„Każde zasiane przez ciebie ziarno dobroczynności przyniesie ci pożytek”.
(sentencja staroindyjska)
Nasze pismo powoli, ale konsekwentnie wywołuje z cienia imiona i postacie Polaków z plejady godnych, wcześnie niezasłużenie przemilczanych krzewicieli oświaty. Wśród takich luminarzy postać Julii Jaworskiej c. Leonarda zajmuje szczególne miejsce.
Julia J. po obronie pracy doktorskiej (1954 r.)
Julia przyszła na świat w wielodzietnej polskiej rodzinie 25 listopada 1925 roku na Żytomierszczyźnie we wsi Marianówka. Miejsce i czas urodzin zbiegły się z utworzeniem tu Polskiego Rejonu Narodowego, jakiemu bolszewicy nadali imię polskiego rewolucjonisty Juliana Marchlewskiego i na centrum którego wyznaczono miasto Dowbysz.
Ten utworzony woluntarystycznymi metodami dziwoląg administracyjny miał za zadanie pokazać światowej burżuazji (zwłaszcza polskiej) wyższość życia w warunkach władzy sowieckiej. Ponadto, przewidywano, iż rejon ten będzie kuźnią kadry dla przyszłej Polski Radzieckiej. Ze wszystkich zakątków bezkresnej Rosji na Marchlewszczyznę przesiedlono blisko 40 tys. polskich rodzin.
Przybyłym przydzielano parcele ziemi, zaopatrywano w inwentarz, sprzęt rolniczy - skonfiskowany u byłych obszarników. Zakładano polskie szkoły, chaty-czytelnie. Marchlewszyzna uzyskuje wówczas status szczególny. Jednakże, jak pokazało życie starania bolszewików spaliły na panewce. Nie zakorzeniła się na Marchlewszczyźnie kolektywizacja, uprzemysłowienie jak i rewolucja kulturalna.
Samodzielność w myślach i poczynaniach, poczucie tożsamości narodowej i wiara katolicka nie dały się wytrawić ze świadomości zamieszkałych tam Polaków.
W 1922 roku mała Julia poszła do pierwszej klasy szkoły polskojęzycznej, gdzie nauczała się dwa lata. Już wtedy u malutkiej u Julii przejawiły się skłonności do nauczycielstwa, które czasem wypróbowywała na swoich siostrach.
Z nastąpieniem nowego eksperymentu bolszewickiego – ukrainizacji (autorstwa M. Skrypnyka, O. Szumskiego), która nawisła nad ówczesnych życiem kulturalnym kraju, nauczanie w szkołach w rejonach narodowo-kulturalnych przestawiono na język ukraiński.
W drugiej połowie lat trzydziestych następuje kolejny stalinowski zygzak w polityce społecznej – depolonizacja. Proces ten nabiera szczególnego rozpędu po śmierci głównych czelistów – Polaków: F. Dzierżyńskiego (1926 r.) i jego następcy W. Mielżyńskiego w 1934 r. Z mapy politycznej znikają twory narodowo-kulturalne. Polaków, uznawanych za element dywersyjny, masowo deportują z regionów przygranicznych w głąb bezkresnej Rosji.
W gronie nauczycieli języka polskiego i prezesa Polskiego Stowarzyszenia w Kijowie A. Romeyko
I ruszają na Wschód niekończące się łańcuchy wagonów towarowych, pozostawiając za sobą wzdłuż torów mogiły zmarłych od nieludzkich warunków deportacji. Tym, którzy przeżyli dane było zagospodarowywać bezkresne stepy Kazachstanu.
Rodzinę Jaworskich, nie zważając na przynależność ojca do sowieckiej nomenklatury (był przewodniczącym kołchozu), wysiedlają do kazachstańskiego miasteczka Astana (obecnej stolicy Kazachstanu). W te czasy było to malutkie zapadłe miasteczko. Zadomawiać się przyszło praktycznie od zera i w niesamowicie ciężkich warunkach.
Posiadając poniżający status spec-osiedleńców, bez prawa posiadania dowodów tożsamości rodzina Jaworskich została tu zameldowana na stałe. Dopiero w 1938 roku Julia poszła do piątej klasy, tym razem szkoły rosyjskiej, gdzie obowiązkowym był też język kazaski. Zakończenie siedmiolatki zbiegło się z wybuchem wojny. Aby choć trochę pomóc rodzinie wstępuje ona do szkoły pedagogicznej. Jej ojca jako człowieka „niepewnego politycznie” wywożą do kopalni węgla w Karagandzie.
Wojna odbiła się również na nauczaniu Julii: lwią część czasu poświęcano pracy, miast nauce. Po zakończeniu uczelni (z wyróżnieniem!) Julia przystąpiła do pracy pedagogicznej.
Kośćmi milionów represjonowanych wyścielone są potężne przestrzenie Rosji i Kazachstanu. Aczkolwiek ci, którym udało się wyżyć, przetrwali tworząc tam liczne osiedla. Jednak niemało osób represjonowanych pragnęło powrócić w ojczyste strony. Wśród nich była też rodzina Jaworskich.
Lecz powrót taki, w te czasy, był nieprostą sprawą. W specjalnych osiedlach obowiązywały srogie rozporządzenia, instrukcje i dyrektywy organów bezpieczeństwa, ograniczające prawo ludzi do swobodnego przemieszczania się. Na wyjazd trzeba było uzyskać zezwolenie wysokich instancji. Z nadzieją na takie zezwolenie Julia udaje się do Moskwy. Jednakże po długotrwałych błąkaniach po kancelariach urzędów Stalina, Berii i innych katów, nie osiągnąwszy celu wraca do Kazachstanu. Co prawda niebawem, dzięki wsparciu administracji uczelni, otrzymuje pozwolenie na kontynuację edukacji w Uniwersytecie Kijowskim. Wielką pomoc w zaliczeniu na studia okazał wtedy rektor uniwersytetu Bondarczuk W.G.
Zdolna studentka szybko zdobyła przychylność wykładowców. Już na pierwszym roku przystąpiła do pracy naukowej pod kierownictwem akademika Ł.A. Bułachowskiego. Po ukończeniu uniwersytetu otrzymała rekomendację niezbędną dla podjęcia aspirantury (studiów doktoranckich) i obroniła (przed terminem) pracę doktorską, po czym ta młoda uczona – filolog przystąpiła do pierwszej w swym życiu stałej pracy na Uniwersytecie w Ługańsku. Jednakże narodziny syna i inne okoliczności osobiste zmusiły ją do powrotu do Kijowa.
W 1964 roku wygrywa konkurs na obsadzenie Katedry Języka Rosyjskiego Kijowskiego Instytutu Pedagogicznego, gdzie pracuje do dzisiaj.
Pamiętają J. Jaworską jej byli studenci z Kuby, Kongo, Afganistanu, Egiptu, Jemenu oraz innych krajów, których to nauczała języka rosyjskiego.
Dorobek naukowo-dydaktyczny Pani Julii stanowi ponad 100 prac, opublikowanych na Ukrainie i w Polsce.
Szczególne miejsce w swej pracy dydaktycznej poświęca ona kultywowaniu znajomości języka i kultury polskiej na Ukrainie. Niejednokrotnie pomagała konsulatowi polskiemu w organizacji olimpiad języka polskiego – dziewięciokrotnie była przewodniczącą olimpijskich komisji.
Istotnym jest jej wkład do rozbudowy polskich stowarzyszeń kulturalnooświatowych, m.in. w osiedlu Dowbysz, w Marianówce, Baranówce. Wiele wysiłku włożyła dla wprowadzenia języka polskiego do programu nauczania w szkołach Kijowa.
J.Jaworska i jej syn J. Wojciechowski – są szefami-redaktorami poważnych pism specjalistycznych - takich, jak: „Русский язык и литература в учебных заведениях” oraz «Історія в школі».
Ofiarna praca Julii Jaworskiej spotkała się z wysoką oceną. Nagrodzono ją wieloma dyplomami różnej rangi, medalem „За доблестный труд в Великой Отечественной Войне 1941-1945 гг.”, Honorową Odznaką „Zasłużona dla Kultury Polskiej”, dwoma medalami Ministerstwa Edukacji Narodowej RP.
Pani Julia od dawna i po dziś dzień udziela nam cennych porad pedagoga i uczonego, budzących w nas pragnienie wiedzy, potęgujących zamiłowanie do ojczystej mowy i miejsca swego urodzenia.
Adolf KONDRACKI