Kiedy i gdzie zaistniały ludy słowiańskie? Czy zawsze zajmowały swe historyczne, dobrze już od wczesnego Średniowiecza udokumentowane źródłowo siedziby? A może przybyły na nie z innych terenów? Kontynuujemy cykl artykułów, które w pewnej mierze pomogą odpowiedzieć nam na te pytania. Niniejszy odcinek oparty jest na materiale pracy Jerzego Strzelczyka „Od Prasłowian do Polaków”.
Nowożytne poglądy
Pogląd, że Panonia była kolebką ludów słowiańskich nie utrzymał się, bo utrzymać się
nie mógł, ze względu na dotkliwy brak (poza przytoczonymi) racjonalnych argumentów. Nie będziemy także przedstawiali innych „przednaukowych” prób rozwiązania problemu, identyfikujących dawnych Słowian na przykład ze starożytnymi Ilirami, Sarmatami czy germańskimi Wandalami. „Przeskakując” kilka stuleci dziejów rozważań problemu pochodzenia Słowian, spróbujmy rozeznać się (choćby w największym możliwym skrócie) w samym meritum ogromnego problemu badawczego. Nie mogąc zadowolić się prostą recepturą średniowiecznych poprzedników w rodzaju Nestora i kronikarza wielkopolskiego, nauka nowożytna, zwłaszcza dwóch ostatnich stuleci, dokładała wiele starań dla rozpoznania zagadnienia, o którym mowa. Bliższe zapoznanie się z setkami prac naukowych poświęconych etnogenezie Słowian, z dziesiątkami hipotez i teorii (mam na myśli także hipotezy i polemiki ostatnich lat) mogłoby nastawić pesymistycznie do możliwości poznawczych nauki.
Ogólnie przyjętej teorii do dziś nie ma, więcej – nie zanosi się na rychłe jej powstanie. A jednak, niech będzie wolno autorowi tych słów wyrazić ostrożny optymizm; w ostatnich latach zarysowała się przynajmniej możliwość odmiennego w pewnych istotnych punktach spojrzenia na zagadnienie etnogenezy, a w konsekwencji – na jakieś zbliżenie poglądów.
„Długa historia” Słowian
Najpierw trochę uwagi musimy poświęcić poglądom „tradycyjnym”. Przy całej ich różnorodności, a nawet wzajemnym wykluczaniu się, zdecydowana większość formułowanych dotąd teorii na temat pochodzenia Słowian posiadała wszakże tę wspólną cechę, że początki Słowian datowano bardzo odlegle i przyjmowano, że w momencie pojawienia się Słowian w źródłach pisanych (co jak wiemy przypada dopiero na wiek VI naszej ery) mieli oni już za sobą długie stulecia własnych, odrębnych, „słowiańskich” dziejów.
Dlaczego jednak o Słowianach tak głucho w pismach autorów antycznych i w ogóle – w materiale źródłowym (pisanym i epigraficznym) pochodzącym ze starożytności? Prosta odpowiedź, iż światu starożytnemu ta część ekumeny, która była wówczas zasiedlona przez Słowian była po prostu nieznana, byłaby próbą uniku i zbytnim uproszczeniem zagadnienia. Wszystko zależy od tego, gdzie miałyby się znajdować domniemane siedziby Słowian w kilku ostatnich wiekach starożytności. Jeżeli, jak chce wielu uczonych – w tym bodaj większość prahistoryków polskich – w Europie środkowej, na północ od Sudetów i Karpat, to milczenie autorów antycznych o Słowianach staje się cokolwiek niezrozumiałe.
Niezwykle trudno jednak określić moment wykształcenia się większości ludów europejskich ze względu na dużą odległość w czasie. Jeżeli odrzucimy kilka teorii skrajnych, nigdy lub sporadycznie znajdujących zwolenników we współczesnej nauce (jak np. teoria naddunajska, małoazjatycka, czy azjatycka w ogóle), można by poglądy na temat pierwotnych siedzib Prasłowian podzielić najogólniej na „wschodnie” i „zachodnie”. Ze względu na południkowy w zasadzie kierunek biegu wielkich rzek Niżu Europejskiego oraz stabilność tego elementu naturalnego, przywykło się poszczególne teorie określać nazwami rzek, w obrębie których miałaby się mieścić „praojczyzna” Słowian. I tu nasuwa się pytanie, czy i na ile pomocne nam mogą być starożytne źródła pisane.
Problem indoeuropejski
Nie ma powodu do sięgania w dzieje językoznawstwa poza wiek XIX. Uczeni spostrzegli wówczas, że niemal wszystkie języki jakimi mówi się w Europie (poza językami fińskim, węgierskim i językiem pirenejskich Basków), i naturalnie wszędzie tam na całym bez mała globie ziemskim dokąd sięgnęła nowożytna ekspansja Europejczyków, a także niektóre języki wymarłe, którymi mówiono w przeszłości, w tym języki łaciński, starogrecki, oraz języki utrwalone w świętych księgach starożytnych Persów i Hindusów – wszystkie one wykazują wiele cech podobieństwa.
Jak wiadomo, pomijając wymienione przed chwilą wyjątki, języki europejskie dzielą się obecnie na trzy wielkie grupy: romańskie (np. włoski, francuski, hiszpański,
rumuński), germańskie (np. niemiecki, angielski, norweski) i słowiańskie (np. polski, czeski, rosyjski, białoruski, serbsko-chorwacki). Poza tymi trzema grupami występują jeszcze tu i ówdzie w Europie języki jakby „szczątkowe”, jak celtyckie (np. irlandzki, gaelicki) i iliryjskie (albański); kiedyś mówiły nimi znaczne części Europy. O tym, że pomiędzy językami słowiańskimi zachodzą duże podobieństwa wiadomo powszechnie; potwierdzi tę obserwację każdy kto uczył się języka rosyjskiego lub był na wycieczce w Czechosłowacji czy Bułgarii. Podobnie oczywisty jest wniosek o pokrewieństwie w obrębie języków germańskich (np. między językami angielskim a niemieckim) i romańskich (włoski, francuski). Znacznie trudniej naturalnie dopatrzeć się podobieństw pomiędzy na przykład językiem polskim a angielskim czy hiszpańskim. Tu nie wystarczy już obserwacja laika, tutaj potrzeba już obserwacji fachowych, ze strony uczonych językoznawców.
Językoznawcy nie mają jednak wątpliwości. Wszystkie wymienione języki są ze sobą w sposób niewątpliwy, aczkolwiek w różnym stopniu, spokrewnione. Dotyczy to także wspomnianych języków wymarłych. Ze względu na historycznie potwierdzony zasięg tych spokrewnionych języków, sięgający od Europy na zachodzie, po Indie na wschodzie – nazwano je grupą lub rodziną języków indoeuropejskich.
Obok tej rodziny istnieją i istniały w przeszłości inne rodziny językowe (wymieniamy je ze względu na to, że ludy mówiące tymi językami w pewnych okresach, bądź nawet obecnie, sąsiadowały z ludami „indoeuropejskimi”) np. ałtajska, semicka, ugrofińska, azjanicka.
Podobieństwa w zakresie języków indoeuropejskich są różnorodne i nie mogą być kwestią przypadku. Dotyczą one zarówno słowotwórstwa, jak i gramatyki. Do tego dochodzi kolejna ważna konstatacja: na przestrzeni dziejów w rozwoju poszczególnych języków indoeuropejskich potęgują się wzajemne różnice, a maleją podobieństwa. Przykład pierwszy z brzegu: w Średniowieczu język polski był znacznie bliższy czeskiemu niż obecnie.
Analogiczne obserwacje z różnych okresów i różnych rejonów indoeuropejskiego obszaru językowego skłaniają do odważnej, ale w pełni naukowo dopuszczalnej i uzasadnionej hipotezy: im bardziej cofamy się w głąb wieków i tysiącleci, tym mniejsze stwierdzamy różnice pomiędzy poszczególnymi językami indoeuropejskimi – widocznie kiedyś, zapewne w bardzo odległej przeszłości, istniał tylko jeden niezróżnicowany jeszcze język, z którego stopniowo wyłaniały się kolejne języki indoeuropejskie. Języki te w ciągu wieków różnicują się, pień jednak, punkt wyjścia ich wszystkich był wspólny.
CDN