Dziś: czwartek,
21 listopada 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2013
Gdynia (Polska) – Odessa (Ukraina)
Rok z „Odessą-Mamą” (z nr 450)

Joanna SAMP na randce z UtiosowemJoanna SAMP na randce z Utiosowem

Roczny kontrakt w jednym z najniezwyklejszych miejsc Ukrainy. Odessa – „perła u Morza Czarnego”. Miasto zwycięskiego Deribasa, uduchowionego Puszkina, romantycznego Mickiewicza, rozśpiewanego Utiosowa, sprytnego Ostapa Bendera i… moje!

Do Odessy trzeba przyjechać pociągiem. To niezapomniany moment, kiedy wysiada się ze swojego wagonu, a przybysza wita sam Leonid Utiosow najpopularniejszą odeską piosenką „У Чёрного Моря”. Ale kiedy przyjechać? Czy wiosną – w kwietniu, w maju, kiedy kwitną kasztany i rozkosznie wieczorami pachną akacje? Czy może w czerwcu, kiedy ulica Deribasowska upaja zapachem lip? A może we wrześniu, zwanym przez miejscowych „aksamitnym sezonem”? Wówczas upały już tak nie męczą, turystów jakby mniej, natomiast natura i sprzedawcy z „Priwozu” oferują najsłodsze pomidory, najsoczystsze arbuzy i najdelikatniejsze aksamitne brzoskwinie...

Ja do Odessy przyjechałam pod koniec sierpnia 2012 roku, aby z dniem 1 września rozpocząć roczny kontrakt jako nauczycielka języka polskiego. Do pracy wśród Polaków i Polonii w Odessie skierował mnie Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą z siedzibą w Warszawie.

Gdy wysiadłam po 37 godzinach podróży z wagonu relacji Gdynia-Odessa również powitała mnie piosenka, ale przede wszystkim Prezes Związku Polaków na Ukrainie Oddziału imienia Adama Mickiewicza w Odessie, pan Tadeusz Załucki z kilkoma członkami Związku. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie – ja, obca jeszcze osoba, widziana pierwszy raz tamtego dnia, zostałam przyjęta jak wyczekiwany gość, członek rodziny. Pozytywne wrażenie wzmocniła jeszcze uczta w domu pana Załuckiego przygotowana na moją cześć przez jego żonę, Walentynę Załucką. A wieczorem wspólny spacer po centrum Odessy.

Punkt pierwszy na naszej trasie – oczywiście miejsce mojej pracy – szkoła! Kiedy weszłam do budynku przy Aleksandrowskim Prospekcie 6, który stanowi siedzibę Oddziału Związku Polaków na Ukrainie im. Adama Mickiewicza w Odessie, pomyślałam – „moje królestwo jest wspaniałe!”. Bardzo dużo miejsca – dwie sale lekcyjne, biblioteczka-gabinet lektorski, garderoba ze strojami krakowskimi naszego polonijnego chóru „Polskie Kwiaty”, sala prób, pracownia plastyczna, kuchnia, łazienka.

Największe wrażenie zrobiło na mnie jednak wyposażenie biblioteczki i podręczniki do nauczania języka polskiego jako obcego – najnowsze wydania, wszystkie poziomy zaawansowania, komputer, projektor, drukarka, inne pomoce dydaktyczne. To wszystko, co jest potrzebne, aby nauczać języka według najnowszych metod – mamy! Poczułam się taka dumna z Polski. A przede wszystkim wdzięczna tym, którzy pomagają i finansują to wszystko – Senatowi Rzeczypospolitej Polskiej, Ministerstwu Spraw Zagranicznych, Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska”, Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, Fundacji „Semper Polonia”, prywatnym sponsorom z Polski.

Dobrze, że przyjechałam do Odessy kilka dni wcześniej, przed rozpoczęciem pracy. Pozwoliło mi to trochę poznać miasto – przyłączyłam się do grupy polskich turystów, których oprowadzała po Odessie członkini Związku, pani Stella Michajłowa. Zrobiła to w tak interesujący sposób, że zaczęłam rozumieć, w jakim wspaniałym miejscu się znalazłam. Wówczas postanowiłam sobie, że nie zawiodę moich pracodawców w Warszawie, moich przełożonych w Odessie, moich przyszłych uczniów, a przede wszystkim siebie i zrobię wszystko, aby godnie i najlepiej jak potrafię pracować i reprezentować Ojczyznę.

Przy wsparciu członków Związku znalazłam mieszkanie do wynajęcia. Ale nigdy nie zapomnę, że przez kilka pierwszych dni moim adresem w Odessie był gościnny dom Pana Prezesa.

W pierwszą niedzielę po przyjeździe byłam w kościele p.w. Świętego Piotra na polskiej mszy. W Odessie można poczuć się jak w domu – chór parafialny śpiewa po polsku, wielu księży i wiele sióstr zakonnych przyjechało z Polski. A oprócz tego katolicy mają jeszcze do wyboru msze po polsku w Katedrze Wniebowzięcia NMP przy ulicy Jekaterińskiej.

Jeśli jesteśmy już przy polskich śladach należy wspomnieć o Adamie Mickiewiczu, który mieszkał w Odessie. Tak, to patron naszego Związku Polaków. A dla mnie w mojej nauczycielskiej karierze ktoś naprawdę wyjątkowy! 16 lutego odbyła się w Odessie Olimpiada Literatury i Języka Polskiego – etap wojewódzki. A ja w komisji. Historia zatoczyła koło!

Na świątecznym spotkaniu z grupą uczniówNa świątecznym spotkaniu z grupą uczniów

11 lat temu przeżyłam moją piękną przygodę z Olimpiadą w Gdańsku na Uniwersytecie Gdańskim, potem byłam finalistką Olimpiady w Warszawie, ach! Nie pisałam matury z polskiego, miałam indeks na dowolną uczelnię w Polsce. Ale etap szkolny to była analiza... Sonetów odeskich Mickiewicza!!! A teraz ja jestem w Odessie, u Mickiewicza – to niesamowite. To chyba znaki?... On mnie tu przywiódł – Olimpiada to był jakby piękny początek mojej polonistycznej kariery.

Powtarzam też szlak jego zesłania – Krym, Odessa... W roku szkolnym 2009/2010 pracowałam jako nauczycielka języka polskiego w Symferopolu na Krymie. A w roku szkolnym 2012/2013 pracuję w Związku Polaków im. Adama Mickiewicza w Odessie, gdzie uczę języka polskiego jako ojczystego.

Szkoła działająca przy Związku Polaków funkcjonuje jako „szkoła sobotnia”, ale tak naprawdę lekcje odbywają się codziennie po południu, a także w sobotę. W roku szkolnym 2012/2013 prowadziłam kursy na różnych poziomach zaawansowania – miałam sześć grup początkujących, trzy grupy średnio-zaawansowane oraz jedną zaawansowaną. W każdej grupie uczyło się 12-15 osób. Razem daje to prawie 150 uczestników zajęć. Jednakże zainteresowanie nauką języka polskiego w Odessie jest tak ogromne, że Związkowi pomagała miejscowa nauczycielka języka polskiego, Swietłana Zajcewa-Wełykodna, która pracowała jako wolontariuszka.

Zainteresowanie Polską, językiem, kulturą jest tak wielkie, że ludzie pomimo zakończonego naboru do grup językowych wciąż jeszcze przychodzą, pytają, proszą o dołączenie do grupy. Języka polskiego chcą się uczyć osoby z polskimi korzeniami, a także Ukraińcy i Rosjanie.

Rok spędzony w Odessie, rok pracy lektorskiej stanowi najpiękniejszą intelektualną przygodę! Jakie to wspaniałe obserwować pośród podobnych szarych szkolnych dni, postępy uczniów, ich radość i uśmiech po skończonej lekcji, pytania o dodatkowe zadania domowe. To był bardzo, bardzo pracowity rok. Ale sama nie osiągnęłabym tak wiele. Miałam wspaniałych współpracowników – miejscową nauczycielkę, ludzi działających i pracujących dla Związku Polaków. Nieocenioną pomocą i wsparciem zawsze był Konsulat Generalny RP w Odessie z oddanymi sprawom polskim Pracownikami. A jak wiele ja nauczyłam się w Odessie! Ludzie byli dla mnie inspiracją do tworzenia jeszcze lepszych, efektywniejszych lekcji, dla nich doskonaliłam swój warsztat lektora. Poza tym pierwszy raz prowadziłam wielkie imprezy – na przykład wieczór andrzejkowy dla 50 osób, pierwszy raz byłam konferansjerem na koncercie z okazji rocznicy 3 Maja… Znalazłam też nowe hobby – naukę języka ukraińskiego!

Tak wiele razy czułam „polskość” i mogłam być dumna z tego, że jestem Polką, nauczycielką języka ojczystego: w dniu, kiedy było odsłonięcie tablicy pamiątkowej założyciela wsi Sewerynówki, Polaka hrabiego Seweryna Potockiego; w czasie wspaniałego patriotycznego koncertu z okazji Święta Niepodległości; w czasie wspólnego śpiewania kolęd; w czasie Olimpiady Literatury i Języka Polskiego; w czasie koncertu z okazji Konstytucji 3 Maja; w czasie 10. rocznicy otwarcia Konsulatu Generalnego RP w Odessie; w czasie Dni Polskich w Odessie. A także zawsze wtedy, kiedy kolejny mój uczeń z dumą oznajmiał, że otrzymał Kartę Polaka. Wspaniałe uczestniczyć w takich dziełach i je współtworzyć.

W Odessie nie można się nudzić! Oczywiście przywiodła mnie tu praca, ale w wolnych chwilach miasto oferuje moc atrakcji na każdą porę roku. Latem i wczesną jesienią plaża i wieczorne wyjścia do centrum. Przez cały rok spacery bulwarami, ulicami, można chodzić po kilka razy w to samo miejsce, a zawsze trafi się na coś nowego. Nawet, kiedy pada deszcz czy jest zimno, można poprawić sobie humor zakupami – sklepy, rynki, domy handlowe oferują naprawdę wszystko. I najważniejsze – oferta kulturalna! Repertuar Opery, Teatru Muzycznego, Teatrów Dramatycznych, Filharmonii jest oszołamiający. Nie starczy wieczorów, aby pójść na wszystko, co nas interesuje! A jeszcze delfinarium, cyrk, Festiwal Polskiego Kina, kawiarnie, restauracje…

Rodzina i znajomi z Polski pytali, czy nie tęsknię za domem, za Polską. Tak, oczywiście tęsknota była, ale „duch miejsca” rekompensował wszystko. A jeśli już naprawdę dopada człowieka nostalgia – wystarczy iść na Primorskij Bulwar, a tam obok budynku Rady Miasta (Stara Giełda) umieszczono tabliczki z miastami partnerskimi Odessy. Jest i Gdańsk – 1222 km… Wystarczy spojrzeć na to napisane po polsku znajome, drogie słowo i uśmiech wraca!

Przyjezdny dobrze czuje się w nowym miejscu, jeśli spodoba mu się miasto i mieszkający w nim ludzie. A Odessa ma tę magiczną atmosferę, niepowtarzalny klimat, jedyny na świecie czar i urok. I ja to znalazłam – w miejscach, miejskim folklorze, piosenkach, żartach, w języku, w ludziach. Tak trudno wskazać ulubione miejsce w Odessie! Można przebiec w myślach po tych pięknych ulicach, plażach, zaułkach… Ale miasto również odwzajemniło się sympatią – miasto mnie polubiło, ludzie mnie polubili. I dla mnie Odessa stała się Odessą-Mamą. Wiem, że po urlopie w Polsce, Ona czeka na mnie… Mam nadzieję, że nie wyczerpałam jeszcze całego limitu szczęścia…

Z Odessy trzeba wyjechać pociągiem. Należy dobrze zapamiętać tekst i melodię odeskiego hymnu wyśpiewanego przez Leonida _ciosowa. Dlaczego? Aby wkrótce wrócić do ukochanej Odessy-Mamy u brzegów Czarnego Morza…

Joanna SAMP

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України