Akademik Julia Bulachowska
Przy Domu Naukowców w Kijowie funkcjonuje KLUB CIEKAWYCH SPOTKAŃ (КЛУБ ЦІКАВИХ ЗУСТРІЧЕЙ), gdzie organizowane są spotkania ze znanymi osobistościami z różnych dziedzin wiedzy. Jedno z takich spotkań miało miejsce 4 grudnia. Na publiczność kijowska czekało rewelacyjne obcowanie ze znaną polonistką, doktorem filologii, konsultantem naukowym Instytutu Literatury Narodowej Akademii Nauk Ukrainy, akademikiem Akademii Nauk Szkoły Wyższej, poetką, Julią Bulachowską.
Dla bohaterki spotkanie to było jubileuszowym, stąd wspomnieniom samej jubilatki, towarzyszyły recytatorskie prezentacje jej poezji oraz występy mistrzów kijowskiej sceny muzycznej. Brzmiały utwory muzyczne kompozytorów ukraińskich, polskich, rosyjskich, pieśni ludowe.
Po zakończeniu spotkania udało się osobiście porozmawiać z jubilatką. Rozmowa toczyła się w języku polskim. Odpowiedź na pytanie, jakie miejsce zajmuje w jej życiu polskość Pani Julia zaczęła od polskich korzeni ze strony ojca Leonida Bułachowskiego, znanego językoznawcy, akademika Akademii Nauk Ukrainy i członka korespondenta Akademii Nauk ZSRR.
„Ojciec świetnie władał polskim. Jako slawista znał też bułgarski, czeski, serbsko-chorwacki. Ze studentami polonistami mówił wyłącznie po polsku. Znajomy był blisko z ukraińskim poetą polskiego pochodzenia Maksymem Rylskim (m.in. autorem doskonałego tłumaczenia na ukraiński „Pana Tadeusza”). Pracował na Uniwersytecie Charkowskim. Przed wojną wykładał tam 3 kursy tematyczne poświęcone twórczości Mickiewicza, Słowackiego i Tuwima. Stąd też wynikło moje zainteresowanie do wszystkiego, co związane jest z Polską. Ukończyłam polonistykę na Uniwersytecie Kijowskim. Moja praca dyplomowa poświęcona była poematowi Marii Konopnickiej „Pan Balcer w Brazylii” (Poemat, opisywał dzieje emigracji polskiej- B.D.)”.
Po zakończeniu Uniwersytetu podjęła studia doktoranckie. Obroniła pracę doktorską na temat twórczości Elizy Orzeszkowej. Habilitację otrzymała w Leningradzie. Jej rozprawa habilitacyjna dotyczyła poezji polskiej XX wieku, jej powiązaniom z literaturą ukraińską, rosyjską i białoruską.
„I to po dziś jest moją specjalizacją literaturoznawczą – mówi p. Julia - napisałam i wydałam monografie poświęcone twórczości Juliana Tuwima, Leopolda Staffa, Ryszarda Dobrowolskiego, roli literatury polskiej w twórczości Pawła Tyczyny, kontaktom twórczym Mickiewicza i Puszkina”.
Jak zaznaczyła dalej rozmówczyni: „Być naukowcem i nie wykładać to stan, który nie daje pełnej satysfakcji”. Stąd też prowadzi ona dla studentów pierwszego i drugiego roku Uniwersytetu Kijowskiego kursy polonistyczne.
Julia Bułachowska nie stroni od życia środowiska polskiego na Ukrainie. Utrzymuje ścisłe kontakty w tym z kijowskim stowarzyszeniem im Adama Mickiewicza. Nawiasem mówiąc, jako autor jest częstym gościem i na stronach „Dziennika Kijowskiego”.
Dotknęliśmy w rozmowie również losów odradzającej się polskości na Ukrainie, w tym i bolesnego zjawiska spadu liczby ludności polskiej wg. danych ostatniego spisu ludności.
„Cóż – mówi p. Julia – z tymi danymi zawsze był bałagan jeszcze za czasów radzieckich, na przykład moja matka była zapisana Rosjanką, lecz jej siostra już Ukrainką. Moja starsza córka była zapisana Rosjanką a młodsza Ukrainką. Takie to były czasy”. Lecz zgadza się, że w warunkach dzisiejszych dla utrzymania i zasilenia polskości na Ukrainie potrzebny jest stanowczy przechył w działalności organizacji polskich w stronę zasilenia ruchu polskiego młodzieżą polską.
„Nie jest sytuacją normalną, że w stolicy Ukrainy i w najliczniej zamieszkałym przez ludność polską regionie - obwodzie żytomierskim, nie ma ani jednej polskiej szkoły. Przecież chodzi o jedną z najbardziej zakorzenionych w cywilizacji kulturze tych terenów narodowość. Oczywiście, że istnieje potrzeba i kontynuowania szkoleń nauczycieli, doprowadzenia ich wiedzy do odpowiedniego poziomu, szczególnie w sferze języka i literatury polskiej. Jednocześnie – kontynuuje – ważnym jest, aby Polacy, w tym i ci młodzi, nie tworzyli jakiegoś getta, nie byli oderwani od innych kultur Ukrainy, ukraińskiej, rosyjskiej”
Cóż, nie często spotykamy się z ludźmi, którzy mimo pewnego wieku zawodowo i społecznie są aktywni. I choć sprawność fizyczna jest już u nich nieco mniejsza, to umysł radość życia godna do pozazdroszczenia A zatem szanowna Pani Julio – życzymy co najmniej stu lat i stu nowych pożytecznych pomysłów.
BORD