Dziś środa, 05.02.2025
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Dziennik Kijowski

Czasopismo tradycyjnie poświęcane jest życiu organizacji polonijnych, ważniejszym wydarzeniom politycznym w Polsce i na Ukrainie, wspólnym Polsce i Ukrainie aktualnym zagadnieniom, problematyce religijnej, historii Polski.

Dziennik Kijowski

CELEM NASZEJ MISJI JEST POMÓC UKRAINIE W WYGRANIU WOJNY

CELEM NASZEJ

–  Fakt, że jest Pan ambasadorem w Ukrainie w czasie wojennej agresji rosji, świadczy o wielkim zaufaniu ze strony polskiego rządu. Ale to także wielkie wyzwanie dla Pana. Jak widzi Pan swoją działalność na tym stanowisku i jakie są priorytety tej działalności?

– Przede wszystkim, to dla mnie ogromny zaszczyt i wyróżnienie, że kieruję placówką Ambasady Polskiej w Ukrainie w okresie, który jest ważny strategicznie dla Polski i Ukrainy, w okresie niesprawiedliwej, okrutnej rosyjskiej inwazji na Ukrainę, trwającej już dziesięć lat, pełnoskalowej od trzech lat. Ten okres, kiedy decydują się losy zarówno Ukrainy, jak i całego regionu, Europy Środkowej, Polski, państw bałtyckich jest dla nas szczególnie ważny, ponieważ  tu chodzi o losy całego układu bezpieczeństwa europejskiego. Nic ważniejszego dla Polski, dla polskiej dyplomacji nie ma. Minister Radosław Sikorski powtarza, że dyplomacja jest pierwszą linią obrony Polski. Więc przyjąłem tę rolę jak najpoważniejsze wyróżnienie i zadanie, jakie może sobie dyplomata wyobrazić.

 Priorytetem dla dyplomacji i dla mnie również jest budowanie bezpieczeństwa Polski, którego część decyduje się w Ukrainie.  Z punktu widzenia polskiego bezpieczeństwa chodzi o to, żeby Ukraina tę wojnę wygrała. I to jest jasne stwierdzenie celu naszej misji: pomóc Ukrainie w wygraniu tej wojny, osiągnięciu takiego stanu, w którym niepodległa, bezpieczna, demokratyczna i stabilna Ukraina będzie przyjaźnie, dobrze nastawiona pod wieloma względami partnerskimi do Europy Środkowej, do Polski. Będzie też częścią NATO i Unii Europejskiej, co, w moim przekonaniu, nastąpi w przyszłości. Rolą dyplomaty jest działać tak, żeby ten proces był szybki, oparty o rzeczywiste fakty i żeby przebiegał zgodnie z interesem Polski.

–  Był Pan ambasadorem Polski w Afganistanie. Co można wykorzystać z doświadczeń tej pracy podczas misji dyplomatycznej w Ukrainie?

– W polskiej dyplomacji istniej coś takiego, jak grupa ambasadorów, których minister Sikorski nazywa „ambasadorami wojennymi”. To ludzie, którzy mają pewnego rodzaju doświadczenie w sytuacjach ponad dyplomatycznych, to znaczy w sytuacjach kryzysowych w krajach, w których toczy się wojna. Na tym kończą się wszystkie porównania z Afganistanem. To była zupełnie inna wojna, były inne zaangażowania wojskowe. W ogóle nie ma sensu porównywać Ukrainy z Afganistanem, ponieważ Afganistan był krajem rozwijającym się, natomiast Ukraina jest państwem demokratycznym, w pełni rozwiniętym, przygotowującym się do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO.

– Polska prezydencja w UE w pierwszej połowie przyszłego roku będzie miała swoje propozycje zmian w zakresie współpracy handlowej z Ukrainą. Na czym to polega?

– Powiedzenie, że są zmiany w relacji gospodarczej, to za mało. Trzeba określić cały kompleks tego, co Ukraina już przechodzi z sukcesami i będzie przechodziła w następnych latach. Nie można sprowadzić kwestii członkostwa w Unii Europejskiej tylko i wyłącznie do spraw ekonomicznych. Transformacja cywilizacyjna Ukrainy do członkostwa w UE musi być taka, jaką przeszła Polska ponad dwadzieścia lat temu. Bardzo długo szliśmy do Unii Europejskiej i głęboko zmieniliśmy nasze państwo po to, żeby stać się partnerem równorzędnym z innymi państwami w Unii Europejskiej. Tu nie chodzi tylko o zmiany ekonomiczne, czy zmiany prawne, to transformacja całego systemu: samorządowego, władzy centralnej, praworządności, spraw związanych z mediami i ich przejrzystością. Czyli, jest to zadanie cywilizacyjne, to zmiana, przez którą Polska, Czechy, Łotwa, Litwa, Estonia przeszły kilkanaście lat temu. Teraz to stoi przed Ukrainą.

Zadanie prezydencji Polski polega na tym, żeby podtrzymywać Ukrainę w jej dążeniach do  członkostwa w UE na jak najwyższym poziomie i by decyzje co do oceny stanu przygotowania Ukrainy do członkostwa podejmowane były w Brukseli jak najsprawniej. Żeby sprawa Ukrainy nie była tylko jedną ze spraw, którymi zajmuje się Unia Europejska, ale była absolutnie na topie zainteresowań i żeby to zainteresowanie miało wysokie tempo. Uważamy, że ponieważ Polska i Ukraina są trochę podobne w sensie wielkości, demografii, skali wyzwań, jaką stanowi transformacja, możemy pokazać Ukrainie, jak myśmy to zrobili. To nasze podobieństwo oczywiście nie jest pełne, ale są takie kwestie, w których możemy pokazać naszą drogę. Być może część z tych doświadczeń będzie przydatna dla władz na różnym poziomie: centralnym, samorządowym.

– Żyjemy w czasach istotnych przemian społecznych i demograficznych. Dziś mówi się już o ponad 2 milionach Ukraińców w Polsce. Jak Pana zdaniem taka skala migracji może wpłynąć na relacje między naszymi krajami? Czy patrząc w przyszłość jest to proces pozytywny, czy też z czasem może zaistnieć tu problem?

– Ta migracja i obecność Ukraińców w Polsce była dość duża jeszcze przed wybuchem pełnoskalowej wojny. To, co wydarzyło się w 2022 roku – to była już wielka fala ludzi szukających schronienia w Polsce. To było wyzwanie, podczas którego bodajże żadne z państw europejskich tak szybko nie zareagowało jak Polska, co pokazało, po ludzku mówiąc, taką naszą bliskość. Polacy pomogli uciekającym przed rosjanami, zobaczyli w nich część własnej historii z ostatnich kilkuset lat, bardzo ciężkie doświadczenia ze strony rosji: rozbiory, okupowanie, napadanie i zabijanie, wszystko to, czego doświadczają  teraz Ukraińcy. Polacy zobaczyli w losie Ukraińców również odbicie swojej historii i zrozumieli, że należy im pomóc. Stąd taka szybka, raptowna polska pomoc dla uchodźców, również wsparcie finansowe i wojskowe dla Ukrainy. Ta pomoc od 2022 roku jest bardzo intensywna, ponieważ leży to w naszych wspólnych interesach i jest to też gwarantem bezpieczeństwa Polski. Warto podkreślić, że ta pomoc nie słabnie. To jest najciekawszym fenomenem lat 2022, 2023, 2024, że to zrozumienie potrzeby pomocy Ukrainie wciąż jest wysokie.

– Czy nie przewiduje się zmian pomocy dla uchodźców z Ukrainy na następny rok?

– Nie ma żadnych zmian. Ale każdy system wymaga udoskonalenia. To jest przede wszystkim tak, że sytuacja z 2022 roku, bardzo kryzysowa, zamienia się w pewną rzeczywistość, której podlegają Polacy i Ukraińcy mieszkający w Polsce. Więc to nie jest tak, że będziemy żyli w stanie permanentnego porywu serca, jak to było w 2022 roku. Nie da się cały czas żyć w stanie niesienia szlachetnej pomocy. Jak już Pani wspominała, Ukraińców w Polsce mieszka bardzo dużo, pracują, są częścią naszej gospodarki i naszego społeczeństwa, płacą podatki w czasie, kiedy są uchodźcami przed wojną. Ten status trzeba po prostu regulować i trzeba go dostosowywać do rzeczywistości. Jego podstawą był poryw serca, szlachetne działania, które teraz zamienia się w normalny system dotyczący, przede wszystkim, polskich obywateli i naszych ukraińskich gości.

– Karta Polaka stymuluje dziś też proces migracji do Polski. Czy reguły i procedura przyznawania Karty Polaka mogą ulec zmianie? O tym dużo się mówi.

– To są dwie różne sprawy, bo mówimy o dużej grupie Ukraińców, będących uchodźcami, którzy mieszkają, pracują, uczą się, korzystają z opieki zdrowotnej – to jest jedna rzecz. Jeżeli mówimy o Karcie Polaka, to są ludzie, którzy mogą w jakiś sposób, czując rodzinne, historyczne związki z Polską i czując się Polakami, wystąpić o przyznanie takiego dokumentu, który ułatwia im te relacje. Karta Polaka daje różne możliwości oprócz prawa głosu. Ten proces nie ma nic wspólnego z wojną. Procedura przyznawania Karty Polaka kardynalnie nie zmieni się. Ostatnio minister Sikorski zapowiedział, że będzie nowelizacja, lecz tego, kiedy i w jakiej formie, to jeszcze nie wiadomo.

– Jak Pan Ambasador podchodzi do trudnych momentów wspólnej historii Polski i Ukrainy, szczególnie tragedii wołyńskiej? Bardzo różna jest dziś interpretacja tych wydarzeń. Która z ocen jest Panu bliższa – Józefa Turowskiego, Władysława i Ewy Siemaszków, Poliszczuka, czy może Grzegorza Motyki, Igora Iliuszyna, Timothy Snyder’a?

– Część nazwisk jest mi na pewno znana, nie śledzę w szczególności ich poglądów. Ale zacznijmy od tego, że relacje Polski z Ukrainą są pełne, nie dotyczą tylko spraw jakichś wybranych z zakresu pytań historycznych, ekonomicznych, politycznych. Trzeba je widzieć w całości. Można powiedzieć, że przyspieszyły od 2022 roku, stały jeszcze pełniejsze w kontekście sytuacji wojennej. Więc, nie jest tak, że należy się szczególnie skupiać na czymś i uważać, że jedna sprawa może przesłonić inne.

Historia Polski i Ukrainy jest dość dobrze znana i dobrze opisana. Historycy o tym rozmawiają, czasami nie rozmawiają tak rzeczowo, jakbyśmy chcieli. Publikują książki, piszą artykuły i mają prawo to robić z różnych perspektyw. Te głosy prawdopodobnie od siebie się różnią.

Natomiast chcę powiedzieć bardzo mocno, że jeśli są tak zwane problemy we wspólnej historii, teraz mamy czas, wyjątkowy czas, w relacjach polsko-ukraińskich, kiedy możemy budować partnerstwo na przyszłość, pamiętając oczywiście o historii i o przeszłości. Natomiast nowe relacje, pełne relacje z Ukrainą tworzą się właśnie teraz. To po pierwsze.

Po drugie, historia Zbrodni Wołyńskiej jest znana i coraz lepiej opisana, oraz podlega ocenom z punktu widzenia prawa międzynarodowego, w których używa się takich kategorii jak zbrodnia wojenna, czy zbrodnia przeciwko cywilom. Pozostawiam te rozważania legalistom i historykom, którzy jak najdokładniej, bez emocji, powinni opisywać przebieg II wojny światowej i okrucieństwa wówczas popełniane.

Nasza postawa jest bardzo jasna i bardzo klarowna, przynajmniej od czasu, kiedy minister Radosław Sikorski jest szefem MSZ. Nam chodzi o to, żeby szczątki ludzi, leżące w różnych miejscach (tych miejsc są prawdopodobnie setki, jeśli nie tysiące), zostały wydobyte i pochowane, ponieważ to jest chrześcijański, żydowski, muzułmański, ateistyczny, krótko mówiąc cywilizacyjny obowiązek. Szczątki, które leżą w ziemi zasługują na pogrzeb. Po to, żeby rodziny, ludzie, którzy o tym pamiętają, mogli mieć zidentyfikowane miejsca i mogli oddawać część swoim zmarłym, zabitym. I to jest nasz obowiązek. To jest jedna rzecz.

Oddzielamy tę dyskusję o bezwzględnym obowiązku pochowania ludzi od, tak zwanych, upamiętnień. Co będzie napisane na pomniku w Polsce, czy na pomniku w Ukrainie, to jest kwestia do rozmowy innej niż ta, która dotyczy po prostu zwykłego obowiązku pochowania zmarłych. I wydaje się nam, że na tak postawioną sprawę strona ukraińska reaguje pozytywnie. Teraz jest pewien postęp.

Ale chcę mocno podkreślić, że jest przestrzeń na rozmowy o pomnikach, o tak zwanych upamiętnieniach i ich charakterze, i jest to rozmowa, która toczy się między Ministerstwami Kultury Polski i Ukrainy. Są eksperci, historycy, antropologowie i tak dalej, którzy o tym już rozmawiają. Wierzę, że warunkiem do takiej rozmowy jest zwykły fakt znalezienia, wykopania, pochowania ludzi. I niemówienia o warunkach wymiany, coś za coś, tylko po prostu uznania, że tak powinno być.

Europa przez to już przechodziła: Polacy z Niemcami, Francuzi z Niemcami, Brytyjczycy z Francuzami. Cała historia Europy jest pełna tragicznych zbrodni, wojen, rzeczy straszliwych. A jednak Unia Europejska jest miejscem, gdzie ta rozmowa może przebiegać na innym szczeblu. Bo jak powiedziałem, Unia Europejska jest projektem cywilizacyjnym, opartym o wartości, a nie o wymiany uprzejmości historycznych, czy gospodarczych. To jest niezwykle istotne dla zrozumienia przez tych wszystkich, którzy wokół Unii, albo w drodze do Unii organizują życie swojego kraju.

– Słyszałam taką opinię, że ta procedura poszukiwania i ekshumacji podczas wojny jest bardzo trudna i nawet niebezpieczna. Jak Pan uważa, w jaki sposób to lepiej zorganizować i czy to uda się?

– Mieliśmy przypadek, bodajże, Huty Pieniackiej, kiedy się już w czasie wojny odbywały tego rodzaju prace poszukiwawcze. Uważam, że one teraz są możliwe, bo to nie są rejony wschodu Ukrainy, okupowanych tymczasowo terytoriów. To rejony zwłaszcza w zachodniej części Ukrainy.

Przede wszystkim ważne jest, żeby była wola i umiejętność dogadania się instytucji państwa ukraińskiego. Aby decyzje zapadające w sprawie poszukiwań na poziomie władz lokalnych, w miastach, np. we Lwowie, Sarnach i różnych takiego typu miejscach, były dobrze

komunikowane z Kijowem i w drugą stronę. I tutaj chodzi o to, żeby ten proces administracyjny był sprawny, szybki i podporządkowany centralnej myśli państwowej. Wierzę, że transformacja, jaką Ukraina przechodzi teraz, będzie tylko i wyłącznie umożliwiała, uproszczała te działania i będzie to już inaczej wyglądało.

– Jakie są najważniejsze zadania i wyzwania stojące przed Ambasadą RP w Kijowie w obecnej sytuacji?

– Dyplomacja jest pierwszą linią obrony Polski.  Naszą rolą tutaj jest bezpieczna praca, ponieważ  żyjemy tak samo jak Ukraińcy. Kijów jest bombardowany, dotyczy to ludzi tutaj mieszkających, tak samo nas, jak i Ukraińców. Lwów, Odessa też są bombardowane i tam też są nasi dyplomaci… To dyplomacja czasów wojny, każdy z nas jej podlega. Jesteśmy placówką w trybie wojennym, jeżeli tak można określić.

– Jak Ambasada wspiera Polaków mieszkających w Ukrainie?

– Wspieramy konsularnie. Zawsze wszędzie ambasady polskie nastawione są na współpracę z Polonią, opiekę nad nią, forsowanie dobrych rozwiązań dla Polonii na poziomie czy to centralnym, czy w samorządach. Sprawy mniejszości narodowych, a Polacy taką mniejszość stanowią i reprezentują w Ukrainie, są ważne, również w tym wymiarze unijnym i europejskim. To jest kwestia prawa mniejszości narodowych do nauczania, do wyznawania religii, do posiadania kościołów, która jest fundamentalna dla Unii Europejskiej. I dlatego, kiedy w styczniu rozpoczniemy naszą prezydencję, zacznie się ona od negocjacji praw podstawowych. I to jest częścią tej ogromnej transformacji, która stoi przed każdym państwem aspirującym do bycia członkiem Unii Europejskiej, żeby te prawa podstawowe na jak najlepszym poziomie zabezpieczyć, w tym i obywateli Ukrainy polskiego pochodzenia.

– Panie Ambasadorze, jak Pan ocenia działalność i postawę naszych dwóch pozarządowych organizacji społecznych: Związku Polaków Ukrainy i Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie w tych niełatwych czasach rosyjskiej agresji?

– Nie oceniam jej inaczej niż moi poprzednicy. Jest bardzo dobra współpraca z tymi organizacjami, na wysokim poziomie. Jak już powiedziałem, jesteśmy tutaj po to, żeby wspierać je i prowadzić działania dyplomatyczne, jeśli te społeczności polskie takiego wsparcia potrzebują. To po pierwsze. Po drugie, mamy bardzo mocny argument w sytuacji występowania w sprawach dotyczących Polaków pracujących i żyjących w Ukrainie, a jest nim fakt, że te społeczności polskie walczą tak samo, jak i inne społeczności w Ukrainie przeciwko rosyjskiej agresji. Polacy, osoby polskiego pochodzenia, walczą i giną za wolną Ukrainę. Matki, ojcowie, którzy stracili synów, mężów, braci są częścią tej społeczności polskiej. Zadaniem dyplomacji jest to upamiętniać i pokazywać, że ukraińscy Polacy również walczą za Ukrainę.

– Od dawna toczy się także dyskusja na temat ich połączenia. Jak Pan Ambasador widzi tę kwestię zjednoczenia, czy w ogóle nie jest to konieczne, czy jest to nie na czasie, czy jest to konieczne i ważne, ale w przyszłości? Jeżeli tak, to w jaki sposób najlepiej to zrealizować?

– Wspieramy każdy ruch tych organizacji, który sprzyja dobrej reprezentacji interesów polskiej społeczności w Ukrainie. Absolutnie nie jest naszą rolą, Ambasady, czy Konsulatów, wskazywanie tym organizacjom, jak mają działać, a tylko i wyłącznie służenie pomocą i wsparciem. Powiem tak: Domagajcie się od nas więcej, będziemy starać się te potrzeby realizować.  Nasza Ambasada ma dobre relacje ze wszystkimi środowiskami polskimi.

– Czy są organizowane specjalne projekty promujące polską kulturę w Ukrainie?

– To pytanie jest nie tyle do Ambasady, co do Instytutu Polskiego, czy obecnych Konsulatów w różnych miejscach w Ukrainie. Staramy się odbudować tę obecność konsularną dość szybko, uzgadniając wszystkie warunki bezpieczeństwa i mieszkaniowe. Polska społeczność w Ukrainie jest istotną częścią państwa ukraińskiego, ma bogatą kulturę, ma bogate tradycje. Niesamowicie się ta polska kultura przekłada na kulturę ukraińską. Niedawno mieliśmy zaskakujące wrażenia z oglądania „Dziadów” Mickiewicza w wykonaniu ukraińskiego teatru, przeniesienia realiów Polski pod rosyjskim zaborem 200 lat temu. To jakby część promocji naszej kultury, ale również działania dla polskich środowisk.

– Jak ocenia Pan efektywność zmian wprowadzonych w ukraińskiej polityce medialnej po pełnoskalowej agresji rosyjskiej. Czego – Pana zdaniem – w ukraińskiej przestrzeni medialnej brakuje, a co jest wyraźnie zbyteczne?

– Co dotyczy ukraińskich mediów, to jestem głównie ich konsumentem, jeżeli chodzi o media społecznościowe. Oglądam od czasu do czasu telewizję, ale często nie mam na to czasu.  Kibicujemy możliwości zacieśnienia współpracy mediów ukraińskich z polskimi. Jest to obszar, gdzie Polacy mogą dużo pokazać, jak się nasze media zmieniły i jaka jest możliwość transformacji systemu wolności mediów w Ukrainie w związku z Unią Europejską. Polska jest w tym super przykładem, jak można zbudować duże niepartyjne koncerny medialne.

Co jest najważniejsze w mediach? To nie jest rozmowa o ich polityczności, o ich sympatiach. Natomiast to rozmowa o ich jakości i profesjonalizmie. Ważnym elementem jest przejrzystość mediów, żeby nie podawały dezinformacji, wierność jakiemuś motto dziennikarskiemu w budowaniu prawdy. Muszą reprezentować każdy segment społeczeństwa w taki sposób, który służy budowaniu tożsamości narodowej, a nie partyjnym interesom. Muszą przekazywać rzeczywistość – i tyle.

– Co Pan Ambasador myśli o polskich mediach wydawanych w Ukrainie? Czego, Pana zdaniem, nam brakuje?

– Lubię czytać polskie media wydawane w Ukrainie, często nawet dlatego, że w niektórych gazetach można przeczytać zarówno polski, jak i ukraiński artykuł. Musicie zajmować się sytuacją polskiej społeczności Ukrainy, kultywowaniem tożsamości polskiej i to robicie w sposób piękny, pełny i bardzo profesjonalnie. Jeżeli spojrzycie na lokalne media w Polsce, to zobaczycie, że tam jest mało polityki, natomiast dużo spraw lokalnych. I to jest rola takich sektorowych mediów.

Cechą współczesnych mediów, przede wszystkim, tak zwanych społecznościowych jest granie na emocjach, ich wywoływanie i wykorzystywanie.  To nie służy ani mediom, ani ich odbiorcom.

– Czy Ambasada prowadzi dialog z ukraińskimi władzami w celu ochrony praw Polaków w Ukrainie?

– Tak, oczywiście. Bardzo mocno wyrażamy przekonanie również w relacjach z władzami ukraińskimi tutaj w Kijowie, czy na poziomie samorządowym, że kwestie oświaty, religii, szacunku do mniejszości są istotą Unii Europejskiej, jednym z priorytetów. I każdy kraj, który aspiruje do Unii Europejskiej, musi brać pod uwagę, że członkostwo to nie jest nagroda dla państwa, ale wynik pełnej transformacji relacji wewnątrz tego kraju.

– Jak Pan Ambasador ocenia renowację i ochronę polskich zabytków w Ukrainie?

– To jest dobre pytanie, ponieważ niedawno byłem w Berdyczowie i z ogromną dumą wziąłem udział w odsłonięciu świętych wizerunków na fasadzie kościoła-fortecy. Projekt renowacji został wsparty bezpośrednio przez Ministerstwo Kultury i Instytut Polonika. Dla mnie niezwykle poruszające było, kiedy jeden z ojców karmelitów pokazywał nam historię miejsca i zdjęcia z 1991 roku. W ciągu 33 lat udało się tak radykalnie przywrócić piękno tego miejsca, jego szczególne znaczenie dla historii Polski i Ukrainy. No i to wszystko za pieniądze Polski, polskiego podatnika, które nasze państwo w ciągu tych trzydziestu paru lat z takim sukcesem wydało, a tamtejsi ojcowie, niezwykle energiczni i zaradni, wykorzystali na renowację tego dziedzictwa.

Można powiedzieć tu o kościele św. Mikołaja w Kijowie, który, gdyby wreszcie stał się własnością miejscowej parafii, mógłby być podniesiony z godnego pożałowania stanu, w którym teraz znajduje się.  Niezbędne tu jest uregulowanie statusu własności kościoła. Ochrona polskich cmentarzy, miejsc upamiętnień, to wielka zasługa naszych Konsulatów. Ważne jest, że możemy oddać cześć tym Polakom, którzy zginęli za Ukrainę, a pochowani są na cmentarzach tutaj w Kijowie. To hasło polskie „Za wolność naszą i waszą” niestety kończy się czasami na cmentarzach ukraińskich.

– Jeżeli Pan Ambasador pozwoli, to zadam kilka pytań osobistych. Na przykład, jakie są Pana ulubione formy spędzania wolnego czasu?

– Bardzo mało mam wolnego czasu… W życiu każdego dyplomaty pierwsza połowa jego pracy na placówce jest zawsze najbardziej intensywna. Dopiero druga połowa, można powiedzieć, jest trochę łatwiejsza, kiedy już można poświęcić swój czas na spacerowanie czy zwiedzanie zabytków i muzeów. Teraz, w tym szczególnym okresie ważne jest, aby tworzyć, kontynuować, budować od nowa część relacji ukraińsko-polskich, do czego zostałem skierowany, powołany i co robię z olbrzymim przekonaniem. Jeżeli mówić o zwiedzaniu, to obecnie zwiedzanie tylko w określonym celu.

– Czy interesuje się Pan ukraińską kulturą? Jeśli tak, co szczególnie przypadło Panu do gustu?

– Mogę powiedzieć krótko, lubię operę, teatr. Więc udało mi się z tego skorzystać dwa razy w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. Lubię też muzykę rozrywkową, rockową, hiphopową. Jest w niej dużo elementów folkowych, kultury muzycznej ukraińskiej pomieszanej z polską, zachodnią, amerykańską etc.

– Co Pana najbardziej motywuje w pracy dyplomatycznej?

– Interes i bezpieczeństwo Polski, pozycja Polski w Europy Środkowej, w Unii Europejskiej i w NATO.

– Czego chciałby Pan Ambasador życzyć Czytelnikom naszego pisma na nadchodzący rok?

– Życzę Zwycięstwa Ukrainy nad rosją. Zwycięskiego zakończenia wojny, bo ona dotyczy wszystkich, nie wyłączając Polaków, Ukraińców i wszystkich ludzi tu mieszkających. To musi być zwycięstwo, to nie może być zakończenie wojny ot tak… Ukraina musi wyjść z tego wzmocniona, silna, demokratyczna i stabilna. Ukraina przeskoczyła z jednego kręgu cywilizacyjnego na drugi, na zachodni, ten, który jest bliski nam. I to jest jej miejsce w historii i na świecie. Życzę Ukrainie, żeby to się wydarzyło i nastąpił pokój, który będzie w warunkach Zachodu, w warunkach budowania przyszłego dobrobytu i bezpieczeństwa. I to ma być ten pokój, w którym Ukraina będzie w tej części cywilizacji, a nie podlegająca temu, co ja nazywam przeklętym rosyjskim światem. I tego życzę nie tylko Czytelnikom „Dziennika Kijowskiego”, nam wszystkim, wszystkim Ukraińcom i wszystkim Polakom.

– Panie Ambasadorze, bardzo dziękuję za rozmowę.

Andżelika Płaksina
redaktor naczelny gazety „Dziennik Kijowski”

POWIĄZANE POSTY

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nasi Partnerzy

Публікація виражає лише погляди автора(ів) і не може бути ототожнена з офіційною позицією Міністерства закордонних справ.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
 
Gazetę «Dziennik Kijowski» można prenumerować przez cały rok we wszystkich oddziałach komunikacji na Ukrainie

Najnowszy numer x