Dziś: czwartek,
21 listopada 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2016
Korczak w Mikołajewie
Tragedia nie wymyślona

Spektakl literacko-muzyczny „Tragedia, której pozwolono się zdarzyć“, wystawiony przez studio teatralne Stowarzyszenia Kultury Żydowskiej w mieście Mikołajów stał się wyjątkowym zdarzeniem w kulturalnym i społecznym życiu miasta. Inscenizacja, zrealizowana przez reżysera Aleksieja Pawliszczewa odtworzyła jedną z najboleśniejszych stronic Holokaustu.

W II wojnie światowej ofiarami ludobójstwa stały się setki tysięcy Żydów z różnych krajów Europy. Jednym z nich był lekarz, pisarz i pedagog Henryk Goldszmit Hirsz, który zapisał się w historii pod imieniem Janusz Korczak.

Pamięć o nim uwieczniono w pomnikach i tablicach, jego życie i twórczość zainspirowały stworzenie najróżniejszych utworów. Wśród nich jest poemat „Kadisz” Aleksandra Galicza, który posłużył za osnowę spektaklu. „Tragedia, której pozwolono się zdarzyć“, opowiadająca prawdę o wojnie i ludziach, skazanych na zagładę na tle prześladowań etnicznych, przeniknięta jest ideami humanizmu i jej pierwszy monolog głównego bohatera zaczyna od słów: „Ja nikomu nie życzę zła, nie potrafię, nie wiem jak się to robi”. Taki wpis znajdował się w dzienniku, który Korczak prowadził w ostatnie miesiące życia, rozmyślając o tym co się wokół dzieje, o tej wielkiej niewiadomej dnia jutrzejszego i o tym, „jak szybko przemknęły lata”.

Henryk Goldszmit urodził się i żył w Warszawie. Już we wczesnym dzieciństwie marzył o powszechnej równości, wtedy, gdy jemu, dziecku z inteligentnej i zamożnej rodziny, nie pozwalano bawić się z dziećmi ulicy, głodnymi i obdartymi.

Później powie on, że marzenie - to program życia - i poświęci je unieszczęśliwionym dzieciom. Swoje przekonania, idee, nowatorskie metody pracy, oparte na zasadzie „zreformować świat - to znaczy zreformować wychowanie” wcielał on w życie, próbował urealnić. Przedstawiał w pracach pedagogicznych i literaturze pięknej. Dom Sierot, w którym funkcjonował system samorządu dziecięcego, gdzie prym wodziły prawo, sprawiedliwość i szacunek do osobowości stał się nowym typem pracy wychowawczej. Korczak i jego podopieczni żarliwie opowiadali słuchaczom o swoim rodzimym domu, o niezwykłych świętach - „pierwszego śniegu” i „najkrótszego dnia”, o koleżeńskim sądzie z kodeksem przebaczania, o wybieralnym dziecięcym Sejmie i gazecie - jedynej na świecie, stworzonej przez dzieci dla dzieci i o wielu jeszcze innych rzeczach - radosnych i jasnych.

Potem nadeszły dni terroru i zgrozy. 1 września 1939 roku wybuchła wojna. Po upływie roku wychowanków sierocińca przenieśli do warszawskiego getta. Korczak, ze swoją humanistyczną pedagogiką, głębokim poczuciem praworządności, wyczulonym pożądaniem troski o ludzi z bólem postrzegał jak dziecięcą papierową łódeczkę, stratowały buciska żołdaków.

Trudno było mu pogodzić się ze śmiercią dozorcy schroniska Piotra Zalewskiego, zabitego za to, że „on Polak a pieścił się z żydowskimi dziećmi“. Z całych sił starał się zachować w sierocińcu spokojną przedwojenną aurę i kontynuował swoją działalność. W getcie, w nieludzkich warunkach bytowania i stałego zagrożenia przeprowadzano zajęcia, posiedzenia, odbywały się próby wystawienia sztuki-baśni.

Korczak był znanym pedagogiem, doskonałym pediatrą, autorem książek, którymi się zachwycano, aczkolwiek nie mógł być cudotwórcą.

W sierpniu 1942 roku, w czasie tak zwanej „wielkiej akcji”, znaczącej likwidację getta, dzieciom i wychowawcom schroniska polecono przybyć na plac przed Dworcem Gdańskim, z którego codziennie wysyłano zestawy pociągów – „prosto do raju”!

К поезду - к чугунному парому
Я веду детей, как на урок.
Надо вдоль вагонов по перрону,
Вдоль, а мы шагаем - поперек!

Ostatni pochód Domu Sierot stał się legendą. Kolumną, z chorążym, bez krzyku i łez - z taką godnością, rzucając wyzwanie nazistom, na Umschlagplatz nikt jeszcze nie przychodził. Życie Starego Doktora i dzieci oberwało się w komorze gazowej obozu śmierci Treblinka, a głosy brzmią nadal.

Пусть мы дымом истаем над адовым пеклом,
Пусть тела превратятся в горячую лаву -
Но дождем, но травою, но ветром, но пеплом
Мы вернемся, вернемся, вернемся в Варшаву!..

Kierownik Studium Teatralnego - Aleksiej Pawłyszczew zaznacza, że stworzenie spektaklu poprzedzał szeroko zakrojony proces przygotowawczy. Sceniczną wersję poetyckiego requiem dopełniły fakty historyczne, materiały filmowe, cytaty Janusza Korczaka. Powstało ekscytujące i przejmujące widowisko.

Kadisz - modlitwa za zmarłych czytana przez aktorów - rozbrzmiewała w absolutnej ciszy. Grały skrzypce, refren - powtarzający się znów i znów. Rozlegało się lakoniczne pytanie, skierowane do naszej pamięci i uczuć. „Wiecie o tym?.

My jesteśmy zobowiązani wiedzieć i pamiętać co pozwoliło faszystowskim Niemcom rozpętać drugą wojnę światową, która zaczęła się od napaści na Polskę. Pamiętać o obozach śmierci i warszawskim getcie - największym na okupowanych terenach. Pamięć o ofiarach Holocaustu - Katostrofy - Szoa nie wygasła. I to jest ważne, ponieważ przyszłość świata leży teraz w płaszczyźnie naszego osobistego przykładu.

Przedstawienie odbyło się w ramach wszechukraińskiej akcji „Sześć milionów serc“, w której wzięli udział zastępca przewodniczącego Mikołajewskiej Obwodowej Administracji Państwowej Oksana Janyszewska, kierownik Obwodowego Departamentu Kultury Michaił Dymitrow, prezes Zarządu Rady Stowarzyszeń Narodowościowych  Lolita Kajmarazowa, prezes Wspólnoty Żydowskiej Obwodu Michaił Goldenberg, prezes Stowarzyszenie Polaków w Mikołajowie  Elżbieta Sielańska oraz przedstawiciele innych zrzeszeń społecznych, którym nieobojętną jest jedna z zasad postępowania Janusza Korczaka, który przekonywał -  „Jesteśmy braćmi jednej Ziemi...jedno słońce nam przyświeca”. 

Natalia SMIRNOWA

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України