Zdaniem Andrzeja Amonsa w okresie od 1937 do 1938 roku na Ukrainie rozstrzelano około pięciu tysięcy Polaków.
W ten jesienny dzień, wchodząc do muzeum M. Łysenki, byłam zaskoczona widząc tak wielu młodych ludzi - studentów z różnych uczelni w Kijowie, którzy zgromadzili się tutaj dla udziału w przedsięwzięciu pt.: „Refleksja o Katyniu”. Temat Katynia jest nadal bardzo istotnym i bolesnym, nie tylko dla Polaków, ale również dla ludzi innych narodowości. A to, że historia Katynia ciekawi i nie jest obojętna dla młodego pokolenia, bardzo cieszy i napełnia optymizmem i przekonaniem, że z czasem nie będzie ona poddana zapomnieniu, lecz i dalej będzie zgłębiana i badana.
Głównym organizatorem tego przedsięwzięcia, które odbyło się w dniu 13 listopada, był Dom Polski w Kijowie, a uczestniczyli w nim również: Dorota Dmuchowska - konsul WK Ambasady RP w Kijowie, profesor prokurator Andrzej Amons, profesor Akademii Kijowsko-Mohylańskiej w Kijowie Władysław Gryniewicz, dr Walentyna Grodecka, Ryszard Tulej - lektor języka polskiego przy Domu Polskim w Kijowie.
Prelekcję uroczyście rozpoczęła Dyrektor Domu Polskiego Maria Siwko, witając gości i uczestników spotkania oraz zapowiadając występ zespołu z Polski „Kwiaty Polskie”, który przyjechał na uroczystości z miasta Jarosław. W pierwszej, artystycznej części programu, widzowie mogli nacieszyć się przepięknymi polskimi piosenkami ludowymi i wirtuozowskimi tańcami, które zaprezentowali polscy artyści.
W podstawowej części imprezy obecni wysłuchali referatów profesorów Andrzeja Amonsa i Władysława Gryniewicza z wielkim zainteresowaniem i, dosłownie, z zapartym tchem. Bo przecież te okropne wydarzenia, które miały miejsce w okrutnym okresie lat 1937-1945, o których oni opowiadali, nie mogły nikogo pozostawić obojętnym.
Referat prokuratora prof. Andrzeja Amonsa składał się z dwóch części: „Represje w latach 1937-1938. Bykownia” oraz „Represje w latach 40. na Ukrainie”.
Zaczynając pierwszą część swojego referatu, profesor podkreślił, że nie wolno podchodzić do kwestii katyńskiej jedynie z perspektywy lat 40-tych, nie wspominając roku 1937. Właśnie w tym roku rozpoczęto szeroko zakrojoną akcję skierowaną na wyniszczenie Polaków na Ukrainie, która stała się pierwszą falą represji, zaś Katyń - to już fala następna.
Jeszcze późną jesienią 1936 roku kierownictwo państwa z inicjatywy samego Józefa Stalina rozpoczęło wdrażać represyjną politykę w stosunku do wielu narodów zamieszkujących „Kraj Rad”, a w Ukrainie - w stosunku do narodu ukraińskiego. Badania socjologiczne dowodzą, iż najbardziej ucierpieli tu Ukraińcy, a na drugim miejscu znaleźli się Polacy. Ogółem na Ukrainie represjom poddano ponad 30 narodowości.
Pierwszy masowy akt represji miał miejsce w Kijowie jeszcze na początku października 1936 roku, kiedy to wyjazdowa sesja kolegium wojennego Sądu Najwyższego ZSRR wytoczyła symptomatyczny proces przeciwko partyjnym, wojskowym i administracyjnym działaczom, w wyniku którego wszyscy obwinieni skazani zostali na karę śmierci, rozstrzelani i pochowani na Cmentarzu Łukjanowskim.
Bykowni, w charakterze cmentarza, wtedy jeszcze nie było. Protokół o stworzeniu bykowniańskiego „SPECZACHORONIENJA”(specjalnego miejsca pochówku) NKWD został podpisany 20 marca 1937 roku, w przededniu rozpoczęcia nadludzkich represji. Wówczas to w bardzo krótkim terminie, dosłownie w ciągu trzech miesięcy, na specjalnie wyznaczonej parceli (wg dokumentów o powierzchni 4,2 ha, a realnie 5,5 ha) stworzono miejsce zbiorowych pochówków. Pierwsze ofiary spoczęły tu najprawdopodobniej w lipcu 1937 roku, zaś sam cmentarz egzystował do 19 września 1941 roku, kiedy to jednostki radzieckie opuściły stolicę Ukrainy. W ciągu tych wielu lat, praktycznie nieomal każdej nocy, przyjeżdżały tu samochody ciężarowe ze zwłokami rozstrzelanych ludzi, które ukradkiem, złodziejsko, chowano.
W lipcu 1937 roku wyszło Rozporządzenie KC WKP(b) o przeprowadzeniu spec operacji celem likwidacji bandytyzmu i kułactwa. W związku z tym, nowy komisarz ludowy ZSRR Nikołaj Jeżow wydał znane wszystkim rozporządzenie nr 00447, które stało się początkiem wielkiego terroru w Związku Sowieckim a, w szczególności, na Ukrainie. Przewidywało ono planowe wytępienie tych kategorii osób (bandytów i kułaków), jak również, jak wyraźnie napisano, innych elementów antyradzieckich. Jak się potem okazało, właśnie ten trzeci punkt o „innych antyradzieckich elementach” okazał się najgłówniejszym. Istotnie, w ciągu pierwszych dwóch tygodni zajmowano się kułakami i elementem kryminalnym, jednak dalej całą uwagę skoncentrowano się na tzw. elementach antyradzieckich, do których odnosiły się dosłownie wszystkie warstwy ludności.
Na Ukrainę rozporządzenie dotarło w końcu lipca. Przewidywało ono, że od 5 sierpnia 1937 roku we wszystkich obwodach Ukrainy zaczną funkcjonować tzw. «trójki» NKWD, które będą zwalczać wszystkich obywateli państwa, którym niemiła jest władza radziecka.
Następnym, drugim, było rozporządzenie pod nr 00485, nakazujące walkę z Polakami, mieszkającymi na terytorium Ukrainy (tu ich było najwięcej) i na innych obszarach Związku Radzieckiego. W okresie tym propaganda sowiecka rozpowszechniała informację, że Polska - to państwo faszystowskie, zaś Polacy, którzy zamieszkują terytorium Związku Radzieckiego, a Ukrainy w szczególności - to szpiedzy, propagandziści i nacjonaliści.
Profesor Akademii Kijowsko-Mohylańskiej w Kijowie Władysław Hryniewicz i gospodarz imprezy dyrektor Domu Polskiego w Kijowie Maria Siwko
Wspomniana masowa operacja rozpoczęła się od grupowych aresztów Polaków. Dochodziło do tego, że brano ewidencyjne księgi kwaterunkowe, czy książki telefoniczne i na ich podstawie przeprowadzano areszty lokatorów z polsko brzmiącymi nazwiskami. A dalej wszystko szło, „jak po maśle” - zarzucano im udział w antyradzieckiej propagandzie lub w kontrrewolucyjnych organizacjach. Wymiar kary był najwyższy - rozstrzelanie. W Kijowie w tym okresie funkcjonowały: tzw. «trójki», «dwójki» i kolegium wojenne - trzy organy represyjne, które „pracowały na okrągło”.
Wszystkich tych ludzi rozstrzeliwano nie w Bykowni. Egzekucji dokonywano w więzieniach. Wszystko usystematyzowano. Sporządzano harmonogramy rozstrzeliwań i wywózek. Żadnej pobłażliwości nie dopuszczano.
Profesor Amons opisał też wygląd bykowniańskiego miejsca grzebalnego. Parcela ta ogrodzona była trzymetrowym płotem, z czterech jej boków stały wieżyczki, na których stale pełnili dyżur wartownicy. Do 1941 roku byli oni w ubraniach cywilnych, potem już w mundurach NKWD. Na teren ten nikogo nie wpuszczano. Oficjalnie uważano, że znajdują się tam magazyny artyleryjskie. Jednakże miejscowi mieszkańcy widzieli, jak nocami regularnie przyjeżdżały tam ciężarówki, po których nieraz na drodze pozostawały ślady krwi. Oczywiście rodziły się podejrzenia, że znajduje się tam coś zupełnie innego, lecz wszyscy bali się o tym mówić publicznie.
Według obliczeń Andrzeja Amonsa w okresie od 1937 do 1938 roku na Ukrainie rozstrzelano w przybliżeniu około pięciu tysięcy Polaków. Ogółem w bykowniańskim miejscu grzebalnym spoczywa co najmniej 30 tysięcy osób (rozstrzelanych w latach 1937-1941), co można potwierdzić dokumentalnie. Od maja po sierpień 1941 roku rozstrzeliwano pośpiesznie pozostałych polskich oficerów i cywili, którzy do tego czasu znajdowali się jeszcze w więzieniach.
Druga część referatu profesora poświęcona była bezpośrednio Katyni. Podkreślił on, że po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow Związek Radziecki powinien był rozpocząć działania wojenne 1 września 1939 roku, lecz kierownictwo kraju zajęło pozycję wyczekującą, aż do 17 września. Czekano, by Niemcy zdobyli Warszawę i aby polski rząd opuścił stolicę, jako że wtedy nie byłoby już z kim „prowadzić rozmów”. Aczkolwiek wiadomo, że przygotowania do tej wojny prowadzone były już od lata 1939 roku: stworzono wówczas dwa fronty (ukraiński i białoruski).
Po najeździe 17 września, w ciągu dziesięciu dni wszystkie wyznaczone terytoria były zajęte. W pierwszej kolejności zajmowano jednostki wojskowe. Wśród jeńców znaleźli się żołnierze i ludność cywilna. Oficerów natychmiast oddzielano. Są fakty, opisane w literaturze, że w pierwsze dni tak zwanego «wyzwolenia Zachodniej Ukrainy» oficerów i urzędników administracyjnych rozstrzeliwano na miejscu.
Jeszcze przed wybuchem wojny w ZSRR przygotowano 8 obozów dla jeńców, wśród których były obozy w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku.
W obozach tych internowano korpus oficerski, ogółem 14 700 ludzi. I byli to oficerowie nie tylko wojska polskiego, lecz również wojsk ochrony pogranicza, żandarmerii i innych formacji żołnierskich. W ciągu trwających półtora tygodnia działań wojennych wojska radzieckie wzięły do niewoli blisko 250 tys. polskich wojskowych. Wszystkich ich skierowano do obozów.
Oczywiście, że dla takiej ilości jeńców obozów nie wystarczało. Dlatego też wielu z nich zakwaterowano w osiedlach typu obozowego przy dużych przedsiębiorstwach, gdzie byli wykorzystywani jako siła robocza. Znaczne grupy ludzi rzucono na budownictwo lotnisk, dróg samochodowych i kolei.
W stosunku do składu oficerskiego, urzędników państwowych, kapłanów prowadzona była odrębna twarda i konsekwentna polityka: część z nich znajdowała się w obozach i tych uznawano za jeńców, zaś inną część przetrzymywaną w więzieniach klasyfikowano jako aresztantów i przestępców państwowych.
W związku z olbrzymią ilością jeńców i skazanych Ławrentij Beria 5 marca 1940 roku skierował list do Stalina z zapytaniem: „Co z nimi robić?” W tym liście Beria sam rekomenduje: „Kontyngent szeregowych zwolnić, zaś oficerski – zniszczyć”. W tym celu proponuje on stworzyć specjalny organ egzekucyjny, który wytoczyłby im sprawy karne, a następnie wyniósł najwyższy wymiar kary i odpowiednio urzeczywistnił ich rozstrzelanie. Tego samego dnia zwołano posiedzenie KC WKP(b), gdzie przyjęto postanowienie którego punkty, co do joty, przepisano z listu Berii. W tym postanowieniu były 2 punkty. Zgodnie z pierwszym cały korpus oficerski stanowiący 21 tysięcy 857 osób podlegał rozstrzelaniu. W obozach Kozielskim, Ostaszkowskim i Starobielskim rozstrzelaniu podlegało 14700 oficerów. Drugi punkt stanowił: „ Wszystkich uwięzionych w więzieniach NKWD zachodnich obwodów Ukrainy w liczbie przekraczającej 7000 ludzi - także rozstrzelać”.
Począwszy od początku kwietnia do 12 maja 1940 roku, fazami, przeciętnie po 100 osób z każdego obozu, ładowano więżniów do eszelonów i wieziono do Urzędów NKWD gdzie w ciągu 2-3 dni grupami rozstrzeliwano. Zwłoki wywożono potem na specjalne parcele (podobne do bykowniańskich). Egzekucji dokonywał zazwyczaj komendant NKWD, czasem brał do pomocy swojego zastępcę, nadzorcę. Wydawano im spirytus, jako że normalnemu człowiekowi trudno wszystko to było wytrzymać. Strzelano w potylicę z pistoletów, gdyż karabinów maszynowych i broni pneumatycznej u nich nie było. W egzekucyjnym pokoju obecny był także prokurator i medyk, aby konstatować śmierć zgładzonego.
W zakończeniu swojego referatu profesor Amons szczegółowo, z wieloma, nieznanymi wcześniej, szczegółami, opowiedział o pracach ekshumacyjnych prowadzonych w Bykowni.
Wystąpienia prelegentów ilustrowane były przeźroczami przygotowanymi przez lektora języka polskiego, psychologa Ryszarda Tuleja.
Poglądowym przykładem wszystkich tych okropności stał się film Andrzeja Wajdy „Katyń”, który wyświetlono po prelekcjach.
Okrągły Stół, w czasie którego studenci zadawali pytania i wymieniali wrażenia, zakończył pracę tego niezwykle ciekawego przedsięwzięcia.
Dużą wdzięczność za przeprowadzenie imprezy na tak wysokim poziomie należy wyrazić kierownictwu i personelowi Domu Polskiego w Kijowie, w osobie jego dyrektora Marii Siwko. Warto zaznaczyć, że podobne przedsięwzięcia przynoszą ogromne wartości poznawcze i moralne dla każdego człowieka, zwłaszcza dla naszego młodego pokolenia.
Andżelika PŁAKSINA