- powiedział o Święcie Matki Boskiej Berdyczowskiej w wywiadzie dla „Polskiego Radia Berdyczów” oraz „TV Polacy na Żytomierszczyźnie” Marcin Przydacz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych RP.
Po ubiegłorocznych ograniczeniach sanitarnych, w tym roku ruch pielgrzymkowy na nowo się odrodził. Uroczystości odpustowe w Sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w Berdyczowie
- Panie Ministrze, proszę podzielić się refleksjami z odwiedzin Berdyczowa i święta Matki Bożej Berdyczowskiej w naszym Sanktuarium Narodowym.
- Rzeczywiście Berdyczów to takie miejsce specjalne, zarówno w pamięci Polaków żyjących tutaj na Ukrainie, ale także wszystkich Polaków, żyjących dziś w Polsce. To jedno z tych trzech najważniejszych sanktuariów dawnej Rzeczypospolitej.
Ja sam pochodzę spod Częstochowy. Matka Boska Częstochowska zawsze była dla nas ważna. Berdyczów był drugim takim punktem i oczywiście Ostra Brama. Trzy takie ważne sanktuaria.
Cieszę się kościół katolicki, wiara katolicka, także i polskość poprzez ten kontakt umacnia się. Dzisiaj mieliśmy piękną uroczystość, licznie przybyli wierni, zarówno Ukraińcy, jak i mieszkający tu Polacy. To są takie momenty, które nas jednoczą, pokazują nasze wspólne korzenie. Cieszę się też bardzo, że te Sanktuarium jest odnawiane także i przy wsparciu polskiego budżetu. Mówiono dziś dużo podczas uroczystości, jak to dziedzictwo polskie jest tu zachowywane.
Ale to co najbardziej cieszy to aktywność tutejszych Polaków, przecież bez Państwa, bez naszych Rodaków, nic tutaj by się nie udało. Nie tylko księża, nie tylko polska dyplomacja, ale przede wszystkim Polacy, starsi i młodsi zachowują to dziedzictwo, zachowują wiarę ojców i naszą kulturę, zachowują nasz język, więc to oczywiście bardzo nas cieszy.
I dzieje się tak w tych trudnych momentach dla Ukrainy. Trwa wojna. Strona ukraińska wie, że może liczyć na polskie wsparcie, ale też na aktywność polskiej dyplomacji w poszukiwaniu tych elementów, które nas jednoczą. To wsparcie ma też taki wymierny swój skutek w postaci naszych konkretnych działań.
Wiceminister MSZ RP Marcin Przydacz (C) z działaczami polskimi Ziemi Żytomierskiej Wiktorią Laskowską-Szczur i Jerzym Sokalskim
Przyjechałem do Berdyczowa prosto z Donbasu, gdzie spotykałem się także z żołnierzami, stacjonującymi tam, na linii frontu, rozmawiałem z nimi, oni dzielili się też swoimi przemyśleniami, swoimi obawami. Mówili też o swoich kolegach, które walczą, a którzy są polskiego pochodzenia. A zatem dziś także i Polacy, mieszkający na Ukrainie, bronią swojej Ojczyzny, często płacąc cenę najwyższą. My powinniśmy przede wszystkim oddawać im odpowiedni szacunek, ale także i wspierać Ukrainę tak jak to robiliśmy dotychczas.
Jesteśmy w roku specyficznym, bardzo ważnym 30-lecia uzyskania niepodległości przez Ukrainę. Polska, jak wszyscy doskonale wiemy, była pierwszym krajem, który uznał niepodległość Ukrainy. To jest stałym elementem polskiej polityki wschodniej, aktywnej polskiej polityki na Wschodzie. Będziemy dalej kontynuować te działania, ażeby jak najbardziej wzmacniać Ukrainę i zaanimować do dobrych relacji z Polską, z Unią Europejską, z całą wspólnotą euroatlantycką.
- A co najbardziej wzruszyło Pana Ministra podczas wizyty na Ukrainie?
- Rozmowy z żołnierzami, którzy tam stacjonują i ryzykują każdej godziny, każdego dnia, ta ich taka siła i zaparcie i odwaga, które codziennie przedstawiają swoimi działaniami. Ale starałem się też rozmawiać ze zwykłymi ludźmi tam na Wschodzie Ukrainy, którzy też potrzebują wsparcia i pomocy i to wsparcie otrzymują.
Spotykałem się z Polakami, mieszkającymi w Siewierodoniecku. Mała, gdyż ze względów historycznych nie może być tam większa wspólnota, ale aktywnie działająca, aktywnie odwołująca się do swoich polskich korzeni. Wielu z nich przyjeżdża do Polski na studia, do pracy, później wraca. To są właśnie takie momenty, które nas łączą. Zawsze Ukraińców i Polaków z Ukrainy witamy z otwartymi rękoma w Polsce, ale cieszymy się też, kiedy oni wracają, kiedy budują tutaj Ojczyznę.
Uroczystej mszy przewodniczył i homilię wygłosił ks. arcybiskup, metropolita lwowski Mieczysław Mokrzycki
Lecz najbardziej wzruszającym momentem oczywiście są takie wydarzenia, jak dzisiejsze – święto Matki Boskiej Berdyczowskiej, taka podniosła uroczystość, piękna modlitwa, piękny chór, złożony z lokalnej młodzieży, piękna homilia księdza abpa Mieczysława Mokrzyckiego. To są takie momenty, w których każde nawet najbardziej zatwardziałe serce się wzrusza i bardzo się cieszę, że mogłem dzisiaj tu być.
- Panie Ministrze, czego oczekuje Polska od państwa ukraińskiego w aspekcie wzmocnienia i rozwoju polsko-ukraińskich stosunków?
- Panie Redaktorze, to czego byśmy oczekiwali od strony ukraińskiej to: kontynuacji reform, zmiany która dokonuje na Ukrainie, wzmocnienia państwowości, takiego spotęgowania gospodarki, żeby żyło się tutaj ludziom jak najlepiej, bo to gwarantuje także i stabilność, w tym stateczność na flance wschodniej, graniczącej z Polską.
Ale oczekiwalibyśmy też pewnego progresu w relacjach polsko-ukraińskich. One są dobre, dialog polityczny jest prowadzony, współpraca gospodarcza, jak też współpraca kulturalna kwitnie. Niemniej chcielibyśmy, żeby także i państwo ukraińskie aktywniej kontynuowało działania na rzecz wsparcia Polaków tutaj mieszkających, polskiego dziedzictwa oraz abyśmy budowali nasze relacje na gruncie prawdy historycznej i tych wątków, które nas jednoczą.
Warto tutaj wspomnieć bardzo ważną decyzję Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Polski i Ukrainy i Litwy. Niedawno nasi ministrowie spotykali się w Wilnie, też przecież symbolicznym miejscu - podpisali wspólną Deklarację, w której odwołują się do historii pierwszej Rzeczypospolitej. To jest ważny krok, który powinien zostać doceniony, i znaleźć powszechne potwierdzenie w tym, że także Ukraina odwołuje się do tamtej dawnej naszej historii, naszego wielkiego dzieła, jakim była pierwsza Rzeczpospolita, która jednoczyła różne narody o różnej kulturze, o różnym języku, różnej wierze, ale poprzez ten system wówczas panujący demokratyczny byliśmy w stanie stworzyć wielkie państwo, w zasadzie Imperium regionalne i każdemu dobrze się żyło w tamtych czasach. Cieszy mnie, że dzisiaj także i Kijów, tak jak i Warszawa, i Wilno odwołują się do tego wspólnego dziedzictwa.
- Dziękuję.
Jerzy SOKALSKI
Zdjęcia: Tetiana Petrowska i Jurij Melnyk