W imieniu organizatorów wieczór otworzył dyrektor Instytutu Polskiego w Kijowie Jarosław Godun
W stołecznej księgarni „BABUIN” z inicjatywy Instytutu Polskiego w Kijowie spotkali się miłośnicy literatury na wieczorze poświęconym twórczości Jana Twardowskiego. Prowadzenie wieczoru organizatorzy powierzyli Dzwienisławie Matijasz młodej ukraińskiej pisarce, tłumaczce i literaturoznawczyni, która osobiście znała poetę, nieraz gościła u niego w domu i w swych pracach naukowych przybliżyła ukraińskim czytelnikom postać tego wybitnego duchownego poety.
Jan Twardowski urodził się 1 czerwca 1915 roku w Warszawie. W kilka tygodni później jego rodzinę zarządzeniem rosyjskich władz zmuszono, jak tysiące innych mieszkańców Królestwa Polskiego, do wyjazdu do Rosji; toczyła się przecież pierwsza wojna światowa.
Po trzech latach rodzina Twardowskich wróciła do kraju.
Bezpośrednio po maturze rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Po wybuchu wojny, podczas której zaginął cały jego wcześniejszy dorobek poetycki, poeta brał udział w ruchu podziemnym. W powstaniu warszawskim walczył na Woli, został ranny, a po klęsce, jak dziesiątki tysięcy warszawiaków, uczestniczył w popowstańczej tułaczce po okupowanym jeszcze kraju.
Pod koniec wojny wstąpił do seminarium duchownego. Następnie rozpoczął studia teologiczne na Uniwersytecie Warszawskim. W styczniu 1948 roku obronił pracę magisterską, a w lipcu został wyświęcony na księdza. W 1959 roku został rektorem kościoła sióstr Wizytek i pozostał nim aż do emerytury. Zmarł 18 stycznia 2006 w Warszawie.
Mówił o sobie: „Nie jestem poetą, jestem księdzem, który pisze wiersze”.
Jan Twardowski to człowiek, który przeszedł długi szlak, po to by się odnaleźć swoje miejsce w tym olbrzymim świecie.
Duchowny i poeta, starający się dopukać do innych, aby usłyszeli, zamyślili się, obejrzeli się i dostrzegli siebie, bliskich sobie ludzi, psa na ulicy, spadający liść z drzewa i w tym wszystkim Boga.
W swoich utworach zawsze szuka dobra i wierzy w nie. Jest przekonany, iż dobra jest na świecie więcej. Nikogo nie krytykuje, nie nastawia na jedynie słuszną drogę, zaznaczając tylko – „Człowiek ma przed sobą wybór – być sobą, albo zdradzić siebie”.
To, co dla Twardowskiego znamienne to humor i wypracowana prostota, znakomite opanowanie warsztatu. Żartobliwe rozważania teologiczne, czułość i miłość dla niedoskonałego dzieła stworzenia znajduje w niej swoje wyrazy najprostsze, a zarazem nieodwołalne, konieczne, tak jak konieczna wydaje się nadzieja na urządzenie świata, w którym moglibyśmy czuć się u siebie, bezpieczni i pogodzeni ze sobą. Jego poezji można wierzyć, odczuwając, że nie jest ona suchą teorią i natrętnym moralizowaniem, a kwintesencją przeżytych doświadczeń i modlitwą.
Ocenili to uczestnicy wieczoru słuchają utworów poety, czytanych przez młodych aktorów, jak też dyrektora Instytutu Polskiego w Kijowie Jarosława Goduna, który wraz z ekspertem Olgą Klymenko zadbał również o szerszą (w tym, poligraficzną) promocję ojczystego kraju poety.
Miłym zakończeniem wieczoru było wręczenie każdemu z obecnych wizerunków biedronki„ nad którą – jak pisał Twardowski - zamyśliłby się nawet papież z policzkiem na ręku” z załączonymi do niej aforyzmami i wersami poety, który m. in. apelował do nas:
„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą”
Olga KARACZAROWA