Józef Kwiatkowski, prezes PMS na Litwie
- Kieruje Pan Stowarzyszeniem Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna” od roku 1993...
- Nasze Stowarzyszenie powołane zostało 11 listopada 1990 roku. Pierwszym prezesem organizacji został Wacław Baranowski, ówczesny dyrektor Szkoły Średniej nr 5 (obecna szkoła im. Joachima Lelewela). Naszym zadaniem jest dzisiaj tworzenie atrakcyjnej, nowoczesnej i konkurencyjnej szkoły polskiej. Pomagamy też i wspieramy starania samorządów w zachowaniu polskich szkół. Występujemy z propozycjami i poszukujemy sposobów na dostarczanie do szkół środków technicznych, szukamy sponsorów, organizujemy imprezy ogólnoszkolne.
Jako organizacja społeczna mamy też możliwość występować przed władzami litewskimi w interesach szkoły polskiej, a także w organizacjach międzynarodowych i w Polsce. Wcześniej naszym głównym zadaniem było odrodzenie szkoły narodowościowej, opartej na języku polskim, ojczystej kulturze i tradycjach narodowych.
- Macierz Polska na Litwie założona została w Wilnie w roku 1919...
-... jako filia warszawskiej. Szybko się jednak usamodzielniła jako Polska Macierz Ziem Wschodnich. I w takiej formie działała do lat trzydziestych XX wieku. Wtedy to sprawami szkolnictwa zajęły się wydziały oświaty.
Po roku 1989, kiedy Litwa stawała się krajem niepodległym i kiedy powstał tu pierwszy Związek Polaków jako stowarzyszenie kulturalno-oświatowe, a prof. Romuald Brazis powołał do życia Stowarzyszenie Naukowców Polaków Litwy, odrodziła się również Polska Macierz Szkolna. A jej głównym celem stała się wówczas przebudowa procesu nauczania.
- W Waszym zjeździe założycielskim udział wzięło ponad 300 delegatów… -… ze szkół rejonu wileńskiego, solecznickiego, trockiego oraz miasta Wilna. Niestety, nie udało się nam jej wtedy zarejestrować. Litewskie ustawy nie pozwalały na rejestracje stowarzyszeń, które działały między wojnami jako organizacje wrogie, za jakie uznawano Polską Macierz Szkolną. Szukaliśmy więc dróg prawnych, aby zarejestrować nasze stowarzyszenie. Trwało to prawie 3 lata. Zdecydowaliśmy zarejestrować naszą organizację jako Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”. Tak też się stało. To był rok 1993.
Naszym głównym kierunkiem działania stała się przebudowa procesu nauczania. Kierunek ten został przyjęty na litewskim zjeździe konferencji nauczycielskiej, obradującym pod hasłem: kierunki przebudowy szkoły litewskiej. A my przedstawiliśmy kierunki przebudowy w szkołach z polskim językiem nauczania. Podobnie uczynili Rosjanie i Żydzi w swoich placówkach.
Litwini zauważyli stosunkowo szybko, że szkolnictwo mniejszości narodowych szybko wzrasta w siłę. Polskie szkolnictwo opierające się na nauce języka ojczystego, kulturze, tradycji ojców i zasadach chrześcijańskich mogło w pewnym stopniu budzić niepokój władz oświatowych republiki. I tak właśnie zaczęły się nasze kłopoty.
- Litwa przyjęła umowę rządową o integracji oświaty mniejszości narodowych do systemu ogólno litewskiego.
- Po przyjęciu dokumentu o integracji oświatowej we wszystkich szkołach mniejszości narodowych, w ramach oświaty Litwy, polska oświata stała się jej lustrzanym odbiciem. Mamy przecież te same programy i podręczniki, te same założenia programowe i te same uczelnie kształcące przyszłych nauczycieli. Wszyscy więc nauczyciele mają przygotowanie do pracy w duchu już niezależnej Litwy i kształceniu tożsamości i patriotyzmu litewskiego. Wyłoniła się więc potrzeba dokształcania polskiej kadry nauczycielskiej przy dodatniej pomocy Rzeczpospolitej.
Aby to osiągnąć Polska Macierz Szkolna podjęła działania, aby jeszcze bardziej zjednoczyć polskie środowisko nauczycielskie i uczniów. Zaczęliśmy wtedy tworzyć programowe imprezy. I jest już ich obecnie ponad dwadzieścia w roku.
- Kiedy i jak Polska zaczęła Wam pomagać?
- Poczynając od roku 1993 i 1994, ośrodki dydaktyczne w Polsce zaczęły dokształcać naszych nauczycieli pracujących w szkołach na Litwie z polskim językiem nauczania. Co roku wyjeżdżało na kursy metodyczne do Polski ok. 200-300 nauczycieli. Poza praktyczną nauką językową dochodziło tam także pogłębianie wychowania patriotycznego, które można byłoby później wykorzystać w szkołach polskich na Litwie.
Szkolenia i kursy w Polsce miały i nadal mają dla naszych nauczycieli wielorakie znaczenie. Po pierwsze językowe. Nasi nauczyciele to przeważnie absolwenci szkół polskich i tutejszej polonistyki. Kolejny cel jaki sobie stawiamy, to zapoznanie się z nowymi metodami codziennej pracy oświatowej. Chodzi nam tu również o szkoły społeczne i prywatne, których na Litwie jest zdecydowanie mniej. I wreszcie trzeci cel, to przyjrzenie się pracy wychowawczej i przeniesienie jej do polskich szkół na Litwie.
Polskie gimnazjum im. ks. J. Obrębskego w Mejszagole
To były zazwyczaj kursy tygodniowe, które wiązały się jednocześnie z poznawaniem Polski. Były też i przyjazdy na Litwę, przeważnie z Białegostoku, z zajęciami praktycznymi dla przedszkolanek.
Ostatnie - może 5 może 7 lat, praktykujemy dwudniowe szkolenia na Litwie. Przyjeżdżają do nas metodycy z Polski. Jest to też jakaś forma pomocy naszym nauczycielom. Nasi nauczyciele nie muszą odrywać się wówczas od swoich obowiązków pedagogicznych.
- Co zmieniło się w ostatnich latach w szkolnictwie polskim na Litwie?
- Na fali odrodzenia narodowego było w roku 1989, w polskich szkołach na Litwie, ok. 10 tys. uczniów - a w roku 1995 było ich już 22 tys. Obecnie jest ok. 12 tys.
- Jakie były przyczyny spadku ilości uczniów w polskich szkołach?
- Przyczyn było wiele. Najważniejszą z nich był oczywiście niż demograficzny, ale nie tylko. Proces zmniejszania się liczby uczniów w polskich szkołach zaczął się jeszcze kilka lat przed rokiem 2000. Przyczyniła się tu także litewska polityka oświatowa. Litewskie władze zauważyły, że liczba polskich dzieci szybko rośnie. Co roku przybywa ich o ok. 1 tysiąc.
I aby temu przeciwdziałać, szczególnie w rejonach solecznickim i wileńskim, zaczęto w roku 1994, organizować szkoły powiatowe, które podporządkowano już nie jak wcześniej samorządom, ale powiatom, a po ich likwidacji, ministerstwu oświaty.
- Szkoły powiatowe stwarzały uczniom lepsze warunki materialne, gdyż były finansowane z budżetu centralnego
- I tak np. w Solecznikach zbudowano pierwszą szkołę tysiąclecia na Litwie z basenem. Dobrze wyposażone szkoły powiatowe zaczęły odciągać młodzież ze szkół polskich. Nie udało się jednak zabrać polskim szkołom wszystkich uczniów. Zatrzymano jednak w ten sposób ich dalszy przyrost.
Po niżu demograficznym i po wejściu Litwy do Unii Europejskiej nastąpiła masowa emigracja, która objęła ok. 1 miliona osób, w tym i naszych Polaków. Tak więc liczba uczniów zaczęła spadać. Dotyczyło to zarówno szkół litewskich jak i polskich oraz innych szkół narodowościowych.
Aby zapobiec spadkowi liczby uczniów w polskich szkołach trzeba było zrobić wszystko, aby nasze szkoły były na wysokim i konkurencyjnym, w porównaniu do szkół litewskich, poziomie. I w tym właśnie kierunku pracujemy w ostatnich kilkunastu latach.
- Jak to robicie? Jakie zadanie stawiacie szkołom i nauczycielom?
- Zaczęliśmy organizować liczne konkursy - poczynając od konkursu najlepsza szkoła i najlepszy nauczyciel. I to wszystko dzieje się dzięki pomocy naszej Kochanej Macierzy, dzięki pomocy Rzeczypospolitej. Gdyby nie ona, to nasze szkoły wyglądałyby o wiele biedniej.
Pomoc z Polski rozpoczęła się w roku 1995. Były to komputery, które otrzymywaliśmy za pośrednictwem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” oraz Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Za sprzętem poszły też znaczące inwestycje finansowane. I tak więc, w latach 1994-2000, prawie wszystkie polskie szkoły na Litwie zostały wyremontowane, a wiele z nich rozbudowano. W ten sposób polskie szkoły na Wileńszczyźnie dogoniły, a nawet wyprzedziły inne - tak pod względem wyposażenia jak i warunków lokalowych. Oczywiście działo się to z pomocą samorządów rejonowych Wileńszczyzny. Z kraju pochodziło początkowo 70% pieniędzy, a 30% od samorządów. Później obie strony pokrywały wydatki remontowe po połowie. Z kraju pochodziły pomoce naukowe i metodyczne, wydania encyklopedyczne, literatura piękna i dziecięca i inne przekazywane do naszych szkół.
- Litwini też nie próżnowali. Tamtejsze władze oświatowe kontynuowały reformy szkolnictwa...
- Litewska reforma szkolnictwa nie skończyła się jednak na tworzeniu szkół powiatowych. O polskie szkolnictwo na Litwie nadal szły nieustanne boje. Litwa stworzyła 4 nowe modele szkół narodowościowych na wzór szkół zachodnich. I tak, w pierwszych klasach (1-4), 70% lekcji miało się odbywać po polsku, a 30% po litewsku. A w latach następnych liczba godzin polskich malała na rzecz litewskich, tak że na maturze młodzież miała zdawać wszystko już tylko po litewsku, z wyjątkiem oczywiście języka polskiego.
Wszystkie te modele odrzuciliśmy jednak. Postawiliśmy, raz jeszcze, na wysoki poziom nauczania w polskich szkołach i na naukę wszystkich przedmiotów - do klasy 12 włącznie, po polsku - ze wzmocnionym nauczaniem języka litewskiego.
Kolejny problem, jaki polskim szkołom stworzyły litewskie władze oświatowe, to zamieszanie związane z ujednoliconym programem i egzaminem z języka litewskiego. To był marzec 2011 roku. Dano nam czas na wprowadzenie tych zmian do roku 2013. Oznaczało to, że przez dwa lata uczniowie musieli nadrobić różnice programowe stanowiące 800 godzin i przeczytać 35 autorów litewskiej literatury. Musiano by ten wymóg nadrabiać kosztem innych przedmiotów: np. matematyki i fizyki.
W roku 2013 egzamin z języka litewskiego nie zdało ponad 16% uczniów szkół mniejszości narodowych oraz ok. 8% litewskich. Podobnie było w kilku kolejnych latach. W tym roku - 2017, egzaminu maturalnego z języka litewskiego nie zdało aż 20% młodzieży szkół mniejszości narodowych i ok. 10% w litewskich. Złe wyniki tych egzaminów uniemożliwiają dużej części młodzieży studia na wyższych uczelniach. Na Litwie obowiązuje bowiem konkurs świadectw i młodzież, która nie zdała egzaminu z języka państwowego, nie może się ubiegać o przyjęcie na uczelnie wyższe.
Język polski został natomiast skreślony z listy egzaminów maturalnych. Mimo to, uczniowie polskich szkół, do dnia dzisiejszego taki egzamin składają w 99%, choć nie ma to absolutnie żadnego znaczenia przy kontynuacji nauki w szkołach wyższych. Dwanaście lat państwo litewskie płaci nauczycielowi języka polskiego za wszystkie prowadzone lekcje, po których nie ma żadnego egzaminu państwowego. Dla laika wydaję się to bardzo dziwne.
- Czy Pana zdaniem istnieje jakieś rozsądne wyjście z tej sytuacji?
- Wyjściem byłoby rozdzielenie egzaminu maturalnego z języka litewskiego na dwa osobne – dla maturzystów szkół litewskich i szkół mniejszości narodowych. Samo zwiększenie ilości lekcji języka litewskiego niewiele bowiem dało. Drugą sprawą jest konieczność przywrócenia egzaminu z języka ojczystego na listę egzaminów obowiązkowych na maturze. To przecież nasz język ojczysty, który trzeba pielęgnować i którego znajomość warto nieustannie pogłębiać.
- Co działo się dalej z litewską reformą szkolnictwa?
- Reforma szkolnictwa na Litwie została zakończona w roku 2015 akredytacją szkół, dotyczącą podziału szkoły średniej na gimnazja i na szkoły podstawowe.
Akredytacja w założeniu miała być jednakowa dla wszystkich szkół na Litwie. Ale w szkoły mniejszości narodowych, a więc i w szkoły polskie, w związku z ich specyfiką, uderzała najmocniej. W praktyce wyglądało to następująco. Gimnazja - tzn. klasy 9,10,11,12 powinne być zasilane młodzieżą z 3-4 szkół podstawowych. Dla szkół litewskich sprawa wydała się być prostszą. Ale dla polskich, z racji na mniejszą liczbę uczniów i mniejsze zagęszczenie placówek z polskim językiem nauczania problem ten był szczególnie dotkliwy. Według pierwotnych kryteriów akredytacji powstałoby zaledwie 13 gimnazjów.
- Potem oświata litewska skupiła się na kształceniu specjalistycznym...
- Od roku 2014 zaczął na Litwie obowiązywać program kształcenia specjalistycznego. Program ten okazał się dla nas zdecydowanie pozytywny. Dzięki niemu nie musieliśmy zamykać kilku szkół średnich w Wilnie. I tak np. szkoła średnia im. Joachima Lelewela w Wilnie stała się gimnazjum inżynieryjnym. Placówka ta uzyskała status długiego gimnazjum, w którym nauka odbywa się od klasy 1 do 12 i od września 2017 roku szkoła realizuje profil nauczania inżynieryjnego. Jak informuje samorząd wileński, obecnie w Szkole Inżynierii im. J. Lelewela uczy się 464 uczniów: 326 w pionie polskim, 140 – w rosyjskim. Podobnie stało się z gimnazjum im. Szymona Konarskiego, które jest obecnie gimnazjum przedsiębiorczości, a gimnazjum im. Adama Mickiewicza staje się gimnazjum ekologicznym. Dzięki tym zmianom mamy obecnie w Wilnie 6 gimnazjów polskich.
Nasze petycje, strajki odniosły więc skutek i wymogły zmianę kryteriów tworzenia gimnazjów. Wprowadzono też dodatkowo nowe zasady akredytacji - takie jak np. pas przygraniczny obejmujący tereny graniczne z Białorusią - np. Dziewieniszki, Miedniki czy Bujwidze. Tam można było otwierać gimnazja, które nie miały 2 czy 3 klas, ale jedną liczącą 10 uczniów.
Uczniowie polskiego gimnazjum im. ks. J. Obrębskego w Mejszagole
Podobne zmiany dotyczyły obrzeży miast. Bo np. z Nowej Wilejki trzeba byłoby wozić codziennie do Wilna ok. 400 uczniów. To byłoby nierealne. Tak więc doszło, dzięki nowym kryterium dot. szkół na obrzeżach, do powstania polskiego gimnazjum w Nowej Wilejce i Grzegorzewie.
I tak nasze działania w sprawie akredytacji doprowadziły do powstania 36 gimnazjów z 40 polskich szkół średnich. Warto było działać. To jeden z naszych największych ostatnich sukcesów. Stanowi to 10% gimnazjów Litwy, choć Polacy stanowią tu 6,7% mieszkańców kraju.
- A co z uczniami do tych szkół? Czy będzie aż tylu?
- W mieście wystarczy mieć po jednej klasie 11 i 12, aby gimnazjum mogło funkcjonować zgodnie z litewskimi przepisami. Na dzisiaj mamy ok. 12 tys. uczniów w polskich szkołach. Postępujący siedmioletni spadek udało się nam wreszcie zahamować.
- Jakie inicjatywy oświatowe organizuje obecnie na Litwie Polska Macierz Szkolna?
- Aby zrealizować nasze statutowe cele, podejmowane są od lat liczne inicjatywy i działania. Chcemy przez nie jeszcze bardziej zaktywizować naszych nauczycieli i uczniów. I tak, już po raz 23. organizujemy konkurs na najlepszą szkołę i najlepszego nauczyciela. Kryteria tego konkursu ustalane są na podstawie wyników egzaminów maturalnych.
Kolejny konkurs to poezja kresowa. Został zapoczątkowany w Białymstoku. W tym roku odbywać się będzie już po raz 26. Uczestniczy w nim średnio ok. 800-900 osób. Następny to: konkurs polskiej piosenki dziecięcej. W finale występuję zazwyczaj 50-70 dzieci, w 5 grupach wiekowych. Poprzedzają je eliminacje szkolne i rejonowe, w których udział bierze blisko 1000 kandydatów. Dalej - konkurs teatrów szkolnych, z blisko 40 polskich szkół i udziałem 10-12 teatrów w finale. Potem konkurs dla przedszkolanek: bajeczki ze szkolnej półeczki, z finałem na scenie Domu Polskiego w Wilnie. I wreszcie kolejne: dyktando polskie i mistrz ortografii, czy znasz historię Polski, o papieżu Janie Pawle II, o Marii Curie-Skłodowskiej, o poezji Marii Konopnickiej z finałem w muzeum Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie i kilka jeszcze innych.
Mogę też śmiało powiedzieć, że bez pomocy państwa polskiego nasze szkolnictwo nie byłoby na tym poziomie, na którym się obecnie znajduje. I niezależnie od ekipy rządzącej w Macierzy, zawsze mieliśmy dużą pomoc materialną i duchową oraz wsparcie polityczne w dziedzinie oświaty. Pomoc ta wychodziła ze zrozumienia naszych lokalnych spraw i potrzeb i świadomości, że my tu na Kresach trwamy i chcemy nadal trwać.
- Co się Panu udało, a co nie w czasie Waszej kadencji?
- Zawsze idziemy pod wiatr. Najtrudniej jest zmienić ludzką mentalność. Mam tu na myśli głównie społeczność litewską i jej postrzeganie spraw polskich. Wychodzą tu zazwyczaj animozje historyczne.
Od czasu jednak istnienia Polskiej Macierzy Szkolnej w Wilnie - tzn. od listopada 1990 roku, udało się nam naprawdę dużo osiągnąć. Najważniejszym sukcesem było zachowanie szkoły z polskim językiem nauczania - od pierwszej do dwunastej klasy. I drugi nasz sukces to zachowanie kadry nauczycielskiej, która ma korzenie polskie i jest absolwentem polskich szkół. I wreszcie młodzież - wychowana w polskiej tradycji narodowej. Jednak na razie nie udało się nam natomiast przywrócić języka polskiego na egzaminie maturalnym. Nadal jednak się tym zajmujemy i z tego nie rezygnujemy. Nasze osiągnięcia i niepowodzenia trzeba mierzyć ilością napotykanych przeszkód. Takie, a nie inne, są bowiem nasze litewskie realia.
- Dziękuję za rozmowę. Życzę Waszemu Stowarzyszeniu wielu pomysłów i sił w realizacji tych ambitnych celów.
Tekst i zdjęcia Leszek Wątróbski