Dziś: sobota,
07 grudnia 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Edukacja
Edukacja
SZKOŁA ZE SZLACHETNĄ MISJĄ


Ewa Petrykiewicz, dyrektorka Liceum Polonijnego – Kolegium św. Stanisława Kostki w Warszawie, oraz Jacek Olbrycht – dyrektor ds. projektów Fundacji Dla Polonii

Przyjeżdżają do nas ze Wschodu uczniowie zdolni i utalentowani. Nie korzystają z żadnych zasiłków, tylko uczą się i pracują – mówi Ewa Petrykiewicz, dyrektorka Liceum Polonijnego – Kolegium św. Stanisława Kostki w Warszawie. A Jacek Olbrycht, dyrektor ds. projektów Fundacji dla Polonii, dodaje: Jesteśmy świadomi, że czynimy dobro, że nasze dzieci czują się tu bezpiecznie i że szanujemy się nawzajem.

Liceum Polonijne powstało ponad 30 lat temu. To piękny jubileusz, który pokazuje, że jest potrzebne i pięknie spełnia swoją misję.

Ewa Petrykiewicz: Nasze liceum powstało w roku 1992. Obchody jubileuszowe rozpoczęliśmy w październiku 2022 roku. Naszym gościem honorowym była pani prezydentowa Agata Kornhauser-Duda wraz z ministrem prezydenckim Andrzejem Derą oraz ministrem Janem Dziedziczakiem – pełnomocnikiem rządu do spraw Polonii i Polaków za granicą… i wielu, wielu innymi znanymi osobistościami.  Obchody kontynuujemy w roku bieżącym, uznając go za rok jubileuszowy. Finał obchodów planujemy na jesień tego roku. Dodatkową rocznicą do świętowania jest fakt rozpoczęcia przez nasze liceum, 20 lat temu, działalności polonijnej na rzecz Polaków na Wschodzie. Uważamy jednocześnie, że obchody jubileuszowe zamykają pewien bardzo trudny dla nas etap zmagań o przetrwanie czy rozwiązywania nieustannych problemów. Jednym z nich, dwa lata temu, było zalanie poziomu minus jeden, na którym znajdują się nasze sale lekcyjne i biblioteka. Takie niezaplanowane awarie są dla nas trudne, także finansowo. Jesteśmy przecież instytucją niedochodową.

- Przyznajecie się również Państwo do bogatej przeszłości, która sięga początków XX wieku.

EP: Oczywiście. W roku 1908 w Warszawie założone zostało III Gimnazjum Męskie. Jego absolwenci przekazali nam uroczyście swój sztandar. Wśród najbardziej znanych osób, które kończyły to gimnazjum, byli między innymi: Wiktor Gąbrowicz – związany blisko przez lata z Polonią argentyńską, oraz Jerzy Iwanow-Szajnowicz – agent brytyjskiego wywiadu, związany z Polonią grecką. Zbieramy aktualnie materiały do monografii o absolwentach tego gimnazjum.

- W Waszym Kolegium uczy się obecnie około 300 uczniów. Z jakich krajów pochodzą?

EP: Są to dzieci, które przyjechały do nas ze Wschodu. Niektóre z nich przyjechały do Warszawy kilka lat wcześniej, inne znalazły się tu z powodu wojny. I tak z samej Ukrainy mamy 104 uczniów – 40 z nich to są uchodźcy wojenni. Grupa uczniów mieszka w internacie, a część z rodzicami w mieście. Kolejnych 50 uczniów przyjechało do nas z Kazachstanu z rodzin polskich przygotowujących się do repatriacji. Podobną liczbę uczniów mamy z Białorusi. I to są uczniowie, których rodziny uciekły od łukaszenkowskiego reżimu albo zostały wysłane do Polski wcześniej, aby ich rodzice, spodziewający się ewentualnych represji, mogli nadal działać. Część z nich mieszka u nas w internacie, a część z rodziną lub opiekunami. Pozostali pochodzą z Mołdawii, Armenii i Gruzji. Są też nasi rodacy z Federacji Rosyjskiej posiadający Kartę Polaka.

Wynajmujemy aktualnie 3 piętra na szkołę i 3 na internat, a dodatkowo jedno piętro na szkołę podstawową, do której uczęszcza 60 dzieci. Z internatu korzysta 130 uczniów.

- W jakim języku prowadzone są zajęcia w Kolegium?

EP: Oczywiście, że po polsku, bo to jest przecież polska szkoła. Uczymy tu wyłącznie według polskiej podstawy programowej, polskiej historii i polskiej kultury. Również po polsku będą się musieli porozumiewać na studiach. Zanim jednak nauczą się języka, co musi potrwać, rozmawiają ze sobą na przerwach po ukraińsku czy rosyjsku.

- Wasi uczniowie pochodzą z dawnych krajów związkowych ZSRR. Czy to zróżnicowanie wymaga różnego do nich podejścia?   

EP: Szczególnie na sercu leżą nam uczniowie z Kazachstanu. Polacy tam mieszkający bardzo chcą powrócić na stałe do ojczyzny swoich przodków. Dzięki nam do Polski wróciło już kilkaset takich osób. We wrześniu ma dołączyć do nas ponad dwudziestoosobowa grupa dzieci z tego kraju. Mogłoby ich być znacznie więcej. Wiemy jednak, że o ich przyjeździe zadecyduje konkurs świadectw i że musimy wybrać osoby, które rokują, iż sobie poradzą z nauką języka i szybkim przygotowaniem do matury, a następnie na studiach. Możemy śmiało powiedzieć, że przyjeżdżają do nas uczniowie zdolni i utalentowani. I że są to osoby, które nie korzystają z żadnych zasiłków, tylko pracują albo uczą się i pracują. To jest ta grupa, która nie będzie nigdy wroga polskiej kulturze. I to nas bardzo cieszy. Trochę smutkiem napełnia nas fakt, że repatriacja Polaków z Kazachstanu sączy się zbyt małym strumykiem.

Inna jest trochę sytuacja z młodzieżą z Ukrainy. Dobrze widać to na przykład na dzieciach uchodźcach, które musiały tu przyjechać, aby uciec przed wojną. Duża ich część już wróciła na Ukrainę. Pozostali też chcą wracać, ale czekają na lepsze czasy. Są wreszcie i tacy, którzy chcą zostać w Polsce na dłużej. Oni nie akceptują wojny i nie chcą brać w niej udziału.

- A jak Wasi uczniowie spędzają wolny czas?

EP: Uczymy ich, że skoro sami otrzymują tak dużo – od państwa polskiego, od nas pedagogów czy wreszcie od darczyńców – to sami też powinni dzielić się tym dobrem z innymi. I nasi uczniowie uczestniczą w działalności różnych wolontariatów. Dobrym tego przykładem jest współpraca z Kawalerami Maltańskimi, z którymi wspólnie przygotowują posiłki dla biednych i bezdomnych, które następnie rozdzielają. Nie zapominają też o osobach starszych, które odwiedzają, aby z nimi pobyć i wspólnie spędzić czas. Odwiedzają też i pomagają w zakupach niewidomym. W czasie pandemii wyprowadzali ich zwierzęta na spacer. Każdy nasz uczeń znajduje dla siebie jakieś pole, które mu najbardziej odpowiada. Nasze dzieci są bardzo zdolne i chcemy ich talenty „sprzedać”. Nasza młodzież to współtwórcy różnych inscenizacji patriotycznych, którymi uświetniają wiele rocznic czy uroczystości.  

- Porozmawiajmy o Waszych potrzebach. Co jeszcze warto byłoby zmienić w funkcjonowaniu waszego Kolegium?

JO: W związku z tym, że nasi uczniowie nie są w stanie płacić pełnego czesnego, zawsze brakuje nam funduszy i musimy każdorazowo żebrać o pomoc. Mamy wprawdzie subwencję oświatową, ale ona się w tym roku zmniejszyła, co jest dla nas dużym bólem, zwłaszcza przy sporej inflacji. Ponadto zwiększyły się koszty utrzymania – tak czynszu, jak i wyżywienia. I tak wcześniej za energię elektryczną płaciliśmy 7,2 tys. złotych, a dziś 39 tysięcy, czyli ponad 5 razy więcej. To są koszty tyko za sam internat. I nie mamy pieniędzy na pokrycie tych rachunków.

Dawniej pomagała nam Kancelaria Prezesa Rady Ministrów (KPRM). Dostawaliśmy wsparcie na wyżywienie uczniów czy wycieczki. Powstaje przy Ministerstwie Edukacji Narodowej Instytut Rozwoju Języka Polskiego im. św. Maksymiliana Marii Kolbego, który przejmie funkcję KPRM nad całą oświatą polonijną. Są więc szanse, że dostaniemy wsparcie od tego nowego instytutu. Mamy nadzieję, że to się uda. Ale to jest sprawa przyszłości. A na dziś mamy do opłacenia mnóstwo faktur, jeszcze za rok ubiegły, m.in. za wyżywienie i czynsz. Zdajemy sobie sprawę, że musimy szukać pomocy wszędzie, gdzie to tylko możliwe. Zanim dostaniemy systemowe wsparcie, musimy przeżyć bardzo trudny okres. A płynności finansowej na dziś nie posiadamy. Inne wydatki negocjujemy – tak jest np. ze sprawą czynszu. Na dziś zalegamy z płatnościami za dwa ostatnie miesiące na sumę 360 tys. zł. To są dla nas ogromne pieniądze, a wynajmujący chcą nam jeszcze podnieść stawkę wynajmu. Najbliższe kilka miesięcy, zanim wejdziemy w pomoc państwową, będą dla nas naprawdę trudne. Dlatego ciągle zwracamy się do naszych ofiarodawców o wsparcie.  

- Jest też drugi wątek, bardziej optymistyczny, choć też finansowo trudny…

JO: Tak, jest nim nadzieja, iż po latach wynajmu będziemy wreszcie mieć własną siedzibę. Wtedy nasze koszty i związane z prowadzeniem szkoły wydatki ulegną zdecydowanej redukcji. Tym pomysłem jest budowa własnej szkoły. Rozpoczęliśmy już starania o własną działkę, na której chcemy wybudować przyszłą szkołę polonijną dla dzieci ze Wschodu. Chcemy, aby nowa szkoła powstała pod Warszawą – w Otwocku. Sprawa ta stanęła na marcowym posiedzeniu Rady Miasta Otwocka. Nasza szkoła ma szlachetne cele i pożyteczną misję, dlatego nie wyobrażamy sobie, że radni Otwocka nie poprą w całości naszego projektu. Znaleźliśmy już nawet architekta i firmę budowlaną, która podejmie się wykonania wszelkich koniecznych prac. Po wydaniu zaś pozytywnej decyzji rozpoczniemy akcję „cegiełki na budowę”. Będziemy zmuszeni do zbierania dodatkowych funduszy wśród na przykład Polonii amerykańskiej czy kanadyjskiej.

Jeśli będziemy mieli własną siedzibę, to postaramy się w niej uruchomić kolejny ośrodek repatriacyjny, który mógłby rodzinom naszych uczniów oraz innym osobom potrzebującym ułatwić i przyspieszyć powrót na stałe do Polski. A ludzie wracający do kraju na stałe, wszyscy nasi repatrianci, cieszą się naprawdę ze wszystkiego, co ich tu po powrocie spotkało. Własna siedziba pomoże nam również pogłębić działalność na rzecz Polaków z Kazachstanu i przyspieszyć ich powroty do ojczyzny przodków.                                                                                                                                                                  

- Wróćmy jeszcze do działalności Waszego Kolegium. Skąd są Wasi nauczyciele?

EP: Prawie wszyscy nasi nauczyciele to personel miejscowy. Ponadto są trzy nauczycielki ze Wschodu: dwie w podstawówce i jedna w liceum. Wszystkie panie ze Wschodu pracują jako nauczyciele wspomagający. Z obcych języków obowiązkowy jest angielski, a drugi do wyboru: niemiecki, francuski, włoski lub rosyjski. Ten ostatni język wybierają dzieci uzdolnione matematycznie i technicznie, a mające problem z językami. Zdarza się też często, że polski jest dla nich dużym wyzwaniem. Mają jednak świadomość, że będzie im bardzo potrzebny w życiu codziennym.          

- Całość prac Kolegium nadzoruje i niejako wspiera Fundacja dla Polonii.

JO: Tak. Fundacja została założona w roku 2012 w celu wspierania powrotu młodych Polaków ze Wschodu do ojczyzny oraz spełniania marzeń ich przodków, którzy lata temu, z różnych zresztą przyczyn, znaleźli się poza granicami Polski. Od grudnia 2017 roku Fundacja jest organem prowadzącym nasze Kolegium. Fundację powołali do życia członkowie Zarządu Oddziału Warszawskiego Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców w celu wspierania Liceum Polonijnego – Kolegium św. Stanisława Kostki.  Nasza Fundacja poszukuje też środków finansowych potrzebnych na funkcjonowanie szkoły. Prowadziłem tu przez półtora roku zajęcia z historii kultury i miałem okazję poznać uczniów oraz specyfikę szkoły. 

Nie jesteśmy instytucją, która będzie wiecznie prosić o pieniądze. Mamy przecież także coś, czym możemy się dzielić. Jesteśmy świadomi, że czynimy dobro, że nasze dzieci czują się tu bezpiecznie i że szanujemy się nawzajem. Nie mamy tu żadnej patologii czy wyskoków.

Wspomnę jeszcze o innych pozycjach książkowych: „Uczeń i Mistrz”, „Pamiętaj o domu” czy „Radość z chwały Ojca” – to książka wydana z okazji beatyfikacji kardynała Stefana Wyszyńskiego. Dzięki tym publikacjom nasi absolwenci kształtowani są w kulturze chrześcijańskiej, gdzie człowieczeństwo i godność oraz miłość drugiego człowieka są naczelnymi wartościami wychowawczymi.

Rozmawiał Leszek WĄTRÓBSKI

Można wesprzeć powrót młodych Polaków do Polski, bieżącą działalność szkoły oraz budowę własnej siedziby szkoły wpłacając darowiznę na konto dolarowe:
Fundacja „Dla Polonii”
ul. Bobrowiecka 9
00-728 Warszawa
Konto: IBAN PL89 1240 6175 1787 0010 5894 0269
SWIFT (BIC) PKOPPLPW
Bank Pekao SA
ul. Grzybowska 53/57,
skrytka pocztowa 1008
00-950 Warszawa

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України