Dziś: środa,
04 grudnia 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2014
25 lat w służbie odrodzeniu języka polskiego na Wschodzie


Rozmowa z Prezesem Fundacji Pomocy Szkołom Polskim na Wschodzie im. Tadeusza Goniewicza, Panem Józefem Adamskim

W tym roku mija 25 lat formalnej działalności Fundacji Pomocy Szkołom Polskim na Wschodzie im. Tadeusza Goniewicza, której założycielem i prezesem od początku istnienia jest pan Józef Adamski. Witamy Pana bardzo serdecznie z racji tak pięknego jubileuszu chciałybyśmy Panu zadać kilka pytań.

Redakcja - Jak z perspektywy dwudziestu pięciu lat ocenia Pan rezultaty działalności Fundacji?

Józef Adamski - Rezultaty działalności Fundacji to ogromne moje zadowolenie i wielkie szczęście. Świadomość, że dzieci na Wschodzie uczyły się z naszych podręczników przez kilkanaście lat, to największa nagroda. To miało sens. Zaufało mi tysiące ludzi, którzy wspierali nas materialnie, abyśmy mogli realizować trudne i liczne zadania W tak trudnych warunkach wielkie otwarcie społeczeństwa na Polaków na Wschodzie dodawało sił i energii do pracy. W ten sposób powstały unikalne podręczniki do nauczania języka polskiego wraz z ćwiczeniami i metodyką dla pierwszych czterech klas.

W organizacji wypoczynku dzieci polskich ze Wschodu nikt nie odmawiał pomocy: zakłady pracy, parafie, wojsko, szkoły, włączały się w nasze działania. Dostawaliśmy całe duże ilości wyposażenia dla szkół, ośrodków polskich itp. Organizowaliśmy kolonie w czterdziestu dwóch miejscowościach Lubelszczyzny. Tysiące dzieci korzystało z letniego wypoczynku, dzięki któremu mogły poznać ojczyznę swoich przodków, uczyć się języka polskiego i obcować z kulturą polską.

Red. - Co skłoniło Pana do pomocy Polakom na Wchodzie?

J. A. – Byłem szczęściarzem, uczyli mnie profesorowie wygnani z Kresów Wschodnich. Oni kochali Kresy i przelewali tę miłość na nas – uczniów i studentów.

Red. - Wiemy, że początki Pańskiej działalności związane były z Litwą. Dlaczego Polacy na Wileńszczyźnie byli pierwszymi adresatami Pańskich działań?

J. A. – Po raz pierwszy zetknąłem się z nimi podczas koncertu zespołu „Wilia” w Lublinie. „Nocne Polaków rozmowy” z członkami zespołu zainspirowały mnie do działania i pozwoliły na nawiązanie kontaktów z tamtejszymi szkołami.


Biblioteka Obwodowa w Żytomierzu - grupa słuchaczy po wykładzie Józefa Adamskiego (listopad 2014 r.)

Red. - W jaki sposób udało się Panu prowadzić działalność w tak wielu krajach?

J. A. – Trafiłem w sentymentalizm Polaków, wszyscy chcieli pomagać. Garnęło się do mnie tysiące ludzi z całego świata. Organizowaliśmy setki imprez, koncertów, występów artystycznych Europie, USA, Kanadzie i Australii. Działania te sprawiły, że pośród Polonii zachodniej staliśmy się rozpoznawalni, ludzie chętnie wspomagali nas datkami finansowymi, przez co mogliśmy wzbogacać formy niesionej pomocy.

Red. - Które z dokonań Fundacji uważa Pan za najważniejsze?

J. A. – Za najważniejsze uważam wprowadzenie 180 tysięcy kompletów naszego elementarza dr Heleny Meterowej pt. „Czytam po polsku” w środowisko Polaków, co dało szansę nauczania języka polskiego od 1 września 1990 r. na Wschodzie. Musiałem używać różnych forteli i wybiegów, aby udało się przemycić, podręczniki i albumy o Polsce przez granicę do wszystkich krajów byłego Związku Radzieckiego. Dodam, że w okresie letniej działalności Fundacji przerzuciłem na Wschód ogółem 3,2 miliony egzemplarzy podręczników i czasopism o ogólnej masie ponad 1.100 ton.


Kapliczka cmentarna w Sławucie na Ukrainie odnowiona dzięki pomocy finansowej Fundacji im. T. Noniewicza

Red. - Jak po dwudziestu pięciu latach przedstawiają się potrzeby Polaków na Wschodzie?

J. A. – Potrzeby Polaków zmieniają się, zaczynaliśmy od abecadła… Teraz niezbędna jest także pomoc metodyczna na znacznie wyższym poziomie.

Red. - Który z krajów, według pańskiej wiedzy, potrzebuje obecnie największej pomocy?

J. A. – Ze względu na zaistniałą sytuację polityczną na Ukrainie, język polski staje się tam coraz bardziej popularny. W związku z tym rodzą się nowe potrzeby: zwiększa się grono osób chcących się uczyć języka polskiego i zainteresowanych polską kulturą. A to wymaga natychmiastowych, zdecydowanych i odważnych działań administracji polskiej. Nieustannie pomocy potrzebują Polacy na Białorusi.

Red. - Na jakich płaszczyznach Fundacja może uzupełniać i wspomagać działania państwa?

J. A. Fundacja, jeszcze do niedawna, mogła pomóc w wielu dziedzinach, realizując potrzeby niemal natychmiastowo. Wyższość inicjatyw społecznych polega na tym, że one wypełniają luki wspomagając uczniów i ośrodki nauczania języka polskiego na Wschodzie. Takie działania wymagają wsparcia materialnego, podczas gdy Fundacja T. Goniewicza nie otrzymuje od trzynastu lat żadnej pomocy od Polski.


Sztandar podarowany przez Fundację im. T. Goniewicza dla Społecznej Szkoły Polskiej im. Karoliny Lanckorońskiej w Nowym Rozdole

Red. - Jest Pan autorem kolejnej książki podsumowującej 35 lat Pańskiej pracy na Wschodzie.

J. A. – To jest moja piąta książka zawierająca osobiste wspomnienia, swoiste podsumowanie mojego dorobku oraz wkładu Fundacji. Ta książka to wstęp do badań, zaś instytucje i osoby zainteresowane tą tematyką mogą dzięki niej bliżej poznać problematykę kresowych Polaków. Wierzę, że moja książka stanie się wkładem i przyczynkiem do badania dziejów odrodzenia języka polskiego na Wschodzie.

Red. - Imponującym dorobkiem Fundacji jest działalność wydawnicza. Które z wydawnictw uważa Pan za najważniejsze i najbardziej potrzebne?

J. A. – Naszym największym osiągnięciem jest nasz pierwszy elementarz z ćwiczeniami i nagraniami, wydane liczne podręczniki, pozycje z zakresu polskiej kultury kresowej, kalendarze, czasopisma jak np.: „Ziemia Lidzka”, „Rota”, „Echa Polesia”. O ile kwartalnik „Rota” stał się unikalnym czasopismem Polaków w 54 krajach świata i był swoistym niekwestionowanym sukcesem, o tyle jego zniszczenie było dla mnie bolesną i największą tragedią.


Jeden z zespołów ze Społecznej Szkoły Polskiej w Nowym Rozdole ubrany w stroje sprezentowane przez Fundację im. T. Goniewicza. Zespół swą obecnością i występami sprawił miłą niespodziankę przyjeżdżając do Lublina na Złoty Jubileusz zaślubin Krystyny i Józefa Adamskich

Red. - Jakie ścieżki działalności widzi Pan dla Fundacji w najbliższym czasie?

J. A. – Byliśmy prekursorami działań niosących pomoc Polakom na Wschodzie, ale z biegiem lat zapał darczyńców ustawał i zaczęliśmy zmagać się z wieloma problemami. Niestety, Państwo Polskie, które przejęło inicjatywę, mającą na celu pomoc Polakom na Kresach, nie wspomaga działań Fundacji. W związku z tym preferowane przez nas formy pracy stają się niemożliwe do realizowania. Pozostaje nam selektywna pomoc, bo każda działalność wymaga środków, a my ich nie posiadamy.

Bardzo dziękujemy za rozmowę. Czujemy się zaszczycone spotkaniem z Panem Prezesem, życzymy dużo zdrowia, sił i, mimo licznych przeciwności, energii do dalszych działań.

J. A. Dziękuję bardzo.

Rozmawiały Wiesława KALISTA i Lucyna EJMA
-  nauczycielki języka polskiego na Wschodzie (delegowane przez ORPEG).

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України