Płaskorzeźba na Domu Płaczącej Wdowy
Za domem Horodeckiego („z himerami”) jest niewielki ogród a w nim schody, którymi można zejść do Narodowego Akademickiego Teatru Dramatycznego im. Iwana Franki na plac jego imienia i dalej ulicą Architekta Horodeckiego dojść do Chreszczatyku. Jeśli jednak miniemy schody i pójdziemy dalej prosto, to dojdziemy do bramy, która wyprowadzi nas na ulicę Luterańską, gdzie od XVIII wieku mieszkali niemieccy i skandynawscy mieszczanie, wierni Kościoła ewangelicko-luterańskiego. Nieco z prawej, po przeciwnej stronie ulicy stoi wybudowany w połowie XIX wieku kościół luterański pw. św. Katarzyny (ul. Luterańska 22).
Jeśli zaś z Bankowej skręcimy w lewo, zobaczymy Dom Płaczącej Wdowy (Luterańska 15). Elewacja frontowa ozdobiona jest płaskorzeźbą przedstawiającą twarz smutnej kobiety. To chyba jedyne miejsce odwiedzane podczas deszczu - system odprowadzania wody deszczowej, zaprojektowany jest tak, że z oczu rzeźby płyną łzy. W słoneczne dni, kiedy łzy nie płyną, pod oczami wdowy widoczne są żółte zacieki, które potęgują uczucie współczucia dla jej smutku.
Cała dzielnica Lipki jest pełna takich ciekawych i oryginalnych budynków. Spacerując jej uliczkami, można co chwilę napotkać oryginalną willę, pałacyk lub niezwykły detal architektoniczny. Na Lipkach mieszkali ludzie zamożni, chcący nadać swym posiadłościom indywidualny charakter. Stąd różnorodność stylów i smaków.
Neorenesansowy budynek zwany przez kijowian „domkiem czekoladowym”
Nieco dalej, przy ulicy Szowkowycznej zobaczymy neogotycki zameczek, a przy nim narożny neorenesansowy budynek zwany przez kijowian „czekoladowym domkiem” ze względu na brązową elewację przypominającą tabliczkę czekolady. W czasach sowieckich mieścił się tu Urząd Stanu Cywilnego. Perspektywę ulicy Szowkowycznej zamyka gmach Rady Najwyższej Ukrainy. Warto jednak skręcić wzdłuż „Czekoladowego domu” w ulicę Filipa Orlika, która doprowadzi nas do pomnika tegoż bohatera i do ulicy Lipskiej, gdzie również nie brak oryginalnych budowli. Lipską dojdziemy z powrotem do ul. Instytuckiej. W górnym fragmencie tej ulicy, warto zwrócić uwagę na dwa sąsiadujące ze sobą gmachy Narodowego Banku Ukrainy oraz byłej Giełdy Miejskiej (numery 9 i 7) ze względu na ich oryginalną architekturę i zdobienia. Założycielem Giełdy Miejskiej był Polak Józef Zawadzki (1818-1886), który w roku 1860 został prezydentem miasta Kijowa. Był wydawcą i publicystą współpracującym z kijowskim uniwersytetem, a jako społecznik aktywnie działający w środowisku kijowskich Polaków - założycielem Towarzystwa Polskiego w Kijowie.
Jeśli zejdziemy w dół na Kreszczatyk to po dojściu do Rynku Besarabskiego wkraczamy na Bulwar Tarasa Szewczenki, którym dojdziemy do ulicy Tereszczenkiwskiej. Ta ulica, nazwana tak dla upamiętnienia rodziny Tereszczenków, ukraińskich przemysłowców i ziemian, sławnych kijowskich mecenasów kultury, obfituje w taką ilość muzeów, że można tu spędzić cały dzień. Przy skrzyżowaniu ulic znajdują się muzea dwóch słynnych ukraińskich poetów - Tarasa Szewczenki (1814-1861) oraz Pawła Tyczyny (1891— 1967). Obydwa są ciekawe i godne polecenia, jeśli dysponujemy czasem. Jeśli natomiast czasu nie mamy zbyt wiele, to sugeruję poetów zostawić "na potem", a odwiedzić dwa muzea galerie znajdujące się nieco dalej w głębi ulicy Tereszczenkiwskiej.
Rzeźba przedstawiająca kronikarza Rusi Nestora w jednej z sal Narodowego Muzeum „Kijowska Galeria Obrazów”
Praktycznie wszystkie kamienice na tej ulicy należały do tej jednej rodziny, choć określenie „kamienica" nie jest trafne - należałoby powiedzieć pałace, ale o tym można się przekonać dopiero wewnątrz. Tereszczenkowie byli królami cukru. W XIX wieku Ukraina (wchodząca wówczas w skład carskiego imperium) była cukrową potęgą. Na czarnoziemach wokół Kijowa burak udawał się znakomicie, zaś Kijów stał się centrum handlu tym białym złotem. Powstała giełda cukrowa, przetwórnie i składy. Ten cukrowy boom zrodził fortuny i wykreował filantropów takich jak rodzina Tereszczenków.
Pierwszy pałac, do którego dojdziemy, mieści Narodowe Muzeum „Kijowska galeria Obrazów". Ta wspaniała ekspozycja, która powstała z prywatnych rodzinnych zbiorów, pozwala prześledzić sztukę ruską i rosyjską od jej początków do końca XIX wieku. I jest tu wszystko, co najlepsze, średniowieczne ikony, barokowe portrety i romantyczne pejzaże. Wystarczy wymienić takie nazwiska jak Szczedrin, Szyszkin, Repin, czy Ajwazowski, by zrozumieć, że tego muzeum nie sposób pominąć. Jeszcze bardziej nie sposób pominąć znajdującego się po sąsiedzku Muzeum Sztuk im. Bohdana i Warwary Chanenków (z domu Tereszczenko). Chanenkowie byli w XIX wieku jednymi z najbogatszych ludzi w Imperium i pozostawili po sobie wspaniały zbiór sztuki europejskiej. Jest tu Bellini, Perugino, Osservanza, Rubens, Goya, Vernet, Rodin, a przede wszystkim jest Velazquez. Prawie każdy zna „Portret Infantki Małgorzaty, ale nie każdy wie, ze jeden z jego wariantów znajduje się w Kijowie właśnie w tej galerii. Dla Polaków ciekawostką będzie mało znany - może dlatego, że wstydliwy - portret króla Stanisława Augusta. Kiedy po trzecim rozbiorze Polski, król Staś pojechał do Petersburga, by żyć na garnuszku swej byłej kochanki Katarzyny Wielkiej, nieźle mu się widać powodziło, bo po kilku latach, zamówił dla niej swój portret - król Staś pozuje wystylizowany na Henryka IV, w kapeluszu z piórem i z wolnomularskim emblematem na piersiach. Jest naprawdę z siebie zadowolony, widać, że lubi siebie, a jakaś tam Polska...
Muzeum Sztuk im. Bohdana i Warwary Chanenków
Poza malarstwem europejskim muzeum posiada unikalne zbiory sztuki Bliskiego i Dalekiego Wschodu, sztukę antyczną od VI w. p. n. e, oraz sztukę wczesnochrześcijańską.
Ulica Tereszczenkiwska graniczy z parkiem prowadzącym do Uniwersytetu Kijowskiego. Patronem Uniwersytetu jest Taras Szewczenko (1814-1861), którego pomnik miniemy po drodze. To dobra okazja, by poznać lepiej największego romantycznego wieszcza Ukrainy o którym opowiemy w następnym odcinku spaceru.