Dziś: środa,
27 listopada 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2019
Setna rocznica urodzin
Połowę dzieła dokonał, kto dzieło rozpoczął


Na  audiencji u Papieża Jana Pawła II (1990 r.) Stanisław Szałacki wręczył Ojcu Świętemu dwa woreczki, biały i czerwony, z ziemią z Bykowni i spod Starobielska – miejsc masowej zagłady Polaków

Taka fraza pojawiła się w światowej literaturze ponad dwa tysiące lat temu dzięki Horacemu. Rzeczywiście, każda sprawa zaczyna się z jakiegoś twórczego impulsu. Ktoś wpadnie na jakiś nowy pomysł i zaczyna go realizować; ktoś stworzył warunki ku temu, aby nowa idea rozpoczęła swój samodzielny, społeczny byt. Potem mijają lata a początki i uwarunkowania w jakich się to coś tworzyło, zaczynają ginąć w niepamięci, mieszać się z domysłami, przypuszczeniami i tworzą obraz niekoniecznie prawdziwy. Do sprawy przyłączają się nowi ludzie, którzy nie znają samych początków, ale twórczo ją rozwijają.

Kolejne nowe pokolenia przejmują pałeczkę rozwoju. Powoli wzrasta liczba tych sztafetowych pałeczek i sprawa rośnie coraz szybciej, w coraz to nowych kierunkach. Ale wszystko zaczęło się od jednego, czyjegoś impulsu.

Spróbujmy wrócić do samego początku ruchu polskiego w Ukrainie. Do uwarunkowań i okoliczności, które odegrały ważną rolę w jego tworzeniu i oczywiście do osób, które w tym rozwoju uczestniczyły. Nie udało się dotrzeć do wszystkich. Wielu już odeszło na zawsze. A i moje spojrzenie jest zapewne zniekształcone i subiektywne, ale o wszystkim po kolei.

Końcowe lata osiemdziesiąte. W 1986 roku do władzy przychodzi Michaił Gorbaczow. Jednocześnie niezwykle silny nacisk polityczny krajów zachodnich doprowadza do znacznego osłabienia ekonomicznej sytuacji i coraz większej zależności politycznej krajów bloku wschodniego od działań Zachodu. Pod wpływem tych czynników a zwłaszcza ciągłego przypominania o konieczności realizacji praw człowieka wewnątrz bloku wschodniego, zmienia się polityka wewnętrzna i władza zaczyna znacznie zmniejszać swoje wpływy w odniesieniu do ludzi, ich grup w tym i mniejszości narodowych i etnicznych. Czyli jednym z elementów wpływających na powstawanie organizacji o wyraźnie wyrażonym charakterze etnicznym miała tak nazywana odwilż czasów Gorbaczowa.

Nadal funkcjonują organizacje zrzeszające różne grupy ludzkie w tym organizacje, nazywane zgodnie z duchem ówczesnych czasów, organizacjami przyjaźni i współpracy międzynarodowej. W Kijowie taką organizacją było Stowarzyszenie Przyjaźni i Współpracy z Zagranicznymi Partnerami „Drużba”. Była to organizacja podległa rządowi USRR. Koordynowała ona współpracę ze 102 krajami świata i opierała swoją działalność na dobrych kontaktach ze swoimi odpowiednikami w innych krajach oraz kontaktach z przedstawicielstwami dyplomatycznymi tych krajów, które miały swoje placówki dyplomatyczne w Kijowie.

 Rozmawiałem niedawno z paniami, które w ramach tego stowarzyszenia kierowały współpracą międzynarodową. Były to panie Maria Orlik, kierująca w początkowych latach całą organizacją, pani Leokadia Gerasymenko, która odpowiadała za współpracę z krajami socjalistycznymi oraz pani Swietłana Hrybowa prowadząca sprawy polskie. W ramach takiej współpracy działały również grupki podtrzymujące dobre kontakty zawiązane jeszcze w czasach II Wojny Światowej. Najczęściej to były organizacje weteranów wojennych łączących ludzi walczących niegdyś wspólnie z Niemcami; ludzi, którzy przeszli razem bojowy szlak w walkach z hitlerowską nawałą.

W tymże czasie w samej Polsce trwał proces przygotowań do zmian ustrojowych. Nie chcąc oddawać wpływu na przemysł i organizację przedsiębiorstw obcemu, wielkiemu kapitałowi, rozpoczęto udostępniać prawa do działalności gospodarczej kapitałowi polonijnemu. Rozpoczęła się „polonizacja” gospodarki polskiej i choć nie był to proces zbyt szeroki to jednak rozpoczęło się odchodzenie od planowej gospodarki i włączanie prywatnych przedsiębiorstw do tworzonej od podstaw gospodarki rynkowej.

Prezentuję tu opis niektórych sytuacji, w której znaleźliśmy się w Polsce i w Ukrainie w końcowych latach osiemdziesiątych, aby na tym tle lepiej było widać jakie uwarunkowania towarzyszyły tworzeniu się polskiego ruchu społecznego w Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej i aby dzisiejsze spojrzenie obarczone doświadczeniem własnym każdego z Czytelników nie dawało skrzywienia, o które jednak, mimo wszystko, bardzo łatwo.

Gdzieś na skrzyżowaniu rozmów w grupie polskich weteranów wojennych, współpracy z polskim Konsulatem Generalnym w Kijowie (warto tu wspomnieć o sporej roli ówczesnego konsula generalnego Polski - pana Ryszarda Polkowskiego), chęci do jednoczenia się wielu Polaków, których na terenie Kijowa i na terytorium Ziemi Żytomierskiej i Winnickiej było dość dużo, zaczęły się rozmowy prowadzące do dnia, kiedy w lipcu 1988 roku podpisano w budynku Stowarzyszenia „Drużba” pierwsze dokumenty gwarantujące rozwój organizacyjny mniejszości polskiej w Ukrainie. Na terenie podległej Stowarzyszeniu „Drużba” jednostki – Centrum Fotografii, Wystaw i Targów przy Kijanowskim Pierieułku 5 (istnieje do dziś, choć już jako prywatna firma, kierowana zresztą przez tego samego człowieka, pana Aleksandra Nikitiuka) wyznaczono biuro nowotworzonej organizacji.

Jednocześnie niezwykle aktywnie rozwijała się działalność kulturalna. Powstawały zespoły folklorystyczne, nawet teatrzyk kukiełkowy dla dzieci. Powstawały różne organizacje lokalne. Polacy organizowali się we wszystkich obwodach administracyjnych Ukrainy. Było tego tak dużo, że bez nowej formy organizacyjnej, tworzącej jeden fundament dla wszystkich nie mogło być dalszego, dobrze organizowanego rozwoju.

Spośród wielu osób, które od samego początku włączyły się do prac wyróżniał się pan Stanisław Szałacki. Miał wiele cech predystynujących go do kierowania organizacją. Był już na emeryturze, zatem dysponował swoim czasem bez ograniczeń, ale i bez konieczności pracy na utrzymanie swoje i rodziny. Dzieci miał dorosłe, więc nie absorbujące go swoimi problemami. Znał bardzo dobrze język polski, co wśród Polonii i tej starej i nawet często tej nowej nie jest zjawiskiem powszechnym.  Jako były wojskowy miał rozwinięte zawodowe cechy przywódcze i organizacyjne. Posiadał na wysokim poziomie, bardzo potrzebne w działalności z ludźmi, wychowanie rodzinne, co znakomicie ułatwiało kontakty z ludźmi otaczającymi go w tworzonej organizacji, jak i ludzi z zewnątrz, od których również zależał spokojny i harmonijny jej rozwój. I najważniejsze, czuł jak ważną misję ma do wypełnienia i jej poświęcił ostatnie lata swojego życia.

Pozostawał przy tym człowiekiem rodzinnym, lubiącym wszystkie obyczaje polskie, kultywującym tradycje polskie, szerzącym wiedzę o tych tradycjach wśród całej braci polonijnej. Zebrał wokół siebie wiele osób, które z wielkim zaangażowaniem pracowały w wyznaczonych przez niego, ale i przez siebie kierunkach. Bardzo umiejętnie rozdzielał zadania nie przeciążając zbytnio poszczególnych członków zarządu. Mogę podać swój przykład – ze mną konsultował wszystkie sprawy związane z poprawnością językową i wszelakie problemy organizacyjno-prawne.

A czasy nie były łatwe. Dziś, w czasach komputerów trudno sobie przedstawić sytuację, która wtedy miała miejsce. Nie było nawet maszyny do pisania z polską czcionką. A dokumenty trzeba było tworzyć w języku polskim, więc nie tylko potrzebna była maszyna z literami łacińskimi, ale i z charakterystycznymi dla języka polskiego specjalnymi czcionkami. Był to sprzęt niezbędny, bowiem dokonywano wielu tłumaczeń, pisało się sporo listów po polsku, tak w ramach kontaktów z konsulatem, jak i z organizacjami w Polsce.

Niewielkie pomieszczenie w domu na Kijanowskim Pierieułku było zawsze pełne ludzkiego gwaru, choć nie zawsze słychać było tylko język polski, bowiem bardzo często przeplatał się on z ukraińskim lub rosyjskim.

 Połowę dzieła dokonał, kto dzieło rozpoczął. Jak widać spraw i kierunków działania było bardzo wiele. Bo przecież przed wielu laty w przedrewolucyjnym Kijowie wychodziła polska gazeta, był polski teatr, różne zespoły muzyczne i taneczne...

Ale współcześnie nie było łatwo. Prawie żadnego finansowania. W Polsce w początkowym okresie sytuacja ekonomiczna też nie był zbyt wesoła. Na jakąś bardziej solidną pomoc trudno było liczyć. Nie tylko dlatego, że były trudności finansowe. Przecież w Polsce zachodziły ogromne przemiany polityczne i co za tym szło – organizacyjne. Rok 1988 to rok spotkań okrągłego stołu. Okres rozmów o przyszłym kształcie państwa. I tu znów przejawiły się zdolności dyplomatyczne pana Szałackiego. Jednocześnie trzeba było podtrzymywać sprawy wewnętrzne i współdziałać z przedstawicielstwem polskiej dyplomacji i z polskimi organizacjami.

W tak trudnym okresie zapuszczono projekt przywrócenia do życia polskiej gazety pod historycznym nazwaniem „Dziennik Kijowski”. Pierwszy ponowiony numer ukazał się w marcu 1992 roku. Jaką wiarę i przede wszystkim wizję trzeba było mieć przy starcie, żeby dokonać rzeczy, wydawało się niemożliwej, przeskoczyć osiągnięcia przedwojennego poprzednika. „Dziennik Kijowski” wychodził od roku 1906 do 1920 a więc 14 lat. Obecnie, jego nowe wcielenie żyje od 1992 roku do dziś, więc lat 26 i skoro przeskoczy okres życia przedwojennego protoplasty dwukrotnie. Czasami bywałem na posiedzeniach redakcji.  Pan Stanisław zauważał wszystkie, nawet najdrobniejsze niedociągnięcia i każde było omówione na takich spotkaniach i z każdego, błędu trzeba było wyciągnąć wnioski i przygotować takie postępowanie, aby błąd się już nie powtórzył.

Oddzielną sprawą był ruch kulturalny. Szczególny powód do dumy. Oczywiście zespoły powstawały i trwały nie zawsze długo. Wszystko się zmienia, ale narzucony początkowy kierunek, przede wszystkim przekazanie twórcom dużej samodzielności organizacyjnej i twórczej dawało właściwy rezultat – stały rozwój. Praca trwała nie tylko w Kijowie. Trzeba było współdziałać z organizacjami spoza Kijowa. Zatem znów tworzyć takie ramy organizacyjne, które pozwalały na bezkonfliktowy rozwój i jednocześnie zabezpieczały wspólne ramy działania.

Czasem w działalności społecznej bywa, że głowa daje z siebie wszystko a ludzi działa niewielu. Albo wciąga się do pracy kilka osób a pozostali kibicują. Szałacki potrafił rozdzielać równomiernie obciążenie na wszystkich. I to był też określony styl. Styl, który przetrwał.

Połowę dzieła dokonał..... kto przygotował swego następcę. To też był problem, który pan Stanisław Szałacki miał w swoich planach i myślach. I kiedy niespodziewanie odszedł 6 stycznia 1996 roku, następca był przygotowany a zmiana odbyła się tak naturalnie, że można było jej nie zauważyć. Wiadomo, że nie tylko fakt początku jest istotny. Ale równie ważny jest styl i kierunek, które potem trzeba tylko podtrzymywać a reszta toczy się prawie sama.

Powyżej przedstawiłem zwykłe, codzienne sprawy, które rozpoczęto w pierwszych latach 1988 – 1996. Choć może trzeba było zapisać „w ostatnich latach życia Stanisława Szałackiego”. Niemożliwe jest streścić wszystko w krótkiej notatce. Świadkowie tych dni, którzy uczestniczyli w działalności Związku dodaliby wiele ciekawych uzupełnień. Ale zauważcie. Dodać – to znaczy rozszerzyć przedstawiony powyżej zarys. To znaczy podkreślić jeszcze znaczenie postaci, która miała odwagę wykorzystać możliwości, które właśnie na szczęście dla ukraińskich Polaków zaczęły się rozszerzać.

Dwa miesiące temu obchodziliśmy uroczyście 100 lecie niepodległej Polski. A przecież pan Stanisław był jej rówieśnikiem. Gdyby żył, obchodzilibyśmy 100 lecie jego urodzin. To też swoisty związek z ojczyzną.

Połowę dzieła dokonał... dzieła, które trwa. Dzieło, które po wszystkich przemianach ma wreszcie szansę na wieloletni rozwój. Niepodległa Polska wyszła z zależności od ZSRR prawie równolegle z powstaniem Związku Polaków. Świat się zmienił. Powstały nowe państwa. Powstała wreszcie Ukraina jako niezależne i coraz więcej znaczące państwo. Coraz silniej postępuje integracja społeczeństw Polski i Ukrainy. Coraz szerzej rozpowszechnia się Karta Polaka. Coraz więcej Ukraińców przejeżdża do Polski. Polska wraz z Ukrainą organizowała mistrzostwa Europy w piłce nożnej... W tych nowych warunkach, dzięki nowym możliwościom technicznym zmienia się dosłownie wszystko, a ten rozwój zaczynał się niegdyś od poczynań kilku osób, wśród których niewątpliwie jednostką znaczącą był skromny, starszy pan, przewodniczący Związku Polaków Ukrainy – Stanisław Szałacki.

Jacek ŚWIDERSKI

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України