W ciągu całego roku w Polsce odbywają się różne programy dla cudzoziemców, w ramach których Polacy dzielą się doświadczeniem odniesienia sukcesu w różnych dziedzinach. Jeden z takich programów to „Wizyty studyjne do Gdyni”. W końcu 2014 roku w tym programie wzięła udział studentka ostatniego roku Uniwersytetu Narodowego w Krzywym Rogu, literatka, prezenterka w telewizji regionalnej Iryna Roik, która poniżej podzieliła się wrażeniami z przedsięwzięcia.
Mając dobre, moim zdaniem, przyzwyczajenie - co tydzień przeglądać różne strony internetowe, szukając możliwości dla samorealizacji, w sierpniu natrafiłam na propozycję spędzenia dziesięciu dni w sercu okrętownictwa w ramach programu „Wizyty studyjne do Gdyni”.
Wypełniwszy ankietę za tydzień otrzymałam zadanie, po wykonaniu którego przeszłam do drugiej tury. Według danych organizatorów chętnych do udziału w projekcie był blisko półtora tysiąca, lecz tylko 12 uczestnikom z Ukrainy, Białorusi i Mołdowy poszczęściło się przejść testowanie.
Jechałam tam, z pewnymi obawami (aczkolwiek nie boję się ani nowych ludzi, ani nowych miejsc), lecz wszystko złożyło się jak najlepiej – uczestnicy, chociaż różnego wieku, jednak znaleźć wspólny język dało się bardzo łatwo. Chyba dlatego, że łączyła nas maksyma: wszyscy jesteśmy - aktywni, bezpośredni, dynamiczni i pragniemy zmian, przede wszystkim dla swoich krajów i miast, w których mieszkamy.
Autorka relacji Iryna Roik (P)
Nie mieliśmy żadnych problemów z pobytem. Organizatorzy zatroszczyli się o wszystkich niuansach, które mogłyby skomplikować nasze życie (pobyt, wyżywienie i przejazd opłacali w całości). Toteż w pełni skupiliśmy się na niezwykle nasyconym programie „Wizyt studyjnych”, który ułożono bardzo rozsądnie. Były spotkania oficjalne, kulturalne i te „prosto dla serca i duszy”, wędrówki dalekie i bliskie (udało nam się zobaczyć Gdynię, Gdańsk, Warszawę, Kraków i Malbork).
To był czas, spędzony z wielką korzyścią. Absolutnie wszystkie spotkania umożliwiały porównanie systemów ukraińskiego i polskiego (ekonomicznego, politycznego… transportowego), stosunek państwa do obywateli, działalność mediów etc. Można było - po pierwsze, dowiedzieć się o krajach-sąsiadach, po drugie, nabyć unikatowych doświadczeń z obcowania z fachowcami swojej sprawy i po trzecie, po prosto poznać kraj, jego obyczaje, zobaczyć znakomite miejsca, spróbować tradycyjnych dań.
Lecz jeszcze przed głębszym zanurzeniem się w polskie środowisko, odczułam Polaków jako naród ze swoją swoistą mentalnością, bardzo zresztą bliską do ukraińskiej. Przekonałam się, że to ludzie, którzy zawsze pragną do czegoś większego i potrafią osiągać ten poziom życia, na który zasługują; to towarzysze i bracia, dopóki nie zaczyna im zależeć na bardzo zasadniczych rzeczach; to ludzie, którzy cenią swoją historię i teraźniejszość i pragną podzielić się doświadczeniem budowy nowego państwa.
Doskonałym przykładem tej wymiany doświadczeń są właśnie „Wizyty studyjne do Gdyni”, w ramach których naocznie dostrzegaliśmy przemiany, które odbyły się w Polsce za ostatnie dwadzieścia lat. Zapewne, podobne praktyki powinny odbywać się tak, jak rozmowa między dorosłym pokoleniem i dziećmi, dla wymiany doświadczeń i przestrogą od błędów.
Iryna ROIK