Dziś: czwartek,
25 kwietnia 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2013
W księgarni „Є”
Czy walcząc o swoją prawdę potrafimy zrozumieć prawdę innych? (z nr 450)

Podczas prezentacji: Grzegorz Motyka, Aleksandra Hnatiuk, Ihor Iljuszyn Podczas prezentacji: Grzegorz Motyka, Aleksandra Hnatiuk, Ihor Iljuszyn

Do Kijowa zawitał znany polski historyk Grzegorz Motyka na prezentację ukraińskiego tłumaczenia swojej książki zatytułowanej „Od rzezi wołyńskiej do akcji „Wisła”. Konflikt polsko-ukraiński 1943 – 1947”,  wydanej ostatnio w kijowskim wydawnictwie „Duch i litera”. Prezentacji, którą w gościnnej znakomitej księgarni „Є” prowadziła dr hab. prof. Aleksandra Hnatiuk wraz dr hab. prof. Ihorem Iljuszynem towarzyszyła gorąca wymiana poglądów, jako że do sali konferencyjnej księgarni przybyło wielu pasjonatów, znawców tematu i działaczy społecznych o różnych poglądach politycznych.

Polski oryginał publikacji ujrzał świat jeszcze w 2011 roku w Krakowie i stał się jedną z najbardziej znaczących polskich prac popularnonaukowych, przedstawiających przebieg krwawego konfliktu, jaki rozgorzał pomiędzy Polakami i Ukraińcami w latach 1943-1947.

Na wstępie Ihor Iljuszyn – autor posłowia do ukraińskiego wariantu książki - wyraził zadowolenie, iż w przededniu 70. rocznicy tragedii wołyńskiej dzięki jej przekładowi (dokonanemu przez przedniego fachowca z tej dziedziny Andrija Pawłyszyna) historycy ukraińscy będą mieli możliwość bezpośrednio poznać w tym temacie poglądy współczesnej liberalnej historiografii polskiej.

Autorskie spotkanie z czytelnikami dr hab. historii Grzegorz Motyka rozpoczął od słów:

„Zawsze staram się pisać swoje prace z perspektywy praw człowieka, a w swoim życiu zawodowym kieruję się zasadą, że żadne zbrodnie poczynione nad ludnością cywilną nigdy nie mogą być usprawiedliwione. Zatem, kiedy potępiam zbrodnię wołyńską, to nie dlatego, że ginęli tam Polacy, tylko dlatego, że ginęli tam ludzie. Podobnie, kiedy potępiam akcję „Wisła” i przymusowe wysiedlenia Ukraińców w Polsce, to nie dlatego, że byli to Ukraińcy, a dlatego, że łamano wówczas podstawowe prawa ludzkie, prawa obywateli.

W swojej pracy konflikt polsko-ukraiński w latach 1943 – 1947 autor dzieli na dwie fazy. Pierwsza - to okres od 9 lutego 1943 do początku 1945 i tu stroną aktywną, nadającą ton temu konfliktowi była Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN-B) oraz UPA. OUN-B podjęła wówczas decyzję o usunięciu ludności polskiej ze wszystkich ziem, które uważała za ukraińskie. Na Wołyniu Polakom wydano wyrok śmierci; z innych regionów powinni oni wyjechać pod groźbą śmierci.

Autor szczegółowo pokazuje etapy rozwoju tej fazy, jakie kolejne tereny ogarniała; przytacza przykłady niszczonych polskich wsi, jak też polskich akcji odwetowych.

Druga faza konfliktu to lata 1945-1947. Stroną będącą głównym reżyserem wydarzeń – zdaniem profesora - są tu polscy i sowieccy komuniści, gdyż to oni prowadzą przymusowe wysiedlenia Polaków z Wołynia i Galicji Wschodniej, jak i Ukraińców z ziem dzisiejszej Polski, które nazywa „stalinowskimi czystkami etnicznymi”. Ta biegnąca w dwóch kierunkach akcja wysiedleńcza trwała do końca 1946 roku.

W roku 1947 tych Ukraińców, którzy jeszcze pozostali w Polsce wysiedlono na Ziemie Zachodnie i Północne w taki sposób, aby ulegli oni szybkiej polonizacji.

„W ostatnim rozdziale – mówi autor - próbuję znaleźć odpowiednie pojęcia i nazwy dla tych wydarzeń. Uważam, że dla antypolskiej akcji UPA najlepszym określeniem będzie ludobójcza czystka etniczna. Piszę również, że niektóre polskie wypadki odwetu zasługują na nazwę zbrodni wojennych. Z kolei akcja o kryptonimie „Wisła” jest dla mnie zbrodnią komunistyczną w rozumieniu ustawy o Polskim Instytucie Pamięci Narodowej”.

Tym sprawom Grzegorz Motyka poświęca w książce dużo uwagi, analizuje kwestie prawne, podkreśla, że dialog wśród tych wszystkich zapiekłości nie jest prosty, ale powinien być prowadzony tylko na fundamencie prawdy bez taktycznych, politycznych przemilczeń.

Jego zdaniem termin „ludobójstwo”, inaczej jest interpretowany w Polsce, a inaczej na Ukrainie. Na Ukrainie terminem tym określane są wielkie zbrodnie przekraczające miliony ofiar, w Polsce natomiast nawet zabicie stu osób - jeśli intencją zabójstwa było to, iż są oni danego pochodzenia etnicznego - może być uznane za ludobójstwo.

„Dla mnie – zaznacza - największym ludobójstwem był holokaust: zagłada Żydów w czasie II wojny światowej. Natomiast opowiadam się za najszerszym stosowaniem w nauce historycznej terminu ludobójstwo przy ocenie zbrodni popełnionej na ludności cywilnej. Uważam, na przykład, że ludobójstwem były masowe mordy dokonane na kapłanach prawosławnych przez bolszewików w latach 20.-30. Podobnym aktem ludobójstwa było uśmiercanie kapłanów greckokatolickich w łagrach w latach 40., gdyż komuniści chcieli zniszczyć grekokatolików, jako takich, zetrzeć ich z powierzchni ziemi”.

W książce znajdują się odrębne rozdziały poświęcone działalności UPA w Polsce, walce UPA z sowieckim komunizmem prowadzonej do początku lat 50. na Zachodniej Ukrainie, stosunkowi zwierzchnika Kościoła greckokatolickiego metropolity Andrija Szeptyckiego, który uważał, że to Polacy zaczęli zabijać pierwsi, zaś mordy na Polakach, w dużej mierze, uznawał za dzieło band rabunkowych pozostających pod wpływem komunistów.

Są też rozdziały, w których Grzegorz Motyka swoją argumentacją obala mity powielane w polskiej i ukraińskiej historiografii, twierdzące, na przykład, iż ukraińskie jednostki SS Galicja brały czynny udział w tłumieniu powstania warszawskiego, czy też, że do masowych zabójstw Ukraińców na Ziemi Chełmskiej doszło jeszcze przed rzezią wołyńską.

Swoją książkę, będącą syntezą wyważonych dwudziestoletnich badań tematu Grzegorz Motyka kończy przekonaniem, że zbrodnie popełnione na Polakach powinny znaleźć odpowiednie miejsce w podręcznikach szkolnych, lecz jednocześnie nie powinno temu towarzyszyć zapominanie o tych złych rzeczach, które były dziełem Polaków.

Na pytanie dr hist. Wołodymyra Wiatrowycza o przyczynach wołyńskiej tragedii G. Motyka przyznał: „Niesprawiedliwa polityka Rzeczypospolitej wobec mniejszości narodowych rzeczywiście była przyczyną rzezi wołyńskiej, ale tylko jedną z przyczyn, jakkolwiek w żaden sposób nie może to usprawiedliwiać zabijania bezbronnych kobiet i dzieci”.

Zdaniem historyka Anatolija Rusnyczenki po przeczytaniu książki polscy historycy pozostaną przy swoim zdaniu, zaś ukraińscy w znacznej mierze nadal przy swoim, jako że niezbędne są dalsze analityczne badania tematu, co nie znaczy, że książka nie stanowi wielce przydatnego przedmiotu do polemiki. Gratulując autorowi tej publikacji w języku ukraińskim, wyraził on jednocześnie życzenie, aby powstały w tej materii również tłumaczenia prac historyków ukraińskich.

Kończąc prezentację Grzegorz Motyka zaapelował do uczestników polemiki, autorów przyszłych recenzji na jego książkę, aby częściej sięgali do załączonych do niej rozbudowanych przypisów i bogatej bibliografii, co pozwoli spierać się nad tym, co rzeczywiście napisał, a nie nad nieścisłymi interpretacjami jego myśli.

Stanisław PANTELUK

Dr hab. Grzegorz Motyka (ur. 1967 r.) - w 1992 r. ukończył studia historyczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN. Wykładowca Katedry Ukrainoznawstwa UJ. Pracował w strukturach IPN w Krakowie i Warszawie. Autor i współautor kilku książek m.in. „Tak było w Bieszczadach, „Walki polsko-ukraińskie w Polsce 1943-1948”, Ukraińska partyzantka 1942-1960. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii. Ostatnio wydał „W kręgu „Łun w Bieszczadach".

Bez jednoznacznego i bezwarunkowego potępienia masowych zbrodni na Polakach temat rzezi wołyńsko-galicyjskiej będzie powracał przy każdej kolejnej rocznicy, nieubłaganie stając się z roku na rok coraz bardziej upolityczniony

Problem zbrodni wołyńsko-galicyjskiej lat 1943-45 od dawna wywołuje gorące emocje i było oczywiste, że obchodzona w tym roku 70. rocznica tych wydarzeń doprowadzi do ich eskalacji. Nie jest więc dla mnie dużym zaskoczeniem uaktywnienie się po obu stronach granicy skrajnych środowisk”.

Grzegorz Motyka

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України