Katarzyna Wróblewska z książką autora
To już czternasty raz zawitali do Kijowa uczestnicy patriotycznego Rajdu Katyńskiego pod hasłem „Kocham Polskę i Ty Ją kochaj!”. W drodze o długości ponad 8000 km wiodącej przez dziesięć krajów Europy zatrzymali się na jedną noc w lesie Bykowniańskim, żeby przy Memoriale Pamięci oddać hołd wdzięczności ofiarom zbrodni komunistycznych.
Rajdowcy na 58 motocyklach i kilku busikach zaopatrzeniowych przybyli punktualnie o godz. 17.30, postawili namioty, zorganizowali prowizoryczną kuchnię i kolację, przygotowali się do uroczystej Mszy Świętej.
Nim zapadł zmierzch, korespondentowi „DK” udało się zasięgnąć opinii u uczestników Rajdu.
Na widocznym miejscu okazała się zasłużona dla Rajdu, jak zawsze pełna sympatii i dobrego ducha Katarzyna Wróblewska, którą zapytałem o tym, jak tam poszło na wschodzie:
„W tym roku, na odmianę od poprzedniego, nie mieliśmy problemów podczas przebywania w Rosji. Nie było faktów agresji, żadnych nieprzyjemnych zdarzeń czy niemiłych spotkań.
Andrzej Hofman o Rajdzie: „Patriotyczne podniesienie, radosne spotkania na trasie, unikalny klimat psychologiczny…”
A przyjemnym było to, że tym razem władze rosyjskie przyjęły nas z sympatią. W ubiegłym roku zarządzono nam szczególne sprawdzanie paszportów, a w tym przejechaliśmy przez granicę białorusko-rosyjską bez przeszkód.
Policja obwodu smoleńskiego bardzo przyjaźnie towarzyszyła nam, wpierała na trasie i postojach, wykazując przyjazność. Nie mieliśmy żadnego kłopotu ani w Smoleńsku, ani w Moskwie. Ludzie na trasie witali nas, przyjaźnie machali rękami, przy okazji chcieli dowiedzieć się od nas o Rajdzie.
Teraz, po Ukrainie, która dziś przywitała nas naprawdę fantastyczną aurą, jedziemy dalej kolejno do Rumunii, Bułgarii – na rocznicę bitwy pod Warną, potem do Istambułu w Turcji – do miejsca gdzie mieszkał Adam Mickiewicz.
Wracać będziemy przez Bułgarię, Serbię, Węgry, Słowację do Polski. Oczywiście, że zahaczymy o Jasną Górę, żeby podziękować Mateczce za to, że tak świetnie nami się opiekowała. Zaplanowaliśmy również przystanek w Wadowicach – rodzinnym mieście Papieża, a nocować będziemy w Kalwarii Zebrzydowskiej.
A zatem zataczamy całe koło Rajdu w ciągu akurat trzech tygodni i 14 września będziemy uroczyście finiszować w Warszawie”.
Wśród wielu znajomych uczestników niniejszego Rajdu, zauważyłem nową twarz starszego pana z kamerą, który trzymał się w stronie i widać było, że pragnie utrwalić jak najwięcej momentów. Na moje zapytanie w przypuszczeniu, że jest na Bykowni po raz pierwszy, odpowiedział z nieukrywanym ukontentowaniem:
„Nazywam się Andrzej Hofman, przyjechałem na Rajd Katyński z Niemiec. Mieszkam 50 km od Stuttgartu. Rzeczywiście uczestniczę w Rajdzie po raz pierwszy. Planowałem to sobie od dawna, ale problemem było zgromadzić potrzebną kwotę, kupić dwa motocykle, no i uwiązać to wszystko w czasie i przestrzeni.
Tu ze mną razem jest mój syn Dariusz, który wziął sobie urlop w pracy i specjalnie przyleciał z Meksyku, gdzie teraz mieszka.
Mam wspaniałe, wielostronne, bardzo dobre wrażenie od Rajdu i jego przebiegu. Cudowna, doskonała organizacja, wszystko gra jak w zegarku, wyśmienity nastrój, rodzinne stosunki, patriotyczne podniesienie, radosne spotkania na trasie, unikalny klimat psychologiczny, mnóstwo wdzięcznej, kochającej Polonii, która nas bardzo serdecznie wita w krajach przebywania.
Jestem w grupie „pomarańczowych”, a więc mamy zadanie osłaniać tyły i wspierać zaplanowaną harmonię ruchu. Wesoła to praca!
Nie mieliśmy żadnych obaw będąc na terenach Rosji. Bo, wie pan, jak człowiek się boi, to sam sobie przyciąga niebezpieczeństwo. Dla mnie Rajd stał się zasobem hartowania ciała i ducha. Byliśmy pięć dni z rzędu pod ulewnym deszczem na terenach Białorusi i Rosji – a taka próba sił jest naprawdę dopingująca.
Dziś, po przekroczeniu granicy na Ukrainę, wstąpiliśmy w strefę wspaniałej pogody słonecznej. No i na duszy stało jaśniej”.
W tradycyjnej uroczystej Mszy Świętej razem z duchowieństwem i rajdowcami wzięli udział pracownicy Ambasady RP na Ukrainie z Konsulem Generalnym Rafałem Wolskim na czele, liczni przedstawiciele organizacji polonijnych Kijowa. Piękną, przejmującą homilię w blasku płomieni stu pochodni wygłosił ks. dr Wiesław Pęski SAC.
Po uroczystościach, w mrocznych ciemnościach nocnego lasu, pod troskliwą opieką Ambasady, wszystkim potrzebującym zapewniono komfortowy powrót do stolicy.
Eugeniusz GOŁYBARD