Towarzysząca bolszewickiej agresji prymitywna propaganda, mająca wsączyć w tych „których dręczy głód” nienawiść do „panów”, nie odniosła zamierzonego skutku. Reprodukcja bolszewickiego plakatu propagandowego, 1920. „Oto czym kończą się pańskie pomysł”, „Niech żyje sowiecka Polska” (na fladze)
Bitwa warszawska 1920 zajmuje poczesne miejsce w dziejach ludzkości - uratowała Europę przed rozlewem bolszewickiego barbarzyństwa. Analogicznie do Odsieczy Wiedeńskiej 1683, kiedy to polskie rycerstwo pod wodzą króla Jana III Sobieskiego uniemożliwiło armii Imperium Osmańskiego nawracanie ogniem i mieczem chrześcijańskich Europejczyków na islam, także w sierpniu 1920 roku to Polakom przyszło bohatersko zażegnać kolejne śmiertelne zagrożenie dla chrześcijaństwa. Dzięki rozgromieniu wówczas bolszewików Polska ugruntowała dla siebie chlubne miano przedmurza chrześcijaństwa, jakim już w XV wieku nazywano Rzeczpospolitą Obojga Narodów za zasługi w wojnach z Tatarami i Turkami.
Towarzysząca bolszewickiej agresji prymitywna propaganda, mająca wsączyć w tych „których dręczy głód” nienawiść do „panów”, nie odniosła zamierzonego skutku. Bogobojny polski lud potraktował marsz czerwonoarmistów z jego „wyzwolicielskimi” hasłami niczym agresję hord Czyngis Chana i masowo zgłaszał się w szeregi Wojska Polskiego, aby obronić dopiero co odzyskaną i jakże upragnioną niepodległość. Wśród ochotników byli przedstawiciele wszystkich warstw społecznych o pełnej gamie wiekowej; duży odsetek stanowili kilkunastoletni chłopcy, którzy „poprawiając” swoje metryki zostawali żołnierzami gotowymi też oddać życie w ofierze dla Boga, Honoru i Ojczyzny. Takiej gremialności, motywacji i poświęcenia obywateli „pańskiej Polski” nie przewidzieli bolszewicy - przegrali ze słabszymi militarnie lecz silniejszymi moralnie bitwę, która nie bez pewnej metafizycznej słuszności bywa nazywana Cudem nad Wisłą.
Józef Piłsudski, od 19 marca 1920 posiadający unikatowy stopień wojskowy Pierwszego Marszałka Polski, rozważał w nocy z 5 na 6 sierpnia 1920 roku w Belwederze operacyjne warianty rozegrania bitwy o Warszawę. Wśród osób analizujących sytuację znajdowali się: szef Sztabu Generalnego gen. Tadeusz Rozwadowski i przedstawiciel francuskiej misji wojskowej gen. Maxime Weygand. Wstępnie przyjęto, aby częścią sił zatrzymać uderzenie rosyjskie przed Warszawą, a na prawym skrzydle odtworzyć odwody operacyjne i uderzyć nimi na południową flankę przeciwnika. Nad ranem marszałek Piłsudski wybrał ostatecznie rejon koncentracji wojsk do przeciwuderzenia. W odróżnieniu od koncepcji generałów Rozwadowskiego i Weyganda, którzy preferowali koncentrację bliżej Warszawy i płytki, mniej ryzykowny manewr oskrzydlający z możliwością pogłębienia obrony na kierunku stolicy, Marszałek zdecydował przesunąć grupę uderzeniową na południe, poza linię rzeki Wieprz i wykonać głęboki manewr nie tylko na skrzydła rosyjskiego Frontu Zachodniego, ale także na jego tyły. 6 sierpnia po południu został wydany rozkaz nr 8358/III, który uruchamiał realizację planu operacji.
12 sierpnia Józef Piłsudski opuścił Warszawę i udał się do Kwatery Głównej w Puławach. Przed wyjazdem złożył na ręce premiera Wincentego Witosa dymisję z funkcji Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza. Była to reakcja na sugestie oponentów politycznych Piłsudskiego, że skoro rozmowy pokojowe z bolszewikami nic nie dały, to Polska musi pozyskać pomoc krajów Ententy, jakie - i owszem - udzielą jej, ale pod warunkiem odejścia Marszałka. Mądry i odpowiedzialny premier – Wincenty Witos - dymisji tej na szczęście nie przyjął.
W przebiegu bitwy warszawskiej wyróżniły się wyraźnie trzy kompleksy wydarzeń: bój na przedmościu warszawskim, walki nad Wkrą i manewr znad Wieprza.
13 sierpnia (pierwszego dnia bitwy) nastąpiło z kierunku północno - wschodniego gwałtowne natarcie dwóch rosyjskich związków taktycznych: jednej dywizji z 3 Armii Łazarewicza i jednej z 16 Armii Sołłohuba. Kierując się na Warszawę dywizje te przełamały obronę 11 Dywizji pułkownika Bolesława Jaźwińskiego i zdobyły Radzymin. Następnie jedna z nich ruszyła na Pragę, a druga skręciła w prawo - na Nieporęt i Jabłonną. Rozpoczęła się dramatyczna walka pod Radzyminem, niekiedy mylnie uznawana za całą bitwę warszawską. Niepowodzenia skłoniły dowódcę polskiego Frontu Północnego do zdecydowania o wcześniejszym rozpoczęciu działań zaczepnych przez 5 Armię generała Sikorskiego z obszaru Modlina, by tym samym odciążyć 1 Armię osłaniającą Warszawę.
14 sierpnia zacięte walki wywiązały się już wzdłuż wschodnich i południowo - wschodnich umocnień przedmościa warszawskiego na odcinku od Wiązowny po rejon Radzymina. Siły polskie stawiały wszędzie twardy opór i nacierające wojska rosyjskie nie uzyskały poważniejszych sukcesów.
Polski plakat propagandowy, przedstawiający Lwa Trockiego – lipiec 1920
15 sierpnia koncentryczne natarcie odwodowych dywizji polskich (10 Dywizji generała Żeligowskiego i 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej generała Jana Rządkowskiego), po całodziennych zażartych bojach przyniosło duży sukces. Odzyskany został Radzymin i polskie oddziały wróciły na pozycje utracone przed dwoma dniami. 16 sierpnia na liniach bojowych przedmościa warszawskiego toczyły się nadal intensywne walki, ale sytuacja wojsk polskich ulegała częściowej poprawie. W strefie Modlina działania zbrojne początkowo nie dawały również wyraźnego rozstrzygnięcia. 5 Armia generała Sikorskiego, która na rozkaz dowódcy Frontu Północnego przeszła 14 sierpnia do natarcia w kierunku Nasielska, czyniła postępy. Były to jednak sukcesy o znaczeniu lokalnym. Dopiero w dwa dni później, czyli 16 sierpnia, koncentryczne uderzenie armii Sikorskiego, wyprowadzone z południowo-wschodnich fortów Modlina i znad Wkry, doprowadziło do opanowania Nasielska. Umożliwiło to kontynuowanie pomyślnych działań na Serock i Pułtusk.
Niepomyślnie natomiast sytuacja wyglądała na lewym skrzydle frontu polskiego. 4 Armia Szuwajewa i 3 Korpus Kawalerii Gaja, parły na Płock, Włocławek i Brodnicę, a w rejonie Nieszawy rozpoczęły już forsowanie Wisły. Pod wpływem trwożnych wiadomości, które napływały z rejonu Warszawy oraz Włocławka i Brodnicy, naczelny wódz Wojska Polskiego zdecydował się rozpocząć manewr zaczepny znad dolnego Wieprza. 16 sierpnia 1920 rozpoczęło się kontruderzenie. Dywizje grupy uderzeniowej, mające ogromną przewagę nad słabą radziecką grupą mozyrską, ruszyły szerokim frontem, by już w drugim dniu natarcia dotrzeć do szosy Warszawa-Brześć. Rokowało to wyjście na tyły wojsk sowieckich pod Warszawą.
Józef Piłsudski i Edward Rydz-Śmigły – dowódcy polskiej grupy uderzeniowej Frontu Środkowego, sierpień 1920
Prawe skrzydło natarcia osłaniała 3 Dywizja Piechoty Legionów, maszerująca na Włodawę i Brześć. Pod Warszawą wojska sowieckie zostały związane energicznym zwrotem zaczepnym sił polskich przedmościa, wspartych czołgami i oddziałami atakującymi w kierunku na Mińsk Mazowiecki. Postępy uzyskane już w pierwszym dniu natarcia były znaczne.
3 Dywizja Piechoty Legionów zajęła Włodawę, 1 Dywizja Piechoty Legionów odcinek Wisznice-Wohyń, a 21 Dywizja Piechoty Górskiej oraz dywizje wielkopolskie 14 i 16 osiągnęły rubież rzeki Wilgi, zajęły Garwolin i wysunęły patrole pod Wiązowną. 2 Dywizja Piechoty Legionów, przerzucona z zachodniego brzegu Wisły, przejęła rolę odwodu grupy uderzeniowej.
17 sierpnia siły polskie osiągnęły linię Biała Podlaska – Międzyrzec – Siedlce – Kałuszyn - Mińsk Mazowiecki. W tym samym czasie reszta wojsk polskich przeszła do kontrofensywy na całej długości frontu. 5 Armia znad Wkry uderzyła na XV i III Armie bolszewickie. Wskutek braku łączności z dowództwem i zmęczenia żołnierzy, większa część wojsk sowieckich przeszła do chaotycznego odwrotu. Część sił sowieckich - 3 korpus kawalerii Gaj-Chana (dwie dywizje) oraz część 4 i 15 armii (6 dywizji) - nie mogąc się przebić na wschód, 24 sierpnia 1920 roku przekroczyła granicę niemiecką i została internowana na terytorium Prus Wschodnich.
Adam JERSCHYNA