Dziś: czwartek,
25 kwietnia 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2010-2011
Rok Czesława Miłosza
Zanurzony w Życiu i w Historii

O szlaku twórczym noblisty opowiadał kijowski poeta, tłumacz i dziennikarz radiowy Stanisław Szewczenko

Nie poznajesz mnie, ale to ja, ten sam,
Który wycinał na łuki twoje brunatne pręty,
Takie proste i śmigłe w biegnięciu do słońca.
Rozrosłaś się, ogromny twój cień, hodujesz pędy nowe.
Szkoda, że tamtym chłopcem już nie jestem.
Chyba kij sobie bym wyciął, bo widzisz, chodzę o lasce.

Te pierwsze wersy wiersza zatytułowanego „Do leszczyny” Czesław Miłosz napisał już u schyłku życia (jesienią 1997), kiedy po wielu burzliwych latach spędzonych w dali od Litwy zawitał do swego rodzinnego gniazda, maleńkiej osady Szetejnie, leżącej w „samym sercu Litwy”, na styku Żmudzi i Auksztoty.

Laureat nagrody Nobla w roku 1980 i wielu innych prestiżowych nagród literackich, tłumaczony na czterdzieści dwa języki. Doktor honoris causa wielu uniwersytetów w USA i w Polsce, honorowy obywatel Litwy i miasta Krakowa.

Jego twórczość to jedno z najbardziej znaczących zjawisk polskiej literackiej współczesności. To rozważania o ludzkiej duszy, o namiętnościach i ambicjach, o zakłamaniu i prawdzie, o okrucieństwie człowieka i historii oraz o ludzkiej komedii pomyłek. 100. rocznica urodzin poety została wpisana do kalendarium rocznic obchodzonych przez UNESCO. Rok Miłosza świętowany będzie nie tylko w Polsce, ale też na Litwie, w USA, we Francji, w Chinach, Indiach, Izraelu, Rosji i w innych krajach.

„Rozmowy o Miłoszu” to temat pierwszego spotkania z cyklu planowanych pogadanek poświęconych poecie, zorganizowanego przez Polskie Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe im. A. Mickiewicza w Kijowie, a przeprowadzonego 22 lutego w czytelni Biblioteki im. A. Mickiewicza.

Spotkanie na którym można było dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o szlaku twórczym poety prowadził znany kijowski poeta, tłumacz i dziennikarz radiowy Stanisław Szewczenko. Na wartki scenariusz wieczoru złożyły się recytacje utworów Miłosza (oryginałów i przekładów S. Szewczenki) w wykonaniu Zasłużonej dla Kultury Polski i Ukrainy Wiktorii Radik, kompozycje muzyczno-słowne, w tym podkład fortepianowy do wiersza Miłosza „Rzeki” w wykonaniu (niejednokrotnie goszczącej na łamach naszego pisma) Łesi Sinczuk. Stanisław Szewczenko przedstawił obecnym własne unikatowe autorskie nagrania literackich rozważań Czesława Miłosza.

Pod akompaniament pianistki kompozytora Swietłany Safar filolog-polonista i utalentowany wokalista Wasyl Biłocerkiwski urozmaicił wieczór wykonaniem kilku pieśni stworzonych do słów poety, w tym utworu „Jasności promieniste”.

Niezwykle interesującymi wrażeniami o twórczości noblisty, o jego znakomitym eseju analizującym tożsamość Europejczyka z naszych okolic, które nie są Zachodem, ale nie są też i Wschodem, zatytułowanym „Rodzinna Europa” podzieliła się z zebranymi literaturoznawca dr filologii Natalia Łysenko-Jerżykowska.

Najprawdopodobniej kolejne spotkanie poświęcone będzie wspomnieniom i wypowiedziom o Czesławie Miłoszu w tym książce „Czeladnik czasu” – będącej zbiorem tekstów, m.in. wspomnień, a także esejów o twórczości Czesława Miłosza i jego krewnego, Oskara Miłosza, litewskiego poety. Książka została wydana w trzech językach: białoruskim, polskim i litewskim, a teksty do niej napisali m.in. Tomas Venclova i Krzysztof Czyżewski.

Stanisław PANTELUK

Rozważania o twórczości Czesława Miłosza, i o spotkaniach z nim

 „… ŚMIERĆ MÓJ KSZTAŁT NA WIEKI SPEŁNI”

Prawie dziewięć dziesięcioleci w XX wieku i kilka lat w nowej epoce żył na Ziemi Czesław Miłosz. Pełen twórczego natchnienia, z jasnym umysłem i dogłębną mądrością przekroczył rubież tysiąclecia, co do którego było tak wiele przepowiedni i trwogi. Poeta zdążył jeszcze przekonać się, iż prawie nic (jakościowo nowego) po przemierzeniu „mostu” między tysiącleciami na świecie nie wynikło. Ponieważ nie liczby kierują światem, a inne tajemne siły.

W wydawnictwie „Znak” (Kraków 2006), dwa lata po śmierci poety, ukazał się zbiór „Wiersze ostatnie”, do którego weszły poezje, większość z których opublikowano po raz pierwszy. Czesław Miłosz uznawany jest za prawdziwego mędrca wśród poetów, twórczość którego ogarnia wszystkie obszary naszej współczesności. Lecz jest to książka szczególna, jako że autor pisał ją kiedy już, niestety, przygotowywał się do przekroczenia progu między światem ziemskim a niebiesnym. Jego nieugięty duch, jego przepotężny rozum do ostatnich sił walczył z ciemnością, która zbliżała się nieuchronnie: słabło ciało, wzmagało się poczucie samotności, nasuwała się wieczna cisza.

Dlatego są tu tak nadzwyczaj lakoniczne, filozoficzne, surowe (niby już dusza kołuje nad ciałem) wersy:

      Zbawiony dóbr i honorów,
       Zbawiony szczęścia i troski,
       Zbawiony życia i trwania,
       Zbawiony.

W jednym z utworów pt. „Obecność” poeta pogrąża się w świat swojego dzieciństwa: „Kiedy biegałem boso w ogrodach nad Niewiażą”; pisze także wiersz „Pan Syruć” o sędzim, który umiera, lecz wróci na brzegi Niewiaży, skąd i będzie wezwany na Sąd Ostateczny, gdzie to otrzyma karę „za upodobanie w urzędach i godnościach...” .

W wierszu „Jak mogłem"(2002)poeta pisze: „Potrzebuję Boga, żeby mi przebaczył / potrzebuję Boga miłosiernego”.

W jednej z miniatur widzimy niby obraz-fantazję, nadzieję na cud ocalenia:

Modlę się do mego podręcznego boga.
Bo On musi mieć miliardy uszu,
I jedno ucho ma dla mnie zawsze otwarte.
(28.11.2002)

Aczkolwiek, ogólnie rzecz biorąc, w takich wierszach zawarta jest tragedia Człowieka, stojącego przed obliczem Wieczności. I jak to wszystko różni się od wiersza „Po osiemdziesiątce” z tomu „Na brzegu rzeki” (1994), kiedy poeta czuł się jeszcze na siłach, i mówił, zatem o przyszłym progu z iskierkami lekkiego humoru, autoironii:

Niedługo skończy się cała parada,
Co za różnica, wypada nie wypada.

Jak będą mnie u- i roz-bierali,
Jakich dowiedzą się bio-detali.

Nieżywemu niedźwiedziowi co do tego,
Jak fotografować będą wypchanego.

W moim ukraińskim przekładzie:

ПІСЛЯ ВІСІМДЕСЯТИ

Скоро закінчиться вся ця бравада,
Личить щось, не личить - яка вже тут рада.

Як будуть мене о- і роз-дягати,
Якісь біо-деталі зможуть розглядати.

Опудалу ведмедя що до того,
Як його сфотографують неживого.

W końcu tej książki edytor umieścił kilka zdań, które stanowią chyba urwany, fragmentaryczny zapis z notesu Czesława Miłosza. Mogą być uznane za motto całego zbioru i najkrótszą autocharakterystykę:

„Zapisy mego czucia, że żyję, oddycham. Tym były moje wiersze, więc hymnami wdzięczności. A razem z tym byłem świadomy nieszczęścia, skaleczenia, i nic we mnie nie było spontaniczne, ale pod kontrolą woli".

Utwory Czesława Miłosza poświadczają, że jakkolwiek był on krytykiem dogmatycznej, powierzchownej religijności (w tym zakresie, w młodości, określony wpływ na niego miały spotkania we Francji z jego krewnym - poetą Oskarem Miłoszem), to jednak wciąż szukał on intelektualnych i duchowych źródeł odnowy wiary; w swoich poetycko-filozoficznych utworach prowadził ciekawy dialog z Bogiem. Czymś był bliski do religijnego mistycyzmu. Moim zdaniem w pewnych aspektach odczuć religijnych można tu wyśledzić analogię z Juliuszem Słowackim (mniej z Adamem Mickiewiczem). Do rzeczy, Karol Wojtyła we wczesnej młodości też znajdował się pod wpływem eminentnego hiszpańskiego mistyka, doktora kościoła - świętego Jana od Krzyża. Właśnie jego twórczość natchnęła Karola Wojtyłę na stworzenie, w planie artystycznym, być może najdoskonalszego poematu „Pieśń o Bogu ukrytym”.

Jak pisze się w redakcyjnym posłowiu, zbiór „Wiersze ostatnie” Miłosza nie pojawiłby się na świecie, gdyby nie jego sekretarka Agnieszka Kosińska, która do ostatniej chwili była obok poety, notowała jego wiersze, nawiązywała kontakt z wydawnictwem.

Kiedy pracowałem nad książką przekładów wybranych poezji Czesława Miłosza, to zwróciłem się do poety z pisemną prośbą (poprzez Agnieszkę Kosińską w 1999 r.) o pozwolenie na wydanie dwujęzycznej wersji jego utworów w wydawnictwie „Kameniar”. Przedstawiłem wtedy też swój wykaz wybranych utworów dla tłumaczenia. Niebawem otrzymałem odpowiedź twierdzącą. Lecz w liście było też kilka zastrzeżeń. Poemat „Świat” - uważał Miłosz - nie należy tłumaczyć fragmentarycznie, a w całości, inaczej, biorąc pod uwagę czasy, w których był napisany - nie wszystko dla współczesnego czytelnika może być zrozumiałym. Zaznaczył on także, że lepiej nie włączać wierszy, które pisał po angielsku, a potem przekładał na polski. Wszystko to uwzględniłem.

Kolejny raz z rzędu stołeczna Biblioteka im. A. Mickiewicza udostępniła swoją czytelnię uczestnikom imprezy

Osobiście kilkakrotnie spotykałem się z Czesławom Miłoszem w Krakowie na jego wieczorach autorskich. Kiedyś w „Wydawnictwie Literackim” razem z krakowskim poetą Jackiem Lubartem Krzysicą podeszliśmy do sławnego poety, który wpisał mi dedykację do „Antologii osobistej” (1998), jak również do tomiku „Poezje” (1999 r.). Powiedziałem, że to właśnie mojej osobie dał on zgodę (w liście) na przekład jego poezji... Odrzekł, że ktoś z Ukrainy prosi go jeszcze o zgodę na przetłumaczenie jego utworu prozaicznego «Zniewolony umysł» dodając, że jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji - ale dlaczego… nie zrozumiałem. Pamiętam, że ubrany był w bordowej marynarce, a spod siwych brwi spoglądały przenikliwie pełne zadumy jasne oczy. Ruchy miał nieco spowolnione, ale polemizował i odpowiadał na pytanie obecnych w sposób interesujący, wyczerpująco, a niekiedy nawet ostro.

   Późną jesienią 2000 roku ponownie byłem w Krakowie w „Wydawnictwie Literackim”, na spotkaniu poświęconym literaturze przyszłości. To znaczy rozważaniom o tym, jaką ona będzie i jakim może się stać się świat. Na tym spotkaniu była znana poetka Ewa Lipska oraz sławny dramaturg Sławomir Mrożek. Miał był być również wybitny pisarz - fantasta Stanisław Lem (niestety, nieżyjący już). Lecz nie przybył, a przysłał nagranie wideo. Słyszeliśmy i widzieliśmy go, zatem na ekranie. Mówił z poczuciem humoru i ciekawie, lecz raczej niezupełnie na temat. Ewa Lipska dyskutowała zgrabnie, ale najgłębiej, najwnikliwiej i najczęściej wypowiadał się Czesław Miłosz. Mrożek wyrzekł tylko kilka zdań i przez cały wieczór milczał. Mam nagranie tego spotkania, lecz odtworzyć go w swojej autorskiej polskiej audycji radiowej „Drogą naprzeciw” na kanale „Kultura” nie wypada, ze względu na niską jakość.

  W tym samym okresie byłem na jeszcze jednym ze spotkań z Czesławem Miłoszem. W Instytucie Filologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. W auli uczelni zebrało się bardzo dużo studentów. Siedzieli nawet na podłodze. Pytań było mnóstwo. Na przykład, czy on, jako znawca poezji rosyjskiej, lubi poezję Anny Achmatowej. Miłosz odpowiadał, że ona dla jego «dzisiejszego» polskiego ucha (w dodatku jeszcze i osłuchanego amerykańską i zachodnioeuropejską poezją) jest już zanadto rymowaną i rytmiczną, ale, że jest to wielka poetka.

Studenci pytali go też o jego ostatnich stosunkach ze Zbigniewem Herbertem. (Herberta, ma się rozumieć, już nie było go wśród żywych). Tego poetę w Polsce wielu przyrównuje do Miłosza. Są i tacy, którzy uważają, że właśnie Herbert powinien by otrzymać Nobla, a nie Wisława Szymborska. Miłosza i Herberta wielu uznawało za rywali na polu literatury (w jakiejś mierze, jak Słowackiego i Mickiewicza). Jednakże, Czesław Miłosz powiedział, że on na krótko przed śmiercią Herberta rozmawiał z nim przez telefon i pogodzili się.

Jeden z najgruntowniejszych badaczy poezji Miłosza polski krytyk Marian Stala w 1999 roku tak, m.in., pisał o jego twórczości w obszernym eseju do wybranych utworów poety: „Dzieło Czesława Miłosza rozrastające się przez dziesięciolecia i nadal otwarte, jest jednym z najistotniejszych zjawisk polskiej kultury nie tylko XX wieku. [...]  Aby zrozumieć tę współczesność, trzeba zrozumieć Miłosza”.

Natomiast polski tłumacz i krytyk literacki Waldemar Smaszcz napisał: „Czesław Miłosz dzięki swemu długiemu życiu i obszernej twórczości stał się prawdziwym świadkiem całego XX stulecia. Zaczynał pod znakiem katastrofizmu w krótkiej przerwie między okropnymi wojnami, aby w najobfitszym w wątpliwości 1943 roku napisać poemat „Świat” - prawdziwą dziecięcą modlitwę, pełną wiary, nadziei i miłości...”.

Nadzwyczaj ciekawą i niepowtarzalną jest nie tylko twórczość Czesława Miłosza, lecz również jego życiorys. Zdołał on przyswoić sobie warstwy nie tylko polskiej, lecz również litewskiej, białoruskiej, francuskiej. amerykańskiej, żydowskiej, rumuńskiej i greckiej kultury, co nie podlega wątpliwości. Polemizować można jedynie nad tym, które głębiej, a które powierzchowniej. Być może, że badacze Miłosza uzupełnią ten wykaz, wymienią jeszcze i inne kultury. Te duchowe skarby zostały przetopione, twórczo przyswojone przez mózg geniusza. Myślę, że znaczenie jego twórczości w kolejnych dziesięcioleciach będzie tylko wzrastać.

W 2000 roku, dzięki finansowaniu Ministerstwa Kultury i Sztuki RP przez Polską Literacką Fundację POLAND i poprzez wysiłek dyrektora wydawnictwa „Kameniar” Dmytra Sapigi ujrzała świat dwujęzyczna książka „Czesław Miłosz. Poezje wybrane”. To było pierwsze w Ukrainie wydanie dzieł wybranych tego wybitnego poety, w postaci odrębnej pozycji wydawniczej. Przekładu dokonałem ja, zaś przedmowę napisał znakomity polski krytyk Waldemar Smaszcz.

W ciągu całego życia Czesław Miłosz zwracał się myślami i uczuciami do swojej małej ojczyzny, do rodowego gniazda w Szetejniach (na Litwie).

Poniżej, pozwolę sobie, przedstawić jeden z jego wierszy na ten temat, napisany w Warszawie jeszcze w 1937 roku, który wszedł do tomu «Ocalenie» (1945) w oryginale i w moim tłumaczeniu.

W MOJEJ OJCZYŹNIE

W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę,
Jest takie leśne jezioro ogromne,
Chmury szerokie, rozdarte, cudowne
Pamiętam, kiedy wzrok za siebie rzucę.

I płytkich wód szept w jakimś zmroku ciemnym,
I dno, na którym są trawy cierniste,
Mew czarnych krzyk, zachodów zimnych czerwień,
Cyranek świsty w górze porywiste.

Śpi w niebie moim to jezioro cierni,
Pochylam się i widzę tam na dnie
Blask mego życia. I to, co straszy mnie,
Jest tam, nim śmierć mój kształt na wieki spełni.

У МОЇЙ ВІТЧИЗНІ

У моїй вітчизні, куди не вернуся,
Є таке велике озеро у лісі.
Там хмари прекрасні, роздерті, пір’їсті
Пригадую, коли в минуле оглянуся.

І шепіт вод мілких в якомусь потемнінні,
І дно, що заросло потрав’ям тернистим,
Крик чайок у призахіднім промінні,
Селезень у висі з поривчастим свистом.  

Спить у моїм небі те озеро тернів,
Схиляючись, бачу на дні тепер ясно
Блиск життя мого. А те, від чого страшно,
Є там, допоки смерть мене навіки ствердить.

Stanisław SZEWCZENKO

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України