Prof. Jerzy Eisler i prowadzący spotkanie dr Ołeksandr Zinczenko
Jedną z niezwykle ciekawych imprez zorganizowanych ostatnio w księgarni „Є” przez Instytut Polski w Kijowie stało się spotkanie z dyrektorem oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie prof. dr hab. historii Jerzym Eislerem.
Profesor wysoce profesjonalnie i dostępnie zapoznał zebranych z działalnością i dorobkiem tej polskiej placówki, poruszając szereg kwestii aktualnych dla państwowości ukraińskiej.
Na jedno z pytań prowadzącego spotkanie – znanego ukraińskiego historyka, publicysty dr Ołeksandra Zinczenko: Czy udało się w Polsce rozliczyć z komunistyczną przeszłością? - prof. Eisler odpowiedział obszernie:
„Moim zdaniem dokonano tu pewnej manipulacji. Otóż, kiedy powstawał pierwszy niekomunistyczny rząd premier Tadeusz Mazowiecki powiedział, że bierze odpowiedzialność ze swoimi ministrami tylko za to, co będzie. Przeszłość zaś podkreśla grubą linią. Chodziło o to, żeby nie można było jego ministrów obarczać za grzechy poprzedniego systemu. Ale była to swoista manipulacja. Polityczni przeciwnicy powiedzieli, że ta gruba linia miała oznaczać coś na kształt amnestii, abolicji dla ludzi dawnego systemu, czyli, że nie będzie się ścigać komunistów za to, wszystko, co zrobili w Polsce między 1944 a 1989 roku.
Hasłem dnia stało się hasło wyborcze Aleksandra Kwaśniewskiego z 1995 roku „Wybierzmy przyszłość”. Brzmi to słusznie i mądrze, ponieważ żyć oczywiście będziemy w przyszłości, a nie w przeszłości. Aczkolwiek problem polegał na pytaniu, czy bierzemy przyszłość z przeszłością (z jej uporządkowaniem, rozliczeniem i oceną), czy też zamykamy oczy, uznajemy, że przeszłości nie ma i wybieramy tylko przyszłość.
W kształcie proponowanym przez Kwaśniewskiego generalnie sprowadzało się to do tej drugiej wersji. Często można było usłyszeć, że takie rozliczenia niczemu dobremu nie służą, że tylko niszczą ludzi etc.
I dopiero, kiedy w 1997 roku wybory wygrała koalicja posolidarnościowa, jednym z najważniejszych punktów działania było stworzenie instytutu pamięci narodowej. Rzeczywiście wykonano ogromną pracę przy realizacji tego pomysłu i tu chcę powiedzieć, że instytucji o takim kształcie i takich rozmiarów nigdzie na świecie nie ma. Posiadamy przecież nie tylko gigantyczne archiwum (jego półki zajmują w sumie 89 km), ale mamy także pion śledczy i lustracyjny, pion badawczy edukacji historycznej. Oprócz warszawskiej centrali w Polsce funkcjonuje jeszcze 16 oddziałów regionalnych.
Prof. dr hab. Ola Hnatiuk mówiła o potrzebie kontynuacji bezpośrednich spotkań przedstawicieli społeczności naszych krajów, w tym o nadaniu nowego kształtu seminariom w rodzaju „Polska – Ukraina. Trudne pytania”.
Działalność IPN tak naprawdę zmieniła stosunek do przeszłości jako dziedziny, która powinna zajmować wyłącznie historyków. Weszliśmy w zupełnie inną skalę badań okresu powojennego. Tylko sam IPN wydał blisko 1000 analitycznych pozycji poświęconych temu okresowi.
Zbiegło się to w czasie, kiedy 13 grudnia 2000 roku, ówczesny minister kultury i dziedzictwa narodowego wydał rozporządzenie na mocy którego odtajnił wszystkie materiały dotyczące Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, nawet te, co do których nie upłynęła 30 letnia karencja. Wszystko to w połączeniu z materiałami służb specjalnych przechowywanymi w IPN-ie stworzyło nową jakość.
O skali działalności instytutu świadczą chociażby takie dane. W ciągu jednego tylko 2010 roku ocyfrowano 21 tysięcy dokumentów archiwalnych, wydano 900 prac naukowych, 800 artykułów naukowo-popularnych, 202 książki, rozpatrzono 150 tysięcy wniosków lustracyjnych”.
W temacie co rozmówca sądzi o potrzebie przeprowadzenia lustracji na Ukrainie – Jerzy Eisler stwierdził:
„Uważam, że już w Polsce zaczęliśmy ten proces dużo za późno (a zaczęliśmy paręnaście lat temu). Jeżeli na Ukrainie nie zacznie się tego jutro lub pojutrze, a tylko będzie się dyskutowało przez kilka lat to - oczywiście nie mogę sobie pozwolić na ocenę działań Ukraińców - ale z powodów biologicznych jest to już „za późno do kwadratu”. Albowiem z każdym rokiem jest coraz więcej ludzi, którzy nie podlegają lustracji z racji swego późnego urodzenia i, równolegle, coraz mniej jest osób, które mogły być w owych czasach funkcjonariuszami, tajnymi współpracownikami komunistycznych służb specjalnych. Ludzie ci, z racji wieku, wycofują się ze sfer życia publicznego, a lustracji podlegają określone stanowiska w państwie, począwszy od prezydenta, premiera, ministrów, posłów, senatorów, pracowników administracji, dyplomatów itd.
Chociaż podkreślić należy, że w Polsce samo to, że ktoś był funkcjonariuszem, czy współpracownikiem służb specjalnych nie jest przestępstwem. Jeżeli ten ktoś napisze w oświadczeniu lustracyjnym, iż w takich to latach był oficerem wywiadu, to może ubiegać się o różne stanowiska za wyjątkiem pracy w IPN-ie. Może zostać posłem (jeżeli go rodacy wybiorą), ambasadorem, a nawet prezydentem. Natomiast przestępstwem jest kłamstwo lustracyjne.
A zatem, jeżeli ktoś nie przyzna się np. do utajnionej współpracy a prokuratorzy IPN-owscy na podstawie dokumentów stwierdzą, że ten człowiek skłamał, wtedy sprawa trafia do sądu i jeżeli zapadnie prawomocny wyrok to człowiek ten na określony czas pozbawiony zostaje biernego prawa wyborczego, czyli nie może np. przez 5 – 10 lat pełnić funkcji pochodzących z wyboru i opartych na społecznym zaufaniu, co z kolei nie znaczy, że nie może on być inżynierem, nauczycielem, lekarzem, robotnikiem, kierowcą itp.
Zapytany o pogląd na relacje polsko-ukraińskie w aspekcie historycznym Jerzy Eisler oświadczył:
„Musimy oczyścić przedpole dla przyszłych pokoleń, żeby nie zostawiać im tego naszego złego dziedzictwa. Możemy się wzajemnie oskarżać, zarzucać sobie różne zbrodnie popełnione i nie popełnione, ale możemy też pamiętając o tym, rozmawiając o tym, starać się myśleć o wychowaniu dla przyszłości bez nienawiści, bez pogardy i lekceważenia w otwarty tolerancyjny sposób”.
Jerzy Krzysztof Eisler. W 1993 habilitował się w Instytucie Historii PAN na podstawie rozprawy zatytułowanej: „Marzec 1968. Geneza - przebieg – konsekwencje”. W 2002 uzyskał tytuł naukowy profesora nauk humanistycznych. Był profesorem Instytutu Historii PAN i członkiem zarządu Towarzystwa Miłośników Historii. Został też wykładowcą m.in. Wyższej Szkoły Mazowieckiej i Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 1994–1997 był dyrektorem szkoły polskiej im. Adama Mickiewicza w Paryżu. W pracy naukowej zajmuje się głównie historią najnowszą Polski (w tym okresem PRL), a także badaniami poświęconymi Francji.
W 2002 objął stanowisko dyrektora oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie. Laureat Nagrody Polskiego PEN Clubu im. Ksawerego Pruszyńskiego (1991), odznaczony Srebrnym (2006) oraz Złotym (2010) Krzyżem Zasługi.
Stanisław PANTELUK