Goście Poznania. Na zdjęciu (m. in.) od lewej - drugi: Stanisław Szewczenko, piąta: Teodozja Zariwna
Poznań dla poetów kojarzy się przede wszystkim z dwoma międzynarodowymi festiwalami literackimi - Międzynarodowym Listopadem Poetyckim i Międzynarodową Konferencją Poetycką. I ponadto jeszcze trzema Srebrnymi Pegazami, które widziałem podczas mojej pierwszej wizyty w mieście trzy lata temu. Po kolejnej prezentacji wieczorem wracaliśmy ulicą Świętego Marcina do hotelu „Lech”. Aleja chińskich kędzierzawych akacji ciągnęła się pomiędzy dwukierunkowymi pasmami ruchu oświetlonymi jaskrawymi latarniami. I nagle, kiedy już niemal zbliżyliśmy się do celu, drobny śnieg sypnął nad niezwykłymi uskrzydlonymi końmi. Padał zaledwie kilka minut, ale był to jakiś mały cud stworzony przez wielkiego reżysera dla wszystkich poetów, którzy byli w tym momencie w jego zasięgu.
Później, kiedy znów przyjechałam do Poznania, od razu wyruszyłam w poszukiwania Pegazów. Ale już ich tam nie było. Dopiero w tym roku, dowiedziałem się, że była to półroczna instalacja, którą potem gdzieś usunięto. Aczkolwiek Pegazy pozostały przypadkowym, ale ponadczasowym symbolem poetyckich przedsięwzięć.
Tegoroczna Międzynarodowa Konferencja Poetycka odbyła się w dniach 25-28 października i ogarnęła wiele wydarzeń i ludzi. Na otwarciu prof. Jarosław Poliszczuk wygłosił referat „Ukraina wczoraj, dziś i jutro”, wiersze naszych uczestników recytowali studenci ukrainistyki uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, przemawiał dyrektor Instytutu Filologii Rosyjskiej i Ukraińskiej Andrij Sitarskyj.
Wydarzeniem konferencji stały się prezentacje dwóch antologii – po francusku i po niemiecku, w których opublikowano wiersze każdego z uczestników konferencji. Pisarka z Francji Aisha Vesin Cherif zaprezentowała esej o współczesnej literaturze francuskiej i razem z tłumaczką z Bogumiłą Janicką opowiadały jak redagowały francusko-polską antologię poezji.
Kuratorem Festiwalu była Danuta Bartosz dobrze nam znana z wielu spotkań z ukraińskimi czytelnikami. Z Ukrainy zawitali poeci z Charkowa Irina Myronenko i Serhij Szełkowyj, Switłana Bresławska z Iwano-Frankiwska. Harmonogram wydarzeń był nadzwyczaj nasycony i dla prywatnych spotkań prawie nie było czasu, lecz udało mi się w hotelu przeprowadzić wywiad z Iriną Myronenko, a nawet potem wybrać się na spacer do miasta, by zwiedzić jeden z najstarszych kościołów w Polsce - katedrę Piotra i Pawła, który zaimponował majestatem i pięknem.
Sfotografowaliśmy mewy nad rzeką Wartę, a potem, równo na dwunastą, zdążyliśmy dojść na centralnego rynek, aby posłuchać kurantów i pooglądać jak dwa symbole miasta (zdobiące różne pamiątki z Poznania od koszulek do lnianych woreczków) - koziołki na ratuszu właśnie w samo południe bodą się różkami.
Zwiedziliśmy również Muzeum laureata nagrody Nobla Henryka Sienkiewicza utworzone przez patrona i wielbiciela dzieł polskiego klasyka Ignacego Mosia w swoim mieszkaniu z widokiem na malowniczy centralnym plac otoczony różnokolorowymi budynkami. Do rzeczy, patron ten wykupił z obozu koncentracyjnego syna pisarza, udowadniając, że kreatywność może czasem działać w różny sposób wpływając na biografię z nieoczekiwanych stron.
Wśród rozmaitych wielobarwnych imprez Festiwalu była muzyka w wielkiej sali restauracji w Jeziorkach oraz w poznańskiej restauracji „Pod pretekstem”, kiedy to na fortepianie grał genialny muzyk i piosenkarz, jak też poeta i wykładowca Akademii, redaktor i wydawca, człowiek-orkiestra, syn legendarnego prezesa poznańskiej firmy Nicos Hadzinikolau - Ares. Jego wariacje jazzowe na temat muzyki greckiej zniewoliły wszystkich.
Prezes Związku Pisarzy Polskich Marek Wawrzkiewicz z właściwym sobie humorem opowiadał historie z własnego życia, którym towarzyszyły wybuchy śmiechu, przypominając z wielkim ciepłem i wdzięcznością Nikosa.
„41 Poetycki Listopad” to festiwal z wieloletnią tradycją. Tym razem odbył się on dzięki staraniom Pawła Kuszczyńskiego i Anny Andriuch. Na inauguracji Lucji Dudzińskiej wręczono główną nagrodę za najlepszą książkę roku, a wszystkim obecnym – Antologię jednego wiersza.
Ukrainę, tym razem reprezentował Stanisław Szewczenko, znany poeta i tłumacz polskiej poezji, kompilator wielkiej antologii „Dlatego, że są”, autor licznych publikacji prasowych. Jego tomik wierszy ukazał się w polskim tłumaczeniu Waldemara Smaszcza. Stanisław jest tu osobą dobrze znaną, a za swoje prace przyznano mu wiele polskich nagród.
Nawiasem mówiąc z Kijowa jechaliśmy ze Stanisławem autobusem. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie postój na granicy trwający całe 10 godzin. Brzmi niewiarygodnie, ale tak było. Wyglądało na to, że cały nasz kraj wyjeżdża. Straż graniczna wyglądała na trochę zaskoczoną, że oto dwie osoby jadą nie na zarobki, a na festiwal poezji, ale tempo przekroczenia granicy na to nie wpłynęło. Prawdopodobnie dlatego, że zamiast odrębnych bram dla samochodów osobowych, indywidualnych - dla ciężarówek a osobno dla autobusów ( jak to zwykle bywa), tym razem otwarta była tylko jedna brama wjazdowa. Ale, nie ma na co narzekać - festiwalowe spotkania, warte było takich boleści.
Jednym z nich było spotkanie w Lesznie. Trafiłam na nie razem z wietnamskim poetą Lam Qung My, dyrektorem muzeum Jarosława Iwaszkiewicza Marianem Olbromskim i poetą i powieściopisarzem z Wrocławia Zbigniewem Niedżwieckim-Rawicz. Drugie, co do wielkości, miasto po Poznaniu, dawne centrum regionalne z niezwykle piękną centralną ulicą, która wyglądała „całkiem po parysku”.
Każdy z nas po spotkaniu w ratuszu z poetami Leszno udał się na swój wykład, mnie wypadła biblioteka ratuszowa, która wyglądała bardzo malowniczo. Pod jej łukowatym sklepieniem pełno było książek, na ścianach wisiały piękne obrazy współczesnych artystów. Sala wypełniona był stołami z miękkimi fotelami, przy których słuchacze mogli napić się kawy i posłuchać rozmowy.
Wspaniały prezenter Pani Aldona tak produktywnie przeprowadziła spotkanie, że dwukrotnie przekroczyliśmy limit czasu i ledwo zdążyliśmy na pociąg do Poznania zwiedzając, mimo lotem, filię Ratuszowej Biblioteki na dworcu, jak też podległą ratuszowi galerię wystawienniczą dworca, ekspozycję której może obejrzeć każdy pasażer, a ponadto może on wypożyczyć książkę w czasie oczekiwania na pociąg.
Przypominam też, że w sali konferencyjnej hotelu przy dużym stole tradycyjnie odbywały się odczyty poezji. Na jednym z takich spotkań poetka i krytyk Kalina Izabela Zola przedstawiła swój projekt - ormiańsko-polską antologię poezji. Prezes Związku Pisarzy Armenii poeta Edward Militonjan i poeta Gagik Dawtjan czytali wydrukowane w antologii wiersze w języku ojczystym, a autorzy – po polsku. Za wspólną pracę goście zostali nagrodzeni przez poznańskich pisarzy.
Wiele jeszcze wrażeń można byłoby wspomnieć z tych dwóch festiwalowych wydarzeń - chociażby wieczór poświęcony autorce Pitea Cours, która w wieku 14 lat prowadziła dziennik pierwszej wojny światowej, czy też serię wykładów poświęconych 100. rocznicy Powstania Listopadowego.
A jakże bezgranicznie gościnni byli gospodarze spotkania w muzeum rolnictwa „Stodoła”… Jednym słowem „Poetycki Poznań”, jak ujęła to Danuta Bartosz, ma na celu jednoczyć ludzi w podzielonym świecie. I robi to z natchnieniem i miłością.
Teodozja ZARIWNA