
Tak o twórczości malarki Anny Bilińskiej-Bohdanowicz pisał The New York Herald 12 marca 1888 roku w artykule „The coming star” (wschodząca gwiazda).
Przyszła gwiazda urodziła się w 1857 roku w Złotopolu na Ukrainie, w polskiej rodzinie. Dziecinne lata spędziła w Kijowie. Czasami mawiała, że wg miejsca urodzenia jest nieco Ukrainką z duszą kozacką.
Jak potem o niej pisał Antoni Bohdanowicz w biograficznym eseju „Anna Bilińska. Kobieta, Polka i artystka. W świetle jej dziennika i recenzyj wszechświatowej prasy”, dziewczyna wzrastała lubując się w widokach rozległej przestrzeni i widnokręgach bogatej natury, w melodiach, dumkach, typach i strojach ludowych ukraińskich, które później niejednokrotnie odtwarzała na portretach.
Ale nade wszystko, jak zaznaczała na każdym kroku, zawsze była gorącą patriotką Polski, a jej odniesienie do Ukrainy to tylko potwierdzenie faktu, że jest Polką z kresów. Z tym że liczne treści z obszarów tej ziemi – jakiś smutek, zaduma i kolorystyka – zostały zakotwiczone w jej sercu, pamięci i znalazły odzwierciedlenie w twórczości artystki.
Ojciec panny Anny był lekarzem, a ponieważ pomagał rannym w Powstaniu Styczniowym, cała rodzina została zesłana w głąb Rosji, do miasteczka Wiatka w przedgórzach Uralu. Rozwój życia kulturalnego w środowisku zesłańców przyczynił się do doskonalenia dziewczyny w malarstwie.
Pierwszymi jej nauczycielami rysunku w latach 1869–1872 byli malarze Michał Andrioli i Ignacy Jasiński, przebywający na zesłaniu za udział w powstaniu i w popowstaniowej konspiracji.
W roku 1874 rodzinie Bilińskich udało się powrócić do Warszawy, gdzie Anna przez dwa lata studiowała w konserwatorium, zdumiewając profesorów wysoką klasą gry na fortepianie. Ale malarstwo bardziej pociągało dziewiętnastoletnią dziewczynę, a więc w 1877 r. zapisała się do prywatnej Klasy Rysunkowej Wojciecha Gersona. Jednocześnie w siedzibie Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie zaczęła wystawiać swoje prace malarskie oraz sprzedawać je dla podratowania budżetu domowego.
Z myślą o dalszym fachowym doskonaleniu Anna odbyła w 1882 r. podróż do Berlina, Monachium, Salzburga, Wiednia i Włoch. Ta podróż umocniła w niej przekonanie, że powinna wyjechać do Paryża i studiować dalej malarstwo. Niebawem dzięki wsparciu ze strony Zofii Stankiewicz i jej matki, udało się jej wyjechać do Paryża i zamieszkać tam razem z nimi.
I jak zawsze, od razu do roboty. Podjęła studia w pracowni dla kobiet na Akademie Julian, gdzie jej opiekunami byli mistrzowie William-Adolphe Bouguereau i Jules Joseph Lefebvr.
Wkrótce szczęśliwie debiutowała w Salonie Paryskim w 1884 roku, kiedy to został przyjęty jej rysunek „Postać kobiety”. Po nim wielki zachwyt publiczności Paryża wywołał obraz „Murzynka”. To obraz-wołanie: ciemnoskóra młoda kobieta, niewyraźnie poruszając wargami, zwraca się do nas z bólem w sercu i wzywa do sprawiedliwości.
Niemniej lata 1884-1885 ciężko uderzyły artystkę. Najpierw zmarł jej ojciec i Anna Bilińska została bez środków do życia. Potem zmarła jej przyjaciółka Klementyna Krassowska, a niedługo umarł jej narzeczony Wojciech Grabowski, który również był malarzem.

Załamana nerwowo Anna spędziła kilka miesięcy 1886 roku na rekonwalescencji w Pourville-les Bains, gdzie jej stan przygnębienia został odzwierciedlony w barwach szarego smutku na obrazie „Nad brzegiem morza”. Wizualnie to jest świadectwo oczywistej biedoty – matka z dzieckiem tęsknie czeka na powrót męża-rybaka, ale duchowo – to jest obraz stanu apatii i pochmurności samej autorki dzieła.
Po powrocie do Paryża wynajęła większą pracownię przy rue de Fleurus. Pełniła wówczas funkcję przełożonej pracowni Académie Julian, a w 1886 została opiekunką aż do 1892 roku.
Największym twórczym sukcesem Anny w 1887 roku stał się jej „Autoportret”, z którego promieniuje na nas spokojne, uduchowione, przenikliwe spojrzenie artystki, z ledwie uchwytnym, sugestywnym uśmiechem. O czym chce nam powiedzieć ta kobieta, która teraz tylko na chwilę przerwała swoją pracę?
„Naszą rodaczkę spotkał nowy tryumf na Wystawie. Nadesłany bowiem przez nią portret francuskiej hrabiny robi istotne „furorę”. Życie towarzyskie naszych artystów w Paryżu koncentruje się po środach wokół panny Bilińskiej” – informował „Kurjer Warszawski, 23 marca 1888 r”.
Recenzje światowej prasy były jednoznacznie pochlebne. Tak berliński „Kunst Kronik”, 15 września 1888 r. zaznaczał: „Jej znakomity talent, pewność jej ręki, potężne pociągnięcie jej pędzla więcej zwycięsko wykazać się nie mogły…”

Śmietanka arystokracji brytyjskiej również była zachwycona: „Świetne i pełne wyrazu pastele Anny Bilińskiej. Rozmaitość stylu i typów. Najwięcej są godne uwagi obrazy „Góral Karpacki”, „Młoda Polka” (portret własny Artystki w stroju ukraińskim) i „Młody chłopak polski” – pisał „Morning Post”, „London”, 20 października 1888 r.
Za obraz „Autoportret” Anna Bilińska otrzymała Srebrny Medal na Wystawie Światowej w Paryżu w 1889 r. Był to wielki międzynarodowy sukces, rozbrzmiewamy przez prasę i miłośników sztuki.
„Bez biały” panny Bilińskiej jest symfonją tonów szaro-perłowych, srebrno-białych, cieniów przezroczystych, hamowanych świateł, melodią niepodobnej do oddania finezji i doskonałości. Po nich nie chcę już widzieć nic” – pisał „La Revue des Baux Arts”, „Paris, 15 maja 1889 r.”
Na fali radości artystka stworzyła uczuciowo i kolorowo kontrastowy obraz Bretonka na progu domu. Uśmiechnięta dziewczyna na tym obrazie zatrzymała się na chwilę przed zrobieniem kroku z jasnego jesiennego ogrodu w zmierzch chałupy. Zatrzymała się przed nami i ma nam coś do powiedzenia.
Tego samego roku jej obrazy były wystawione w Royal Academy of Art w Londynie, a w 1891 roku obrazy Bilińskiej pokazane były na ważnej wtedy dorocznej Międzynarodowej wystawie sztuki w Berlinie, gdzie zostały nagrodzone Małym Złotym Medalem.
Perspektywę głównej ulicy Berlina malarka utrwaliła na płótnie pt „Unter den Linden”. Odrzucając odwieczne przekonania o niewdzięczności szarych tonów w malarstwie, namalowała przestrzeń w niespokojnych tonach ponurej szarości. To było nie tylko odbiciem jej stylu cnotliwości i charakterystycznej dla niej powściągliwośсi wobec palety farb, ale również stanem jej duszy w tamtej sytuacji.
W 1892 r. Anna wyszła za mąż za poznanego w Paryżu doktora nauk medycznych Antoniego Bohdanowicza. Razem z mężem powrócili do Warszawy, gdzie Anna zamierzała otworzyć szkołę malarstwa dla kobiet wzorem paryskich uczelni. Niestety, kilka miesięcy po ślubie, Anna Bilińska-Bohdanowiczowa zachorowała na serce i zmarła 8 kwietnia 1893 roku w wieku 36 lat.

W 35. rocznicę jej śmierci Antoni Bohdanowicz opublikował dokumentalne biograficzne wspomnienia o Annie, gdzie czytamy:
„Był to umysł niepospolity, jasny, krytyczny, szerokie ogarniający horyzonty, dusza wrażliwa, szlachetna, wzniosła. Dusza uszlachetniona wysoką kulturą.
Był to duch tych stepów, wśród których artystka światło ujrzała dzienne i od których zapożyczyła dech ich potężny, całą ich dal bezmierną i całą podniosłą a smętną poezję. Miała własną indywidualność, śmiało przekraczając granice kanonów sztuki.
Polką była. Każda sprawa polska liczyć mogła z góry na jej udział i przyczynek. Ćwiczyła gorliwie z pistoletu i doszła w nim do znacznego udoskonalenia, bowiem uważała: „U nas jeszcze będzie powstanie”. *)
W ciągu swego krótkiego życia twórczego artystka stworzyła 22 utwory malarskie. Jej ostatni namalowany obraz „Portret młodej kobiety z różą w dłoni” został wystawiony już pośmiertnie. W swojej twórczości Anna Bilińska-Bohdanowicz trzymała się precyzyjnego realistycznego rysunku i dbałości wykonania, stopniowo wykorzystując elementy impresjonizmu.
Eugeniusz GOŁYBARD
*) Dr. Antoni Bohdanowicz. Anna Bilińska. Kobieta, Polka i artystka. W świetle jej dziennika i recenzji wszechświatowej prasy. Wyd-wo „Dom Książki Polskiej”. Warszawa, 1928.