„Stojąc w dawnym Porycku na ziemi skrywającej jak w wielu innych miejscach Ukrainy szczątki tysięcy moich Rodaków, w imieniu władz Rzeczypospolitej potwierdzam: pragniemy pojednania z Ukrainą. Wierzymy, że ono się dokona.” – powiedział Ambasador RP na Ukrainie Bartosz Cichocki podczas uroczystości w Porycku (Pawliwka) 11 lipca 2020 roku zorganizowanych z okazji 77. rocznicy Zbrodni Wołyńskiej przez bp. Witalija Skomarowskiego ordynariusza diecezji łuckiej. W uroczystościach uczestniczyli także Konsul Generalny RP w Łucku Wiesław Mazur i przewodniczący rejonu pawliwskiego Andrij Sapożnyk.
Modlitwie ekumenicznej na starym cmentarzu rzymsko-katolickim przewodniczyli: Bp emeritus Bronisław Biernacki i bp Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Mateusz.
Przytaczamy w całości przemówienie Ambasadora RP na Ukrainie Bartosza Cichockiego.
„Czcigodni Księża Biskupi, Panie Konsulu, Szanowni Przedstawiciele władz powiatu, Osoby Duchowne, Szanowni Państwo!
Pragnę przede wszystkim podziękować ks. bpowi Witalijowi Skomarowskiemu, ks. bpowi Bronisławowi Bernackiemu, a także księdzu kanonikowii Pawłowi Chomiakowi za organizację dzisiejszych i jutrzejszych uroczystości w trudnych warunkach epidemicznych. Bóg zapłać!
Dziękuję przedstawicielom władz Ukrainy, duchownym prawosławnym, wszystkim obecnym tutaj Ukraińcom za Wasze wsparcie organizacyjne, obecność i wspólną modlitwę. Bardzo wysoko sobie to cenię. Dziękuję wszystkim naszym Rodakom w Polsce, którzy jak co roku pragnęli osobiście dołączyć się do naszej modlitwy za dusze naszych przodków, bez winy pomordowanych 77 lat temu, ale uniemożliwiły im to ograniczenia wprowadzone w związku z pandemią koronawirusa. Wielu wysokich urzędników Rzeczypospolitej i zwykłych obywateli przekazało na moje ręce i moich Koleżanek, Kolegów dyplomatów Rzeczypospolitej na Ukrainie słowa pamięci i modlitwy – chciałbym odnotować szczególnie wzruszające listy od marszałka województwa podkarpackiego Władysława Ortyla, wojewody podkarpackiej Ewy Leniart i od pana Janusza Horoszkiewicza. Z radością przyjęliśmy wczoraj informację o otwarciu w Chełmie Muzeum Ofiar Zbrodni Wołyńskiej. Wiemy, że w Polsce odbywają się dziś uroczystości państwowe z okazji Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu, organizowane przez szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jana Kasprzyka, Instytut Pamięci Narodowej i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dziękuję wszystkim Rodakom obecnym z nami duchowo.
Jesteśmy wdzięczni za słowa, które do uczestników ukraińskich obchodów 77. rocznicy „Krwawej Niedzieli” skierował Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej pan Andrzej Duda. Jego list został odczytany w katedrze pw. św. św. Apostołów Piotra i Pawła w Łucku w niedzielę 5 lipca. Prezydent Rzeczypospolitej napisał m.in., że Rzeź Wołyńska „tkwi jak straszny, bolesny cierń w naszej narodowej pamięci”.
Jestem przekonany, że tak jest nie tylko ze względu na liczbę ofiar, ich wiek, płeć czy sposób, w jaki zostali pozbawieni życia. Jestem przekonany, że ten cierń jest tak bolesny dlatego, że do dziś nie pozwala nam się pochować naszych niewinnie pomordowanych przodków. Co więcej, państwo ukraińskie posuwa się do wydawania zakazów wjazdu na swoje terytorium osobom, które troszczą się o krzyże na przedwojennych cmentarzach naszych przodków, które pragną rozwijać dialog z dzisiejszymi mieszkańcami terenów, na których jeszcze 77 lat temu brzmiała polska mowa.
Słyszymy w odpowiedzi na nasze starania o upamiętnienie czy choćby pochowanie ofiar Zbrodni Wołyńskiej, że przecież Polacy też mordowali. Tak, byli tacy, którzy mordowali. Ale my mordercom pomników nie stawiamy, a ich ofiar nie bronimy chować po chrześcijańsku. Nie zakazujemy wjazdu do Polski tym, którzy pragną z nami dialogu o upamiętnieniu ukraińskich ofiar. Słyszymy: „Zostawmy historię historykom”. Ale to nie historycy finansują dziś na Ukrainie pomniki winowajcom Zbrodni Wołyńskiej. To nie historycy zakazują wjazdu na teren Ukrainy Polakom upominającym się o prawdę historyczną. Często jesteśmy świadkami prób rozmywania ludobójczej istoty zbrodni sprzed 77 lat. Słyszymy np. o „konflikcie polsko-ukraińskim”, o „tragedii wołyńskiej”. Wydaje mi się, że szczególnie w przypadku Ukrainy – słusznie domagającej się uznania Hołodomoru za sowieckie ludobójstwo – takie zabiegi są bardzo niebezpieczne.
Słyszymy nieraz, że powracanie do prawdy o Zbrodni Wołyńskiej jest działaniem w interesie trzeciej strony. Dlaczego nie zastanowią się nad tym urzędnicy Ukrainy, deklarującej chęć zacieśnienia współpracy z NATO, kiedy podejmują bolesne dla nas decyzje w obszarze pamięci?
Często wreszcie jako uzasadnienie trwającego zakazu na ekshumacje ofiar Zbrodni Wołyńskiej i ich chrześcijański pochówek wskazuje nam się zdewastowany i nieodnowiony pomnik lub pochówek ukraiński w Polsce. Pozostawiam bez oceny stawianie przez niektórych w jednym rzędzie pochówków ofiar na terytorium Ukrainy i pochówków ich prześladowców na terytorium Polski. Ale zwrócę uwagę na co innego: w Polsce wykonaliśmy w polsko-ukraińskim obszarze tożsamościowym szeregu gestów, których domagała się strona ukraińska, nie czekając na jej wzajemność. Na własny koszt wykonaliśmy badania archeologiczne w Hruszowicach, by ostatecznie wyjaśnić charakter pomnika UPA, który tam został legalnie usunięty. Wycofaliśmy wysokiego urzędnika państwowego Ukrainy, który ze środków publicznych promował nazizm, z czarnej listy Schengen. Trybunał Konstytucyjny skasował nowelizację ustawy o IPN. Bardzo nie chciałbym, żeby po stronie ukraińskiej po każdym naszym geście odnajdowano kolejny pretekst, by utrzymywać w mocy decyzje administracyjne, które są nie do pogodzenia z popularnym tutaj wobec nas apelem: „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie”.
Od wieków żyjemy z Ukraińcami razem i przez stulecia będziemy żyli razem. Stajemy przed tymi samymi wyzwaniami i zagrożeniami. Dzisiaj należą do nich: agresywna polityka Rosji, gospodarcze skutki pandemii, zmiany klimatyczne, obrona życia i rodziny. Tylko razem zwyciężamy, a każda porażka jest wspólna. Jako ukraińskich ofiar. Jako chrześcijanie, Polacy i Ukraińcy, wierzymy w zwycięstwo dobra nad złem i bezgraniczne Miłosierdzie Boże. Modlimy się o odpuszczenie grzechów, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Rok temu w katedrze św. św. Apostołów Piotra i Pawła w Łucku o. Jacek Salij apelował do nas: „Pojednanie możliwe jest tylko na gruncie prawdy. Można powiedzieć, że pojednanie stoi na dwóch filarach. Te filary to, po pierwsze, rozliczenie, czyli rzetelne poznanie i uznanie prawdy, i po drugie, przebaczenie. Jedno i drugie jest niezbędne, żeby pojednanie mogło się dokonywać”.
Stojąc w dawnym Porycku na ziemi skrywającej jak w wielu innych miejscach Ukrainy szczątki tysięcy moich Rodaków, w imieniu władz Rzeczypospolitej potwierdzam: pragniemy pojednania z Ukrainą. Wierzymy, że ono się dokona.”