Ojciec Zygmunt Kozar (wrzesień 1997 r.)
Ponad VI wieków polska społeczność dba o kronikę Fastowa.
Gdybyście wiedzieli, z jakim entuzjazmem i inspiracją pewnej niedawnej soboty, wraz z miłośnikami starożytności z Bojarki, wskoczyłam do porannego pociągu i pojechałam do Fastowa!
Biografia tego 50-tysięcznego powiatowego miasta podlegającego władzom obwodowym jest tak bogata w wydarzenia, znane jeszcze z czasów średniowiecza, że i dziś, mimo okresowych zawirowań, przyciąga niczym magnes. Zainteresowanie polską historią, kulturą i językiem poczułam tutaj 15 lat temu, podczas wycieczki „Moja Fastowszczyzna”. Opowiadała ona o genealogii lokalnych Polaków, parafian rzymskokatolickiego kościoła. Od tego czasu, przy każdej okazji, przyjeżdżam do tego malowniczego miasta nad rzeką Unawa. Za każdym razem odkrywam coś nowego, poznaję ciekawych ludzi. Czasem zazdrości się ich wytrwałości i osiągnięć. Szczególnie odczuwalne jest to w kościele Podwyższenia Świętego Krzyża podczas mszy prowadzonej przez ojca Michała Romaniwa.
Ziemia i jej nazwa były przedmiotem sporów nawet wśród Scytów.
Silny gen godności mieszkańców dominował na tej ziemi już w XIV wieku. Jednym z dowodów jest dokument księcia litewskiego Włodzimierza Olgierdowicza. W nim, w 1390 roku, potwierdzono zgodę na to, by przedstawiciele rodu książąt Rożanowskich mogli władać Foszczewem. Pod tą nazwą, wspomnianą w lokalnym muzeum krajoznawczym, istnieje osada, przez którą przechodziły szlaki handlowe, a także odbywały się tam jarmarki.
Najpopularniejszą wśród mieszkańców legendą jest opowieść o bitwie między wojskami książąt kijowskich a koczownikami. Przodkowie „ruskiego miru” pozostawili wiele swoistych wojennych znaków – ogonów. Dlatego nazwano to miejsce Chwostowo, a z czasem nazwa zmieniła się na Fastów.
Dowódca Towarzystwa im. Christofora Kolumba Witas Fomenko i przedstawicielka radia Maria pani Nina
Jednak niektórzy naukowcy są przekonani, że prawdziwą nazwę odkryto w 1846 roku. Między wsiami Fastowiec (powiat fastowski) i Marianówka (powiat wasilkowski) odkryto kurhan Perepiat, gdzie pochowano scytyjskiego króla. Badacze są zdania, że słowa „smutek, żal” w języku scytyjskim brzmią „fae-fast”.
Zachowane materiały archiwalne świadczą, że najbardziej wyraziste karty w historii nie tylko Fastowa, ale i Europy, zapisali Polacy.
„Votum” zaufania
W dokumentach po raz pierwszy wspomniany jest wykształcony i niezłomny budowniczy-biskup Józef Wereszczyński. Dzięki niemu wzniesiono i w 1593 roku poświęcono nową budowlę – kościół. Wówczas Fastów nazywano Nowym Wereszczynem.
Cztery lata później biskup Wereszczyński zajął się drukarstwem. Zrobił wszystko, aby jego rodacy mogli zdobywać wiedzę i czytać – założył drukarnię. W 1597 roku ukazała się pierwsza solidna książka „Votum”, co oznacza „myśl poparta głosowaniem”. Wkrótce zakorzeniła się tu samorządność. Mieszkańcy nie wyobrażali sobie życia bez prawa magdeburskiego. Zdobyli je w 1601 roku. Co prawda, ich bliscy sąsiedzi otrzymali europejskie przywileje nieco wcześniej. Wasilków w 1586 r., Biała Cerkiew w 1589 r. Może i my niedługo wejdziemy do Unii Europejskiej?
Stabilność i dobre perspektywy pozwoliły w 1620 roku biskupowi Bogusławowi Radoszewskiemu zaprosić jezuitów. Wyobraźcie sobie, że przybyli do Fastowa nie z pustymi rękami. Przywieźli z Rzymu cudowną ikonę – wizerunek Pana Jezusa Ukrzyżowanego, który stał się ozdobą ołtarza. Jednak w latach trzydziestych XX wieku obraz ten zniknął. Archiwiści do dziś nie mogą odnaleźć materiałów dotyczących tego wydarzenia.
Kiedy udaje się trafić na historyczne informacje, zwraca się uwagę na dość częste konflikty zbrojne. Po ich zakończeniu oczywiście zostawały ruiny i straty. O kilku dramatycznych wydarzeniach dowiedziałam się od skrupulatnego dominikańskiego mnicha, który jako wolontariusz przyjeżdża z Polski na Ukrainę.
Droga Krzyżowa podczas uroczystości
Bardzo ciekawie opowiadał o tym, co musieli znieść mieszkańcy dzisiejszego obwodu kijowskiego od lat trzydziestych XVII wieku. Wówczas, choć na zaproszenie biskupa Aleksandra Sokołowskiego, do Fastowa przybyli bernardyni, nie udało się uratować przed zniszczeniem, grabieżą budynków ani wnętrz katolickich świątyń.
Odbudowa miasta i budowa drewnianego kościoła Podwyższenia Świętego Krzyża przypadła biskupowi Kazimierzowi Cieciszowskiemu w 1797 roku. Budowla i jej otoczenie zainspirowały francuskiego podróżnika Napoleona Ordę do namalowania pejzażu „Chwastów”. Dzięki tej kompozycji można zobaczyć, gdzie wówczas modliło się ponad półtora tysiąca parafian. Z reprodukcją i jej historią można zapoznać się dzisiaj w eleganckim, moim ulubionym kościele Podwyższenia Świętego Krzyża – europejskim architektonicznym rarytasie.
Zbuduj świątynię, a ludzie do niej przyjdą
Wśród wciąż dominującej radzieckiej zabudowy i licznych punktów handlowych istnieje szansa na kontakt z wysoką kulturą i talentami przodków. Niektóre z ich imion są uwiecznione, a ocalałe budynki wpisane na listy dziedzictwa historycznego. Jednym z takich obiektów jest kościół Podwyższenia Świętego Krzyża, zabytkowy budynek o numerze ochronnym 915.
Budowli o romańsko-gotyckich formach nie omijają ani mali, ani starzy mieszkańcy. Jej historia jest wciąż badana przez studentów architektury z Odessy, Kijowa, Lwowa i Polski.
Mówi się, że dla ojca Stanisława Szeptyckiego, proboszcza parafii, stworzenie mocnego, rozległego kościoła było jednym z życiowych marzeń. Dzięki niemu, wiosną 1903 roku rozpoczęto prace. Wśród projektantów wybrano znanego odesskiego architekta Władysława Dąbrowskiego, do którego później dołączył inny specjalista – Fedor Tupjarski.
Wnętrze kościoła Podwyższenia Świętego Krzyża w Fastowie
Ich dzieło, trójnawowa ceglana bazylika, zainspirowało także słynnego Włocha Eliasa Sala. Jego trzy płaskorzeźby z betonu na głównej fasadzie i transepcie to nie tylko ozdoba, ale symbol wysokiej sztuki.
Co więcej, to on w Kijowie, pod patronatem architekta Władysława Horodeckiego, stworzył rzeźby lwów, które witają odwiedzających przed wejściem do Narodowego Muzeum Sztuki Ukrainy. Ozdobił także tzw. chimery budynku przy ulicy Bankowej, gdzie dziś znajduje się rezydencja prezydenta Ukrainy. Okazuje się, że budowa kijowskiej i fastowskiej świątyni odbywała się prawie jednocześnie, choć z różnych materiałów.
Cokół kościoła Podwyższenia Świętego Krzyża pochodzi z granitu z majątku hrabiego Józefa Potockiego w Szepetówce. Ściany wykonano z białej kijowskiej cegły. Drewno na dach sprowadzono z lasów sławuckich, należących do księcia Sanguszki. Zieloną, glazurowaną dachówkę przywieziono na prośbę Stanisława Szeptyckiego z Włocławka. Niezawodna dobrodziejka z Białej Cerkwi, hrabina Branicka, zadbała o organy. Po zakończeniu wszystkich prac kościół został poświęcony 14 września 1911 roku. Od tego dnia jest to święto.
Było pięknie i spokojnie, aż do czasu, gdy do władzy doszli wandale – bolszewicy. Wszędzie, gdzie tylko mogli, kradli i niszczyli. Fastów nie był wyjątkiem. O tym, co zrobili partyjni i komsomolscy aktywiści z pochówkiem Światosława Szeptyckiego, dowiedziałam się 14 września tego roku, po uroczystościach odpustowych Podwyższenia Świętego Krzyża.
Wyobraźcie sobie, że przed ostatecznym zamknięciem kościoła (4 maja 1936 r.) bojówkarze wyrzucili z krypty jego szczątki – osoby, która poświęciła część swojego życia ludziom i miastu – ojca Szeptyckiego. Odważna i oddana parafianka Karolina Kowalska, która zorganizowała ponowne pochowanie na lokalnym cmentarzu katolickim, została stracona. To nie jedyny zbrodniczy czyn przeciwko ludzkości...
Na placu Zygmunta Kozara osiedliły się emocje i wrażenia
Po tzw. „pieriestrojce” myślano, że koszmary czasów radzieckich już minęły. Odbudowywano, restaurowano zabytki, przywracano do życia świątynie. 26 sierpnia 1989 r. władze Fastowa oddały wiernym kościół – perłę architektury.
W czerwcu następnego roku świątynia została poświęcona, a 8 września do Fastowa przyjechał z Polski oddany wierze dominikanin – ojciec Zygmunt Kozar. Rozumiał, że sytuacja jest bardzo trudna, ale jako proboszcz kościoła podjął się długotrwałej i ciężkiej pracy – generalnego remontu. Budynek, choć uznany za zabytek architektury pod ochroną państwa, był w opłakanym stanie.
Prezes Helena Sedyk wraz z licealistami pod pomnikiem Św. Michała Archanioła w Fastowie
Ponad dziesięć lat ojciec Zygmunt wraz ze szczerymi i pracowitymi parafianami faktycznie odradzał kościół. Bardzo bolesne, że dziś proboszcz nie jest już z nami. Zniszczyła go choroba nowotworowa. Latem 2003 roku ciężko chory pojechał do Katowic, gdzie 2 października odszedł do innego świata. Jednak przed śmiercią zażyczył sobie, by pochować go w Fastowie (!).
Z problemami, trudnościami, trumnę z ciałem prawdziwego męczennika, ojca Zygmunta Kozara, przewieziono do kościoła w Fastowie. Tam 11 października wielka procesja wiernych złożyła go na miejscowym cmentarzu, gdzie spoczął wśród dawnych parafian.
Władze Fastowa doceniły dorobek proboszcza kościoła. Od 28 października 2003 roku jest uznany (pośmiertnie) za Honorowego Obywatela miasta. Warto wspomnieć, że plac, na którym stoi odrestaurowany kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, nie nosi już nazwy czerwonoarmijskiej, lecz imienia ojca Zygmunta Kozara.
Jest tam zawsze przyjemnie. Zadbane, urokliwe, malownicze miejsce cieszy duszę. Co więcej, od 2014 roku każdego przywita tam elegancka kolumna, której kompozycję wieńczy niezwykle dynamiczna figura Archanioła Michała. Czuć, że Andrzej Mikulski – architekt z Krakowa, tworzył ją z wielkim natchnieniem i odpowiedzialnością, ponieważ ten pomnik jest świadectwem niezłomności wiary w zwycięstwo i siłę ducha. Pan Jezus Chrystus Zbawiciel nasz w tym dopomoże.
Helena Sedyk,
prezes Stowarzyszenia Polaków „Bez granic”,
zdjęcia: Mychajło Capro i autorka