Dziś: sobota,
23 listopada 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2015
Noworoczne wspomnienia
24 grudnia 1990 r. ukazał się pierwszy numer „Gazety Lwowskiej”

Nie możemy jej już czytać, a pierwsza Redaktor Naczelna, śp. Bożena Rafalska, patrzy na nas z Nieba. Należy jednak pamiętać, że był to początek prasy polskiej na Ukrainie (wówczas jeszcze w składzie Związku Sowieckiego; Ukraina stała się państwem niepodległym w roku 1991).

Pismo stało się organem prasowym założonego wcześniej Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej. To było ważne wydarzenie i należy o nim wspomnieć. W obecnej redakcji „Kuriera Galicyjskiego” są osoby, wcześniej związane z „Gazetą Lwowską” – Maria Basza, Konstanty Czawaga, Jurij Smirnow i Krzysztof Szymański. Nie wszyscy redaktorzy pracowali w „GL” w chwili jej powstania, ale od bardzo wielu lat pracują w dziennikarstwie polskim na Ukrainie – chwała Im za to!

Przyszłam do redakcji „Gazety Lwowskiej” w lipcu 1995 r., tuż po ukończeniu studiów na filologii polskiej KUL. We wrześniu zostałam dziennikarzem etatowym. Pamiętam swoją pierwszą delegację (jeszcze jako stażystki), w którą jechałam ze śp. Tomaszem Markiem Leoniukiem, wówczas Konsulem Generalnym RP we Lwowie oraz śp. Ministrem Andrzejem Przewoźnikiem, Sekretarzem Generalnym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Pierwszy zmarł w wieku 38 lat na zawał serca, drugi zginął w katastrofie smoleńskiej…

Pierwsze wyjazdy i spotkania Polakami na Ziemi Lwowskiej (i nie tylko) były dowodem na to, jak bardzo ludzie tęsknią za polskością i polskim słowem. Śp. Bożena Rafalska wiedziała, jak się prowadzi pismo, ponieważ wcześniej pracowała w Wilnie w „Czerwonym Sztandarze” (obecnie „Kurier Wileński”). Z czasem nasze drogi się rozeszły i śp. Bożena powołała tytuł „Lwowskie Spotkania”. Nie będę tu pisała o chwilach złych i trudnych, roztrząsała, dlaczego tak się stało. Nadszedł moment, kiedy to ja musiałam tą gazetą pokierować.

Do zadań, które wspominam najcieplej, należały przygotowania materiałów z pielgrzymki św. Jana Pawła II na Ukrainę oraz przygotowanie reportażu z ponownego otwarcia Cmentarza Orląt. Numery „Gazety Lwowskiej”, poświęcone tym wydarzeniom, rozeszły się, jak ciepłe bułki. Mam nadzieję, że wielu Czytelników te numery ma – dla całego zespołu jest to również piękna pamiątka.

W tamtych latach staraliśmy się też pisać o wszystkich problemach, które dotykają Kościół Rzymskokatolicki na Ukrainie. Poznałam ks. Witolda Józefa Kowalowa, pracującego w Ostrogu na Wołyniu, z którym mam kontakt do dziś. Pamiętam łzy radości ludzi, mogących wejść do kościoła po tym, jak przez kilkadziesiąt lat był magazynem, klubem czy salą kinową. Pamiętam też Panią Halinę Makowską, która strajkowała w kościele św. Marii Magdaleny… Modlę się, żeby świątynia została ostatecznie oddana wiernym…

Czas mijał, zmieniali się Prezydenci Polski i Ukrainy, a także Prezesi Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, która udzielała „Gazecie Lwowskiej” wsparcia finansowego. Drukarnia w Przemyślu zmieniła się na zakład poligraficzny w Stalowej Woli. Potem nadeszła pora na drukarnię „Wysokiego Zamku”. Ponad 8 lat temu w redakcji „Gazety Lwowskiej” pojawił się redaktor Mirosław Rowicki, który miał pomysł na wydawanie dodatku do „GL”. Ów dodatek jest dziś samodzielnym i prężnie rozwijającym się pismem „Kurier Galicyjski”, z którym staram się współpracować – nie ma mnie już we Lwowie…

Wspominając śp. Bożenę Rafalską, pomyślmy również o innych osobach, które pracowały w redakcji – zwłaszcza o Barbarze i Emilu Legowiczach. Pomyślmy ciepło o ludziach, którzy 25 lat temu z entuzjazmem zabrali się do pracy w gazecie, która się odrodziła po 1944 r. (należy pamiętać, że tytuł „Gazeta Lwowska” jest najstarszym polskim tytułem prasowym, albowiem zaczął się ukazywać w roku 1811). Były chwile wzniosłe i trudne, były radości i smutki, ale na pewno było warto tworzyć pismo, integrujące Polaków na Ziemi Lwowskiej, a także piszące o dobrych, nieraz trudnych sprawach, związanych z dialogiem polsko-ukraińskim.

Tytuł „Gazeta Lwowska” już się nie ukazuje. Pozostała pamięć. Wiem, że konsul RP we Lwowie, Pan Marcin Zieniewicz zajął się kompletacją roczników tego pisma. To piękne i ważne. Jest to bowiem historia nie tylko Polaków we Lwowie i na Ziemi Lwowskiej, ale też prasy „polonijnej”, czyli ukazującej się poza Polską w języku polskim.

Pozdrawiam więc dawny Zespół Redakcyjny „Gazety Lwowskiej” i jej Czytelników, życząc wszelkiej pomyślności i radości ze współpracy z jej godnym następcą – „Kurierem Galicyjskim”.

Irena KULESZA (z domu Masalska)

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України