Kapitan drużyny polskiej Sebastian Markiewicz otrzymał z rąk starosty wsi Raska
Walentego Kowalskiego w asyście Wołodymyra Worobiowa i Nadiji Stecenko
zdobyczny puchar w biegu „Krok na przeciw”
Dewiza imprezy sportowej «KROK NA PRZECIW», przeprowadzonej we wsi Raska, sprawdziła się jeszcze przed startem w zawodach, kiedy pod groźbą nie uczestniczenia w nich z przyczyn niedoboru uczestników okazała się drużyna Konsulatu RP w Kijowie. Jednakże z pomocą pośpieszył tu zespół sportowy Związku Polaków Rejonu Borodiańskiego, kierując do polskiej reprezentacji dwóch swoich najlepszych sportowców. Lecz, pozwólcie, że o wszystkim po kolei...
Nie wiem, z kim umawiali się organizatorzy święta, lecz pogoda była, jak na zamówienie. Równo o 10.00 z Kijowa przybyła delegacja, w skład której, oprócz drużyny Konsulatu Generalnego RP w Kijowie na czele z konsulem Sebastianem Markiewiczem, wchodzili przedstawiciele Związku Polaków Ukrainy (w tym jego prezes Antonii Stefanowicz) oraz dziennikarze naszego pisma.
„Nie zapominając o tym, czemu poświęcona jest dzisiejsza impreza powinniśmy patrzeć w przyszłość” – Konsul RP w Kijowie Sebastian Markiewicz
W pierwszej kolejności delegacja razem z przedstawicielami administracji obwodowej i rejonowej oraz rad wiejskich złożyła kwiaty na zbiorowym grobie, w którym spoczywa 616 mieszkańców wsi Raski, bestialsko pomordowanych w dniu 11 kwietnia 1943 roku. Otóż właśnie 70. rocznicy tej tragedii poświęcono imprezę „Krok naprzeciw”.
Może zabrzmi to alegorycznie, lecz w dniu opisywanego wydarzenia obchodził też swoje 99. urodziny najstarszy mieszkaniec wsi, uczestnik drugiej wojny światowej, walczący w szeregach Wojska Polskiego Mikołaj Kuriata. Wszyscy uczestnicy przedsięwzięcia złożyli weteranowi serdeczne życzenia urodzinowe, a delegacja zawitała do domu solenizanta z kwiatami i upominkami.
Na linii startu…
Przed startem autor idei imprezy, prezes Związku Polaków Rejonu Borodiańskiego, dyrektor kompleksu Edukacyjno-Wychowawczego we wsi Mygałki Arseniusz Milewski przypomniał sportowcom i publiczności, iż cross-quest, czyli bieg na przełaj z elementami skautowskich podchodów ma na celu promowanie wśród młodzieży zdrowego stylu życia, jak też bliższe poznanie historii polskich wsi Borodianszczyzny oraz zacieśnienie więzi ukraińsko-polskich.
Trasę biegu (2,6 km), biegnącą przez malownicze połacie lasu, nie przypadkowo wytyczono między miejscowościami Raski i Marianówka, założonymi przez Polaków na przełomie XVIII-XIX wieku..
I oto nadszedł czas startu i po tym, kiedy kapitanowie drużyn (a było ich sześć i reprezentowały one szkoły Teterewa, Piskiwki i Mygałki) w drodze losowania wybrali swoje zadania i „na start.
„Uważam, że dziś zwyciężyliśmy wszyscy, jako, że nie zważając na trudne warunki terenowe wszyscy spisali się na medal” – autor idei imprezy, prezes Arseniusz Milewski
Tak ostrego startu od młodych sportowców nie oczekiwali nie tylko widzowie, lecz i doświadczona polska drużyna, z linii startu ruszając przedostatnią… Dystans był nieprosty, wszak trzeba było nie tylko biec, lecz po drodze odnaleźć zawczasu ukryte przedmioty. Wszystkie drużyny z tym zadaniem poradziły sobie pomyślnie i, jak to się mówi - zwyciężyła MŁODOŚĆ! Pierwsi linię finiszu przekroczyli zawodnicy z Borodianki. Lecz również nasi doświadczeni, półprofesjonaliści z polskiej drużyny nie deptali im po piętach. Złapali drugi oddech i nie plamiąc renomy zespołu finiszowali na mecie zajmując drugie miejsce!
Po krótkiej przerwie odbyło się odznaczenie zwycięzców. Ukontentowani zostali wszyscy: nie tylko sportowcy, lecz również widzowie, którzy aktywnie kibicowali swoim drużynom.
Podczas, gdy sportowcy wracali do sił, na łące pojawił się znakomity zespół wokalny «HURT ZABAWA» ze wsi Piskiwka, który zabawiał gości i gospodarzy imprezy piosenkami, zarówno ukraińskimi, jak i polskimi. Dodam, że słów pieśni w języku polskim amatorzy nauczyli się w ciągu dwóch dni, za co należą się im zasłużone gratulacje.
A potem zaproszono wszystkich uczestników święta na smaczny obiad. Kucharze spisali się na medal. Takiego bigosu, czy też zupy rybnej ze szczupaka dawnośmy nie jedli...
W toku przyjacielskich rozmów niespostrzeżenie dobiegł końca ten niepowszedni dzień. Wszyscy zgodni byli, co do tego, iż takiego rodzaju przedsięwzięcie zasługuje na to, żeby go przeprowadzać regularnie oraz, że współpraca między stroną polską i ukraińską nie ograniczała się tylko sportem, a zatem warto szukać innych, nie mniej atrakcyjnych form.
A ile nowych, ciekawych idei drzemie w myślach prezesa Związku Polaków Rejonu Borodiańskiego Arseniusza Milewskiego, który, trzeba przyznać, wraz ze starostą Walentym Kowalskim był właśnie tym spiritus movens tego udanego przedsięwzięcia, tak rzetelnie przeprowadzonego i co istotne - własnym kosztem. A zatem mamy nadzieję na nowe spotkania nad gościnnym Teterewem.
Wadim POKID’KO