Dziesięciu specjalistów - wykładowców z Politechniki Lubelskiej i Instytutu Agrofizyki Polskiej Narodowego Akademii Nauk w Lublinie w dniach 3-5 grudnia zawitało do największej ukraińskiej wyższej szkoły technicznej - Narodowego Technicznego Uniwersytetu Ukrainy – „Politechniki Kijowskiej”.
Polscy uczeni wzięli udział w Międzynarodowej Konferencji Naukowej poświęconej pamięci polskiego profesora W. Świętosławskiego pod dewizą: „Technologia uzdatniania wody - aspekty techniczne, biologiczne i ekologiczne”.
Dyrektor Stacji Naukowej PAN w Kijowie prof. dr hab. Henryk Sobczuk
Po pierwszym dniu konferencji obfitującym w ciekawe wykłady, dyskusje przy okrągłym stole i zajęcia w sekcjach poprosiłem o kilka słów uczestników konferencji, w tym prof. dr hab. Henryka Sobczuka.
- Wiem, że przedstawicielstwo Polskiej Akademii Nauk w Kijowie, którym Pan kieruje, wespół z Politechniką Kijowską wybrało na tę solidnie przygotowaną konferencję właśnie ten temat. Dlaczego?
- Ukraina cierpi na brak wody i kwestia oczyszczania wód i ścieków, przeciwdziałanie zanieczyszczaniu zbiorników wód naturalnych jest tu, jak i zresztą w Polsce, nader ważnym problemem.
Technologie oczyszczania są opracowywane i rozwijane, zarówno w KPI, jak i w wielu ośrodkach Polski, aczkolwiek należy wziąć pod uwagę, że w większej części oczyszczalni ścieków na Ukrainie stosowane są technologie jeszcze z czasów ZSRR, którym daleko do dzisiejszych standardów. Stąd też obiekty służące temu szlachetnemu celowi wymagają renowacji, przebudowy i wdrożenia najnowocześniejszych technologii oczyszczania wód i odcieków ze składowisk.
- Gorzej - powiem na marginesie - kiedy nie stosowane są żadne technologie, jak, na przykład, na użytkowanym już przez kilka lat potężnym składowisku odpadów, tuż obok największego podkijowskiego Cmentarza Północnego, gdzie przy nieprzychylnej róży wiatrów fetor jest nie do zniesienia. A może tak ma być, gdyż instalacje unieszkodliwiające ten „aromat” należy instalować dopiero po zamknięciu wysypiska?
- Otóż nie, instalowanie odpowiedniego orurowania, drenów pobierających gaz powinno iść w parze z rozszerzeniem składowiska i wtedy powstający gaz, zamiast wychodzić w sposób niekontrolowany (niosąc ze sobą te brzydkie zapachy) jest spalany na miejscu lub wykorzystywany jako paliwo dla generatora prądu…
* * *
Wykład prowadzi Jacek Czerwiński (Politechnika Lubelska)
- Powiedział Pan w swoim wykładzie - tu zwracam się do prof. Jacka Czerwińskiego - że składowiska zamojskie w Polsce mają dużą zawartość rtęci. Dlaczego?
- Przypuszczam, że w tym ekologicznie czystym obszarze nie prowadzi się odpowiedniej gospodarki odpadami i stąd to zanieczyszczenie rtęcią. Istotny jest tu problem ze świetlówkami. Zakazaliśmy przecież użycie termometrów, manometrów, które nie stwarzały przecież większych problemów, a wprowadziliśmy do użycia świetlówki. Raport UE z 1012 roku stwierdza, że recykling świetlówek najlepiej prowadzony jest w Niemczech i sięga tam zaledwie 20%.
- I to w społeczeństwie zdyscyplinowanym i pedantycznym…
Tak, domyśleć się tylko można, ile świetlówek podlega recyklingowi w innych krajach. Ponadto ten sam raport mówi, że świetlówki, które są sprowadzane do Europy z Chin, czy z Wietnamu potrafią zawierać nie 5 mlg, jak mówi zalecenie Komisji Europejskiej, a nieraz aż 50 mlg rtęci.
- A ponadto ich walory oszczędnościowe są pod znakiem zapytania?
- Tak, przy włączaniu pobierają gros energii i są bardziej kłopotliwe w użyciu. To jest jak z tym powiedzeniem, że lepsze bywa czasem wrogiem dobrego. Ale to temat do odrębnej rozmowy…
- Dziękuję.
Antoni KOSOWSKI