Odznaka Armii Krajowej przyznawana za udział w „Akcji Burza” podjętej przez oddziały AK przeciw wojskom niemieckim, w końcowej fazie okupacji niemieckiej
Czy mówienie o przyczynach wydarzeń 1943 r. na Wołyniu ma dziś sens? Czyż nie wiemy, co się stało? Tak, wiemy dużo, bo społeczna pamięć funkcjonowała przez minione ponad 60 lat. Zarazem wiemy jednak mało, bo sporo istotnych źródeł jest dostępnych dopiero od kilku lat, one zaś pozwalają na nowo przedstawić wydarzenia.
Tę wojnę wygrał Stalin
Wołyńskie „czystki” wywołały wojnę domową na pograniczu ukraińsko-polskim.
Ona to, jak również ogólne „względy bezpieczeństwa” skłoniły Stalina do oddzielenia Polaków od Ukraińców raz na zawsze. Wkrótce po tym, jak Armia Czerwona rozpoczęła kolejną okupację Wołynia, NKWD zaczęła finalizować dzieło UPA, deportując pozostałych Polaków za Bug. W drugą stronę przesiedlano Ukraińców z Polski, na radziecką Ukrainę. Te „repatriacje” z lat 1944-46 odbywały się na mocy „prawomocnych” umów między polskimi komunistami a radziecką Ukrainą.
Wreszcie w 1947 r. polski reżim komunistyczny przemocą rozproszył pozostałych w Polsce Ukraińców, przesiedlając ich z południowego wschodu kraju na ziemie północno-zachodnie (Akcja „Wisła”).
I tak, od kwietnia 1943 do sierpnia 1947 około 94 proc. ludności polskiej zostało wysiedlone z ziem, które stały się Ukraińską Socjalistyczną Republiką Radziecką, i około 95 proc. ludności ukraińskiej zostało przesiedlone z ziem, które włączono do komunistycznej Polski. W sumie około 106 tys. polskich i ukraińskich cywilów straciło życie, a ocalałe 1,4 miliona - dach nad głową.
Przesiedlenia z 1947 r. zniszczyły UPA w Polsce, którą OUN-B i tak uznawała za mniej ważny teatr działań wojennych. UPA walczyła głównie na radzieckiej Ukrainie jeszcze przez następnych pięć lat: odważnie, nieustępliwie, brutalnie. Wojna, którą toczyła przeciw ZSRR, stanowiła imponujący przykład społecznego oporu przeciw władzy komunistycznej w wojennej i powojennej Europie. Roman Szuchewycz, komendant UPA, zginął w 1950 r.
Natomiast Mykoła Łebedź, założyciel UPA, został zwerbowany przez amerykański wywiad. Gdy bowiem wojna światowa ustąpiła miejsca „zimnej wojnie”, „czystki etniczne” poszły w zapomnienie. Ani rząd amerykański, ani brytyjski nie wykazywały zainteresowania przeszłością Ukraińców, werbowanych do trudnych i niebezpiecznych operacji. Radzieccy funkcjonariusze zabijali lub skazywali na emigrację żołnierzy UPA i ich rodziny. A polski reżim komunistyczny legitymizował się przez swe zwycięstwo nad UPA i stworzenie państwa jednolitego narodowo. Komunistyczna oświata forsowała pogląd, że grupy etniczne zawsze znajdowały się tam, gdzie obecnie, a nowe granice odzwierciedlają odwieczne realia historyczne.
Bez zwiastunów tragedii
Ci historycy, którzy podchodzą do swych badań w długiej perspektywie czasowej, znajdą niewiele oznak, które wskazywałyby przyczyny „czystek” na Wołyniu. Oto bowiem polska reformacja i renesans stworzyły, a polityka carskiej Rosji utrwaliła niezmienny świat wołyńskich stosunków społecznych, w którym możni i wpływowi byli polskojęzycznymi katolikami, a chłopi - prawosławnymi, mówiącymi po ukraińsku. Za ostatnie tchnienie rdzennej prawosławnej szlachty na Wołyniu uznać można opór przeciw wprowadzeniu kalendarza gregoriańskiego w 1582 r. Zakrawa na ironię, że to właśnie różnice w rachubie czasu umożliwiły Ukraińcom obrządku wschodniego zaplanowanie ataków na Polaków obrządku zachodniego w Boże Narodzenie 1943.
Jednak religia stanowiła najwyżej fundament dla zorganizowanego nacjonalizmu, który pojawił się na Wołyniu w latach 30. XX wieku - i niewiele ponad to. Na Wołyniu, i może gdzie indziej w Europie, intelektualna dominacja tradycyjnej religii została przełamana przez nacjonalizm.
Coś podobnego można powiedzieć o strukturze społecznej: w XIX w., pod panowaniem rosyjskim, krwawe powstania chłopskie były zjawiskiem powszechnym. Nigdy jednak nie ujmowano ich w kategoriach narodowych. A niepodległa Polska wiele zrobiła w latach 1918-39 dla przebudowy tego tradycyjnego świata wołyńskich stosunków społecznych: dokonano redystrybucji ziemi (aczkolwiek w sposób niedoskonały), zachęcano do rozwoju kultury ukraińskiej(choć w określonych granicach), stworzono Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny (z ukraińskim, jako językiem liturgicznym).
To radziecka, a następnie hitlerowska okupacja zniszczyły jeszcze przed 1943 r. wszelkie pozostałości wołyńskiej hierarchii społecznej, w czym niebagatelną rolę odegrało wymordowanie i deportacja tradycyjnych elit. Polscy chłopi, ofiary „czystek” w 1943 r., byli na ogół równie ubodzy, jak ich ukraińscy prześladowcy. Historia społeczna dostarczyła pewnych elementów etnicznej definicji Polaka, używanej przez sprawców „czystek” - ale nie była wystarczającą ich przyczyną.
Przykład ziem białoruskich, na których panował podobny tradycyjny porządek społeczny pokazuje, że dawne podziały nie muszą przejawiać się podczas wojny w formie „czystek”. Białoruś doświadczyła podobnego ciągu wydarzeń: upadku polskiego państwa, radzieckich deportacji, „intymnego” Holokaustu (Żydów mordowano na miejscu, nie w dalekich obozach) i wojny partyzanckiej.
Jednak nie doszło tam do mordów etnicznych na Polakach. Różnicę stanowi nacjonalizm - lub jego brak. O ile nacjonalizm białoruski miał niewielkie znaczenie polityczne w międzywojennej Polsce, to nacjonalizm ukraiński przybrał formę konspiracyjnego ruchu już przed 1939 r. Był przychylny wojnie, a wojna okazała się przychylna jemu.
Zagłada historycznego Wołynia
Jednak powołanie się na nacjonalizm nie oznacza jeszcze, że „czystki” stanowią apogeum wcześniejszego konfliktu narodowego o terytorium. Przed 1939 r. konflikt polsko-ukraiński ogniskował się przez niemal wiek wokół Galicji, nie Wołynia. Obserwatorzy polskiej polityki, gdyby zapytać ich we wrześniu 1939 o miejsce przyszłych starć ukraińsko-polskich, wskazaliby Galicję.
Jeśli zapytamy, dlaczego do „czystek” doszło na Zachodniej Ukrainie, a nie na Zachodniej Białorusi, odpowiedzią musi być właśnie przedwojenny nacjonalizm. Ukraińscy nacjonaliści uważali, że Polacy stanowią przeszkodę w budowie państwa ukraińskiego. Polaków definiowano nie jako zbiorowość rasową, lecz polityczną: oczekiwano, że będą postępować zgodnie z łatwą do przewidzenia antyukraińską logiką polityczną. Dlatego należało ich usunąć, by osiągnąć cel polityczny: ukraińską państwowość.
Jeśli jednak spytamy, dlaczego „czystki” rozpoczęły się na Wołyniu, a nie w Galicji, to odpowiedzi należy szukać w lokalnej specyfice potrójnej okupacji. W porównaniu z Galicją, Wołyń był przed 1939 r. terenem mniej sprzyjającym nacjonalistycznej konspiracji - ale potem bardziej sprzyjającym. Wołyń był częścią Reichskommissariatu, stąd też niemiecki reżim okupacyjny był tu surowszy; leżał dalej na północ i dlatego został wcześniej opanowany przez radziecką partyzantkę. Stanowił scenę konfrontacji między siłami radzieckimi a niemieckimi od jesieni 1942 r., dwa lata wcześniej, nim Armia Czerwona dotarła do Galicji.
To na Wołyniu, a nie w Galicji, gospodarka została sprowadzona do wymiany towarowej już w 1942 r., a w 1943 r. pogrążyła się w chaosie. To na Wołyniu OUN-B miała pod ręką tysiące policjantów ukraińskich, doświadczonych w mordowaniu. Wołyński Holokaust z lat 1941-42 był nie tylko skutkiem, ale także przyczyną; nie tylko końcem żydowskiej historii na Wołyniu, ale także ogniwem w brzemiennym w skutki łańcuchu wydarzeń, który doprowadził do zagłady historycznego Wołynia, istniejącego przez kilka wieków.
Powstanie jednolitej etnicznie „Zachodniej Ukrainy” i „południowo-wschodniej Polski” - bez Żydów, z Polakami i Ukraińcami rozdzielonymi granicą państwową - stanowiło jeden z epizodów w ogólnoeuropejskim ruchu w kierunku jednolitości narodowej. Jego skutki pozwalają zaliczyć je do tych gwałtownych ruchów ludności, które możemy określić jako „czystki etniczne”.
Wołyń i Jugosławia
A co dalej z przyczynami? Dotąd szukano ich w tym, co najbliższe, lokalne, specyficzne. Jednak, być może, specyficzny mechanizm jednego przypadku może ujawnić mechanizm innych, a porównanie takie może stać się punktem wyjścia do uogólnienia.
Wydarzenia z lat 40. XX w. mogą rzucić światło na wydarzenia z lat 90. Oto bowiem wołyńskie „czystki” mają kilka cech wspólnych z „czystkami” jugosłowiańskimi: wcześniejszy upadek władzy państwowej; wojna, stanowiąca przykrywkę dla działań sprawców; przewidywane stworzenie państw; oddani idei sprawcy, przeszkoleni w wojsku lub policji i działający z dala od miejsca zamieszkania; historyczna propaganda, która zyskuje prawdopodobieństwo dzięki „czystkom”, a z drugiej strony usprawiedliwia te „czystki”, które już trwają; świadomy impuls ze strony elit i propagandzistów, umożliwiający pojmowanie jednostkowych doświadczeń w kategoriach wojny narodowej; pobudki materialne.
Podobnie jak Jugosławia, Wołyń był przedmiotem eksperymentu z dziedziny polityki narodowej, którą określilibyśmy dziś jako wielokulturową - i który skończył się na kilka lat przed rozpoczęciem „czystek”. Podobnie jak Jugosławia, Wołyń był krainą niezliczonych małżeństw mieszanych - i wojennych redefinicji tożsamości narodowej. I jak na Wołyniu, w Jugosławii większość mieszkańców była zaskoczona i zdezorientowana, gdy rozpoczęły się „czystki”. W podobny wreszcie sposób słowa „Wołyń” i „Jugosławia” wyszły z powszechnego użycia, gdy topografia „dostosowała się” do demografii, w tamtym europejskim XX wieku.
Timothy SNYDER
(historyk, profesor Yale University - USA)