Dziś: czwartek,
18 kwietnia 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2014
Moim zdaniem…
Przyszła kolej na nas?

Wszyscy wiemy, co się dzieje na Ukrainie. Dzisiaj Aleksander Turczynow wyznał, że władza kijowska (moim zdaniem – na własne życzenie) nie kontroluje sytuacji w obwodzie donieckim i ługańskim. Nie chcę wierzyć, że będzie tam tak samo, jak na Krymie. Ale Rosja poważnie wzięła się za przekrojenie świata, Europy i w pierwszej kolejności - Ukrainy. To bynajmniej nie oznacza, że sprawa ma skończyć się na Ukrainie - wojska rosyjskie stacjonowały w Berlinie, były też kiedyś w Paryżu.

Pretekstem do działań Putina jest walka z rzekomymi banderowcami, gnębiącymi Rosjan, osobami mówiącymi po ukraińsku, faszystami walczącymi z własnym narodem. Towarzysz Putin ma ich obronić przed ciemiężycielami, zaprowadzić ład i porządek na Ukrainie. A tymczasem Polska (może razem w Węgrami) powinna obronić Polaków mieszkających na Ukrainie i włączyć część Ukrainy do składu Państwa Polskiego.

O tym właśnie pisze dziennikarz polski Hubert Orzechowski w Newsweek Polska w swym artykule „Rosyjskie radio: Polacy w Żytomierzu chcą autonomii, a Warszawa dąży do rozbioru Ukrainy” http://polska.newsweek.pl/polska-ukraina-zytomierz-polacy-newsweek-pl,artykuly,284792,1.html

Referuje on audycję rosyjskiej rozgłośni „Głos Rosji”, która twierdzi, że Warszawa rozdaje na Ukrainie polskie paszporty, zaś wizyty polskich polityków na Majdanie potwierdzają tylko chęć aneksji części terytorium ukraińskiego przez Polaków.

Według rosyjskiego radia żytomierscy Polacy, za zgodą i namową Warszawy, mają domagać się polskiego programu telewizyjnego, polskich nazw ulic oraz szkół z polskim jako językiem wykładowym.

W taki oto sposób Polacy Żytomierszczyzny mają stać się jednym z elementów gry Putina o Ukrainę i jest to zjawisko niebezpieczne, świadczące o tym, że Rosja ma dalekosiężne plany. Nie świadczy to bynajmniej o tym, że nie należy myśleć o szkole polskiej, chociaż realizację tego pomysłu (którego osobiście ja nie podtrzymuję z wielu powodów) ze względu na sytuację polityczną warto byłoby tymczasowo odłożyć.

Natomiast warto byłoby jednak przestać nazywać (jak to czynią niektóre media polonijne Ukrainy) Żytomierszczyznę, Winnicczyznę, Chmielnicczyznę i inne – izny mianem Kresów bez dodawania uszczegółowienia: „dawnych” czy „byłych”, gdyż pomaga to (moim zdaniem) Rosji w nawoływaniach do kolejnego rozbioru Ukrainy, za którym nieuchronnie nastąpi kolejny rozbiór Polski, jak to było w XX wieku.

Ani przez moment nie wątpię w to, że Polonia Żytomierszczyzny, mieszkająca na Ukrainie i będącą patriotycznie nastawiona nie będzie prosić Putina o pomoc w realizacji swoich interesów.

Ale w obecnej sytuacji wcale nie jest za mało na deklaracje popierające Ukrainę w jej walce z reżimem putinowskim. Chwalę sobie spotkanie Pani Prezes Wiktorii Szczur z przewodniczącym ŻODA Sydorem Kuzinem, ale może w obecnej sytuacji warto byłoby zorganizować jeszcze jedno spotkanie – tym razem zainteresowanych organizacji polskich obwodu, które mogłyby wydać stosowne oświadczenie o tym, że Polacy w Żytomierzu nie chcą ani autonomii, ani włączenia tej autonomii do składu Polski.

Sergiusz RUDNICKI
(Politolog)

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України