Uczniowie Liceum Polonijnego w Sejmie RP
- Rok szkolny 2014/2015 należał niewątpliwie do udanych…
- Świadczą o tym nie tylko wysokie wyniki w nauce i konkursach, ale też liczne działania, które dawały możliwość wszechstronnego rozwoju naszym uczniom i wpływały na „wykuwanie” ich talentów.
W ogólnopolskim Rankingu Liceów Ogólnokształcących Perspektywy 2015 ocenie poddano ponad 2300 liceów, wybierając 500 najlepszych, w których naprawdę warto się uczyć. Po raz kolejny Liceum Polonijne Kolegium św. Stanisława Kostki znalazło się wśród wyróżnionych szkół w Polsce.
W najnowszym rankingu Liceum Polonijne znalazło się na 44 miejscu spośród 100 liceów warszawskich opisanych przez Fundację Edukacyjną „Perspektywy”. Uzyskaliśmy też 74 miejsce w województwie mazowieckim, natomiast w klasyfikacji ogólnopolskiej Liceum Polonijne jest na 350 miejscu spośród ponad 2300 liceów w Polsce.
- Wasze liceum powstało…
- …w roku 1992, kiedy pojawiła się możliwość zakładania w Polsce szkół społecznych i prywatnych. Nasza szkoła została założona przez grono rodziców przy współpracy z domem dziecka w podwarszawskich Pyrach.
Natomiast w roku 1994 nasza placówka odziedziczyła imię, sztandar oraz inne pamiątki po przedwojennym Gimnazjum i Liceum Męskim im. św. Stanisława Kostki, które mieściło się w Warszawie przy ul. Traugutta. Jego wieloletnim dyrektorem był błogosławiony ks. Roman Archutowski - wielki przyjaciel młodzieży, który został zamordowany w obozie koncentracyjnym na Majdanku.
- Warto przypomnieć trochę historię tej przedwojennej szkoły, do etosu której obecnie Państwo, tak często, się odwołujecie.
- W przedwojennym gimnazjum i liceum, założonym w roku 1908 przez hrabiego Zygmunta Wielopolskiego, kształciło się wielu znanych i wybitnych Polaków – takich jak: Witold Gąbrowicz, Stanisław Baliński, ks. Jan Zieja oraz Adam i Tomasz Strzemboszowie. Hrabia Wielopolski uzyskał też zgodę urzędników carskich, aby w jego szkole można było uczyć po polsku.
W tej przedwojennej szkole uczyły się dzieci z rodzin arystokratycznych, ziemiańskich, mieszczańskich oraz chłopskich, wybitnie uzdolnionych, które zdały egzamin wstępny. Mecenasami tych ostatnich byli rodzice zamożnych uczniów.
W roku 1920, kiedy Polska odzyskała niepodległość i do Warszawy przyjechało dużo młodzieży z Kresów, otwarto dla nich internat. My też, niechcący w pewnym sensie, bo nie było to świadome założenie, nawiązaliśmy do tej pięknej tradycji… i też otworzyliśmy w 2003 roku internat dla Polaków ze Wschodu.
Ewa Petrykiewicz, dyrektor Liceum Polonijnego im. Św. Stanisława Kostki w Warszawie
Szkoła istniała i działała jeszcze w czasie wojny, ucząc młodzież w podziemiu i na tajnych kompletach. Swoją działalność zakończyła dopiero w 1944 roku. Po wojnie władze komunistyczne nie pozwoliły na wznowienie jej działalności.
- Wróćmy jednak do waszej historii…
- W roku 2001 musieliśmy opuścić Pyry z różnych zresztą powodów. Przenieśliśmy się do Wilanowa, gdzie w budynkach parafialnych parafii św. Anny były odpowiednie pomieszczenia dydaktyczne oraz dodatkowe, które można było zaadoptować na szkołę, a następnie na internat.
- Uczniami Waszej szkoły była tam młodzież z…
- … z Warszawy z Pyr, która przeniosła się z nami na nowe miejsce. Brakowało natomiast miejscowych kandydatów z terenów Wilanowa. Obok była przecież szkoła państwowa, która dysponowała wolnymi miejscami.
W tej sytuacji należało podjąć jakąś decyzję. Byłam wtedy prezesem Oddziału Warszawskiego Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców i wicedyrektorem szkoły. Zaproponowałam, aby zaprosić do szkoły młodzież polską z Ukrainy i Białorusi.
- Skąd wziął się ten pomysł?
- Wcześniej, w latach dziewięćdziesiątych, pracowałam w Sekretariacie Misyjnym Księży Pallotynów. Często wówczas wyjeżdżałam na Wschód. Kierowałam też wtedy misyjnym czasopismem „Posyłam Was”. Na jego łamach pisałam o odradzaniu się życia religijnego na Wschodzie. Jeździłam i na Białoruś, i na Ukrainę, tam gdzie Pallotyni otwierali swoje placówki. Wszystkie te wyjazdy były bardzo wzruszające. Ze względu na te kontakty i ludzi, których tam spotkałam, pomyślałam o nowym szkolnym programie dla młodzieży zza naszej wschodniej granicy.
Pomysł ten był, jak na owe czasy, bardzo nowatorski. Nie ma dziś żadnych wątpliwości w tym stwierdzeniu. W 2003 roku przyjechała do nas pierwsza grupa 20 uczniów z Białorusi i Ukrainy. A potem z każdym rokiem przybywało ich więcej, tak że szkoła stała się placówką polonijną, chociaż Polacy na Wschodzie (mam tu na myśli Białoruś i Ukrainę) to nie Polonia.
- Jak to wygląda obecnie?
- Dziś mamy już ponad 100 uczniów z 8 krajów. Liczba państw, z których przyjeżdżają uczniowie, zależy u nas od corocznej rekrutacji. Obecnie najwięcej uczniów stanowią młodzi z Ukrainy – około połowy. Są też uczniowie z Białorusi, Mołdawii, Gruzji, Armenii, Federacji Rosyjskiej, Kazachstanu i Uzbekistanu. Mieliśmy też wcześniej uczniów z Kirgistanu i Turkmenistanu.
Wykruszyła się natomiast młodzież z Polski - chociaż bardzo bym chciała, aby razem z uczniami ze wschodu uczyła się młodzież krajowa. Polacy z Polski mogliby przecież mieszkać w naszym internacie. Musiałyby to być jednak dzieci z rodzin świadomie kierujących je do naszego liceum. Zależy nam na młodzieży wychowanej w domu patriotycznie i religijnie, która mogłaby, swoją postawą i zaangażowaniem oraz wiedzą, pomagać młodzieży polskiej ze wschodu.
- Jaka jest specyfika Waszego Liceum?
- Realizujemy w naszej szkole podstawę programową z wymaganych przedmiotów. Nasi uczniowie przyjeżdżają tu, mając słabą znajomość języka polskiego. Przede wszystkim musimy im zapewnić bardzo dużą liczbę rozmaicie realizowanych godzin języka polskiego. Szczególnie trudny jest język polski dla uczniów z Gruzji. Polska gramatyka, składnia i słownictwo sprawiają im dużą trudność. W nauczaniu języka polskiego pomagają też zajęcia dodatkowe, takie jak np. koło teatralne czy koło dziennikarskie.
Nasza młodzież jest bardzo uzdolniona artystycznie, nawet ci, którzy wybierają sobie kierunki ścisłe.
Kładziemy też nacisk na program wyrównawczy z różnych przedmiotów, zwłaszcza z historii Polski, której nie znają. A do matury musimy ich przygotować z historii całościowo, poczynając od początków państwa polskiego.
Zależy nam, aby budzić w nich patriotyzm. Polskę znają tylko ze wspomnień dziadków lub pradziadków. Staramy się więc, aby nasi uczniowie „nauczyli się” Polski, poznali ją i pokochali. Taka jest nasza misja: wspomagać i kształcić Polaków ze Wschodu.
- Jak można trafić do waszego Liceum?
- Do naszej szkoły można się dostać, wysyłając zgłoszenie do sekretariatu szkoły droga mailową. Można wejść na internetową stronę szkoły (http://liceumpolonijne.edu.pl/) gdzie jest m.in. zakładka o rekrutacji dla cudzoziemców. I tam są wymienione dokumenty, jakie trzeba wypełnić. Ważna jest też rekomendacja od miejscowego księdza proboszcza, prezesa organizacji polonijnej czy dyrektora szkoły, ewentualnie z konsulatu. Istotne jest, czy kandydat, kandydatka ma Kartę Polaka. Zdarza się również, że podejmuje u nas naukę młodsze rodzeństwo naszych absolwentów lub młodzież z tej samej miejscowości.
- Jakie przygotowanie i kompetencje wychowawcze posiada Wasza kadra nauczycielska?
- Nasza kadra to dobrzy, profesjonalnie przygotowani nauczyciele poszczególnych przedmiotów, skutecznie uczący. Posiadają też zdecydowane poglądy, jeśli chodzi o kształcenie i wychowywanie patriotyczne młodzieży - w oparciu o wartości chrześcijańskie i katolickie. W internacie również pracują oddani wychowawcy. Zwłaszcza oni muszą być dyspozycyjni, bo w internacie dyżur trwa non stop – i w święta i w niedzielę.
- Jakie kierunki studiów wybierają Wasi absolwenci i jak sobie na nich radzą?
- Nasi absolwenci wybierają sobie przede wszystkim studia na SGGW, SGH, na Politechnice, na Uniwersytecie Warszawskim lub w innych miastach np. w Krakowie, Poznaniu czy Wrocławiu. Są to studia m.in. inżynieryjne, informatyczne, ekonomiczne, a także biologia, biotechnologia, prawo, stosunki międzynarodowe, medycyna, kulturoznawstwo, psychologia itd. Wszyscy chcą tu potem zostać i nie wracać już na Wschód. Szybko też, po skończeniu szkół, podejmują pracę.
Nasza szkoła stwarza tym młodym ludziom dogodne warunki, by się szybko zintegrowali z polskim społeczeństwem i czuli się, jak u siebie.
- Kto Wam pomaga, kto Was finansuje?
- Przez całą dekadę naszej działalności nie doczekaliśmy się żadnego systemowego wsparcia. Szkoła i internat otrzymują wprawdzie subwencję MEN, ale jest ona niewystarczająca. Może być wydatkowana na określone przepisami potrzeby. I tak np. nie może być wydana na wyżywienie, bo w innych internatach w Polsce za posiłki płacą rodzice. Takich jednak pieniędzy rodzice naszych dzieci ze Wschodu nie mają i nie zapłacą, bo większości z nich na to nie stać.
Kraków przykładowo jest w stanie dotować z budżetu miejskiego sprowadzanie ze Wschodu i utrzymanie w internatach uczniów szkół zawodowych, a Warszawa nie była tym nigdy zainteresowana.
Był czas, kiedy Senat RP wspierał szkołę i pokrywał prawie w 100% wyżywienie uczniów. Tak było do 2011 roku. Od kiedy zadania finansowania Polonii przejęło MSZ dostajemy tylko 1/4 tej kwoty.
- Kto jeszcze pomaga Wam finansowo?
- W 2012 roku powołaliśmy przy szkole Fundację „Dla Polonii”, w bardzo trudnym dla szkoły okresie, kiedy Senat nie mógł już wspierać takiej działalności, a MSZ dopiero ustalał kryteria i sposoby podziału środków. Przez cały rok utrzymywaliśmy szkołę tylko z subwencji MEN (absolutnie niewystarczającej) i z wpłat darczyńców na konto Fundacji w ramach Akcji „Witajcie w Domu”. Tę akcję zainicjowała Fundacja, gdyż po to została powołana, aby wspierać szkołę i utrzymanie oraz kształcenie uczniów ze Wschodu. Ten cel ma zapisany w statucie.
Uczniowie Liceum Polonijnego na wycieczce w Toruniu
Utrzymać naszych uczniów możemy w wielkim stopniu dzięki pomocy dobroczyńców, szczególnie tych, którzy objęli mecenat nad wybranymi uczniami. Założeniem idei mecenatu są systematyczne wpłaty dowolnej konkretnej kwoty na kształcenie i utrzymanie wybranego ucznia. Nasi darczyńcy biorą pod opiekę konkretnego ucznia np. dlatego, że ich rodzina pochodzi z Drohobycza na Ukrainie – a nasz uczeń też stamtąd pochodzi. Albo dlatego, że pracują w branży medycznej, a nasz uczeń chce studiować medycynę. Takie są mniej zwykle kryteria wyboru podopiecznego. Mecenas decyduje się na jakąś konkretną sumę i zobowiązuje się do jej systematycznej wpłaty przez pewien okres. Bez tej pomocy szkole byłoby trudno funkcjonować i trwać – chyba, że w przyszłości znajdzie się jakieś nowe rozwiązanie systemowe.
Obecnie Fundacja „Dla Polonii” startuje w konkursach grantowych MSZ. W tym roku otrzymała grant w wysokości 100 tys. zł, co starczyło na półtora miesiąca wyżywienia ponad 100 uczniów. Pozostałe środki musimy pozyskać z innych źródeł, przede wszystkim w ramach mecenatu i od dobroczyńców – ludzi wielkiego serca i dobrej woli. W nowym roku szkolnym będzie ok. 110 uczniów polskiego pochodzenia z ośmiu krajów: Armenii, Białorusi, Gruzji, Kazachstanu, Mołdawii, Rosji, Ukrainy i Uzbekistanu. Więc przed nami kolejny rok wyzwań i walki o zapewnienie uczniom szansy na naukę w naszej szkole i w Polsce. Rozwiązaniem problemów z utrzymaniem uczniów byłaby własna siedziba dla szkoły z własną stołówką i kuchnią. Fundacja podjęła intensywne działania w tym kierunku.
Polacy ze Wschodu mogą być najlepsi na kryzys. Szczególnie w obecnej sytuacji, kiedy tyle osób wyjechało za granice w celach zarobkowych i do Polski już nie wróci, bo ich dzieci zaczynają chodzić tam do szkoły. Koniecznym więc wydaje się zaproszenie do Polski ludzi z krajów byłego ZSRR, którzy przyznają się do polskości i chcieliby tu wrócić. To jest wielka szansa dla Polski.
- Jakie koszty utrzymania uczniów ponosi Wasze Liceum?
- Największy z nich to wynajem pomieszczeń, bo nie mamy własnej siedziby. To są naprawdę duże kwoty. I druga pozycja to wyżywienie - przy dziennej stawce na jednego ucznia 20 zł.
Jedzenie dostarcza nam firma cateringowa, gdyż nie mamy możliwości prowadzenia własnej kuchni. Na jednego ucznia potrzebujemy miesięcznie około 1 tysiąca zł: 600 zł na jedzenie i 400 zł to koszty utrzymania w internacie, zajęcia wyrównawcze.
- Czego więc, poza zdrowiem i kasą, można Państwu życzyć…?
- … rozwiązania problemu z własną siedzibą dla szkoły. Po wielu nieudanych poszukiwaniach odpowiedniego obiektu, doszliśmy do wniosku, że łatwiej nam będzie starać się o działkę i wybudować szkołę z internatem. Utwierdziły mnie w tym przekonaniu słowa św. Maksymiliana Kolbego wypowiedziane do współbraci: „Ponieważ niczego nie mamy, dlatego zaczynamy budować”.
- Co jeszcze?
- Pamiętamy też ciągle o życzeniu Ojca Świętego Jana Pawła II, aby dbać o Polaków na Wschodzie. On sam bardzo o nich pamiętał. W swoich licznych wystąpieniach mocno akcentował dziedzictwo kulturowe, które nas z nimi łączy. Ze względu też na nie, chcemy wyrazić naszą solidarność z rodakami i ich potomkami, którzy zostali tam wywiezieni. Oni chyba w najlepszych snach nie mogli sobie wyobrazić, że ich wnuki przyjadą do Polski i że będą się tu uczyć, a potem studiować i mieszkać.
To przede wszystkim z nimi, z naszymi rodakami zza wschodniej granicy, powinniśmy być najpierw solidarni. Dziś najbardziej naszej pomocy potrzebują rodacy z Ukrainy oraz Polacy z Kazachstanu, którzy nie mają wielkich szans na szybki powrót do ojczyzny. I tu właśnie potrzebne jest wsparciem systemowe. To jest wyraz naszej solidarności, do której jesteśmy w pierwszej kolejności wezwani. Dopiero potem możemy zająć się innymi uchodźcami. Jeżeli ze swoimi rodakami nie będziemy solidarni, to będzie bardzo źle o nas świadczyć.
Rozmawiał Leszek WĄTRÓBSKI
***
Konto Fundacji:
FUNDACJA „DLA POLONII”, ul. Waіuszewska 48, 03-005 Warszawa
Bank PEKAO S. A. ul. Jasna 1, Warszawa
IBAN PL 86 1240 6175 1111 0010 4598 7860 (konto zіotуwkowe)
SWIFT: PKOPPLPW
Konto dolarowe: Nr 89 1240 6175 1787 0010 5894 0269
IBAN PL
SWIFT: PKOPPLPW