów Kościoła Katolickiego na Ukrainie, ze szczególnym uwzględnieniem Wołynia i diecezji łuckiej. Zainteresowania redakcji obejmują także: sytuację wierzących w społeczeństwach krajów postsowieckich, kontakty katolicko-prawosławne, wysiłki ekumeniczne, stosunki polsko-ukraińskie, kultura i osiągnięcia myśli filozoficznej Ziemi Wołyńskiej, wybitni Wołynianie. Równocześnie z pismem ukazuje się seria wydawnicza: Biblioteka „Wołania z Wołynia”. Jego redaktorem naczelnym jest nadal ks. Witold Kowalów.
Jubileusz 25-lecie działalności Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Ostrogskiej (22 listopad 2019)
– Urodziła się Pani w Kazachstanie.
– Moją matkę Sowieci wywieźli do Kazachstanu. Ja tam właśnie się urodziłam. Ojciec, jako więzień polityczny, skazany został i wysłany na Syberię, za Ural, skąd udało mu się wrócić. Dom nasz rozebrano, i z niego w drugiej wiosce zbudowano szkołę. Tata, aby nas utrzymać, musiał szukać w pracy Ostrogu. Był z zawodu stolarzem. Chciałam za młodu zostać nauczycielką i pisać. Skończyłam następnie we Lwowie studia z zakresu ekonomii i buchalterii i zostałam księgową. Mój ojciec Józef Kaczorowski został zrehabilitowany wiele lat po wojnie. Dostałam list w jego sprawie już po jego śmierci. Pamiętam jak ojciec zawsze mi mówił, że oni mnie jeszcze w przyszłości przeproszą. Szkoda, że tych przeprosin się już osobiście nie doczekał. Zrehabilitowano go dopiero w latach 80 XX wieku.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Leszek WĄTRÓBSKI