Kolejna edycja zainicjowanej w 2012 roku przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego akcji Narodowego Czytania odbędzie się jak zwykle na początku września (konkretnie - 7.09.). W tym roku czytać będziemy jeden z najważniejszych dramatów romantycznych – „Kordiana” Juliusza Słowackiego. Dramat powstał w 1833 roku w Genewie, został wydany rok później (1834) w Paryżu, a był tworzony pod wpływem ideowego sporu autora z Adamem Mickiewiczem. Prezydent Andrzej Duda tegoroczny wybór lektury tłumaczy jej aktualnością, „bo dramat Słowackiego opowiada o walce Polaków z caratem, ale przecież można traktować go również jako opowieść o naszej współczesności. O tym, że wolność i niepodległość wymagają bezinteresownego poświęcenia i ciągłej gotowości do czynu. Że odpowiedzialność, konsekwencja i wola działania prowadzą do zwycięstwa, a niezdecydowanie, strach i złudzenia - do klęski.”
W tegorocznym Narodowym Czytaniu zmierzymy się zatem z dziełem ważnym, zadziwiającym w warstwie merytorycznej i językowej, jednocześnie niezwykle trudnym. O tej trudności mówię z pełną odpowiedzialnością za słowa, z perspektywy nauczyciela młodzieży licealnej, który przez wiele lat miał okazję obserwować zmagania polskich siedemnastolatków z tą lekturą. „Kordian” jest trudny, bo trudność wpisana jest w literaturę romantyczną. Romantycy chcieli, żeby było tajemniczo, zagadkowo, nieprzewidywalnie, niezrozumiale, jak na krętej górskiej drodze, która może i jest niebezpieczna, ale jakże podniecająca i fascynująca. Trudność „Kordiana” potęguje jeszcze fakt, że jest to dramat polemiczny w stosunku do „Dziadów” Adama Mickiewicza, a nawet więcej, bo Słowacki polemizuje z Mickiewiczowskim bohaterem - bojownikiem sprawy narodowej, kochankiem ojczyzny, który po raz pierwszy w polskiej literaturze pojawia się w „Konradzie Wallenrodzie”, a może nawet kilka lat wcześniej w „Grażynie”. Jest to bardzo odważny dialog Słowackiego z Mickiewiczem, jego wizją bohatera, historii i mesjanizmem. Najtrudniejsza do zrozumienia i wyjaśnienia jest właśnie teoria mesjanizmu, której Słowacki przeciwstawia winkielriedyzm (scena na Mont Blanc).
Zacznijmy od tytułu - jednocześnie imienia głównego bohatera (autor sam je wymyślił) oraz przybliżenia treści dramatu Słowackiego. Kordian nieprzypadkowo nosi imię niezwykle podobne do imienia Mickiewiczowskiego bohatera - Konrada, który stał się symbolem walki narodowowyzwoleńczej. Już poprzez to imię Słowacki ujawnia polemiczny charakter swojego utworu. Jest ono wielowymiarowe i świadczy o artyzmie Słowackiego. „Kordian” rozpoczyna się „Przygotowaniem”, w którym czarownice i czarty stwarzają przywódców powstania listopadowego. Są to nieciekawe kreatury- tchórzliwe, nieudolne i zdradliwe. Wyjątkiem jest książę Adam Czartoryski, ale i jemu Słowacki zarzuca przesadną ostrożność. Potem jest „Prolog” z trzema Osobami. Pierwsza Osoba to Adam Mickiewicz; nazwisko nie pada, ale aluzje są aż nadto czytelne. Prosi Boga, aby zesłał na naród sen, który ma trwać aż do dnia zmartwychwstania. Zatem Pierwsza Osoba usypia naród; tu ujawnia się teoria mesjanizmu, którą Mickiewicz wyłożył w III cz. „Dziadów”, a właściwie niezrozumienie jej przez Słowackiego. W teorii mesjanizmu nasz naród porównany jest do Mesjasza i ma taką samą rolę do odegrania w dziejach jak Mesjasz - umrze na krzyżu (w powstaniu listopadowym), ale potem zmartwychwstanie i przyniesie wolność innym narodom. Mickiewicz w mesjanizmie (III cz. Dziadów) podkreśla siłę zmartwychwstania, a Słowacki w „Kordianie” interpretuje to po swojemu i kładzie nacisk na bierne oczekiwanie, bez walki (Chrystus nie stawiał oporu, czekał aż jego los się wypełni). Druga Osoba drwi z Pierwszej Osoby i ośmiesza ją, a Trzecia Osoba spędza ze sceny dwie pierwsze i mówi, że tylko ona może wskrzesić naród, obudzić rycerzy. To najprawdopodobniej sam Słowacki (ujawnia się tu jego pragnienie bycia wieszczem, przewodzenia narodowi).
W Akcie I poznajemy młodziutkiego Kordiana, który cierpi na „ból istnienia”; dziś pewnie powiedzielibyśmy, że na depresję. Ma powody: jego przyjaciel popełnił samobójstwo, starsza od niego Laura nie traktuje poważnie jego miłosnego uczucia, ale najbardziej boli go brak idei w życiu, brak celu, myśli przewodniej. Kordian czuje się samotny i opuszczony przez wszystkich. Prosi Boga o sens, cel istnienia, ale po rozmowie z Laurą postanawia odebrać sobie życie i przystawia pistolet do głowy. Ostatecznie do samobójstwa nie dochodzi, o czym dowiadujemy się z Aktu II, który rozgrywa się prawdopodobnie kilka lat później. Widzimy w nim starszego już Kordiana, podróżującego po Europie i zdobywającego życiową mądrość: po pierwsze - ludzie myślą, że za pieniądze mogą wszystko kupić (rozmowa z Dozorcą); po drugie - poezja daje tylko chwilowe ukojenie (w Dover czyta fragment „Króla Leara”); po trzecie - miłość kobiety jest interesowna (Wioletta kocha go tylko jako bogacza).
W Watykanie na audiencji u papieża przeżywa kolejne rozczarowanie, gdyż papież nie błogosławi narodowi polskiemu, a staje po stronie cara, co Kordian odbiera jako podwójną zdradę (car władca wrogiego państwa i wyznawca prawosławia). Zakończenie Aktu II ma doniosłe znaczenie i jest może nawet najważniejszą sceną w całym dramacie. Kordian na Mont Blanc w kontrze do Mickiewiczowskiego „Polska Mesjaszem narodów” głosi „Polska Winkielriedem narodów”, co ma świadczyć o przyjęciu postawy aktywnej zamiast mesjanistycznego umęczenia narodu. Mesjasz czekał na ukrzyżowanie i zmartwychwstanie, a szwajcarski bohater Winkielried był aktywny, walczył, przyjął ciosy, zginął, ale swój naród ocalił.
Kordian postanawia zostać bojownikiem sprawy narodowej i na chmurze przenosi się do Warszawy. A tam, to już Akt III, jesteśmy świadkami koronacji cara na polskiego króla na Placu Zamkowym (nawiązanie do koronacji cara Mikołaja I). Ludzie zgromadzeni na placu nie rozumieją sensu koronacji, co próbuje im swoją pieśnią uświadomić Nieznajomy. Pieśń też jest tajemnicza i niezrozumiała, wyraźnie nawiązuje do męczeństwa Chrystusa.
I teraz przechodzimy do bardzo ważnej części Aktu III, a mianowicie spotkania spiskowców w podziemiach katedry św. Jana. Pod miejscem koronacji spotykają się spiskowcy planując zabójstwo cara. Wszyscy mają na twarzach maski, nie znają swoich nazwisk, działają w konspiracji. Spotkaniu przewodniczy Prezes i to on jako pierwszy mówi o konieczności rezygnacji ze spisku. Jego zdaniem byłoby to morderstwo wbrew prawom boskim i polskiej historii. Przeciwstawia się mu Podchorąży, dyskusja na argumenty nie przynosi rozwiązania, więc pozostaje tajne głosowanie. I tu okazuje się, że tylko pięć głosów jest za spiskiem, pozostali spiskowcy rezygnują. Rozgoryczony Podchorąży zdejmuje maskę (oczywiście rozpoznajemy w nim Kordiana) i oznajmia, że sam bez niczyjej pomocy zabije cara. Poświęci się dla narodu. W nocy ma służbę przed sypialnią cara i uważa, że wtedy zrealizuje swój plan. Plan jest, ale Kordiana osaczają Strach i Imaginacja (wytwory jego wyobraźni). Okazuje się, że bohater jest zbyt słaby, by zrealizować swój zamysł. Mdleje, zostaje pojmany i osadzony w... szpitalu dla obłąkanych obok dwóch wariatów. Konfrontacja z nimi uświadamia nam szaleństwo Kordiana. Pierwszy wariat uważa, że jest krzyżem, do którego przybito Chrystusa (gdyby nie on, nie byłoby ukrzyżowania, a potem zbawienia), a drugi podtrzymuje sklepienie niebieskie, aby ludziom nie spadło na głowy. A między nimi jest Kordian - samotny bojownik sprawy narodowej, wypisz wymaluj Mickiewiczowski Konrad z III cz. Dziadów, czy Konrad Wallenrod, który sam chciał pokonać potęgę krzyżacką. I w ten sposób, umieszczając swojego Kordiana w szpitalu wariatów, mówi Słowacki, że szaleńcami byli bohaterowie Mickiewicza, którym wydawało się, że samotnie pokonają wroga. Kordian ma być stracony, ale spodziewamy się, że w ostatniej chwili zostanie ułaskawiony (tym bardziej, że przybywa carski posłaniec). Ale pewności nie mamy. Dramat ma kompozycję otwartą. A zatem - Słowacki nie akceptuje Mickiewiczowskiej wizji historii połączonej z mesjanizmem i Mickiewiczowskiego bohatera.
Ten krótki tekst oczywiście nie wyczerpuje tematu, nie wyjaśnia tajemnic utworu, nie wnika w zakamarki zawiłości, nie odpowiada napytanie: Dlaczego Słowacki nie lubił Mickiewicza? Tekst powstał z podziwu dla talentu Juliusza Słowackiego, który miał powody, by nie lubić Mickiewicza i polemizować z jego teoriami. Powstał, by angażującym się w Narodowe Czytanie pomóc zrozumieć ten arcytrudny dramat. Ten tekst powstał też, by zwrócić uwagę na uniwersalizm i aktualność problematyki „Kordiana”, co jest szczególnie widoczne teraz w Ukrainie, gdzie toczy się walka z tym samym wrogiem, z którym walczyli Konrad, Kordian i cały naród polski.
Ewa Gocłowska ORPEG