100 lat temu, 16 stycznia 1919 r., stanowisko premiera rządu RP objął Ignacy Jan Paderewski. Cieszący się powszechnym szacunkiem światowej sławy pianista rozpoczynał bardzo trudną misję, której celem miało być zjednoczenie podzielonego politycznie kraju. Jej rezultaty budziły wśród polityków wiele zażartych dyskusji.
U progu 1919 r. jednym z największych problemów odrodzonej Polski był brak uznania jej rządu na arenie międzynarodowej. Państwa alianckie za jedynego reprezentanta polskich interesów uważały Komitet Narodowy Polski w Paryżu. Rząd Jędrzeja Moraczewskiego oraz przywództwo Józefa Piłsudskiego postrzegano jako proniemieckie.
Przedłużanie się tego stanu było ogromnym zagrożeniem dla polskich interesów na zbliżającej się konferencji pokojowej w Paryżu. Najwyższą stawką było uznanie przynależności Wielkopolski, Pomorza i Górnego Śląska do odrodzonej Polski. Dla obu stron sporu politycznego – lewicy oraz narodowej demokracji – stopniowo stawało się jasne, że konieczne jest zawarcie porozumienia zmierzającego do powołania ponadpartyjnej rady ministrów.
2 stycznia 1919 r. z ogarniętej powstaniem Wielkopolski przybył do Warszawy Ignacy Jan Paderewski. „Przyjechał Paderewski i witany był jak panujący Narodu. Czegoś podobnego w życiu nie widziałam. Te nieprzebrane tłumy, idące z szumem morza, z nie milknącym na chwilę krzykiem entuzjazmu, z tym morzem ogni nad głowami, jakby z zapalonymi Świętego Ducha znamionami, czarowne były i mocne” – pisała Maria Dąbrowska. Z powozu, którym Paderewski jechał z Dworca Wiedeńskiego do hotelu Bristol, wyprzężono konie i ciągnięto go aż na Krakowskie Przedmieście.
„Nie przyszedłem po dostojeństwa, sławę, zaszczyty, lecz aby służyć, ale nie jakiemuś stronnictwu. Szanuję wszystkie stronnictwa, lecz nie będę należał do żadnego. Stronnictwo powinno być jedno: Polska, i temu jednemu służyć będę do śmierci” – powiedział Paderewski w pierwszym przemówieniu do mieszkańców miasta. W ciągu kolejnych kilkudziesięciu godzin w Bristolu odwiedziło go wielu przedstawicieli partii prawicowych i centrowych. Był namawiany do objęcia funkcji premiera. Do tego niezbędne było jednak porozumienie z Piłsudskim.
Po południu 4 stycznia Paderewski przybył do Belwederu. W trakcie spotkania przyszły premier przekonywał naczelnika do powołania rządu narodowego. Rozmowy nie przyniosły żadnych rezultatów. Otoczenie Paderewskiego wyczuło, że tego dnia wybitny pianista ostatecznie zrezygnował z propagowanej przez endecję koncepcji powołania Rady Naczelnej Narodu Polskiego, która miała spełniać funkcje tymczasowego parlamentu. Tego samego dnia wyjechał do Krakowa. W nocy doszło do nieudolnej próby endeckiego zamachu stanu. Prawdopodobnie Paderewski wiedział o planach Mariana Januszajtisa i innych oficerów. Wyjazd można uznać za świadectwo braku poparcia dla takich działań.
7 stycznia, tuż po powrocie Paderewskiego z Krakowa, do Bristolu przybył Józef Piłsudski. Zaproponował Paderewskiemu objęcie funkcji szefa rządu. Ten przyjął stanowisko. Relację z rozmowy zapisał polityk endecji Stanisław Grabski: „Piłsudski okazał w rozmowie z nim tyle serdeczności i wyższego ponad partyjne niechęci patriotyzmu, że słowo jego zupełnie mu wystarczy”. Niemal w tym samym czasie w rozmowie z politykami lewicy, niechętnymi Paderewskiemu, wyjaśnił swoje motywacje przyświecające nominacji na premiera: „Wszystkie moje wysiłki muszą iść w kierunku armii. O to się staram. Chodzi o Hallera, o Żeligowskiego. […] Liczę serio na Paderewskiego, jest zgodny ze mną prawie we wszystkich punktach, jest nawet bardziej zaciekłym ode mnie federalistą i on będzie Dmowskiego moderował. Paderewski kłania się na wszystkie strony, a niech się kłania, byle mnie przyniósł co potrzeba”. W negocjacjach Tymczasowy Naczelnik Państwa kierował się więc trzema zasadniczymi czynnikami: polskimi interesami na konferencji pokojowej, zapewnieniem transportu Błękitnej Armii do Polski i realizacją koncepcji federacyjnej.
Dwa dni po rozmowie z Piłsudskim nominowany na premiera spotkał się z politykami socjalistycznymi. Argumenty Paderewskiego były zbliżone do tych, którymi posługiwał się Piłsudski. „W razie gdyby Polska nie zdobyła się na konsolidację narodową, koalicja może odmówić nam pomocy żywnościowej ekonomicznej”. Mimo to PPS odmówiła wsparcia rządu.
Powołanie nowego gabinetu wzbudzało wielkie zainteresowanie wśród kochającej Paderewskiego polskiej emigracji w Stanach Zjednoczonych. Do Warszawy napływały środki zebrane przez amerykańską Polonię oraz skierowane do Piłsudskiego zapewnienia o napłynięciu do Gdańska pomocy organizowanej przez Kongres USA. Dowodem uznania dla wysiłków Paderewskiego było również nadanie mu 9 stycznia 1919 r. tytułu honorowego obywatela polskiej stolicy.
Postawa lewicy sprawiła, że rząd nie był zgodnym z zamierzeniami Paderewskiego szerokim gabinetem koalicyjnym, nie zasiedli w nim też liderzy największych formacji politycznych. Wyjątkiem był Stanisław Wojciechowski, który objął stanowisko wicepremiera. Wśród szerzej znanych postaci gabinetu był również słynny poeta młodopolski i krytyk literacki Zenon Przesmycki, który stanął na czele resortu kultury. Dużym autorytetem cieszył się także endecki polityk z Wielkopolski Władysław Seyda, który w sierpniu 1919 r. objął tekę ministra byłej Dzielnicy Pruskiej. Ministrem spraw zewnętrznych (zagranicznych) został sam Paderewski. Skupienie w tych samych rękach władzy premiera i sternika polityki zagranicznej wzmacniało polską pozycję na rozpoczynającej się konferencji pokojowej.
16 stycznia 1919 r. premier i jego ministrowie przyjęli nominacje z rąk Tymczasowego Naczelnika Państwa. Następnego dnia narodowa demokracja przyjęła entuzjastyczną deklarację skierowaną do swoich zwolenników: „Mamy obecnie rząd polski, który musi być otoczony zaufaniem całego narodu i wszystkich jego warstw. Na czele jego stoi Ignacy Paderewski. Pierwszy Obywatel Polski, człowiek niezmiernych zasług i wielkiego imienia w całym świecie”.
Michał Szukała (PAP)