W Polsce przebywa obecnie wielu Ukraińców, z czego większość znalazła się tutaj w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wojna ta wywołała ogromną wrogość wobec rosjan, a niekiedy również wobec Białorusinów, zarówno wśród obywateli Ukrainy, jak i wśród ukraińskiej diaspory. Wiele osób rezygnuje z używania rosyjskich produktów, mediów, a także z nawiązywania relacji z rosjanami. W samej Ukrainie taka postawa jest powszechna i wydaje się naturalna w obliczu brutalnej agresji, natomiast interesujące jest, jak sytuacja przedstawia się poza granicami kraju – w miejscach, gdzie nie ma codziennego przypominania o wojnie, a liczba osób pochodzenia rosyjskiego czy białoruskiego jest większa.
Przeprowadziłam wywiad ze Stanisławem, studentem Collegium Civitas w Warszawie, który dzieli się swoimi spostrzeżeniami na ten temat. Stanisław, określany przez swoich znajomych mianem „Żyd” z powodu pochodzenia, jest Ukraińcem studiującym stosunki międzynarodowe na pierwszym roku studiów licencjackich. Marzy o karierze dyplomaty w Izraelu. Od marca 2022 roku mieszka w Gdańsku. Swoją postawę wobec rosjan opisuje następująco: „Dobrzy rosjanie to ci, którzy walczą przeciwko reżimowi Putina, na przykład w Rosyjskim Korpusie Ochotniczym. Jeśli spotykam rosjan, to tylko wtedy, gdy widzę w tym jakąś korzyść.” W relacjach z Białorusinami dla Stanisława kluczowa jest ich postawa wobec reżimu Łukaszenki, choć jednocześnie wyraża ubolewanie nad tym, że białoruska tożsamość narodowa jest często zaniedbywana w porównaniu do rosyjskiej.
– Jak wojna wpłynęła na relacje między Ukraińcami a rosjanami?
„Nie zauważyłem, by ktokolwiek otwarcie nazywał rosjan „bratnim narodem”, ale są ludzie, którzy postrzegają ich jako zakładników sytuacji – wina spoczywa na Putinie, a nie na zwykłych obywatelach. Zdarza mi się spotkać takich ludzi. Mam znajomego rosjanina, z którym czasem rozmawiam, ale staram się unikać dyskusji o wojnie, bo wiem, że nasze poglądy są skrajnie różne. W Polsce nie ma dużych konfliktów między Ukraińcami a rosjanami, ale wynika to raczej z tego, że rosjan jest tu niewielu. Gdyby było ich więcej, napięcia mogłyby się pojawić. Ukraińcy czasem nawiązują relacje z rosjanami, ale zazwyczaj są one powierzchowne. Ja osobiście wolę unikać takich kontaktów. Z Białorusinami mam z kolei bardzo dobre relacje, ponieważ większość z nich uciekła do Polski przed represjami Łukaszenki. Wielu z moich białoruskich znajomych ma postępowania karne za terroryzm i grozi im więzienie, jeśli wrócą do ojczyzny.”
– Czy Ukraińcy nawiązują relacje raczej z rosjanami i Białorusinami, czy z Polakami?
„Zdecydowanie łatwiej nawiązać relacje z Białorusinami i rosjanami, ponieważ mówimy w podobnym języku. Rozmawianie po polsku wymaga większego wysiłku, nawet jeśli dobrze znam ten język. Czasem odczuwam pewien dystans, ale nie jest to kwestia braku akceptacji. Na przykład, grałem w drużynie rugby i nigdy nie czułem się dyskryminowany. Mimo wszystko jednak w codziennym życiu łatwiej jest dogadać się z osobami z krajów postradzieckich.”
Wywiad ten ukazuje, jak głęboko zakorzenione są podziały między narodami dotkniętymi wojną oraz jak bardzo sytuacja zależy od kontekstu, w jakim się znajdują. Chociaż poza Ukrainą nie odczuwa się codziennego ciężaru wojny, to jednak napięcia i nieufność między Ukraińcami a rosjanami są wciąż widoczne. Relacje z Białorusinami wydają się łatwiejsze, szczególnie gdy ich losy łączą się w walce przeciwko reżimom autorytarnym. Jednak w każdym przypadku kluczowym czynnikiem pozostaje wzajemne zrozumienie i wspólne doświadczenia.
Anna Osińska
Studentka Collegium Civitas