Dziś: sobota,
27 lipca 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Rodacy
Rodacy w świecie
Polacy w Jamestown

Jamestown jest najstarszą osadą na terenie późniejszych Stanów Zjednoczonych, w której znaleźli się Polacy. Skąd się Polacy wzięli w Ameryce? Przybyli do osady Jamestown na terenie dzisiejszej Wirginii sprowadzeni przez Anglików. Potwierdzają to dokumenty angielskie i relacje ówczesnych angielskich osadników.

Niektórzy historycy przypisują Polakom zorganizowanie pierwszego wytopu szkła w Ameryce Północnej. Osadnicy w Jamestown potrzebowali szkła nie tylko dla celów gospodarczych, ale również handlowych. Szklane koraliki i inne ozdoby miały duże wzięcie u okolicznych Indian i były przedmiotem handlu wymiennego.

Statek „Mary and Margaret” przebywał u wybrzeży Wirginii niespełna trzy miesiące. W tym czasie osadnicy wytwarzali potrzebne produkty, które miały być przewiezione do Anglii. Osada Jamestown miała bowiem przynosić dochód.

Pierwsi Polacy w Jamestown to rzemieślnicy, specjaliści od wyrobu smoły dziegciu i innych produktów, których sposób wytwarzania był wówczas dobrze znany w Polsce. Polakom przypisuje się również zbudowanie pierwszych studni (świeża woda zastąpiła używaną dotąd wodę z rzeki), mieli też niemały udział w budowie domów i pomieszczeń gospodarczych.

Polacy spełniali w Jamestown w gruncie rzeczy role służebne. Byli traktowani jako wykwalifikowana służba. Ale bez pracy polskich osadników kolonii trudno byłoby przetrwać. Zycie w Jamestown nie było ani łatwe ani bezpieczne. Wkrótce zaczęły się konflikty z okolicznymi Indianami.

Kapitan John Smith, który w latach 1607-1609 stał na czele osady, chwalił Polaków i Holendrów za pracowitość. Polacy wyróżniali się także w walce z Indianami. Podanie głosi, że uratowali życie Smithowi, który wpadł w pułapkę zastawioną przez Indian. Czyn ten przypisuje się Zbigniewowi Stefańskiemu i Janowi Bogdanowi. John Smith był niezwykle przedsiębiorczym i energicznym organizatorem życia w Jamestown. Między innymi dzięki jego inicjatywom i przywództwu osadnicy zdołali przetrwać trudny okres początkowy.

Smith był przychylnie nastawiony do Polaków, doceniał znaczenie polskich rzemieślników dla osady. Nic więc dziwnego, że zabiegał o sprowadzenie do Wirginii większej ich liczby. Pisał do Londynu, że 30 takich cieśli, kowali i murarzy wartych jest więcej aniżeli 1000 tutejszych gentelmanów. Rosła więc liczba przybyłych Polaków. Artur L. Waldo wymienia m.in. nazwiska: Karol Źrenica, Ignacy Machowski, Tomasz Miętus ze Lwowa, Gwidon Stójka, Jan Kulawy, którego nazwisko pisano czasem John Cullaway, Mateusz Gramza, Herman Kromka, Eustachy Miciński, Michał Korczewski, Włodzimierz Terlecki, Jan Pargo, Mikołaj Syryński lub Syreński.

We wrześniu 1609 roku doszło do przewrotu w Jamestown. Przeciw Smithowi zbuntowali się trzej kapitanowie: John Ratcliff, John Martin i Gabriel Archer. Dokonano nawet nieudanego zamachu na jego życie. Smith postanowił wrócić do Anglii, a wraz z nim prawdopodobnie kilku Polaków, którzy będąc w dobrych stosunkach ze Smithem obawiali się, że nie będą mieli łatwego życia z jego następcami.

Bez Smitha i polskich rzemieślników osada zaczęła podupadać. Nasiliły się również konflikty z Indianami. Zima przełomu 1609/1610 była szczególnie ciężka. Głód i choroby, a nawet zimno, choć Wirginia leży w obszarze łagodnego klimatu, starcia z Indianami zdziesiątkowały osadników. W historii Wirginii okres ten znany jest pod nazwą „czas głodu” (starving time). Zdarzały się nawet wypadki ludożerstwa. Zimę tę przetrwało zaledwie 40 z około 400 osadników. Ich życie uległo dezorganizacji. Polacy, bardziej od Anglików, przyzwyczajeni do trudnych warunków, łatwiej znieśli ten trudny okres. Osadnicy. Którym udało się przetrwać „czas głodu”, tym silniej nalegali na sprowadzenie Polaków, aby odbudować życie gospodarcze osady. W maju 1610 roku, wraz z lordem Delaware, Anglię opuściła grupa Polaków i w czerwcu pojawiła się u wybrzeży Wirginii. Wśród nich byli i ci, którzy opuścili Jamestown a kapitanem Smithem. Po 1610 roku przez kilka lat nie było wzmianek o Polakach.

Wśród nowych przybyszów był lekarz nazwiskiem Lawrence Bohun. Istnieje przypuszczenie, że z pochodzenia był Polakiem. W Wirginii przebywał 10 lat. Zginął później na morzu w potyczce z Hiszpanami. W grupie nowoprzybyłych Polaków znajdował się też porucznik Puttocke, być może pochodzący z arystokratycznej rodziny Potockich. Zginął w walce z Indianami. Największym bowiem zagrożeniem były wówczas konflikty z Indianami. W dokumentach osady wymienieni są Polacy, którzy wyróżnili się w walce z nimi. Podaje się ich imiona, a nie nazwiska, np. Robert a Polonian, Matthew a Polander, czy też Molasco the Polander.

Longin PASTUSIAK

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України