Dziś: piątek,
19 kwietnia 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2013
Osobistości
Święty z chirurgicznym skalpelem

Naczelny chirurg, profesor w randze generała operuje, obleczony w riasę i z krzyżem na piersi… Zesłaniec stalinowskiego reżimu, odznaczony Nagrodą Stalinowską …

To legenda?  Nie, prawda!  

Potomek dawnego polskiego szlacheckiego rodu Walenty Wojno-Jasieniecki znany chirurg, doktor medycyny, autor 55 prac naukowych. Laureat Nagrody Stalinowskiej. I on, również - Arcybiskup Symferopolski i Krymski Łuka, włączony w roku 1995 przez Cerkiew Prawosławną do grona świętych, autor 10 tomów kazań, członek Moskiewskiej Akademii Duchowej w Zagorsku. I on także - męczennik, prześladowany przez władze sowieckie za swoje przekonania religijne.

Areszty, więzienia i zsyłki na Syberię pochłonęły 11 lat życia tego wielkiego człowieka.

Walenty, syn Feliksa Wojno-Jasieniecki, urodził się 27 kwietnia 1877 r. w Kerczu. Jego ojciec był zagorzałym katolikiem, często chodził do kościoła i gorliwie modlił się w domu, lecz swoich najbliższych nie zmuszał do przyjęcia katolicyzmu. Matka pochodziła z rodziny prawosławnej. Według zasad prawnych imperium rosyjskiego dzieci w podobnych rodzinach należało wychowywać w wierze prawosławnej. Walenty był trzecim z pięciorga dzieci.

Niezadługo po jego przyjściu na świat rodzina przeniosła się do Kijowa.

W 1903 r. W. Wojno Jasieniecki z wyróżnieniem ukończył Wydział Medyczny Uniwersytetu Kijowskiego. Nie zważając na namowy przyjaciół zająć się nauką, Walenty obwieścił o swoim postanowieniu całe życie być „chłopskim”, lekarzem ziemskim, aby pomagać ludziom biednym.

W styczniu 1904 r. w czasie wojny z Japonią skierowano go ze szpitalem Czerwonego Krzyża na Daleki Wschód. Pracował w mieście Czita jako kierownik oddziału chirurgicznego szpitala. Tu Walenty zapoznał się z przyszłą małżonką - siostrą miłosierdzia Anną Łańską, którą ranni za niezwykłą cierpliwość i szlachetność nazywali „świętą siostrą”.

W latach 1905-1917 pracował w charakterze lekarza ziemskiego w szpitalach guberni Symbirskiej, Kurskiej, Saratowskiej i Władimirskiej oraz praktykował w klinikach moskiewskich. Za ten czas przeprowadził wielką ilość operacji mózgu, organów wzroku, serca, żołądka, jelit, dróg żółciowych, nerek, kręgosłupa, stawów i wniósł multum innowacji do techniki zabiegów chirurgicznych.

W 1908 roku przybywa do Moskwy i staje się eksternistą chirurgicznej kliniki profesora P. I. Djakonowa.

W czasie pierwszej wojny światowej obudziło w nim się powołanie religijne, przyciszone wcześniej w natłoku intensywnej pracy naukowej i zaczęto go regularnie widywać w cerkwi.

W 1916 r. obronił w Moskwie dysertację na temat: „Anestezja miejscowa", uzyskując stopień doktora medycyny. Uniwersytet Warszawski przyznał mu za jego dysertację Wielką Nagrodę Imienia Chojnackiego.

W 1917 r. otrzymał w drodze konkursu stanowisko naczelnego lekarza i chirurga szpitala w Taszkiencie i w tym też czasie wykłada w tamtejszej szkole medycznej, przekształconej potem w wydział medyczny.

W roku 1919 jego żona zmarła na gruźlicę, pozostawiając czworo dzieci: Michała, Helenę, Aleksego i Walentyna.

Walenty Wojno Jasieniecki był jednym z inicjatorów organizacji Uniwersytetu w Taszkiencie i w roku 1920 obrany został na profesora anatomii topograficznej i chirurgii operacyjnej tegoż uniwersytetu, pozostając naczelnym lekarzem szpitala miejskiego w Taszkiencie. Profesora wciąż doskonali swoje umiejętności chirurgiczne i rozgłos o jego talencie rozpowszechnia się niezwykle intensywnie. Relacje i opisy świadczą o tym, iż on jeden robił to, co dzisiaj jest w stanie zrobić 6-7 lekarzy. Zachwyt kolegów wzbudzały jego wyśmienicie wytrenowane palce. Władanie skalpelem była iście wirtuozowskie: potrafił przeciąć równo tyle stronic książki, ile mu zamawiano, i ani jednej strony więcej.

Sam jednak coraz to większą pociechę znajdował w wierze. Aktywnie zbliżył się z duchowieństwem, uczył się teologii, brał udział w życiu cerkiewnym, pozostając przy tym człowiekiem, w którym autentyczna akademickość łączyła się ze szczerą wiarą.

W maju 1923 r. przyjął stan zakonny i przybrał nowe imię Łuka (Łukasz) na cześć św. apostoła ewangelisty, który, jak wiadomo, był nie tylko apostołem, lecz również lekarzem i artystą malarzem. W latach dwudziestych wstąpić w stan zakonny znaczyło rzucić wyzwanie narzuconemu przez władze powszechnemu strachowi i elementarnemu rozsądkowi.

Wojno Jasieniecki śmiało ujawnia cechy bojownika o osobistą czystość moralną i czystość tych, którzy pragnęliby mu zaufać. Jednocześnie nie wyrzekł się on, ani swoich poglądów naukowych, ani wiary, ani duszpasterskiego tytułu. Sutanna, krzyż i liturgia były formą moralnego protestu, w sytuacji, kiedy jego dusza powstała przeciwko powszechnej i masowej amoralności, która ogarnęła kraj w te lata.

W sali operacyjnej zawsze wisiała ikona Matki Boskiej. Operował profesor w sutannie i z krzyżem na piersi co, naturalnie, ogromnie drażniło ateistyczną, co do swej istoty, ówczesną władzę.

10 czerwca 1923 roku został aresztowany. Wysunięto mu absurdalne oskarżenie: powiązanie z orenburskimi kontrrewolucyjnymi Kozakami i Anglikami. W więzieniu taszkienckiego OGPU (Zjednoczonego Państwowego Zarządu Politycznego) zakończył swoją pracę, która z czasem zdobyła wysoką ocenę zatytułowaną: „Szkice chirurgii miękkiej”.

OGPU zdecydowało się urządzić pokazową rozprawę sądową. Lecz jej scenariusz faktycznie poniósł fiasko. Oto przykład, jak odbywały się debaty stron:

Pytanie oskarżyciela od OGPU:

- „Powiedzcie, popie i profesorze Wojno Jasieniecki, jak to jest - wy w nocy modlicie się, a w dzień ludzi tniecie?”

Odpowiedź władyki:

- „Tnę ludzi dla ich ratunku, a w imię czego wy tniecie ludzi?”

Pytanie oskarżyciela:

- Jak to wy, pop i profesor Wojno Jasieniecki wierzycie w Boga? Czy widzieliście swojego boga?”

Odpowiedź władyki:

- „Boga ja rzeczywiście nie widziałem. Lecz w swym życiu przeprowadziłem mnóstwo operacji mózgu i, otwierając czaszkę, nigdy nie widziałem tam także rozumu. I sumienia tam też nie znajdowałem”.

Od tego czasu w życiu św. Łukasza zaczyna się okres męczeństwa za wiarę, który potrwał 11 lat. Czterokrotne aresztowania, przesłuchania, więzienia, obozy i zsyłki: Jenisiejsk, Kraj Turuchański, Krasnojarsk, Archangielsk. Aczkolwiek, nie zważając na status zesłańca, gdzie by nie znalazł się profesor Wojno Jasieniecki - on leczył chorych. I gdzie by nie przebywał arcybiskup Łuka - on prowadził nauczanie chrześcijańskie.

Niezłomna postawa sprzyjała jego karierze duchownej. Od 12 maja 1923 roku pracuje jako biskup Taszkiencki i Turkiestański. A potem nowe katedry, nowe nominacje i wreszcie w maju 1946r. mianowany zostaje arcybiskupem Symferopolskim i Krymskim.

Wiosną 1934 roku w uzbeckim Andiżanie, gdzie Wojno Jasieniecki operuje, wygłasza wykłady i kieruje Oddziałem Instytutu Pogotowia Ratunkowego, zdarzyło się nieszczęście. Władyka zachorował na febrę Papatacz, która dalej prześladować go będzie przez całe życie i ostatecznie w wieku 80 lat doprowadzi go do pełnej utraty wzroku.

Kiedy wybuchła wojna, zesłaniec Wojno Jasieniecki, biskup, chirurg ze światowym imieniem żyje i pracuje w rejonowym szpitalu Kraju Krasnojarskiego, za przysłowiowy „wikt i opierunek”. Dużo operuje, kontynuuje pracę nad szkicami o chirurgii miękkiej i równolegle - wygłasza kazania. Z frontu nadchodzą eszelony z rannymi i w Krasnojarsku powstaje ogromny szpital. Wojno Jasieniecki pisze list do wysokich władz, proponując swoje usługi i zobowiązując do końca odbyć swój termin zesłania po zakończeniu wojny.

W październiku 1941 roku mianowany zostaje konsultantem wszystkich szpitali Kraju Krasnojarskiego i Naczelnym Chirurgiem Szpitala Ewakuacyjnego. Bez reszty pogrąża go praca. Wspaniałe osiągnięcia unikatowego chirurga w dziedzinie leczenia zakaźnych ran stawów nie mogły być niezauważone przez kierownictwo wojskowe. Pojawiają się pierwsze nagrody państwowe. Paradoks polega na tym, że nagrody od władz przypadają w udziale zesłańcowi, którego te same władze ogłosiły przestępcą.

W 1944 roku za jego wkład w rozwój medycyny, jako uczonego i chirurga, który pozwolił uratować życie dziesiątkom tysięcy rannych zostaje przyznana mu wysoka Nagroda Stalinowska I stopnia. Sława o arcybiskupie-chirurgu rośnie. Piszą o nim już nie tylko w Niemczech i Anglii, lecz również w USA.

W latach 1945-1947 władyka Łuka pracuje nad stworzeniem pracy pt.: „Duch, dusza, ciało”, poświęconej relacjom nauki i religii. Poglądy o harmonii między tymi dwoma stronami ludzkiego istnienia są tym bardziej ważne, że wypowiada je człowiek, który w każdej z tych sfer jest niezaprzeczalnym autorytetem.

Swój szlak życiowy władyka Łukasz kończy na stanowisku arcybiskupa Symferopolskiego i Krymskiego. A były to czasy niełatwe. W połowie lat pięćdziesiątych Chruszczow zdecydował ostatecznie skończyć z cerkwią. Ta wojna nie była tak krwawa, jak przy Stalinie, lecz prowadzona była nie mniej zaciekłe.

I tu znów w pełnej mierze przejawia się żelazny charakter i nieugięta wola arcybiskupa Łuki. Srogi i nieprzekupny pasterz godnie utrzymuje obronę, ani wiek, ani ślepota nie osłabiają jego wysiłków w obronie wiary. Co więcej – równolegle nie zaprzestaje leczyć ludzi. Chorych przyjmuje bezpłatnie, w domu. Powolna utrata wzroku przeszkadza mu już wykorzystywać skalpel, lecz doświadczenie i wiedza pozwalają mu z powodzeniem kontynuować praktykę lekarską. Sława utalentowanego chirurga stopniowo przekształca się w powszechną famę o cudotwórcy.

11 czerwca 1961 roku serce arcybiskupa zamarło. 22 listopada 1996 roku duchowny Łuka zaliczony został w poczet świętych. Na prośbę wierzących relikwie arcykapłana ustanowiono w Soborze Katedralnym Świętej Trójcy w Symferopolu.

Oprac. Halina BIEŁOUSOWA

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України