
Oczywiste jest, że informatorzy NKWD wśród polskich jeńców byli obecni także w Kozielsku, Ostaszkowie, Starobielsku, a zapewne także w innych obozach specjalnych utworzonych przez NKWD po wrześniowej inwazji Armii Czerwonej na Polskę. Wzmianki o ich działalności czasem pojawiają się w ówczesnych dokumentach obozowych, jak np. w meldunku, gdzie jeniec kapitan Wrága z obozu ostaszkowskiego, rozmawiając ze źródłem (informatorem) w grupie oficerów i szeregowych mówił: „… obecna sytuacja polityczna jest jedynie tymczasowa i z pewnością się zmieni na korzyść Polski. Nadchodzi czas, kiedy Niemcy lub państwa Europy Zachodniej zniszczą Sowiety.”
Dokumentalnie potwierdzono, że do obozu w Juchnowie z trzech obozów specjalnych NKWD wysłano 395 polskich więźniów, dzięki czemu przeżyli. Na podstawie ściśle tajnej notatki sporządzonej nie później niż 25 maja 1940 r., dowiadujemy się, że Zarząd ds. Jeńców Wojennych NKWD ZSRR przekazał: na zlecenie 5. Wydziału Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego (GUGB) – 47 osób, na żądanie Ambasady Niemieckiej – 47 osób, na wniosek misji litewskiej – 19 osób, Niemców – 24 osoby, na polecenie zastępcy ludowego komisarza spraw wewnętrznych towarzysza Mierkułowa i innych – 258 osób.
Naszym zdaniem, za najbardziej prawdopodobnych informatorów należy uznać 91 osób, których zażądał właśnie W. Mierkułow. Wówczas Wsiewołod Mierkułow był pierwszym zastępcą ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRR i szefem GUGB NKWD. Do nich jeszcze wrócimy. Możemy przypuszczać, że zostali oni zwerbowani jako informatorzy przez funkcjonariuszy GUGB w specjalnych oddziałach tych trzech obozów. Najmniej prawdopodobni jako informatorzy byli ci, których zażądano na zlecenie 5. Wydziału GUGB – 47 osób. W 1940 r. (a także wcześniej) był to Wydział Zagraniczny – tajna, nielegalna siatka wywiadowcza GPU-NKWD, a rezydenci drugiego oddziału działali właśnie na terytorium Polski.
Pojawia się słuszne pytanie – dlaczego tych 47 osób zażądano oddzielnie od grupy Mierkułowa? Prawdopodobnie dlatego, że po werbunku w obozach planowano ich użycie w przyszłych operacjach Wydziału Zagranicznego. Możliwe, że później skierowano ich do szkół wywiadowczych NKWD lub wysłano na misje. Mało prawdopodobne, by pełnili rolę zwykłych informatorów w obozach, gdyż groziło to dekonspiracją. Ale to tylko przypuszczenia.
Nie wiemy, kim było pozostałych 167 osób określonych jako „inne”, więc nie uwzględniamy ich jako potencjalnych informatorów. Zakładając ogólną liczbę 25 700 polskich jeńców skazanych na śmierć przez Biuro Polityczne KC WKP(b), udział potencjalnych informatorów (91 osób) wynosi zaledwie 0,35%. Znając maniakalną obsesję stalinowskich służb na punkcie nasycania środowisk informatorami, jest to liczba niewielka.
Prawdopodobnie wśród jeńców byli też członkowie Komunistycznej Partii Polski, komsomołu lub socjalistycznej opozycji. NKWD mogło mieć na nich kompromitujące materiały, szantażować losem rodzin, bądź wykorzystać osoby zmanipulowane przez propagandę sowiecką.
W rzeczywistości nie wiadomo, ilu Polaków i w jaki sposób NKWD zmusiło do współpracy w tych trzech obozach – to znów tylko przypuszczenia. Sowieckie i współczesne rosyjskie służby nadal ukrywają prawdę o tych „wartościowych kadrach”. Trudno sobie wyobrazić, że informatorem NKWD mógł być np. oficer Wojska Polskiego, który walczył w wojnie 1920 roku i widział barbarzyństwo Armii Czerwonej czy funkcjonariusz polskiego wywiadu doskonale znający brutalność sowieckiego systemu.

w sprawie liczby polskich jeńców wojennych przekazanych z obozów specjalnych do Juchnowa. (Z książki „Katyń. Jeńcy nieogłoszonej wojny”. Pod red. akad. A.N. Jakowlewa, 1999).
Tymczasem NKWD nadal osadzało w obozach kolejnych polskich oficerów pod pretekstem „rejestracji”. 3 grudnia 1939 r. Biuro Polityczne KC WKP(b) podjęło decyzję:
„Protokół nr 9. Punkt nr 151: Sprawa NKWD. Zatwierdzić propozycję NKWD dotyczącą aresztowania wszystkich zarejestrowanych zawodowych oficerów Wojska Polskiego.”
To nie była nowość – dla komunistycznego reżimu to była standardowa praktyka. Przykładowo, 17 listopada 1920 r. bolszewicy w całej Teodozji ogłosili rozkaz nr 4 Krymskiego Rewolucyjnego Komitetu: „… wszyscy oficerowie, urzędnicy, żołnierze, pracownicy armii ochotniczej <…> mają się zgłosić w ciągu trzech dni do rejestracji <…>. Kto się nie zgłosi, zostanie uznany za szpiega i skazany na najwyższy wymiar kary.”
W rzeczywistości czekiści wybierali zarejestrowanych, nocą wywozili ich w grupach po 100–300 osób na przylądek św. Eliasza lub za miejskie cmentarze, gdzie rozstrzeliwano ich z karabinów maszynowych. Część topiono w Morzu Czarnym. Ciała wrzucano do wąwozów. To tylko jeden z wielu przykładów tamtych zbrodni.
Zatem, aresztowanie polskich oficerów i ich osadzanie w obozach było przygotowaniem do planowanego mordu.
Następnie rozpoczęto realizację zbrodniczego planu. 23 lutego 1940 r. Beria wydał rozporządzenie nr 25/1869 o przeniesieniu z obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku jeńców podejrzewanych o związki z wywiadem, prowokatorów, osadników, sędziów, ziemian, kupców i właścicieli – do więzień pod jurysdykcją NKWD. Materiały miały zostać przekazane do jednostek śledczych. Szczególnie podkreślano zachowanie ścisłej tajemnicy.
W tym czasie w obozach wprowadzono zmiany do ankiet więźniów – celem było zebranie szczegółowych danych o narodowości, statusie majątkowym, pozycji społecznej i zawodowej polskich jeńców. 3 marca 1940 r. wysłano pilne telegramy z nakazem przesłania danych do północy. NKWD, nie czekając na odpowiedź, zebrało dane i 5 marca 1940 r. Beria przesłał notatkę nr 794/Б do KC WKP(b) na ręce Józefa Stalina.
W notatce Beria próbował uzasadnić planowaną masakrę, pisząc:
„Wszyscy są zaciekłymi wrogami władzy sowieckiej, przepełnionymi nienawiścią do ustroju radzieckiego. Oficerowie i policjanci kontynuują działalność kontrrewolucyjną i propagandę antyradziecką. Każdy z nich tylko czeka na uwolnienie, aby wrócić do walki przeciwko ZSRR…”
W ten sposób Beria starał się stworzyć pozory tzw. „ekscesu wykonawcy” – jakoby wrogość jeńców uzasadniała ich rozstrzelanie.
W notatce proponowano, by sprawy 14 700 jeńców – oficerów, urzędników, właścicieli ziemskich, policjantów, wywiadowców, żandarmów, osadników i strażników więziennych – oraz 11 000 aresztowanych w Zachodniej Ukrainie i Białorusi, członków „kontrrewolucyjnych, szpiegowskich i dywersyjnych organizacji” rozpatrzyć w trybie nadzwyczajnym i zastosować karę śmierci – rozstrzelanie.
Rozpatrzenie spraw bez udziału oskarżonych i bez przedstawienia im zarzutów powierzono „trójce” w składzie: Wsiewołod Mierkułow, Bogdan Kobułow, Leonid Basztakow (szef 1. specjalnego wydziału NKWD ZSRR).
(Przy opracowaniu artykułu wykorzystano prace: N. Lebiediewej, M. Petrosowa, B. Woszczyńskiego, O. Jakowlewa, M. Pietrowa, O. Kokurina, N. Pietrowej, L. Abramenki, W. Materskiego)
Walerij FILIMONICHIN
CDN