Dziś: piątek,
04 października 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2014
108 km od Kijowa
1:23:47 – DIABELSKI GONG ( z nr 471)

Pomnik strażaków przedstawiający członków dyżurnego zastępu, który jako pierwszy z tej jednostki wyjechał do akcji ratowniczej – i prawie w komplecie zginął.  Napis głosi: „Tym, którzy uratowali świat”  

28 lat temu w trwającym zaledwie 20 sekund komunikacie wieczornego wydania dziennika telewizyjnego („Время”) zabrzmiał komunikat: „Doszło do wypadku w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Jeden z reaktorów został uszkodzony. Skutki wypadku zostały usunięte. Pomoc została udzielona wszystkim poszkodowanym osobą. Powołana została komisja śledcza”. Była to pierwsza oficjalna informacja ze strony władz ZSRR podana dopiero 2 dni po największej katastrofie w historii energetyki jądrowej.

Całkowicie nie zdawano sobie jeszcze sprawy z rozmiarów szkód, będących konsekwencją tej awarii.
WSPANIAŁY PROJEKT
Prace nad projektem elektrowni rozpoczęto jeszcze w dalekim 1966 roku. Miejscem powstania tego obiektu miał posłużyć jeden z 16 obszarów w obwodzie kijowskim, żytomierskim lub winnickim (jeden z projektów proponował nawet budowę tego atomowego giganta na terenach, gdzie dziś znajduje się jedna z dzielnic Kijowa „Trojeszczina”).

Ostatecznie za najlepszą lokalizację obiektu uznano okolice miasta Czarnobyl. Decydującymi czynnikami była dobrze rozwinięta infrastruktura, dostęp do źródła wody niezbędnej w procesie chłodzenia reaktorów oraz fakt, że ziemia w tej okolicy uznawana była za mało żyzną (nb. - była natomiast „rajem” dla grzybiarzy i wędkarzy).

Podjęto też (jak pokaże czas -fatalną w skutkach) decyzję o zastosowaniu reaktorów typu RBMK. Technologia ta była najszybsza i najtańsza w wykonaniu i wielce wydajna. Ponadto reaktor RBMK przy odpowiedniej zmianie reżimu pracy, umożliwiał produkcję plutonu niezbędnego dla tworzenia broni atomowej, co było niezwykle pożądaną cechą w czasach zimnej wojny.

W ciągu 3 etapów budowy miało powstać sześć reaktorów, każdy o mocy 1000 MW.

W momencie awarii działały cztery reaktory, a dwa ostatnie były już w budowie.

EKSPLOZJA I EWAKUACJA

26 kwietnia 1986 roku dokładnie o godzinie 1:23:47 podczas nocnego eksperymentu, w ramach testu generatora turbin nr 8, doszło do eksplozji i całkowitego zniszczenia reaktora IV.

Około godziny 15:00 na miejscu awarii pojawił się Walery Legasow, jeden z największych autorytetów w dziedzinie atomistyki w Związku Radzieckim. On właśnie rozpoznał objawy choroby popromiennej u gaszących już kilka godzin wcześniej pożar strażaków. Stało się wtedy jasne, że uszkodzeniu uległ reaktor, a do atmosfery wydzielają się ogromne ilości radioaktywnych substancji.

Poziom promieniowania w najbliższej okolicy reaktora w pierwszych dniach po katastrofie wynosił 5-6 R/s, czyli około 20 000 rentgenów na godzinę. Śmiertelna dawka promieniowania to 500 rentgenów w 5 godzin, co oznacza, że strażacy gaszący pożar oraz personel będący w bliskiej odległości od uszkodzonego reaktora w pierwszych godzinach od awarii otrzymał śmiertelną dawkę w mniej niż minutę.

O fakcie natychmiast powiadomiony został ówczesny sekretarz generalny KPZR – Michaił Gorbaczow, po czym podjęto decyzję o rozpoczęciu ewakuacji najbardziej zagrożonego miasta Prypeć.

 

W wyniku największej w powojennej historii ZSRR ewakuacji, przesiedlonych zostało około 120 000 mieszkańców 35 km strefy wokół elektrowni. Przed wybuchem reaktora ta niezwykła aglomeracja była symbolem nowoczesności i dostatku oraz chlubą sowieckiej inżynierii.

Miasto powstało nie tylko po to, aby zapewnić dom dla personelu Czarnobylskiej elektrowni atomowej. Przez Prypeć miała również przebiegać ważna magistrala kolejowa oraz główny port przeładunkowy w północnej części Ukrainy.

Spokój został jednak zaburzony, kiedy 27 kwietnia 1986 roku, dzień po wybuchu reaktora w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, władze nakazały natychmiastową ewakuację Prypeci – miasta usytuowanego w odległości zaledwie czterech kilometrów od samej elektrowni. Mieszkańcy (ok. 50 tysięcy) nieświadomi zagrożenia, mieli zaledwie 2 godziny, aby zabrać najpotrzebniejsze rzeczy.

Na miejscu pozostał jedynie personel elektrowni, szpitala oraz osoby odpowiedzialne za administracje i logistykę w mieście. Pierwotnie, kiedy nie zdawano sobie jeszcze sprawy z rozmiarów katastrofy, zakładano, że obywatele będą mogli wrócić do swoich mieszkań w ciągu kilku kolejnych dni.


 Wybuch reaktora rozpoczął dziesięciodniowy pożar moderatora grafitowego 

Rzadziej wspomina się dziś o ewakuacji i dalszych losach samego Czarnobyla, drugiego miasta zamkniętej strefy położonego w odległości 18 km od elektrowni atomowej.

Przed wybuchem reaktora mieszkało tam 15 000 osób. W trakcie przesiedlenia ewakuowano wszystkich poza personelem elektrowni. Ze względu na mniejsze promieniowanie radioaktywne, to tutaj przemieszczono część załogi mieszkającą w Prypeci. Czarnobyl obecnie zamieszkuje około 2 500 osób, są to głównie naukowcy i pracownicy różnych agencji międzynarodowych.

Ustalone normy dopuszczają, żeby każdy naukowiec przebywał w strefie nie dłużej niż trzy miesiące w ciągu roku, przy czym w jednym ciągu mogą to być maksymalnie dwa tygodnie.

Łącznie w efekcie awarii i promieniowania z Prypeci, Czarnobyla i okolicznych wsi leżących w strefie wykluczenia ewakuowanych zostało około 120 000 mieszkańców. Często spotykana jest opinia, jakoby liczba przesiedlonych osób dochodziła nawet do 360 000. Ta zawyżona wartość odnosi się do pojęcia „ewakuacji”, co wynika z faktu, że każda osoba przemieszczana była trzykrotnie:

Pierwsza ewakuacja nastąpiła zaraz po katastrofie. Ludność przewieziona była wtedy do strefy wyznaczonej dla cywilów na wypadek wojny.

Drugie przemieszczenie nastąpiło w związku z nadejściem chłodów. Wtedy też obywateli umieszczono w hotelach pracowniczych przynależących do innych elektrowni i zakładów przemysłowych.

Gdy okazało się, że powrót do Prypeci jest niemożliwy, podjęto decyzję o przydzieleniu wszystkim ewakuowanym nowych mieszkań, a w przypadku ludności wiejskiej określonych rozmiarów gospodarstw. Kiedy stało się to już logistycznie możliwe, doszło do trzeciej, ostatnia ewakuacja.

LIKWIDACJA AWARII

Do gaszenie pożaru trwającego 10 dni, od 28 kwietnia do 6 maja 1986 roku, ze względu na ogromną temperaturę wykorzystano śmigłowce. 80 helikopterów pod dowództwem generała Nikołaja Antochkina zrzuciło nad sam reaktor oraz całą okolicę setki ton różnych materiałów. Aby działania były możliwie jak najbardziej precyzyjne ściągnięto doświadczonych pilotów z frontu w Afganistanie, gdzie ZSRR toczył w tym czasie wojnę.


Zdjęcie likwidatorów pracujących w strefie silnego skażenia. Jasne smugi w dolnej części fotografii są efektem silnego promieniowania.

W dwóch fazach nad sam reaktor zrzucono około 11 000 ton materiałów, w tym ok. 7 tys. ton ołowiu. Pod wpływem temperatury ogromne ilości ołowiu zaczęły przechodzić w stan lotny. Dostając się do atmosfery ołów zaczął stanowić dodatkowy, negatywny czynnik dla zdrowia wszystkich pracujących w strefie likwidatorów.

Nawet dziś wykrywa się go w żywności – szczególnie na terenie Skandynawii gdzie radioaktywna chmura wyrządziła najwięcej szkód.

W pierwszych dniach, kiedy rdzeń reaktora jeszcze płonął, niektórzy piloci wykonywali – według raportów – ponad 30 lotów dziennie, przez co bardzo szybko otrzymywali śmiertelną dawkę promieniowania.

W większości przypadków zrzuty były niecelne. Znaczna ilość materiału lądowała kilka metrów od rozpalonego reaktora, tuż nad basen paliwowy.

Aby możliwe stało się chociażby zbliżenie do reaktora, niezbędne było obniżenie jego temperatury. Należy pamiętać, że pomimo ugaszenia pożaru w basenie paliwowym, uszkodzony rdzeń reaktora wciąż był niezwykle rozgrzany. Powstała więc koncepcja wybudowania tunelu bezpośrednio pod blokiem IV i zamontowanie tam skomplikowanego systemu chłodzącego. Chodziło nie tylko o zbicie przekraczającej 1000°C temperatury, ale również o zminimalizowanie ryzyka przedostania się roztopionego paliwa jądrowego do wód gruntowych.

W tym celu 13 maja, 18 dni od momentu awarii 10 000 górników głównie z Zagłębia Podmoskiewskiego rozpoczęło kopanie długiego na 168 metrów tunelu. Podkop spod bloku III miał dotrzeć bezpośrednio pod żarzący się reaktor, gdzie w wydrążonej komorze o wymiarach 30m x 30m x 2m zainstalowany miał zostać złożony system chłodzenia ciekłym azotem.

Pracując w ekstremalnie trudnych warunkach nieprzerwanie przez 31 dni, górnikom udało się wykonać powierzone im zadanie, za co później w nagrodę otrzymali po 100 rubli i dyplom.

Ostatecznie zdecydowano jednak, że wydrążoną przestrzeń wystarczy wypełnić betonem wzmacniając tym samym całą strukturę.

Kiedy zakończono zrzucanie materiałów, zagrożenie wciąż było olbrzymie. Pod betonową podstawą reaktora, znajdowały się zbiorniki rozbryzgowe służące na wypadek wycieków substancji chłodzących reaktor. Zgromadziła się w tam woda, którą strażacy próbowali gasić pożar w pierwszych godzinach po awarii. Gdyby lawa przetopiła się przez beton i zetknęła z wodą, istniała groźba kolejnego wybuchu, który według szacunków naukowców miał mieć wielokrotnie poważniejsze konsekwencje.

Ryzyko wystąpienia takiego scenariusza było wysoce prawdopodobne, dlatego prewencyjnie ściągnięto setki wozów strażackich z całego obwodu kijowskiego i zaczęto wypompowywać wodę spod reaktora. Nie udało się jednak usunąć wszystkiego. Na szczęście trójka ochotników dotarła do zbiornika, by otworzyć dwa główne zawory, co pozwoliło pozbyć się niemal całej wody, której nie można było wypompować maszynami. Podczas swojej heroicznej akcji cała trójka przyjęła śmiertelną dawką promieniowania i przypłacili swój bohaterski wyczyn życiem.


W ciągu zaledwie kilku godzin, przeszło 1000 autobusów ewakuowało niemal całą ludność liczącej ponad 45 000 mieszkańców Prypeci.
 

Od tej chwili można było uznawać, że reaktor był już pod względną kontrolą, ale na dużym obszarze nadal zalegały tony radioaktywnych odpadów.

Do walki z niewidzialnym wrogiem został wykorzystany ogromny potencjał ludzki. Ostatnie dane wskazują, że w Czarnobylu pracowało około 300 000 likwidatorów.

Oblicza się przy tym, że dzięki zdecydowanemu działaniu w sarkofagu zamknięto około 740 000 m3 silnie radioaktywnego gazu, w tym 200 ton paliwa jądrowego, 30 ton wysoce skażonego pyłu oraz 16 ton uranu i plutonu

OFIARY

Według oficjalnych statystyk sam wybuch w Czarnobylu zabił 62 osoby.

Zdecydowanie inne są szacunki organizacji ekologicznych, według których liczne raporty wskazują, że bezpośrednio przy usuwaniu skutków katastrofy w Czarnobylu śmierć mogło ponieść nawet 4 000 osób.

Przykładem manipulacji liczbami może być zatajenie śmierci 600 pilotów gaszących reaktor w pierwszych dniach po jego wybuchu. Przemilczano również śmierć wielu górników, których zadaniem było podkopanie się bezpośrednio pod reaktor nr 4.

Kiedy zaczęło zgłaszać się coraz więcej osób z objawami choroby popromiennej w obawie przed paniką, natychmiast zwiększono dopuszczalną dla człowieka maksymalną dawkę napromieniowania niemal pięciokrotnie!

W sierpniu 1986 roku na pierwszej międzynarodowej konferencji poświęconej skutkom atomowej katastrofy, Walery Legasow oszacował liczbę śmiertelnych nowotworów, które mogą rozwinąć się w przyszłości w wyniku awarii w Czarnobylu na ok. 40 000. Wartość ta okazała się nie do przyjęcia przez zachodnich dygnitarzy silnie lobbujących na rzecz dobrego imienia energii jądrowej. Stąd też na skutek nacisków zachodnich państw szacunki dotyczące liczby nowotworów zostały zmniejszone do 4 000 i to właśnie tą wartość najczęściej można dziś spotkać przy okazji omawiania nowotworowych mutacji będących echem Czarnobyla.


Nowa Arka powinna przykryć stary zużyty Sarkofag, zabezpieczający zrujnowaną elektrownię

Ofiarami są również wszyscy przymusowo przesiedleni mieszkańcy całej 30-kilometrowej strefy wokół elektrowni. Problemy psychiczne związane z tym wydarzeniem niejednokrotnie powodowały depresję, pchając ludzi w alkoholizm.

Ostatnie dane z 2013 roku mówią, iż pośrednio Czarnobyl przyniósł przedwczesną śmierć ponad 1 milionowi mieszkańców naszej planety.

PRZYCZYNY KATASTROFY

W psychologii istnieje zasada głosząca, że w dziedzinie, której człowiek ma emocjonalnie ugruntowane poglądy, informacje przyswajane są niezwykle wybiórczo. Mechanizm wyparcia sprawia, że odrzuca się nawet najbardziej racjonalne i merytoryczne argumenty, które kwestionują przyjętą wcześniej za pewnik wartość. W przypadku katastrofy w Czarnobylu wciąż popularna jest opinia, że to błędy personelu bloku IV doprowadziły do wybuchu. O wiele rzadziej wspomina się o wadach konstrukcji reaktorów RBMK i lekceważeniu zasad bezpieczeństwa przez urzędników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo atomowe w ZSRR.

Uczeni Instytutu Energii Atomowej im. Kurczatowa wielokrotnie raportowali o problemach, jakie mogą pojawić się w trakcie eksploatacji tego typu reaktorów. Niestety większość gromadzonych latami materiałów zostało przeanalizowane po raz pierwszy dopiero po wybuchu z 26 kwietnia 1986 roku.

Szkody wywołane katastrofą w Czarnobylu, wielokrotnie przewyższają rozmiarami awarię w Japońskiej elektrowni atomowej Fukushima I.

ŁUK – NOWA BEZPIECZNA POWŁOKA

Ostatecznie dopiero 15 grudnia 2000 roku, po niemal 15 latach od awarii reaktora, rząd Ukrainy ugiął się pod naciskiem państw Europy Zachodniej i podjął decyzję o zamknięciu elektrowni atomowej.

Radioaktywność była kluczowym czynnikiem wpływającym na fatalną jakość sarkofagu. Poszczególne moduły całej struktury wielokrotnie nawet nie stykały się ze sobą, a ich mocowania prawie zawsze były mało stabilne. Ze względu na kaskadową konstrukcje większości tych elementów nie można było nigdy później poprawić.

Pogarszający się z każdym rokiem stan czarnobylskiego grobowca, którego konstrukcja miała według pierwotnych założeń wytrzymać około 25 lat wymusiła plan stworzenia nowego sarkofagu.

Nowa Bezpieczna Powłoka, często też nazywana po prostu Łukiem ma powstać już w 2015 roku i gwarantować bezpieczeństwo elektrowni w Czarnobylu przez kolejne 100 lat. Monumentalna konstrukcja o rozpiętości 270 metrów i wysokości 92,5 m. poza bezpieczeństwem ma również pomóc w rozwoju turystyki w „Zonie”, która już w najbliższych latach ma przestać być strefą całkowicie zamkniętą.

CZARNOBYL DZIŚ

Prypeć będący w przeszłości chlubą sowieckiej inżynierii jest jednym z największych na świecie opuszczonych miast często budzącym grozę miastem widmo. Stanowi jednak wyjątkowy skansen schyłku epoki komunizmu. W opuszczonych budynkach znaleźć można rzeczy pozostawione przez jego byłych mieszkańców. W niektórych miejscach zobaczyć można przygotowania do Święta Pracy.


„Дуга
” (nazywana „Okiem Moskwy” lub „Rosyjskim Dzięciołem”) - dziś atrakcja turystyczna znajdująca się nieopodal Czarnobyla to nieużywana obecnie instalacja radzieckiego strategicznego radaru pozahoryzontalnego (OTH). Służyła do wykrywania nadlatujących pocisków balistycznych m.in. z USA z głowicami nuklearnymi, jako jeden z ważnych elementów systemu wczesnego ostrzegania 

W chwili obecnej cała strefa wykluczenia wokół elektrowni atomowej w Czarnobylu jest ogrodzona i starannie pilnowana przez milicję i wojsko, ale uzyskanie zgody na wejście do „Zony” nie stanowi wielkiego problemu. Dziś maksymalna moc dawki rejestrowana w Prypeci jest mniejsza niż wartość tła naturalnego występującego w wielu miejscach na świecie, np. w wielu rejonach Iranu, Finlandii, Szwecji, Francji czy Hiszpanii

Natura daje coraz więcej dowodów na to, że zamknięta strefa tętni coraz bujniejszym życiem. Teren tego „miasta duchów” nie jest już tak groźny jak mogłoby się to wydawać. Pojawia się tu coraz więcej turystów, zwiedzających nie tylko sam reaktor i miasto, lecz i pobliskie małe całkowicie opuszczone wsie.

Również okoliczne lasy i łąki tego największego, nieoficjalnego jeszcze rezerwatu w Europie stają się atrakcyjniejszym celem zwiedzających strefę wycieczek – chociaż należy pamiętać, że wciąż jest to potencjalnie niebezpieczne, ze względu na nadal występujące tam strefy wyższego promieniowania.

Kończąc ten smutny temat można byłoby zadać retoryczne pytanie: czy 60 lat temu (w 1954 roku) twórcy pierwszej w świecie „cywilnej” elektrowni jądrowej z podmoskiewskiego Bonińska zapobiegliwie uświadamiali sobie, że ich „pokojowy atom” typu RBMK z tak bestialskim skutkiem może wymknąć się spod kontroli człowieka?

Opracowanie Stanisław PANTELUK

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України