Dziś: niedziela,
24 listopada 2024 roku.
Pismo społeczne, ekonomiczne i literackie
Archiwum 2010-2011
Już za 14 miesięcy
EURO -2012 bodźcem dla modernizacji kraju

Rozmowa z wiceprezesem spółki PL.2012 Andrzejem Boguckim

- Dzisiejsza konferencja prasowa była dobrą okazją dla dwustronnej oceny gotowości wszystkich podmiotów uczestniczących w przygotowaniach do EURO -2012. Z jakimi uczuciami opuścił Pan salę?

- Na tego rodzaju spotkaniach przede wszystkim dzielimy się doświadczeniem. Ale tak, z ręką na sercu, czego ja Ukrainie dzisiaj zazdroszczę… to nie tych czterech drużyn w lidze europejskiej mistrzów (a tu przyznać należy, iż rzeczywiście różnica między piłką ukraińską a polską, pod względem profesjonalizmu jest ogromna), ale głównie zazdroszczę programu promocyjnego, który jest niezwykle interesujący i dodam, że na tym polu Polska, niestety pozostaje w tyle.

- A dlaczego tak się stało?

- Tu sprawa sprowadza się do tego, kto tak naprawdę odpowiedzialny jest za promocję. Na Ukrainie pewne rzeczy dzieją się za sprawą polecenia odgórnego i w tym przypadku takie sterowanie odgórne jest korzystne. Ktoś zadecydował: należy promować! I natychmiast zrobiono filmy promocyjne, zaplanowano budżet, ruszono z kampanią. W Polsce nie ma nikogo, kto podjąłby taką decyzję, że od teraz zaczynamy promocję kraju, w taki to, a taki sposób. Jest bardzo rozczłonkowany budżet i mocno rozproszone sprawy związane z decyzjami.

- Mówi pan odgórnie, a jeżeli ta „góra” jest powiedzmy… krótkowzroczna?

- Ale wykonawstwo, póki co, jest naprawdę dobre.

- Sądzi Pan tak na podstawie własnych obserwacji?

Tak, często jeździmy do ukraińskich miast – gospodarzy. Ponadto widziałem, bogate materiały promocyjne i tu, na przykład, wystarczy popatrzeć gdzie i jaki czas antenowy kupili ukraińscy organizatorzy. To mówi samo za siebie.

- A w czym góruje strona polska?

- My mamy to szczęście, że Polska jest w Unii Europejskiej. Tu trzeba pamiętać o funduszach spójności, które to pozwalają nam doganiać tzw. stare kraje Unii. To te - o czym mówiłem na konferencji - 69 miliardów euro w latach 2007 – 2013, które idą do Polski z Unii Europejskiej. To są ogromne pieniądze i możemy za to bardzo dużo zbudować.

- A w jakim stopniu pozwoli to pokryć wydatki niezbędne dla przeprowadzenia mistrzostw?

- Jestem bardzo daleki od rozdzielania wydatków inwestycyjnych na infrastrukturę kraju i na EURO-2012. Nie ma czegoś takiego jak inwestycje na EURO-2012, zresztą na Ukrainie tak samo - nic nie dzieje się wyłącznie na EURO-2012. Przecież autostrady nikt nie buduje wyłącznie na mistrzostwa, a po to żeby kraj dobrze wyglądał.

- Ale EURO-2012 stało się przecież bodźcem dla wielu nowych poczynań w gospodarce, jest siłą napędową w wielu dziedzinach życia naszych krajów.

- Oczywiście, i w Polsce ten impuls jest niezwykle istotny. Pamiętajmy, że po pomyślnej dla Polski i Ukrainy decyzji UEFA zapanował entuzjazm i powstawały bardzo ambitne plany modernizacji całego niemal kraju. W EURO-2012 widziano szansę poprawy warunków i komfortu życia wszystkich Polaków. Dziś widzimy, że nie wszystkie z tych ambitnych planów uda się zrealizować w terminie, ale z naukowych badań wynika, że dzięki bodźcowi, jakim stała się organizacja mistrzostw mamy blisko trzyletnie przyśpieszenie w inwestycjach infrastrukturalnych.

- Choć bywa tak, że kraje inwestują wielkie miliony w obiekty sportowe, które po zakończeniu mistrzostw wykorzystywane są tylko częściowo i sporadycznie…

Tak, takim przykładem może być Portugalia. Mamy nadzieję, że u nas tak się nie stanie i w tym aspekcie najlepszym przykładem jest nasz Stadion Narodowy w Warszawie. Trzeba zrozumieć, że to nie jest tylko stadion. To jest ogromny biurowiec posiadający 35 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni komercyjnej. I przy tym biurowcu jest boisko.

Chcielibyśmy żeby u nas wytworzyła się nowa kultura zarządzania dużym obiektem sportowym, pozwalająca na to, żeby obiekt ten funkcjonował przez cały rok. Tak, jak ma to miejsce w Niemczech, czy w Anglii. To jest nowa jakość, która moim zdaniem poprzez zbudowanie nowoczesnych aren sportowych może zaistnieć w Polsce.

Przy budowie stadionów trzeba rozdzielić dwie rzeczy: zbudowanie stadionu – to kosztuje zazwyczaj kilkaset milionów euro oraz koszty operacyjne, czyli potrzeby na utrzymanie danego stadionu. Moim ulubionym obiektem jest jeden z najnowocześniejszych i najbardziej wielofunkcyjnych stadionów w Europie Veltins Arena w niemieckim mieście Gelsenkirchen - z rozsuwanym dachem i wysuwanej murawie. To jest stadion, który rocznie przynosi zysku gdzieś blisko 24 milionów euro, zaś jego budowa kosztowała ok. 60 mln euro. Czyli można przewidzieć, że za kilka lat koszty jego budowy się zwrócą. Ale, popatrzmy, cóż tylko na tym stadionie się nie dzieje. Otóż, co dwa tygodnie gra tam Schalke 04 – ale tylko co dwa tygodnie. A oprócz meczy odbywają się tam przedstawienia teatralne, operowe, wyścigi na żużlu, wyścigi ciężarówek, zawody biathlonowe na naturalnym śniegu i inne imprezy na samej płycie boiska. Ponadto stadion okalają powierzchnie komercyjne, gdzie przeprowadzane są konferencje, targi, wystawy, wesela. My chcemy, aby stadion warszawski funkcjonował w podobny sposób.

Powszechnie stadion kojarzy się każdemu z trybunami i boiskiem, a często ludzie nie zdają sobie sprawy, że można zarabiać na wynajmowaniu znajdujących się w nim pomieszczeń. Moim zdaniem i w opinii fachowców tak zaprojektowane nowoczesne, wielofunkcyjne obiekty mogą po mistrzostwach zarabiać na siebie, służąc nie tylko jako areny piłkarskie lecz i centra kulturalne, biurowe oraz konferencyjne.

- Dziękuję za wypowiedź i życzę dodatniego salda.

Pytania zadawał Stanisław PANTELUK

Передплатити „Dziennik Kijowski” можна протягом року в усіх відділеннях зв’язку України