Kościół konkatedralny pw. św. Aleksandra w Kijowie wzniesiony na Słobodzie Lackiej (Woli Polskiej) - terenie dawnego kwartału polskiej gminy kupieckiej
Po zwiedzeniu Akademii Kijowsko-Mohylańskiej idąc w stronę Dniepru ulicą Ilińską, lub Skoworody, dojdziemy do dwóch uroczych, niewielkich, sąsiadujących ze sobą cerkiewek na ulicy Poczajnińskiej Cerkwi Świętego Mikołaj na Nabrzeżu i Cerkwi Świętego Eliasza.
Ta pierwsza wchodzi w skład niewielkiego kompleksu składającego się z stojącego na samym rogu, żółtego budynku z dzwonnicą, oraz białej barokowej cerkwi tuż za nim. Drewniany pierwowzór Cerkwi Św. Mikołaja na Nabrzeżu (w dosłownym tłumaczeniu - Mikołaja Nadbrzeżnego) powstał w połowie XVI wieku w podzięce za dziecko cudem wyratowane z nurtów Dniepru. W wieku XVIII drewnianą cerkiew rozebrano i w jej miejsce wybudowano barokową cerkiew murowaną. Wewnątrz zachował się XVIII wieczny fresk „Sąd Ostateczny”. Świątynia należy do Ukraińskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej.
Nieco dalej na ulicy Poczajnińskiej widać Cerkiew Św. Eliasza. Jest ona starsza od sąsiadki - pierwszy drewniany budynek cerkwi stanął w tym miejscu w połowie X wieku. To jedno z miejsc podawanych, jako miejsce chrztu Kijowa w 988 roku. Jest to wielce prawdopodobne, albowiem chrztu dokonywano nad Dnieprem w kilku miejscach. Od tego czasu murowana cerkiew zastąpiła drewnianą i obrosła dodatkowymi budynkami.
Postać proroka Eliasza po raz pierwszy pojawia się w Starym Testamencie. Jest czczony przez wiernych Kościoła katolickiego, prawosławnego, ormiańskiego, koptyjskiego i syryjskiego, ale co ciekawe, jego postać występuje również w Koranie, gdyż jest uznawany za proroka również przez muzułmanów. Ciekawostką jest fakt, że pod koniec XVIII wieku, odbyło się w tej cerkwi chyba pierwsze w dziejach ludzkości nabożeństwo ekumeniczne. A było to tak.
Cerkiew Narodzenia Pańskiego. W 1861 r. odprawiono w niej ostatnie nabożeństwo żałobne za wielkiego ukraińskiego wieszcza Tarasa Szewczenkę, prochy którego przetransportowano z Petersburga do Kaniowa. (W głębi, z lewej widoczne wejście do funikulara)
W 1770 roku Kijów zmagał się z zarazą dżumy przywleczoną do miasta prawdopodobnie wraz z jeńcami tureckimi. Dżuma, roznoszona przez pchły, rozlała się po Padole sięgając górnego miasta. Gdy nie wystarczało już lekarstwa - nalewki ze sprowadzanej z Kaukazu rośliny o nazwie driakiew, zwrócono się do jeńców tureckich z zapytaniem, jak walczy się z tą chorobą w Imperium Osmańskim. Odpowiedziano, że modlitwą. Wówczas zdesperowani mnisi z cerkwi św. Eliasza odprawili nabożeństwo ku czci... Mahometa! Nie wiemy czy pomogło, ale na pewno nie zaszkodziło, skoro możemy do dziś cieszyć się czarem tej niewielkiej cerkwi należącej do Patriarchatu Moskiewskiego.
I to już prawie koniec naszego spaceru po Padole. Teraz, idąc wzdłuż ruchliwej estakady w dół Dniepru i mijając po drodze stojącą na wodzie Cerkiew Mikołaja Cudotwórcy, możemy dojść do Placu Pocztowego i pójść na kawę do pięknego nowego Hotelu Fairmont. Najładniejsza sala kawiarniana, znajduje się na najwyższym piętrze. Ma szklany dach w secesyjnym stylu. W barze na I piętrze wolno palić, ale jest dość drogo. Centrum Placu Pocztowego zdobi zgrabna, klasycystyczna, pomalowana na żółto Cerkiew Narodzenia Pańskiego. To kolejna cerkiew, która wadziła bolszewikom i została przez nich wysadzona w powietrze w latach trzydziestych. Na szczęście odbudowano ją już w niepodległej Ukrainie. Cerkiew jest ważna dla Ukraińców gdyż, to tutaj odprawiono ostatnie nabożeństwo żałobne za wielkiego ukraińskiego wieszcza Tarasa Szewczenkę (1814-1861). Ceremonia ta była wielką manifestacją patriotyczną, w której brało udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi, pragnących oddać hołd wieszczowi.
W tym miejscu dochodzimy do dolnej stacji kolei linowo-terenowej, tzw. funikulara, po przeciwnej stronie ulicy. I tu możemy wjechać z powrotem na górną stację kolejki, lub przejść pieszo pod górę wzdłuż szerokiej ulicy pokrytej zabytkowym brukiem o nazwie Wołodymyrskyj Uzwiz (Zjazd św. Włodzimierza) do Placu Europejskiego, skąd już widać kościół p.w. św. Aleksandra.
Pięciogwiazdkowy Fairmont Grand Hotel Kyiv – w historycznym centrum miasta (z większości pokojów otwiera się zapierający dech w piersiach widok na Dniepr)
Po drodze miniemy XIX – wieczny budynek Filharmonii, a wcześniej na tle parku zobaczymy ogromną metalową tęczę – to pomnik zjednoczenia Ukrainy i Rosji postawiony w 1954 roku dla uczczenia rocznicy Ugody Perejesławskiej (1654), która na ponad trzy wieki poddała Ukrainę naddnieprzańską rosyjskiej dominacji. Podobno pomnik ten jest wykonany z jakiegoś bardzo rzadkiego stopu metali (jakoby z tytanem) i dlatego nie śniedzieje. Aż dziw bierze, że jeszcze go nie obalono niczym monumentu Lenina.
Jeśli zejdziemy w dół nad rzekę, to wzdłuż ulicy szybkiego ruchu możemy dojść do Kolumny Prawa Magdeburskiego, by przypomnieć sobie, że prawa miejskie nadał miastu wielki książę litewski i późniejszy król polski Aleksander Jagiellończyk pod koniec XV wieku, a nie car Aleksander I w wieku XIX, jak głosi napis umieszczony przez wazeliniarskich mieszczan. Oto nauka, jak serwilizm prowadzi do śmieszności.
Na Placu Europejskim zwraca uwagę biały okrągły budynek na wzgórzu z ogromnymi schodami wejściowymi, centrum wystawiennicze tzw. "Dom Ukraiński". Plac Europejski to komunikacyjne serce Kijowa. Łączy ze sobą cztery ulice - Chreszczatyk, Triochswiatytelską, Wołodymyrskyj Uzwiz i Hruszewskiego.
Teraz, od widocznego w górze kościoła św. Aleksandra możemy rozpocząć kolejny odcinek spaceru po Kijowie.
Na stokach Dniepru stoi jeden z najstarszych pomników miasta Kolumna Prawa Magdeburskiego. Nadał je Kijowowi w 1494 r. król polski Aleksander Jagiellończyk
Kościół p. w. św. Aleksandra w Kijowie przypomina nieco kościół pod tym samym wezwaniem w Warszawie na Placu Trzech Krzyży. Podobna klasycystyczna architektura i podobna przyczyna powstania świątyni - wizyta cara Aleksandra I w Kijowie w 1817 roku, rok później w Warszawie.
Dla Polaków mieszkających wówczas w Kijowie był to trochę pretekst, służący uzyskaniu zgody dla wybudowania nowego kościoła rzymskokatolickiego. Budowla jest bardzo duża, a wrażenie to potęguje jeszcze jej położenie na wysokiej górze. Miejsce nie jest przypadkowe - ten fragment miasta należał do polskiej gminy kupieckiej i wcześniej zwano go Słobodą Lacką.
Polska wspólnota kupiecka i ziemiańska była inicjatorem budowy kościoła, przeprowadziła zbiórkę pieniędzy wśród społeczności rzymsko katolickiej na ten cel, oraz też zamówiła projekt u architekta Vincenza Berettiego. Do tej świątyni trzeba się wspinać albo ulicą Kościelną, albo Triochswiatytelską, a jeśli nawet przyjdzie się do kościoła od góry z Placu Michajłowskiego, to i tak trzeba będzie pokonać wysokie strome schody, by dostać się do środka.
We wnętrzu dominuje ogromna kopuła, na skrzyżowaniu naw. Skromne wyposażenie jest całkowicie współczesne, gdyż nic się nie zachowało - podczas masowych stalinowskich represji wymordowano większość parafian - Polaków, bądź ludzi polskiego pochodzenia, zaś kościół zamknięto. Rozgrabiony, jak większość świątyń w tamtym okresie, niszczał przez lata, a kolejni „lokatorzy" przyczyniali się do kolejnych dewastacji.
Kijów. Ulica Kościelna (XIX w.). Dziś prowadzi ona od Placu Niezależności do kościoła pw. św. Aleksandra
Ciekawostką jest fakt, że z racji ogromnej kopuły, w czasach sowieckich urządzono tu m.in. planetarium. W 1990 roku kościół został odzyskany przez wiernych i rozpoczęła się mozolna praca, by przywrócić go do dawnej świetności. Przyczynili się do niej przede wszystkim kijowscy Polacy. Po odbudowie zyskał na znaczeniu - obecnie jest kościołem konkatedralnym.
Wcześniej, gdy powstawał za caratu, w Kijowie nie było siedziby biskupstwa. Z powodów politycznych nie zezwalano biskupom katolickim na zamieszkiwanie w dużych ośrodkach miejskich. Biskup właściwy dla Kijowa miał swą siedzibę w Żytomierzu, zaś diecezja nazywała się żytomierska. Dopiero w 1991 roku Jan Paweł II powołał do życia diecezję kijowsko-żytomierską i w ten sposób kościół św. Aleksandra stał się kościołem konkatedralnym.
Ulica Kościelna zaprowadzi nas stromo w dół na Plac Niepodległości, wprost pod tzw. Bramę Lacką zwieńczoną figurą Michała Archanioła - budowla ma przypominać, że w tym miejscu znajdowała się jedna z trzech bram prowadzących do Grodu Jarosława Mądrego i jednocześnie do wspomnianej Słobody Lackiej.
Anna LITWIN