W domniemaniu niektórych istnieje takie spojrzenie, że Kościół Katolicki to niemieckie pieniądze i polska kadra w postaci księży, zakonników i zakonnic.
Lecz to nie tylko stereotyp, ale nierzadko też rzeczywistość, ponieważ kapłana – Polaka można spotkać też w krajach, nie mających z Polską wspólnej granicy.
Niniejszym naszym bohaterem jest proboszcz parafii w Parnawie – czwartym pod względem wielkości mieście w Estonii. Kraj ten po wybuchu rosyjskiej agresji przyjął dużo obywateli Ukrainy, w tym pochodzenia polskiego i istotnie angażuje się w pomoc Ukraińcom w ich walce przeciwko napastnikowi. Parafia ta nie ma budynku kościelnego, jak w zasadzie bywa w Ukrainie czy w Polsce, a nabożeństwa są odprawiane w pomieszczeniu byłego domu zakonnego.
- Proszę się przedstawić.
- Nazywam się Wodzisław Szczepanik. Pochodzę z małej miejscowości w Polsce, która nazywa się Liw i znajduje się 70 km na wschód od Warszawy. W 2002 roku zostałem wyświęcony na kapłana dla diecezji drohiczyńskiej w Polsce i tam pracowałem w różnych parafiach jako wikariusz. W 2015 roku przyjechałem do pracy misyjnej w Estonii. Przez pierwsze trzy lata posługiwałem jako wikariusz w parafii katolickiej w Tallinnie. W 2018 roku zostałem mianowany proboszczem w parafii katolickiej w Parnawie, pomagając jednocześnie nadal w Tallinnie.
- Czym duszpasterstwo w Estonii różni się od tego, które jest w Polsce? Jak wyglądają relacje z władzą?
- Różni się zdecydowanie. Przede wszystkim należy zaznaczyć, że wszystkich katolików w Estonii jest – według oficjalnych danych – około 7 tysięcy. Większość z nich mieszka w Tallinnie i Tartu oraz w okolicach tych miast. Pozostałe parafie, których jest sześć, są stosunkowo małymi wspólnotami, tzn. od 10 do 50 osób. Niektórzy katolicy mieszkają dosyć daleko od kościołów katolickich, dlatego jest im trudno uczestniczyć we Mszy św. w każdą niedzielę. Poza tym katolicy w Estonii są zróżnicowani narodowościowo: obecnie największa grupa to Estończycy, potem są katolicy pochodzenia polskiego, białoruskiego i litewskiego oraz rosyjskiego, powiększa się ciągle liczba katolików z zagranicy, głównie z krajów afrykańskich, a w ostatnich latach, z powodu napaści Rosji na Ukrainę, przybyło wielu katolików ukraińskich, choć przeważnie rytu greko-katolickiego. W takiej sytuacji bardzo często mamy do czynienia z indywidualną pracą duszpasterską, np. kiedy chodzi o przygotowanie do przyjęcia sakramentów.
Jeśli chodzi o relacje w władzą, to należy zauważyć, że w Estonii jest wiele różnych wyznań chrześcijańskich. Największą grupą są luteranie, potem prawosławni i wreszcie wiele innych denominacji, choć wszystkie te Kościoły stanowią nie więcej niż 25 procent wierzących. Oznacza to, że około 75 procent mieszkańców Estonii nie należy do żadnego Kościoła i nie jest ochrzczona. Głos chrześcijan nie jest więc zbyt znaczący dla władzy. Ale z drugiej strony władza ta szanuje wolność wyznania chrześcijan, pomagając nawet w utrzymaniu wielu kościołów-budynków jako wartościowych zabytków kultury.
- Kim są księdza wierni, czy są wśród nich uchodźcy z Ukrainy?
- Wspólnota katolików w Parnawie jest niewielka. Oficjalnie nasza Parafia liczy 30 osób. Najwięcej jest Estończyków, potem są Polacy oraz kilka osób z Białorusi. Katolicy-uchodźcy z Ukrainy mieszkają przede wszystkim w Tallinnie i Tartu. W naszej Parafii w Parnawie pojawili się w ostatnich latach tylko pojedynczy katolicy z Ukrainy i to tylko na pewien czas.
- Czy księdza wierni są zaangażowani w pomoc Ukrainie – jeśli tak to jak ona wygląda?
- W Tallinnie znajduje się parafia greko-katolicka, która bardzo angażuje się w pomoc Ukrainie. Proboszczem tej Parafii jest ks. Roman Kikh. Katolicy w Estonii współpracują z nim w udzielaniu pomocy Ukrainie, wspierając różne inicjatywy (zbiórki, wsparcie finansowe itp.). W tę pomoc włączeni są także katolicy z naszej Parafii w Parnawie.
- Co ksiądz chciałby przekazać czytelnikom „Dziennika Kijowskiego”?
- Korzystając z okazji, że dopiero co rozpoczęliśmy Nowy Rok, chciałbym złożyć czytelnikom „Dziennika Kijowskiego” przede wszystkim najlepsze świąteczne życzenia. Wszyscy wiemy, że bohaterska Ukraina potrzebuje najbardziej pokoju. Właśnie tego daru Bożego, pokoju, chciałbym życzyć najbardziej wszystkim Ukraińcom, a zwłaszcza czytelnikom „Dziennika Kijowskiego”, aby mogli żyć w prawdziwym spokoju i radości. Wielu ludzi na całym świecie modli się za Was. Niech modlitwa Waszych braci i sióstr w Chrystusie wspiera oraz umacnia Was w trudnych chwilach.
Oleksy KAZAKOW