Dziennik Kijowski kontynuuje publikacje artykułów osób wyróżnionych w Konkursie im. M. Rowickiego.
Nazywam się Aleksander Boltaniuk, mam 15 lat. Mieszkam w Ukrainie, na Podolu, w mieście Kamieniec Podolski.
Historia Kamieńca to wielowiekowe związki z Polską i tak wybitnymi postaciami jak król Stanisław August Poniatowski, Józef Rolle, Michał Wołodyjowski, Maurycy Gosławski i wielu innych.
Jestem Polakiem i chcę opowiedzieć historię mojej rodziny. Moja prababcia, Zahorodnia (Nazarko) Jadwiga urodziła się w 1920 roku, w Kamieńcu Podolskim, w rodzinie ukraińsko-polskiej. Jej ojciec, a mój prapradziadek, Iwan (Jan) Nazarko, był urzędnikiem w armii Petlury. Natomiast moja praprababcia, Agnieszka Zajączkowska była Polką i katoliczką. Rodzina ta ochrzciła córkę w kościele dominikańskim w Kamieńcu Podolskim, o czym świadczą archiwalne dokumenty.
W czasie wojny rosyjsko-polskiej (1919-1921) mój prapradziadek Iwan walczył na terenie Podola ramię w ramię z oddziałami Piłsudskiego. Razem z Armią Polską wojska Petlury wycofały się do Polski. Do 1922 r. Iwan przebywał w Polsce, następnie przeniósł się do Francji i mieszkał tam do 1926 roku. Natomiast jego żona z córką Jadwigą mieszkały w Ukrainie, w Kamieńcu Podolskim. Mój prapradziadek trzykrotnie odwiedzał ambasadę we Francji i prosił o pozwolenie powrotu na Ukrainę, do rodziny. Przez sześć długich lat moja prababcia nie widziała ojca.
Po jego powrocie życie w rodzinie się poprawiło. Jadwiga poszła do szkoły, ojciec dostał pracę, a matka zajmowała się domem. W rodzinie kultywowano polskie tradycje, potajemnie obchodzono święta katolickie (co było zakazane przez władze sowieckie) i czytano polskie książki. Moja prababcia uczyła się w szkole medycznej. Jednak straszny 1937 rok wywrócił życie moich przodków do góry nogami. Iwan Nazarko został aresztowany jako wróg ludu i skazany na 10 lat łagrów. 6 sierpnia 1937 r. Jadwiga po raz ostatni widziała się z ojcem. W 1942 r. Iwan zginął w obozie. Rodzinę mojej prababci czekały ciężkie próby. Po aresztowaniu ojca Jadwiga została wydalona ze szkoły, a całą rodzinę wysiedlono poza Kamieniec Podolski jako wrogów ludu. Dopiero w 1958 roku wycofano wszystkie zarzuty stawiane rodzinie Nazarko.
Podczas II wojny światowej moja prababcia służyła w wojsku. Przeżyła. Otrzymała odznaczenia i medale. Mój dziadek Wiktor urodził się już po wojnie. Życie stopniowo się poprawiało, ale rany psychiczne nie zostały zagojone. Zawsze zadawałem sobie pytanie: „Jak moja prababcia mogła wytrzymać te wszystkie próby losu”? Silna wiara pomogła jej przetrwać i nie załamać się.
Jadwiga nie mogła ochrzcić dzieci w kościele, bo władze sowieckie twierdziły, że Boga nie ma. Ale modlitwa „Ojcze nasz” zawsze brzmiała w naszej rodzinie. Mama opowiadała mi też, że co roku 25 grudnia przypadały urodziny mojej prababci Jadwigi, mimo że urodziła się 2 grudnia. Opowiadała, że w tym dniu na stole zawsze stały czyste talerze dla zmarłych. Jadwiga uczyła swoją wnuczkę, a moją mamę, odmawiania polskich modlitw: „Zdrowaś Mario” i „Ojcze nasz”. A kiedy w naszym mieście otwarto kościół, moja prababcia przyprowadziła tam moją mamę, aby ją ochrzczono.
Dziś moja rodzina i ja jesteśmy członkami Polskiego Towarzystwa w Kamieńcu Podolskim. Uczęszczam do sobotnio-niedzielnej szkoły języka polskiego przy naszym stowarzyszeniu . Poznaję tam historię, kulturę, język i tradycje Polski. W każdą niedzielę odwiedzamy nasz kościół. Nasz dziecięcy zespół „Kwiat na kamieniu”, którego jestem członkiem, także współpracuje z polskim stowarzyszeniem. Wspólnie odpoczywamy, świętujemy, śpiewamy i ćwiczymy w grupie teatralnej Jestem Polakiem i jestem z tego dumny!
***
Dzień dobry! Nazywam się Aleksandra Stefańska, jestem z Ukrainy, mieszkam w Kijowie, mam polskie korzenia ze strony taty.
Dziadek mojego taty, mój pradziadek, był Polakiem, chciałabym opowiedzieć o nim. Choć i był Polakiem, ale w ciągu swego życia wiele zrobił dla Ukrainy. Jestem dumna z niego i chcę, żeby więcej osób się o nim dowiedziało.
Mój pradziadek nazywał się Mirosław Stefanski. Urodził się 4 lutego 1930 roku w mieście Iwano-Frankiwsk w polskiej rodzinie na terenie Ukrainy. Choć jego rodzice byli czystej krwi Polakami, kochał Ukrainę tak samo jak Polskę i uważał oba kraje za swoje ojczyste.
Był dobrym człowiekiem. Żył długo i nie bezużytecznie. Urodził się w czasach, gdy granice często się zmieniały, a jego ścieżka życia naznaczona była trudnymi wydarzeniami historycznymi.
Pradziadek Mirosław wychowywał się w atmosferze dwóch kultur: ukraińskiej i polskiej. Jak dokładnie jego rodzice okazali się na terytorium Ukrainy nie wiadomo. Ale moje rodzice mają takie założenia, że przenieśli się na Ukrainę w Związku z pierwszą wojną światową.
Mirosław był bardzo inteligentnym człowiekiem i niósł swoją mądrość przez całe życie. Po śmierci rodziców wychowywał młodszą dwunastoletnią siostrę. Nie wiadomo, do której szkoły chodził, ale jego siostra uczyła się w szkole, która została zniszczona po ukończeniu jej studiów. Ale najciekawszym jest to, że 10 lat później pradziadek zbudował na miejscu zniszczonej szkoły nową i zasadził tam drzewo na część swojej siostry. Niestety, zmarła ona w wieku 32 lat, ale w sercu pradziadka pozostała do końca jego życia.
Ale nie będziemy mówić o smutnym. Mówiłam, że nie wiadomo w której szkole uczył się Mirosław, ale wiem o tym, że studiował na Uniwersytecie Iwano-Frankowskim przez 4 lata, po czym rozpoczął pracę w radzie wiejskiej, gdzie studiowała jego siostra, we wsi Bałyntsi. W tych czasach udało mu się zbudować szkołę, o której mówiłam wcześniej, klub, młyn, fabrykę konserw, chlewnik i przedszkole, ale pozostały tylko: szkoła, klub i przedszkole. Wszystko inne zostało zniszczone w czasach Związku Radzieckiego (ZSRR). Wszystko było dobrze. Ludzie go lubili i szanowali. Wieś rozkwitła, wszystkim zaczęło się lepiej żyć. 10 lat przed śmiercią przestał chodzić, więc nie mógł dalej pracować.
Zmarł 12 października 1997 roku we śnie… Odbyła się wielka uroczystość pogrzebowa, ludzie długo opłakiwali jego śmierć. I nawet po tylu latach ludzie o nim pamiętają. Pamiętają o nim dobrym słowem. Jego historia pokazuje, jak można z szacunkiem żyć wśród innych ludzi i zostawić po sobie ślad dla przyszłych pokoleń.