W czasie lipcowego pobytu w Warszawie, miałem przyjemność spotkać się i porozmawiać z osobą dobrze znaną i cenioną nie tylko przeze mnie, aktywnie współpracującą z mediami polonijnymi na Ukrainie, autorem licznych publikacji ekonomicznych i satyrycznych, a aktualnie członkiem Rady Głównej Stowarzyszenia Eksporterów Polskich, odpowiedzialnym za medialną promocję eksportu i polskiej gospodarki. A jest nią pan Mikołaj ONISZCZUK, ekonomista z zawodu, publicysta i wieloletni dyplomata ekonomiczny, w tym b. radca ekonomiczny polskiej Ambasady w Kijowie.
Interesowały mnie opinie na temat gospodarki Polski i świata, ale i refleksje na inne aktualne sprawy, którymi żyjemy na co dzień. O Ukrainie – także.
- Zacznijmy od gospodarki i to tej światowej. A jej stan jest zły, a nawet fatalny.
Określa się je mianem kryzysu, deficytów budżetowych, długów publicznych, a w konsekwencji mamy wysokie bezrobocie i pogłębiające się nierówności społeczne.
Pytanie więc – o przyczyny…
- Nie ma co ukrywać, że ich źródłem są co najmniej dwie przyczyny. Jedna, to wadliwy, bo przestarzały system kapitalistycznej gospodarki rynkowej, preferujący pogoń za zyskiem, nie uwzględniający celów społecznych, spychający interes ludzi i człowieka na plan dalszy. To zaprzeczenie starożytnej tezy o tym, że człowiek jest podstawą wszechrzeczy, a więc najważniejszy. I druga, przyczynowo koherentna, że bogactwo służy głównie bogatym. Dowodem na to jest samo życie w realiach tego świata.
- To co, nie da się tego zmienić? Przecież są rządy, inne struktury administracyjno – gospodarcze…
- Oczywiście są, ale to im się tylko wydaje, że rządzą. Rządzi kapitał i pieniądze, banki i inne grupy kapitałowe, w tym oligarchowie. A rządy łatają dziury budżetowe i długi, apelują o zaciskanie pasa.
- Czyżby więc były bezsilne, ubezwłasnowolnione?
- Wygląda na to, że w znacznym stopniu – tak. Ale są i inne. Odpowiem krótko: odczuwa się brak konstruktywnego myślenia i działania. I to na różnych szczeblach, od partii począwszy.
- Ale jak się ogląda i słucha polityków, to można odnieść wrażenie, że jest na odwrót. Prawie wszyscy jednym głosem mówią, co trzeba naprawić i zmienić.
- Po pierwsze mówią, a nie robią. Po drugie – nikt lub prawie nikt nie mówi, jak to zrobić i ile to będzie kosztować? Wszyscy narzekają, bo to najprostsze i nic nie kosztuje, a tylko frustruje.
Proponuję odejść od tej trwożnie brzmiącej tematyki, bo mogą tej rozmowy nie opublikować. Ale co to za rozmowa, jak nie byłoby w niej o gospodarce? Rozmówca zrazu dodał, że gospodarka i współpraca gospodarcza z zagranicą, to oś i podstawa w całokształcie relacji z zagranicą. To sektor realiów a nie wirtualiów. Przytaknąłem.
- Był Pan wieloletnim dyplomatą ekonomicznym. Co Panu ta dyplomacja dała? Nie pytam, rzecz jasna, o pieniądze…
- Nauczyła i potwierdziła, że trzeba mieć oczy otwarte na świat. Dała szeroki ogląd świata, a w nim dobra i zła. Czym innym był pobyt w Paryżu czy w Casablance, a czym innym w Moskwie czy w Kijowie. Chwalę sobie wszystkie tam pobyty, bo to one wzbogaciły mnie intelektualnie i mentalnie, nawet trochę finansowo…w stosunku do ministerialnej pensji na „odchudzanie”. Jednym z najważniejszych walorów, obok doświadczenia, była relatywizacja miejsca kraju, jak też własnego, w uwarunkowaniach otaczającego nas świata. Odkryłem prawdę, może i oczywistą, choć nie dla wszystkich, że nie wszystko zależy tylko od nas. Innymi słowy, że świat jest współzależny. Nie mylić z uzależnieniem czy podporządkowaniem. Trzeba współpracować i żyć w zgodzie.
- I na koniec – jak Pan postrzega stosunki polsko – ukraińskie?
- Mówiąc krótko – są to stosunki dobrosąsiedzkie. Jestem niezmiennie orędownikiem i promotorem od lat tych stosunków, w tym na forum Stowarzyszenia Eksporterów Polskich. Nie mówię już o niezliczonej ilości publikacji prasowych o wzajemnej współpracy gospodarczej. Ukraina jest naszym partnerem strategicznym i pozostanie nim po stowarzyszeniu z Unią Europejską i późniejszej doń akcesji. W pełni popieram jej aspiracje w tej materii. Żyje we mnie nadal hasło rewolucji pomarańczowej, której byłem naocznym świadkiem w Kijowie i w Równem, a tego życzę też wszystkim Ukraińcom, żebyśmy byli sobie przyjaźni i bliscy, bo „Разом краще”, czyli „Razem lepiej”!
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Borys DRAGIN