Wybór studiów za granicą to zawsze trudna decyzja, która wymaga wyważonego podejścia i starannego przygotowania. W tym artykule podzielę się własnymi doświadczeniami ze studiów w Polsce, które mogą być przydatne dla tych, którzy dopiero myślą o studiowaniu w Europie.
Mam na imię Oleksandra i jestem studentką pierwszego roku Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna. Ten artykuł kieruję przede wszystkim do osób, które myślą o studiach w Polsce. Być może wśród czytelników znajdą się osoby, które szukają odpowiedzi na pytanie: „Czy warto?”. Chcę podzielić się z wami moją osobistą podróżą – ze wszystkimi jej zaletami, trudnościami i małymi zwycięstwami.
Dlaczego Polska? Słyszałam to pytanie dziesiątki razy – od przyjaciół, krewnych, nauczycieli, a nawet przypadkowych znajomych. Większość ludzi od razu zakłada, że powodem jest polskie pochodzenie lub przystępna edukacja. Ale niewiele osób myśli, że czasami wszystko zaczyna się od czegoś prostego – emocji.
Brzmienie języka polskiego to moje Imperium Romanum. Niektórym może się to wydawać dziwne, ale dla mnie jest on klimatyczny i żywy. I to właśnie ta sympatia stopniowo przerodziła się w chęć dowiedzenia się więcej: o kulturze, ludziach i kraju.
Ludzki mózg jest tak fantastyczny, jak nasza wytrwałość. Gdy coś pokochamy, od razu jesteśmy zmotywowani i chętni do działania. Tak samo było w moim przypadku. Wybrałam Polskę ze względu na brzmienie języka. Dla niektórych on brzmi dziwnie, ale dla mnie jest interesujący.
A co z wyborem miasta? Aplikując na różne uczelnie, celowo wybierałam różne miasta. Tak, to była kalkulacja, aby mieć większe szanse na dostanie się, ale było wśród nich jedno, które pozostawiło w mojej pamięci wspaniałe wspomnienia. Był to majestatyczny Lublin. I wtedy wydarzyła się ciekawa sytuacja: pamiętam, jak z kolegą zbieraliśmy informacje o różnych uczelniach i rozważaliśmy wiele scenariuszy. On marzył o Katowicach, a ja o Lublinie. Ostatecznie wszystko potoczyło się odwrotnie: on wylądował w Lublinie, a ja w Katowicach. I gdyby dziś zapytano mnie, czy chciałabym coś zmienić, odpowiedziałabym z przekonaniem: „Nigdy”.
Województwo śląskie z centrum w Katowicach to coś więcej niż region. To miejsce z bogatą historią, unikalną kulturą, specyficznym humorem i ciepłym ludzkim podejściem. To także niezwykle ciekawe życie studenckie.
Myślę, że nadszedł czas, aby porozmawiać o zaletach studiowania w Polsce. Większość ludzi od razu pomyśli o europejskiej edukacji, nowoczesnym podejściu i progresywności. I to prawda – nie ma się z czym kłócić. Ale dla mnie korzyści ze studiowania za granicą były znacznie szersze i głębsze.
Przede wszystkim chodzi o poznawanie nowych ludzi. Każdego dnia spotykasz swoich kolegów z roku i ludzi z akademika, z różnymi światopoglądami i doświadczeniami życiowymi. To nie tylko pokazuje różnorodność naszego świata, ale także wpaja samoświadomość i samowiedzę. Nauczyłam się lepiej rozumieć innych, słuchać i co najważniejsze akceptować stanowiska życiowe innych ludzi.
Kolejnym ogromnym plusem jest umiejętność samodzielnego rozwiązywania problemów. I choć brzmi to przerażająco, w rzeczywistości jest jak jazda na rowerze: na początku się boisz, ale kiedy już to opanujesz, nie możesz przestać. Od składania dokumentów po codzienne drobiazgi, wszystko przechodzi przez ciebie. Z czasem zyskujesz pewność siebie, niezależność i dumę z siebie.
Warto też wspomnieć o rozstaniu z rodzicami. To zdecydowanie trudny moment, ale jednocześnie bardzo ważny. Kiedy tworzysz własną rutynę i bierzesz odpowiedzialność za swoje działania, to jest to prawdziwe dorastanie.
Oczywiście nie wszystko jest idealne. Jednym z najtrudniejszych wyzwań jest adaptacja. Zwłaszcza jeśli jesteś bardzo przywiązany do swojego domu, rodziny i znajomego środowiska. Na początku wszystko wydaje się obce: język, tempo życia, produkty w sklepach, a nawet powietrze. To tak, jakbyś był w nowym świecie i może to być trochę przerażające. Pomogło mi pisanie pamiętnika i pozwolenie sobie na smutek, kiedy tego chciałam. A jednocześnie przypominanie sobie, dlaczego tu jestem.
Nieśmiałość czasami podcina skrzydła, zwłaszcza w obliczu chamstwa. Nawet w Ukrainie trudno jest powiedzieć coś nieuprzejmym ludziom, a tym bardziej w obcym kraju. Ale można się do tego przyzwyczaić. Dziekanat uniwersytetu (nie tylko mojego, nawiasem mówiąc) można uznać za dziesiąty krąg piekła ze względu na jego chamstwo, ale warto pamiętać o naukach Lao Tzu o Yin i Yang. Nawet tam można znaleźć dobrych znajomych.
Największą wadą dla mnie jest „wszystko będzie dobrze”. Nigdy nie lubiłam tego zwrotu, a w Polsce stało się to szczególnie odczuwalne. Kiedy wszystko się wali i nie wiesz, czego się trzymać i kiedy to się skończy, jest to bardzo przygnębiające. W tym okresie pomagała mi moja przyjaciółka, słuchając moich napadów złości i mojego planu. Dużego słonia zjada się małymi porcjami. Zawsze dziel swoje polowanie na małe części, a po ukończeniu misji radzę się pochwalić.
Powinnam też wspomnieć o nienawiści czy nietolerancji Polaków wobec Ukraińców. Ze względu na wyjątkową historię Śląska, jest tu mniej wrogości wobec innych narodowości. W ciągu dziewięciu miesięcy mojego pobytu w Polsce tylko raz spotkałam się z bierną agresją wobec mojej osoby. To kropla w morzu w porównaniu z faktem, że wśród Polaków znalazłam nie tylko interesujących rozmówców, ale także prawdziwych przyjaciół, którzy są gotowi mnie wspierać. Warto też wspomnieć o zachowaniu wykładowców: nie znam przypadków agresji z ich strony z powodów narodowościowych. Wszyscy starają się przekazywać wiedzę i doświadczenie studentom, bo kochają swoją pracę.
Pierwszy rok studiów za granicą jest jak skok do wody: niektórzy nurkują na główkę, inni ostrożnie wchodzą po kostki. Ale w każdym przypadku jest to zmiana, wyzwanie i ogromna szansa na rozwój.
Polska dała mi nie tylko wiedzę w mojej specjalności, ale także doświadczenie, którego nie można zdobyć w żadnej auli: doświadczenie niezależności, znalezienie wsparcia w sobie, zaakceptowanie nowych realiów, pokonywanie lęków, walkę z niepewnością, budowanie własnego życia i branie odpowiedzialności za swoje decyzje. A jednocześnie oznacza to naukę bycia dla siebie miłym, pozwalania sobie na zmęczenie, smutek, a nawet załamanie bez wstydu.
Tak, adaptacja jest trudna. Tak, obcy kraj nie zawsze jest bajką. Ale to właśnie poprzez trudności przychodzą najgłębsze realizacje. Uczą nas elastyczności, odporności i wdzięczności.
Jeśli teraz, czytając to, masz wątpliwości – czy iść, czy nie, czy aplikować, czy nie – wiedz, że zawsze będą obawy. Ale znacznie silniejsze od nich jest pragnienie dorastania, próbowania, zobaczenia świata, poznania siebie z innej perspektywy. I to właśnie to pragnienie jest warte ryzyka. Warto pamiętać: twój dom zawsze będzie twoim domem. Zawsze można wrócić do rodzinnej przystani, ale póki jest się młodym i pełnym pasji, warto próbować żyć inaczej, by żyć jak najlepiej.
Nie wiem, co czeka mnie na drugim roku. Ale jedno wiem na pewno – jestem na swoim miejscu. I to jest najlepsza rzecz, jaka mogła mi się przytrafić.
Oleksandra Branitska
Studentka Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach